Ride on BikeKroniki rowerowe Ralpha

avatar ralph03
Jastrzębie-Zdrój

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
Rok 2015 będzie zaktualizowany, w sumie ma ponad 1000 km
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Znajomi

wszyscy znajomi(10)

Moje rowery

Cube LTD Pro 2011 9123 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ralph03.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

0-50

Dystans całkowity:1888.27 km (w terenie 377.80 km; 20.01%)
Czas w ruchu:120:24
Średnia prędkość:15.68 km/h
Maksymalna prędkość:60.70 km/h
Suma podjazdów:12363 m
Maks. tętno maksymalne:182 (95 %)
Maks. tętno średnie:145 (75 %)
Suma kalorii:32137 kcal
Liczba aktywności:64
Średnio na aktywność:29.50 km i 1h 52m
Więcej statystyk

Tarnowskie Góry, Nakło-Chechło, Świerklaniec

Niedziela, 10 sierpnia 2014 | dodano: 12.08.2014Kategoria 0-50, z Asią
Kolejna wycieczka po Zagłębiu Dąbrowskim i kolejny cykl zabawy w podchody z przewodnikiem rowerowym. W planach zaliczenie dwóch jezior: Nakło-Chechło oraz Świerklaniec. Dodatkowo kilka lasów i park. To był plan minimum na ten wypad i udało się go zrealizować w 100%. Na więcej nie pozwoliło kolano Asi, które znów zaczęło odmawiać posłuszeństwa i to zaledwie po paru kilometrach...



Trasa:

Dworzec kolejowy Tarnowskie Góry
Dworzec kolejowy Tarnowskie Góry © ralph03

Wycieczkę zaczynamy na dworcu kolejowym PKP. Zrzucamy rowery z dachu samochodu i jedziemy zgodnie z zaleceniami przewodnika. Po około 3,5 kilometrach następuje moja pierwsza pomyłka nawigacyjna. Natłok informacji w głowie plus czytanie przewodnika jadąc rowerem i zamiast odbić na szlak rowerowy w lewo w las, odbijamy w prawo też w las - na szlak rowerowy o tym samym oznaczeniu "LR": Leśno Rajza - http://pl.wikipedia.org/wiki/Leśno_Rajza.
Przez tę pomyłkę trafiamy do miejscowości Nakło Śląskie. Tu dłuższą chwilę krążymy zastanawiając się czemu nic się nie zgadza z opisem z przewodnika. Analiza wcześniejszego fragmentu z książki ujawnia błąd - musimy wrócić z powrotem na drogę, z której odbiliśmy w las i odbić w prawidłową stronę. Po odbiciu w lewo nawet opis lasu się zgadzał ;) - był piasek i wystające korzenie, coś czego nie uświadczyliśmy po prawej stronie.
Trasa rowerowa
Trasa rowerowa "LR" - Leśno Rajza © ralph03

W okolicach jeziora Nakło-Chechło na rozstaju dróg trafiamy na dwóch policjantów na rowerach. (Ciekawe czy ktoś pamięta serial z drugiej połowy lat 90 -  Pacific Blue, właśnie o policjantach na rowerach). Pytamy ich jak najlepiej dojechać do lini brzegowej jeziora. Troszkę zdziwieni ale udzielili wyczerpujących informacji :)

Docieramy nad wodę i wbrew opisowi przewodnika okrążamy jezioro od lewej strony szukając dogodnego miejsca na dłuższy pobyt w wodzie.
Linia brzegowa dość mocno zarośnięta, ale jest sporo miejsc gdzie znajdzie się piaszczysty fragment z dostępem do wody. Pod względem przejrzystości Pogoria IV była bardziej przeźroczysta, jednak tutaj też zobaczymy dno i ławice pływających rybek. Także jest super :)

Jezioro Nakło-Chechło
Jezioro Nakło-Chechło © ralph03

Trzymając się szlaku LR kierujemy się lasem w kierunku drogi 78. Tu przewodnik wspomina, że szlak się urywa i że gdzieś tam mamy odbić, żeby trafić do Parku Świerklaniec. Szlak się urwał, przejechaliśmy kawałkiem drogi 78 i odnaleźliśmy ponownie szlak, który poprowadził nas skrajem lasu aż do Jeziora Świerklaniec, a nie do parku.
Jezioro Świerklaniec
Jezioro Świerklaniec © ralph03

Oznaczało, że gdzieś tam jadąc skrajem lasu, trzeba było ponownie odbić, a my tego nie zrobiliśmy. Jadąc wałem ziemnym wzdłuż jeziora dostrzegamy park, odbijamy w jego kierunku i już nadrabiamy stratę. Nawet w przewodniku jest napisane, że nie trzeba się sztywno trzymać opisu - to jedziemy swoje i trochę po swojemu ;)

Zbiornik wodny w parku Świerklaniec
Zbiornik wodny w parku Świerklaniec © ralph03

Park Świerklaniec jest sporo większy od znanego chyba wszystkich parku w Pszczynie. Jest tu ciszej, spokojniej, nie ma tłumów ludzi, ale z drugiej strony nie ma też ławek wzdłuż wszystkich alejek. Ławki znajdziemy głównie w centralnej nasłonecznionej części parku, gdzie znajduje się również fontanna z golizną. Fontanna niestety była w remoncie. Dla wielu osób rozłożony kocyk pod drzewem stanowił najlepszą opcję spędzenia czasu w parku.

Fontanna w parku Świerklaniec
Fontanna w parku Świerklaniec © ralph03

Innymi ciekawymi obiektami w parku są "Rogate Ranczo" oraz "Pałac Kawalera".
To pierwsze to takie mini zoo, do którego wstęp jest bezpłatny. Znajdziemy tam daniele, osiołka, kozy, lamy, pawie i inne zwierzaczki.
Zdecydowanie najlepszy był osiołek, który prowadził bardzo donośne konwersacje z całym otoczeniem :)

Rogate Ranczo Świerklaniec - osiołek
Rogate Ranczo Świerklaniec - osiołek poluje na GoPro © ralph03

Pałac Kawalera to obecnie hotel i restauracja. Tuż na przeciwko niego znaleźliśmy zacienione miejsce z ławką, gdzie posiedzieliśmy i omówiliśmy wspólnie dalszy etap wycieczki, bo kolano boli...

Pałac kawalerów w Parku Świerklaniec
Pałac kawalerów w Parku Świerklaniec © ralph03

Spod pałacu wracamy na wał ziemny jeziora Świerklaniec (oficjalna nazwa zbiornik Kozłowa Góra) i kierujemy się nim na zaporę.

Jezioro jest duże ale co z tego, skoro nie można z niego korzystać w celach w pełni turystycznych. Nie pokąpiemy się tutaj, jedynie co to można wypożyczyć łódkę. Typowe miejsce dla wędkarzy jak np. Zbiornik Goczałkowicki, bo to też rezerwuar wody pitnej wodociągowej.
Jezioro Świerklaniec - tama
Jezioro Świerklaniec - tama © ralph03

Minimum planu na dziś wykonane, więc możemy kierować się z powrotem w kierunku Tarnowskich Gór, a że ślad nie może się pokrywać, bo źle wygląda to na mapce z Endomondo, to jedziemy dalej zgodnie z przewodnikiem rowerowym.
Najpierw trafiamy do Piekar Śląskich, jadąc wzdłuż drogi zauważamy charakterystyczny kopiec - jest to Kopiec Wyzwolenia o wysokości 356 m n.p.m. 

Piekary Śląskie - Kopiec Wyzwolenia 356 m n.p.m
Piekary Śląskie - Kopiec Wyzwolenia © ralph03

Następnie wjeżdżamy na teren Radzionkowa od Księżej Góry (357 m n.p.m.) skąd rozpościera się piękna panorama Bytomia oraz Piekar.

Widok z Księżej Góry - Radzionków
Widok z Księżej Góry © ralph03

W Radzionkowie spotkały nas trzy przykre niespodzianki. Najpierw kierowca debil chciał nas zepchać lusterkiem z drogi, choć miał dużo miejsca, żeby nas wyprzedzić zgodnie z przepisami. Kolejny kierowca zajechał nam drogę, tłumacząc się że to przez tego debila -wskazując na debila, który próbował nas chwilę wcześniej zepchnąć z drogi i którego zdołałem dogonić. A trzeci kierowca, to w sumie nie wiem co konkretnie chciał zrobić, ale na wstecznym jechał w moim kierunku wznosząc z wydechu czarne kłęby dymu. Ja wiem, że diesel musi dymić, ale bez przesady. Takim sposobem na dystansie 200 metrów wyrobiliśmy sobie i jednocześnie utrwaliliśmy zdanie o kierowcach z Radzionkowa :)

W Radzionkowie rezygnujemy z przewodnika i kierujemy się jak najkrótszą trasą do samochodu, nieznacznie tylko zahaczając o rynek w Tarnowskich Górach oraz o dwie ciufcie w pobliżu dworca.

Tarnowskie Góry - zabytkowy parowóz w pobliżu dworca PKS i PKP
Tarnowskie Góry - zabytkowy parowóz w pobliżu dworca PKS i PKP © ralph03

Wycieczka udana, odwiedzone ciekawe miejsca. Na pewno jeszcze wrócimy w te okolice, bo trochę miejsc Nam zostało do odwiedzenia w zagłębiu rowerowym :)

Na liczniku 5800 km i wymiana supportu. Następny wypad już bez pisków czy innego skrzypienia.

Rogate Ranczo - lama
Rogate Ranczo - lama © ralph03 Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 45.41 km (18.00 km teren), czas: 03:31 h, avg:12.91 km/h, prędkość maks: 43.30 km/h
Temperatura:28.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2595 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Jeziora i piaszczyste plaże

Sobota, 2 sierpnia 2014 | dodano: 04.08.2014Kategoria 0-50, z Asią
Kolejna wycieczka rowerowa z Asią oraz przewodnikiem rowerowym ( tym razem "Beskidy i Śląsk" wydawnictwa Pascal Bajk) po Dąbrowie Górniczej i okolicach. Znów za cel obieramy piasek, ale tym razem nie na Pustyni Błędowskiej, a na Pojezierzu Dąbrowskim na którym znajdują się cztery zbiorniki wodne Pogoria.
Jest to pierwsza wycieczka rowerowa na której Asia testuje nowego lżejszego bike'a - Kellys Vanity 70, znaleziony dopiero za Warszawą. O tej porze roku, to tak jakby biały kruk, bo w prawie 30 sklepach mówili Nam, że nie ma, że nie są w stanie ściągnąć, że mają podobny czyli wciąż nie ten, że nawet w fabryce już ich nie mają i że raczej już nigdzie nie znajdziemy, bo już w marcu schodziły jak ciepłe bułeczki. W sklepach internetowych mieli tylko wirtualnie na stronie albo nie w tym rozmiarze była rama... po kilku dniach szukania udało się sprowadzić rower na śląską ziemię, aż zza stolicy :)
W moim rowerze support dalej w rozsypce, a zamówiona część dopiero w połowie sierpnia przyjdzie, ale jazda głównie po płaskim, więc te kilkadziesiąt kilometrów nie zrobi mu różnicy, popiszczy troszkę i objedzie jakoś. Nic w środku nie strzela, nie stuka, nie puka - tokiem myślenia Mietka handlarza stan igła  :P

 Trasa:

Samochód zostawiamy przy dworcu PKP Dąbrowa Górnicza Ząbkowice i dalej zgodnie z zaleceniami przewodnika mkniemy przez różne dzielnice Dąbrowy. Trasa wybrana z przewodnika oznaczona jest jako trasa łatwa, a nawet rodzinna. Niestety praktycznie całość trasy przejeżdżamy poza oznakowaniem i to była największa trudność. Jazda przypominała zabawę w podchody. Czytaliśmy dany fragment opisu, analizowaliśmy co autor miał na myśli i w drogę. Często musieliśmy się jeszcze raz zatrzymać i znów prześledzić fragmenty z książki, by zrozumieć o co chodzi, gdy już dany fragment z opisu mieliśmy się przed oczami. Ludzka wyobraźnia często płata figle, bo kto by pomyślał, że "kamienisty gościniec" to nie gościniec w którym zjemy czy przenocujemy, a pomnik z krzyżem...

Żeby nie męczyć się z ciągłym wyciąganiem przewodnika z plecaka, a często musieliśmy się w niego zagłębiać, to wsadziłem go w tylną kieszeń spodenek. Dzięki temu manewr czytania i analizowanie dalszej trasy przebiegał szybko i sprawnie, nawet od czasu do czasu w trakcie jazdy można było rzucić okiem do przewodnika i bez zatrzymywania studiować słowo pisane ;)

Do Siewierza dojazd bez ciekawych miejsc, bo barokowe, renesansowe czy inne wiekowe kościoły nie są w naszym kręgu zainteresowań. Na dłuższą chwilę zatrzymujemy się przy ruinach zamku siewierskiego.

Ruiny zamku w Siewierzu
Ruiny zamku w Siewierzu © ralph03

Jaki zamek jest każdy widzi, ciekawszy jest teren w okolicach zamku. Deptaczek, ściana wspinaczkowa, plac zabaw, bieżnia, skate park i co najważniejsze dużo ławeczek. Tu robimy dłuższą przerwę i analizujemy dalszy etap wycieczki, bo przewodnik w dwojaki sposób proponuje nam pokonanie ruchliwej drogi krajowej nr 1.

Fontanna na rynku w Siewierzu
Fontanna na rynku w Siewierzu © ralph03

Wybieramy wariant z pasami dla pieszych, przy których i tak nikt nie zwalnia oraz kilkuset metrową jazdę wzdłuż jedynki. To i tak lepsza opcja niż druga opcja z przewodnika czyli przechodzenie przez jedynkę w miejscu, w którym nie ma wymalowanych pasów, są za to wymalowane i skąpo odziane "autostopowiczki" ;)
Kilkaset metrów za jedynką trafiamy nad Zalew Przeczycko-Siewierski, który według mapy zamienia się w Jezioro Przeczyckie. Im dalej od szumu przejeżdżających "jedynką" samochodów tym więcej ludzi, namiotów, grillów, a później to już cała linia brzegowa w kamperach i przyczepkach kempingowych. Mimo tych mobilnych domków wokoło cicho i spokojnie. Woda i temperatura otoczenia kusiła, ale byłem twardy i powiedziałem Asi, że jeszcze nie teraz. Dalej też jest woda. Poszły groźby w moim kierunku, że sobie to zapamięta ;)



Zapora na Jeziorze Przeczyckim
Zapora na Jeziorze Przeczyckim © ralph03

Po pokonaniu pod wiaduktem S1 i przejściu na drugą stronę drogi 86 (tu już pasy wraz z sygnalizacją świetlną) trafiamy w okolicę głównego celu wyprawy Zbiornik Kuźnica Warężyńska nazywamy najczęściej Pogoria VI. Tu prowadzi ścieżka rowerowa, ale nim ruszymy szlakiem zachodnią częścią zbiornika, to trzeba zanurzyć choć trochę ciała w wodzie. Specjalnie odpuściłem poprzedni zbiornik wodny, żebyśmy mieli więcej czasu na słynną Pogorię i piasek, duuuużo piasku :)


Pogoria VI
Pogoria VI © ralph03

Asia od kilkunastu kilometrów narzeka na okropny ból kolana, a woda podobno ma działanie lecznicze. Przynajmniej tak wkręcał ludzi w latach '90 Zbyszek Nowak. Ktoś jeszcze pamięta "Ręce które leczą" w TV Polsat i słynne energetyzowanie butelki wody? :)


Schodzimy piaskiem w kierunku plaży i rozkładamy się w cieniu pod drzewkiem. Trzeba troszkę odpocząć od słońca. Przez dłuższą chwilę moczymy nogi w wodzie zachwycając się tym miejscem i jednocześnie żałując, że tak daleko mamy na Pogorię i jeszcze bardziej żałując, że nie wzięliśmy strojów kąpielowych...

Rowery odpoczywają w cieniu
Moczymy nogi, a rowery odpoczywają w cieniu © ralph03

Piaszczysta plaża, piasek pod stopami w wodzie, przejrzysta woda w której można oglądać pływające rybki, motorówki, skutery wodne... tu jest świetnie, a My już musimy się zbierać.

Dawna kopalnia piasku podsadzkowego Kuźnica Warężycka
Dawna kopalnia piasku podsadzkowego Kuźnica Warężycka © ralph03

Kolano dalej doskwiera, więc skracamy plan wycieczki i z Pogorii VI zamiast na będziński zamek, jedziemy w kierunku miejsca w którym zostawiliśmy samochód. Jedziemy wzdłuż zachodniej lini brzegowej Pogorii VI, gdzie ciągnie się asfaltowa 6 kilometrowa ścieżka rowerowo-rolkowa - polecamy :)
Żaglówki, motorówki, skutery wodne,kitesurferzy, a nawet w pobliżu lądował helikopter
Żaglówki, motorówki, skutery wodne, kitesurferzy, a nawet w pobliżu lądował helikopter © ralph03

Na wysokości torów kolejowych odbijamy w kierunku Ząbkowic i dalej wzdłuż lini kolejowej jedziemy w kierunku dworca PKP, przez dłuższą chwilę po prawej stronie widzimy kolejnych plażowiczów, tym razem jest to plaża przy zbiorniku Pogoria I.

Nieliczne szlaki rowerowe na naszej trasie
Nieliczne szlaki rowerowe na naszej trasie © ralph03

Po raz kolejny pokonujemy S1 tym razem wiaduktem i po niecałym kilometrze jesteśmy przy samochodzie.

Kolejna wycieczka jak kolano wydobrzeje, być może będą to Tarnowskie Góry i jezioro Nakło-Chechło, tam też wydobywali piasek i tym razem weźmiemy stroje kąpielowe oraz ręczniki :P

Pogoria IV - widok z zachodniego brzegu na Hutę Katowice
Pogoria IV - widok z zachodniego brzegu na Hutę Katowice © ralph03



Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 45.83 km (11.00 km teren), czas: 03:17 h, avg:13.96 km/h, prędkość maks: 37.20 km/h
Temperatura:32.0 HR max:168 ( 87%) HR avg:108 ( 56%) Kalorie: 1552 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wieczorna jazda

Środa, 16 lipca 2014 | dodano: 20.07.2014Kategoria 0-50, Miejska dżungla
Odstawienie samochodu do Jarka na pranie tapicerki i późno wieczorny powrót do domu z delikatnym kręceniem się po centrum Jastrzębia.


Hala widowiskowo sportowa
Hala widowiskowo sportowa © ralph03

Galeria Jastrzębie
Galeria Jastrzębie © ralph03 Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 12.36 km (0.50 km teren), czas: 00:47 h, avg:15.78 km/h, prędkość maks: 37.60 km/h
Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 578 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

II Etap Drogi Głównej Południowej

Sobota, 19 kwietnia 2014 | dodano: 19.04.2014Kategoria 0-50, samotnie
Dla 20 czy 30 km nie opłaca się ściągać roweru ze ściany, ale pogoda zmusiła mnie do ewakuacji i nawet 20 km nie nakręciłem.

Trasa:

Zacząłem od przejechania przez cały fragment budowanej Drogi Głównej Południowej. Etap drugi liczy 5,210 km. Od strony ulicy Rybnickiej wygląda to bardzo zaawansowanie, ale im bliżej Mszanej tym jest gorzej.

Za wiele pisać nie będę, niech zdjęcia przemówią :)

Droga Główna Południowa - II etap – 5,210 km
Droga Główna Południowa - II etap – 5,210 km © ralph03

Droga Główna Południowa
Droga Główna Południowa - wiadukt © ralph03

Droga Główna Południowa
Droga Główna Południowa © ralph03

Droga Główna Południowa
Droga Główna Południowa - przejazd kolejowy przy za KWK Jastrzębie © ralph03

Tu ciekawostka, za przejazdem kolejowym szyny ciągną się jeszcze jakieś niecałe 30 metrów. To chyba będzie jakaś bocznica kolejowa i miejmy nadzieję masowego ruchu pociągów tu nie będzie.

A poniżej miejsce gdzie DGP wygląda najgorzej. To już Mszana i dosłownie rzut beretem do ronda na ulicy Wodzisławskiej.

Droga Główna Południowa
Droga Główna Południowa - Mszana © ralph03

Bliżej nieokreślony szlak
Bliżej nieokreślony szlak © ralph03

To jakieś tereny po stronie Bożej Góry Lewej, szlak prowadzi wzdłuż torów kolejowych i urywa się przy nadpalonym budynku z krzyżem stojącym obok. 
Tajemniczy budynek i krzyż
Tajemniczy budynek i krzyż © ralph03

Dosłownie chwilę pokręciłem się po parku. Fontanna już uruchomiona :) 

Za budynkiem w którym znajduje się cukiernia Jagódka czyli TBS Daszek wbiłem w las z jarem i wyskoczyłem przy Zespole Szkół numer 5. Taki tam niedawno odkryty skrót ;)

Jar między parkiem zdrojowym a Zespołem Szkół nr 5
Jar między parkiem zdrojowym a Zespołem Szkół nr 5 © ralph03

Następnie szybki rzut okiem na Kozią alejkę jest to dawne miejsce spacerów, spotkań a także konsumpcji koziego mleka. Alejka znajduje się tuż obok Urzędu Skarbowego. Alejka dawniej nazywana była również Alejką Pocałunków - Klikklik

Kozia alejka, a raczej jej pozostałości
Kozia alejka, a raczej jej pozostałości © ralph03

Na niebie zrobiło się coraz ciemniej, wiatr zaczynał przewracać szyldy reklamowe, więc ja zamiast dokręcić jeszcze trochę kilometrów, ratowałem się ucieczką :)

Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 17.23 km (7.00 km teren), czas: 01:02 h, avg:16.67 km/h, prędkość maks: 46.30 km/h
Temperatura:20.0 HR max:177 ( 92%) HR avg:139 ( 72%) Kalorie: 817 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Powrót do domu

Niedziela, 6 kwietnia 2014 | dodano: 07.04.2014Kategoria 0-50, samotnie
Wracam do domu po tyskim wypadzie, a że podobno dla 30 kilometrów nie opłaca się ściągać roweru ze ściany, to nie jadę prosto do domu :)

Trasa:
Z Suszca jadę w kierunku Kryr i Mizerowa. Trzymam się szlaku niebieskiego Plessówki. W Mizerowie odbijam na Warszowice. Na 7 kilometrze odnajduje odbicie w lewo szlaku niebieskiego. Ze szlaku niebieskiego rowerowego skręcam na szlak niebieski w ulicę Potoczek. Asfalt się kończy i zaczynam jechać wzdłuż pól.

Szlak niebieski polami
Szlak niebieski polami © ralph03

Później szlak prowadzi przez lasy lub po prostu wzdłuż drzew posadzonych po jednej i drugiej stronie szlaku.

Dalsza część niebieskiego
Dalsza część niebieskiego © ralph03

Dalsza część niebieskiego
Dalsza część niebieskiego © ralph03

Ale wszystko co piękne szybko się kończy i w pewnym momencie oznaczenia szlaku gdzieś wyparowują. Kierując się prosto w stronę Jastrzębia zostaję wyprowadzony w pole... szukając jakiegoś dogodnego powrotu do cywilizacja przedzieram się miedzami i wracam z powrotem na szlak niebieski rowerowy prowadzący do Pawłowic.

Park w Pawłowicach
Park w Pawłowicach © ralph03

W pawłowickim parku posiedziałem dłuższą chwilkę na słońcu. Stamtąd pojechałem na Bzie odwiedzić Jarka, który na początku sezonu ratował mi życie jak przesadziłem z kilometrami świeżo po anginie :)

To była piękna słoneczna niedziela. Szkoda, że w sobotę gdy jechaliśmy do Tych/Tychów (obie formy są poprawne) nie była nam dana taka pogoda.

Leśna część niebieskiego
Leśna część niebieskiego © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 35.11 km (10.50 km teren), czas: 02:04 h, avg:16.99 km/h, prędkość maks: 35.30 km/h
Temperatura:17.0 HR max:171 ( 89%) HR avg:136 ( 71%) Kalorie: 1420 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Jesiennie do Strumienia

Środa, 23 października 2013 | dodano: 23.10.2013Kategoria 0-50
Korzystając z pięknej słonecznej pogody dorzuciłem dzisiaj kolejne kilometry i zmierzam do tegorocznych 2000 km.
Z samego rana ugaduje się z Damianem na popołudniowy szybki wypad do Strumienia, tak aby zdążyć przed zachodem słońca.

Trasa:

Jastrzębie-Zdrój - Golasowice - Pawłowice - Strumień - Zbytków - Golasowice - Pawłowice - Jastrzębie-Zdrój

Dzisiejszy dzień był również okazją do przetestowania świeżo zakupionego pulsometru - SIGMA PC 25.10.

Będzie pilnował, żeby serducho nie wyskoczyło z klaty:


Damian jest równie przygotowany co ja, obydwoje nie wzięliśmy nic do picia :)
Ale ja za to mam Knoppersy, które zostały mi z niedzielnego wypadu. Przydały się, bo nie jadłem obiadu.

Okrężną drogą i jak najbardziej bokami czyli poza głównymi drogami kierujemy się w stronę Traktu Cesarsko-Pruskiego. Korzystamy ze szlaków: R4, Reitzensteinów oraz niebieskiego, to chyba Szlak Ewakuacji Więźniów Oświęcimskich.

Jazda po dywanie z liści:


Trakt o tej porze jest równie piękny co na wiosnę i znów polecam wybrać się tam na wycieczkę pieszą czy rowerową.
Trakt bywa również niebezpieczny. Nie widać korzeni, kamieni i słupów granicznych.

Z okolicznych stawów spuszczono wodę:


W Strumieniu chwilkę posiedzieliśmy przy fontannie wdychając leczniczy jod, a później szybciutko wracaliśmy w stronę zachodzącego słońca, tak aby zdążyć wrócić do domu nim się ściemni.



Do tegorocznych 2000 kilometrów brakuje już tylko 44 kilometrów.
Z ciekawostek napiszę, że dzisiaj mój rower przekroczył granicę 4 tysięcy nakręconych kilometrów.

Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 40.62 km (9.00 km teren), czas: 02:16 h, avg:17.92 km/h, prędkość maks: 38.30 km/h
Temperatura:22.0 HR max:166 ( 86%) HR avg:112 ( 58%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Szyndzielnia, Dębowiec, Stalownik - Bielsko-Biała

Poniedziałek, 30 września 2013 | dodano: 30.09.2013Kategoria Beskid Mały, z Asią, Off Road, Beskid Śląski, 0-50
Kolejna wspólna wycieczka z Asią pod hasłem "tajemnicze obiekty". Tym razem padło na Stalownik w Bielsku-Białej. Dojazd do Stalownika byłby nudny, więc jedziemy tam trochę okrężną drogą, czerwonym szlakiem od Szyndzielni.


Trasa:


Camping Pod Dębowcem - Szyndzielnia 1028 m.n.p.m. - Dębowiec 686 m.n.p.m. - Bielsko-Biała Leszczyny - Przełęcz Pod Łysą Góra 640 m.n.p.m. - Bielsko-Biała Milkuszowice - Camping Pod Dębowcem

Naszą rowerową wycieczkę rozpoczynamy z parkingu przy "Campingu pod Dębowcem". Opłata parkingowa 10 zł za cały dzień uiszczona, więc w drogę.
Po kilkunastu minutach podjazdu asfaltem pod Szyndzielnię, korzystamy z dobrodziejstwa jakim jest gondolka.



Jadąc gondolką na górę podziwiamy panoramę Bielska, bo ze szczytu Szyndzielni niewiele widać.

Specjalna platforma na rowery czy inny bagaż:


Nim rozpoczęliśmy zjazd czerwonym szlakiem w kierunku Dębowca, wdrapujemy się do schroniska, gdzie Asia dogrzewa się talerzem żurku - dobry, choć mało kwaśny.

Zjazd do Dębowca szeroką, szutrową drogą:


Pod Schroniskiem w Dębowcu spotykamy starsze małżeństwo. Starszy pan opowiada, że kiedyś jeździł rowerem po górach i to w czasach jak był zakaz wjazdu na Szyndzielnię - takie dziwne czasy były.

Widok z Dębowca:


Podążając czerwonym szlakiem, zazębiającym się na moment z niebieskim rowerowym, przebijamy się przez miasto, by w końcu dotrzeć pod Park Krajobrazowy Beskidu Małego. Przed Nami kolejny offroad ale dla odmiany pod górkę.



Wspinamy się w kierunku Łysej Góry, która wbrew nazwie jest cała porośnięta drzewami. Szlak czerwony przechodzi w pobliżu jej szczytu i miejscami jest bardzo stromo.

W trasie robimy dwie dłuższe przerwy.

Pierwsza na grzybki:


Druga na widoki (po lewej Skrzyczne):


oraz łapanie promyków słóńca czy odrobinę lenistwa:


Po wielu trudach docieramy do Przełęczy Pod Łysą Górą, tu będziemy odbijać z czerwonego szlaku na szlak czarny w kierunku Stalownika - chwilka podjazdu i później już tylko jazda w dół szlaku. Najpierw po kamieniach, a później w błocie.

20 kilometr i jest główny cel wycieczki: wysoki, sypiący się budynek byłego Specjalistycznego Szpitala Miejskiego "Stalownik".



Kolumny podtrzymujące wieżowiec wyglądają jakby się miały zaraz rozsypać.







Nie wszystko rozkradli :):



Wstępu do środka budynku broniły stalowe drzwi zamknięte na zamek plus kłódkę oraz dwa nieczynne szyby windy.
Podobno mrocznymi podziemiami można dostać się do budynku głównego, ale z rowerami nie ma możliwości na tego typu eksploracje. Trafiłem tylko na podziemne ubikacje z poniszczonymi kibelkami.

Można powiedzieć, że obiekt zaliczony, choć w środku nie byliśmy ;)

Droga powrotna już poza szlakami, choć znów niechcący trafiliśmy na szlak niebieski rowerowy. Jadąc w kierunku Dębowca przejeżdżamy obok szpitala wojewódzkiego, przez który to "Stalownik" stał się niepotrzebny i dziś jest zapomnianym obiektem...

Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 26.61 km (11.50 km teren), czas: 02:50 h, avg:9.39 km/h, prędkość maks: 39.70 km/h
Temperatura:7.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Jaworzno czyli koparki, stara cegielnia i Zalew Sosina

Poniedziałek, 9 września 2013 | dodano: 09.09.2013Kategoria 0-50, Off Road, z Asią
Po wczasach w Chorwacji czas ściągnąć rower ze ściany i rozgrzać troszkę nogi.

Pomysł na wycieczkę do Jaworzna zrodził się w naszych głowach kilka miesięcy temu. Wybraliśmy akurat to miasto, bo na jej terenie jest opuszczona, zniszczona i waląca się stara cegielnia z 1883 roku. Cegielnia była nr 2. Numer 1, to oczywiście zwiedzany Kozubnik :) Dodatkowo na terenie Jaworzna jest zbiornik wodny z zatopionymi koparkami, co też dodawało smaczku wycieczce.

Dojazd na miejsce oczywiście samochodem, z rowerami na dachu.
Samochód zostawiamy przy jakimś osiedlu nazwanym nie wiedzieć czemu osiedle Gigant.

Trasa:


Pogoda kapryśna, na niebie chmury i raz po raz straszą krople deszczu - oj będzie padać, a mieliśmy jechać w piątek... ;)

Etap pierwszy - Koparki:

Znajdujemy szlak i staramy się go trzymać, choć głównie korzystam z nawigowania przy użyciu ViewRanger. Zerkam na wrzucony ślad i porównuje z naszą pozycją na mapie. Mało wygodne ale i tak nieźle jak na soft zrobiony pod Symbiana.



Po 7 kilometrach jazdy głównie polnymi dróżkami docieramy do ulicy Płetwonurków. Naszym oczom ukazuje się szlaban, tablica informacyjna "chcemy kasę" oraz znak zakaz jazdy rowerami... Trudno i tak na pływanie za zimno

Kamieniołomy Koparki:


wrócimy tu jak będzie cieplej i wezmę ze sobą maskę i fajkę do nurkowania :)

Historia koparek

Rzut beretem od bazy nurkowej znajduję się główny cel wyprawy cegielnia.

Etap drugi - Cegielnia Szczakowa:

Trochę historii

Wstęp na teren wzbroniony, wejście grozi śmiercią blablablabla... na szczęście my na rowerach, więc wjedziemy a w razie czego mamy kaski na głowach.
Cegielnia to spory teren do eksploracji. Rozpadające się ściany budynków, sypiące się dachy. Jest klimatycznie, ale zdjęcia w Internecie jakoś bardziej ten klimat odwzorowywały. Kozubnikiem się zachwycaliśmy, tutaj po prostu zwiedzamy. Do wnętrza budynków niespecjalnie się zapuszczaliśmy - zwiedzanie z rowerami jest mało wygodne.









Opuszczamy ruiny i kierujemy się dalej na podstawie mapy i raz po raz spotykanych szlaków.

Żeby dorzucić kilka kilometrów więcej robimy tour de Zalew Sosina.


Trafiamy także na ścieżkę biegnącą wzdłuż Białej Pszemszy.




Końcowe kilometry pokonujemy w deszczu, ale jak człowiek jest mokry to już mu to nie przeszkadza.

Jaworzno jako tereny rowerowe bardzo polecamy. Dużo ciekawych ścieżek rowerowych prowadzących po bezdrożach przez łąki i lasy z dala od zgiełku miasta. Można wypocząć psychicznie i fizycznie przy okazji cieszyć oko otaczającą przyrodą czy jak ktoś lubi walącymi się budynkami.


Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 32.96 km (19.00 km teren), czas: 03:07 h, avg:10.58 km/h, prędkość maks: 25.50 km/h
Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Z Dianą w Zebrzydowicach

Czwartek, 22 sierpnia 2013 | dodano: 24.08.2013Kategoria 0-50
Zostałem wyciągnięty na rower przez Dianę. Miał z nami jechać Damian, ale telefon zadzwonił i skutecznie odciągnął Go od wspólnego kręcenia. Niech żałuje ;)

Trasę jak zwykle musiałem wymyślić ja, Diana podała tylko mniej więcej ile ma mieć kilometrów.
Lecimy do Zebrzydowic :)

Trasa:


Jastrzębie - Zebrzydowice - Jastrzębie

W sumie około 30 km.

Zaczynamy od uzupełnienia powietrza w kołach, bo nie przystoi, żeby w rowerze crossowym mieć mniej powietrza niż w rowerze górskim. Po tej czynności rowerek Diany (a raczej Piotrka) dosłownie płynął po asfalcie na wąskich oponkach.
Płynął do czasu jak zjechaliśmy w Zebrzydowicach trzeba było przeprawić się przez kamienistą drogę. Diana na wszelki wypadek przeprowadziła rower by dalej już nie schodzić z roweru.

W Zebrzydowicach przy Młyńszczoku krótki postój na foto i jedziemy dalej.

Kajaki, rowerki i znudzeni ratownicy wodni:


Kawałek dalej trafiamy na żółty szlak, którym jeszcze nie jechałem, więc nie bardzo orientowałem się gdzie nas poprowadzi. Zamiast odbić w kierunku czeskiej granicy odbijamy... no właśnie jeszcze do końca nie wiedzieliśmy gdzie.
Na 14 kilometrze dojeżdżamy donikąd. Zero oznaczeń, koniec asfaltu i kilka posesji... chyba trzeba będzie zawrócić.
Na szczęście bardzo pomocni okazali się tamtejsi mieszkańcy, którzy skierowali nas we właściwym kierunku - do lasu ;)





Co ciekawe w lesie oznaczenie na drzewach bardzo widoczne i bardzo pomocne. Bez problemu przedzieraliśmy się dróżkami gdzieś w kierunku Jastrzębia (według wcześniejszych informacji uzyskanych od mieszkańców).





Po wyjeździe z lasu okazało się, że trafiliśmy na ulicę Cieszyńską tuż przed Jastrzębiem.

Po półtorej kilometra zjeżdzamy z cieszyńskiej na boczne ulice i wracamy do Bzia. A w Bziu z Libowca odbijamy na ulicę Zachodnią, która okazuje się być ślepą uliczką - brawo dla drogowców za brak odpowiedniej tabliczki. Musieliśmy zawrócić, a było pod górkę :/

Przelatujemy przez centrum Jastrzębia i kierujemy się na Połomię w celu sprawdzenia jak idzie drugi etap budowy Drogi Południowej.
Panowie się nie obijali i dodatkowo nikt nas nie opieprzył pogonił, że jeździmy po placu budowy ;)



Po zjeździe z placu budowy spotkała mnie nieprzyjemna sytuacja. Na pół kilometra przed domem czuje, że nie mam powietrza w tylnym kole. Znowu guma. To już drugi sygnał, że opona nadaje się do wyrzucenia. Tym razem dętkę nie załatwił kamień, tylko małe ostre szkiełko. Szybkie pompowanie i akurat starczyło powietrza żeby dojechać na miejsce.

Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 29.48 km (2.50 km teren), czas: 02:03 h, avg:14.38 km/h, prędkość maks: 39.30 km/h
Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Suszec - Pszczyna

Czwartek, 18 lipca 2013 | dodano: 24.07.2013Kategoria z Asią, 0-50
Trasa:


Drugi dzień zwiedzania szlaków. Była trasa na Strumień, teraz przeciwny kierunek szlaku R4, czyli jedziemy do Pszczyny.

Znów kawałek szlakiem Plesówka, by na wysokości Studzionki odbić na R4 na Pszczynę.

Poprzez łąki, poprzez lasy, poprzez pola docieramy nad Jezioro Łąka.

Jezioro Łąka:


kawałek dalej mijamy wejście na płatną plażę. Pogoda sprzyjała smażeniu. My jednak jedziemy dalej, bo do celu podroży wciąż mamy kawałek.
Po kawałku asfaltowym odbijamy ze szlaku R4 i lasem dojeżdzamy do Pszczyny, wyskakując przy zagrodzie żubrów.



W Pszczynie lody na rynku, następnie karmienie kaczek i rybek.

Polecam lody o smaku guma balonowa/guma Donald - smak dzieciństwa ;)

Mniami:


Kaczuchy:
Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 44.33 km (14.50 km teren), czas: 03:43 h, avg:11.93 km/h, prędkość maks: 28.30 km/h
Temperatura:27.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)