- Kategorie:
- 0-50.64
- 100 i więcej.23
- 50-100.59
- Beskid Mały.2
- Beskid Śląski.19
- Beskid Żywiecki.0
- Miejska dżungla.11
- Off Road.61
- samotnie.37
- z Asią.14
Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2014
Dystans całkowity: | 436.14 km (w terenie 130.00 km; 29.81%) |
Czas w ruchu: | 27:46 |
Średnia prędkość: | 15.71 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.00 km/h |
Suma podjazdów: | 7665 m |
Maks. tętno maksymalne: | 191 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 179 (93 %) |
Suma kalorii: | 19474 kcal |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 109.03 km i 6h 56m |
Więcej statystyk |
Jastrzębski rajd rowerowy na Stożek
Niedziela, 29 czerwca 2014 | dodano: 30.06.2014Kategoria 100 i więcej, Beskid Śląski, Off Road
To był czwarty jastrzębski rajd rowerowy w tym sezonie i pierwszy dla mnie. W tym roku z Grupą Wypadową odpuściliśmy pierwsze kilka rajdów, jeżdżąc w tym samym czasie swoje zaplanowane wypady. W niedzielę jednak wybraliśmy się na rajd, bo według nas był ciekawy i trudny, a przy okazji chcieliśmy dokończyć coś, co nie udało się Nam kilka tygodni temu czyli zrobić trasę Stożek, Przełęcz Kubalonka i Stecówka.
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Golasowice - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Ustroń - Wisła - Stożek Wielki 978 m n.p.m. - Przełęcz Kubalonka 761 m n.p.m. - Stecówka 760 m n.p.m. - Wisła - Ustroń - Ochaby - Drogomyśl - Golasowice - Jastrzębie-Zdrój
Wyruszam przed 8, tak aby na czas dotrzeć pod sklep TomaziBike. Na miejscu jest już spora grupka uczestników rajdu w tym moi rowerowi znajomi :)
Skład Grupy Wypadowej mocno okrojony. W praktyce cały rajd i dodatkowo zaplanowaną trasę pokonałem z Rafałem. Jeszcze z samego rana odwiedziłem Benego, żeby pożyczyć druga kamerkę wraz z uprzężą na klatę.
W rajdzie startuje 70 rowerzystów, co według mnie jest świetnym wynikiem zważywszy na to, że trasa jest długa, końcówka trasy męcząca, żar będzie lał się z nieba, a na popołudnie zapowiadane są burze i ulewy.
Całym peletonem mkniemy standardową trasą przez Bzie, Golasowice, Drogomyśl, Ochaby, Skoczów i za deptakiem w Ustroniu robimy pierwszy postój. Tankuje bidon, wciągam banana i pomarańcza, doposażam Rafała w GoPro i jestem gotowy na dalszą część trasy. Postój trwa jednak dłużej, bo parę osób walczy z dętkami. Na całym rajdzie w sumie naliczyłem cztery przypadki złapania kapcia, ale słyszałem, że było tego więcej ;)
Do Wisły również docieramy standardową trasą, ale jeden z uczestników ma poprowadzić nas inną trasą i już zaczyna być ciekawie. Zamiast kierować się bezpośrednio na Wisła-Łabajów, kierujemy się w stronę Malinki by na wysokości kempingów Jonidło odbić na drugą stronę Wisły w kierunku ulicy Spacerowej. Część Wisłę pokonało mostem, część Wisłę pokonało... Wisłą. Ja wybrałem opcję ciekawszą i schłodziłem sobie nogi w Wiśle :D
Za Wisłą czekał na nas pierwszy stromy podjazd. Niektórzy z wycieńczenia pytali czy to już Stożek ;) To jeszcze nie był Stożek, ale widoki też świetne.

Ulica Spacerowa w Wiśle © ralph03

Ulica spacerowa w Wiśle - Widok na Czantorię © ralph03
Po zebraniu się całej grupki jedziemy dalej. Kolejny postój w Wiśle Łabajowie w cieniu dawanym przez 25 metrowy wiadukt kolejowy, który powstał w latach 1931- 1933.
Znowu uzupełniam bidon, dodatkowo wlewam jeszcze izotonik do bukłaka i tak dociążony mogę ruszać w kierunku stacji dolnej Stożka.
Nie jest przesadnie stromo, całość przejeżdżam na raz w siodle. Pod stacją kolejny postój i zbieranie sił na już konkretny podjazd i konkretne stromizny. Znów widzę osoby walczące z dętkami ale są również osoby walczące z własnymi myślami krzątając się w okolicach wyciągu. Grupka osób odpuściła sobie próbę pokonania wzniesienia o własnych siłach i skorzystała z wyciągu, ale większość tak jak i ja chciała powalczyć z górą.

Wisła Stożek - stacja dolna © ralph03
Prócz walki ze stromizną, walczyłem z latającymi muchami, które upodobały sobie nie tyle co mnie, co kierownicę w moim rowerze. Miałem więc dodatkowych pasażerów, którzy rozsiedli się na manetkach od przerzutek, na klamkach od hamulców lub bezpośrednio na kierownicy. Nie wszystkie muchy jednak dotarły na gapę na szczyt Stożka, dla niektórych z nich to była ostatnia jazda w ich jakże krótkim życiu :P

Wisła Stożek - stacja górna © ralph03
Na stacji górnej Stożka jeszcze robię kilka fotek, odbywam dłuższą rozmowę z gościem z Krakowa, który swoim rowerowym czołgiem zjeżdża w dół ile sił w nogach i odwagi w głowie :) Później jeszcze tylko wypych pod górkę, kilkanaście metrów jazdy i jestem pod schroniskiem, gdzie trwa wielkie święto rowerowe - zdjęcia, przyjęcia i zimne napoje ;)

Lans pod schroniskiem Stożka :)
Żegnamy się z uczestnikami rajdu, spoglądamy na niebo i razem z Rafałem jedziemy niebieskim szlakiem w kierunku Przełęczy Łączecko. Szlak niebieski dużo łatwiejszy niż czerwony, którym ostatnim razem jechaliśmy. Tutaj nie ma półek skalnych i niebezpiecznie wystających korzeni. Można ciąć w dół miejscami tylko uważając na jakieś większe skupiska kamieni. Za przełęczą odłączamy się od szlaku niebieskiego i znajdujemy skrót prowadzący częściowo przez las i częściowo przez polanę z wysoką trawą. Bardzo fajny singielek.
Skrót prowadzi nas na drogę pożarowa, na której biegnie czerwony szlak.

Czerwony szlak ze Stożka na Przeł. Kubalonka © ralph03
Tu znów zbaczamy ze szlaku i cały czas jedziemy drogą pożarową, bo tak szybciej, wygodniej i widokowo.

Widok na Ochodzitę, a gdzieś w tle Mała Fatra © ralph03
Pożarówką docieramy do osiedla Kubalonka. Zostaje nam wspiąć się kawałkiem drogi 941 na Przełęcz Kubalonka i z powrotem wrócić na czerwony szlak. Teraz asfaltem w kierunku schroniska na Stecówce.
W schronisku zero ludzi, ale pod drodze mijaliśmy kilka grupek, chyba wszyscy uciekają przed tym co wisi od dłuższego czasu w powietrzu. Jemy ciepłą strawę i ruszamy w kierunku Czarnej Wisełki. Zahaczamy o zaporę i Jezioro Czerniańskie

Widok z zapory Jeziora Czerniańskiego na Zameczek Prezydenta RP © ralph03
Szybki zjazd do Centrum Wisły i szlakami rowerowymi kierujemy się w stronę Jastrzębia.
Im bliżej domu tym powietrze robi się coraz świeższe i coraz zimniejsze, zwiastując zbliżający się deszcz. Deszczowa pogoda dopada nas w Drogomyślu. Pierwszą większa chmurę przeczekujemy pod wiata na wózki w Biedronce. Ubieramy kurteczki przeciwdeszczowe i ruszamy jak wciąż pada, ale już nie leje.
Kolejna fala ulewna fala deszczu łapie nas w Golasowicach. Dłuższą chwilę oblegamy przystanek autobusowy, ale żadnych rokowań na polepszenie pogody nie widać, więc opuszczamy schronienie i jedziemy do Jastrzębia. Chwilę po przekroczeniu granicy miasta w niebie zakręcają kurki z woda i już nic nie leje się nam na kaski :)
Słowa końcowe? Było świetnie, jest rekord długości trasy w tym sezonie i będzie z tego filmik :P

Widok ze stacji górnej Stożka © ralph03
Temperatura:27.0 HR max:191 (100%) HR avg:145 ( 75%) Kalorie: 6657 (kcal)
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Golasowice - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Ustroń - Wisła - Stożek Wielki 978 m n.p.m. - Przełęcz Kubalonka 761 m n.p.m. - Stecówka 760 m n.p.m. - Wisła - Ustroń - Ochaby - Drogomyśl - Golasowice - Jastrzębie-Zdrój
Wyruszam przed 8, tak aby na czas dotrzeć pod sklep TomaziBike. Na miejscu jest już spora grupka uczestników rajdu w tym moi rowerowi znajomi :)
Skład Grupy Wypadowej mocno okrojony. W praktyce cały rajd i dodatkowo zaplanowaną trasę pokonałem z Rafałem. Jeszcze z samego rana odwiedziłem Benego, żeby pożyczyć druga kamerkę wraz z uprzężą na klatę.
W rajdzie startuje 70 rowerzystów, co według mnie jest świetnym wynikiem zważywszy na to, że trasa jest długa, końcówka trasy męcząca, żar będzie lał się z nieba, a na popołudnie zapowiadane są burze i ulewy.
Całym peletonem mkniemy standardową trasą przez Bzie, Golasowice, Drogomyśl, Ochaby, Skoczów i za deptakiem w Ustroniu robimy pierwszy postój. Tankuje bidon, wciągam banana i pomarańcza, doposażam Rafała w GoPro i jestem gotowy na dalszą część trasy. Postój trwa jednak dłużej, bo parę osób walczy z dętkami. Na całym rajdzie w sumie naliczyłem cztery przypadki złapania kapcia, ale słyszałem, że było tego więcej ;)
Do Wisły również docieramy standardową trasą, ale jeden z uczestników ma poprowadzić nas inną trasą i już zaczyna być ciekawie. Zamiast kierować się bezpośrednio na Wisła-Łabajów, kierujemy się w stronę Malinki by na wysokości kempingów Jonidło odbić na drugą stronę Wisły w kierunku ulicy Spacerowej. Część Wisłę pokonało mostem, część Wisłę pokonało... Wisłą. Ja wybrałem opcję ciekawszą i schłodziłem sobie nogi w Wiśle :D
Za Wisłą czekał na nas pierwszy stromy podjazd. Niektórzy z wycieńczenia pytali czy to już Stożek ;) To jeszcze nie był Stożek, ale widoki też świetne.

Ulica Spacerowa w Wiśle © ralph03

Ulica spacerowa w Wiśle - Widok na Czantorię © ralph03
Po zebraniu się całej grupki jedziemy dalej. Kolejny postój w Wiśle Łabajowie w cieniu dawanym przez 25 metrowy wiadukt kolejowy, który powstał w latach 1931- 1933.
Znowu uzupełniam bidon, dodatkowo wlewam jeszcze izotonik do bukłaka i tak dociążony mogę ruszać w kierunku stacji dolnej Stożka.
Nie jest przesadnie stromo, całość przejeżdżam na raz w siodle. Pod stacją kolejny postój i zbieranie sił na już konkretny podjazd i konkretne stromizny. Znów widzę osoby walczące z dętkami ale są również osoby walczące z własnymi myślami krzątając się w okolicach wyciągu. Grupka osób odpuściła sobie próbę pokonania wzniesienia o własnych siłach i skorzystała z wyciągu, ale większość tak jak i ja chciała powalczyć z górą.

Wisła Stożek - stacja dolna © ralph03
Prócz walki ze stromizną, walczyłem z latającymi muchami, które upodobały sobie nie tyle co mnie, co kierownicę w moim rowerze. Miałem więc dodatkowych pasażerów, którzy rozsiedli się na manetkach od przerzutek, na klamkach od hamulców lub bezpośrednio na kierownicy. Nie wszystkie muchy jednak dotarły na gapę na szczyt Stożka, dla niektórych z nich to była ostatnia jazda w ich jakże krótkim życiu :P

Wisła Stożek - stacja górna © ralph03
Na stacji górnej Stożka jeszcze robię kilka fotek, odbywam dłuższą rozmowę z gościem z Krakowa, który swoim rowerowym czołgiem zjeżdża w dół ile sił w nogach i odwagi w głowie :) Później jeszcze tylko wypych pod górkę, kilkanaście metrów jazdy i jestem pod schroniskiem, gdzie trwa wielkie święto rowerowe - zdjęcia, przyjęcia i zimne napoje ;)

Lans pod schroniskiem Stożka :)
Żegnamy się z uczestnikami rajdu, spoglądamy na niebo i razem z Rafałem jedziemy niebieskim szlakiem w kierunku Przełęczy Łączecko. Szlak niebieski dużo łatwiejszy niż czerwony, którym ostatnim razem jechaliśmy. Tutaj nie ma półek skalnych i niebezpiecznie wystających korzeni. Można ciąć w dół miejscami tylko uważając na jakieś większe skupiska kamieni. Za przełęczą odłączamy się od szlaku niebieskiego i znajdujemy skrót prowadzący częściowo przez las i częściowo przez polanę z wysoką trawą. Bardzo fajny singielek.
Skrót prowadzi nas na drogę pożarowa, na której biegnie czerwony szlak.

Czerwony szlak ze Stożka na Przeł. Kubalonka © ralph03
Tu znów zbaczamy ze szlaku i cały czas jedziemy drogą pożarową, bo tak szybciej, wygodniej i widokowo.

Widok na Ochodzitę, a gdzieś w tle Mała Fatra © ralph03
Pożarówką docieramy do osiedla Kubalonka. Zostaje nam wspiąć się kawałkiem drogi 941 na Przełęcz Kubalonka i z powrotem wrócić na czerwony szlak. Teraz asfaltem w kierunku schroniska na Stecówce.
W schronisku zero ludzi, ale pod drodze mijaliśmy kilka grupek, chyba wszyscy uciekają przed tym co wisi od dłuższego czasu w powietrzu. Jemy ciepłą strawę i ruszamy w kierunku Czarnej Wisełki. Zahaczamy o zaporę i Jezioro Czerniańskie

Widok z zapory Jeziora Czerniańskiego na Zameczek Prezydenta RP © ralph03
Szybki zjazd do Centrum Wisły i szlakami rowerowymi kierujemy się w stronę Jastrzębia.
Im bliżej domu tym powietrze robi się coraz świeższe i coraz zimniejsze, zwiastując zbliżający się deszcz. Deszczowa pogoda dopada nas w Drogomyślu. Pierwszą większa chmurę przeczekujemy pod wiata na wózki w Biedronce. Ubieramy kurteczki przeciwdeszczowe i ruszamy jak wciąż pada, ale już nie leje.
Kolejna fala ulewna fala deszczu łapie nas w Golasowicach. Dłuższą chwilę oblegamy przystanek autobusowy, ale żadnych rokowań na polepszenie pogody nie widać, więc opuszczamy schronienie i jedziemy do Jastrzębia. Chwilę po przekroczeniu granicy miasta w niebie zakręcają kurki z woda i już nic nie leje się nam na kaski :)
Słowa końcowe? Było świetnie, jest rekord długości trasy w tym sezonie i będzie z tego filmik :P

Widok ze stacji górnej Stożka © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
138.92 km (41.00 km teren), czas: 07:56 h, avg:17.51 km/h,
prędkość maks: 54.00 km/hTemperatura:27.0 HR max:191 (100%) HR avg:145 ( 75%) Kalorie: 6657 (kcal)
Trzy Kopce Wiślańskie, Salmopol, Stary Groń
Niedziela, 22 czerwca 2014 | dodano: 23.06.2014Kategoria 100 i więcej, Beskid Śląski, Off Road
W poprzedni weekend była przerwa na Dni Jastrzębia Zdroju ale znów wraca weekend rowerowy, a konkretnie niedziela rowerowa.
Mój autorski plan wyglądał mniej więcej tak. Dojechać do Wisły pod hotel Gołębiewski, a następnie górami przejechać do Brennej i wrócić z powrotem do Jastrzębia. Mój plan poprawił Rafał i dorzucił do niego Trzy Kopce Wiślańskie, Salmopol, Grabową i Stary Groń.
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Ustroń - Wisła - Dobka - Trzy Kopce (810 m n.p.m.) - Smerekowiec (835 m n.p.m.) - Przełęcz Salmopolska (934 m n.p.m.) - Grabowa (907 m n.p.m.) - Stary Groń (792 m n.p.m.) - Horzelica (797 m n.p.m.) - Brenna - Górki Wielkie - Skoczów - Ochaby - Drogomyśl - Jastrzębie-Zdrój
Zbiórka o 8 rano, skład bardzo okrojony, bo jadę tylko ja i Rafał. Reszta na weekendowych wyjazdach, na remontach, na imprezach, po imprezach albo nie wiadomo co, bo nie odpisali.
Pierwsze 50 kilometrów, to jazda praktycznie po płaskim. Właściwa akcja miała rozpocząć się dopiero spod "Gołębia".

Podjazd za Gołębiewskim © ralph03
Początek wjazdu dość łagodny po bruku, następnie odbijamy w prawo i już dalej stromo asfaltem przez las. Wiedziałem, że będzie stromo ale nie że aż tak stromo... Podjazd pokonany, choć wzięty na 2x, żeby odsapnąć chwilkę ;) Trzymamy się szlaku i jak się okazuje, to nie był do końca najlepszy pomysł, bo szlak zawracał do Wisły.

Nawet owce były w szoku ;) © ralph03
Żeby nie wracać niepotrzebnie, decydujemy się dojechać do Dobki troszeczkę na przełaj. Dzięki takiej zagrywce kilka razy przejeżdżamy przez ogrodzone łąki oraz zahaczamy o prywatne gospodarstwa/posesje znajdujące się w środku niczego - w zimę muszą mieć bardzo ciężko, żeby dostać się do "cywilizacji". Tu natrafiamy na pierwsze widoki, a ma być tego jeszcze więcej.

Widok z okolic Cyrhla © ralph03
W Dobce łapie nas pierwszy deszcz. Momentami to nawet ulewa. Na szczęście w pobliżu jest przystanek PKS i na szczęście są to przelotne opady deszczu.

Przystanek Dobka, pierwszy deszcz © ralph03
Do Dopki było w dół więc teraz dla odmiany znowu wspinaczka, bo znowu pod górkę... na szczęście podjazd asfaltem. Docieramy do niebieskiego szlaku, trafiamy na pozostałości po Bike Maratonie i kończy się asfalt.

Bike Maraton Wisła © ralph03
Trasą Bike Maratonu docieramy do schroniska na Trzech Kopcach Wiślańskich. Punkt widokowy więc i focenie. Szybkie fotki i śmigamy dalej, bo dzisiaj z pogodą jak z kobietą - strasznie humorzasta i nie wiadomo o co jej chodzi (raz słońce, raz deszcz i przeważnie pochmurno). Bez zbędnego odpoczynku kierujemy się żółtym szlakiem w kierunku Przełęczy Salmopol.

Trzy Kopce Wiślańskie © ralph03

Trzy Kopce Wiślańskie - widok na Wisłę © ralph03
Znowu łapie nas deszcz. Soszyste krople spadają z nieba. Tym razem schronienie dają nam drzewa, bo przystanków brak w okolicy :)
Po deszczu na niebie znowu pojawia się słońce i możemy dalej podążać za strzałkami Bike Maratonu Wisły. Tuż przed Salmopolem strzałki odbijają w lewo, my jednak trzymamy się zółttego szlaku. Końcówkę musimy brać na wypych. Kamienie, korzenie, stromizna -Welcome to the Jungle Beskidy.

Zielonym w kierunku Przeł. Salmopol © ralph03

Ostatnie pchnięcia i asfalt © ralph03
Końcówkę pod Salmopol pokonujemy asfaltem, aby ponowni wjechać na szlak. Teraz kolor czerwonym do Grabowej, a później czarnym na Stary Groń.

Rewitalizacja schroniska Chata Grabowa © ralph03
Na czarnym szlaku sporo widoków.

Na czarnym szlaku, widok na Halę Jaworową © ralph03
Hala Jaworowa... niecały rok temu z Damianem z trudem wpychaliśmy pod nią rowery, podczas gdy Beny z Rafałem opalali się na samej górze ;) Dla przypomnienia wkleję filmik pod wpisem.
Kolejny punkt kulminacyjny na naszej trasie to Stary Groń.

Stary Groń © ralph03
Później już jazda w dół. Drobny fragment trzeba było zejść z roweru, bo podłoże zbyt ruchome i zbyt kamieniste na nasze rowery. A rozbijać się na samej końcówce szlaku... no nie warto.
Mimo szybkiego zjazdu nie omieszkałem zatrzymać się na zrobienie widokowych fotek :)

Horzelnica - punkt widokowy © ralph03

Końcówka czarnego szlaku, w dole Brenna © ralph03
Ostatni już deszcz złapał nas w samym Jastrzębiu. Przymusowy postój pod drzewem w Bziu czekając aż deszczowe chmury przesuną się troszeczkę. Jak kończyłem trasę, to pojawiło się ponownie słońce.
Niedzielna trasa mimo sporej ilości stromych i męczących podjazdów sprawiła mi sporo przyjemności. Po pierwsze sporo świetnych widoków, bo jazda odkrytymi grzbietami. A skoro podjazdy, to i zjazdy na których mięśnie mogły odpocząć... przynajmniej mięśnie nóg, bo ręce czasem aż bolały od trzymania kierownicy i dohamowywania :)
Z tego wypadu nie będzie filmowej produkcji, bo nie brałem sprzętu ze sobą. Na pocieszenie filmik z ubiegłego roku, a nowsze produkcje filmowe wkrótce, bo się podobno jakiś rajd na Stożek szykuje czy cuś ;)
Temperatura:20.0 HR max:175 ( 91%) HR avg:140 ( 73%) Kalorie: 5817 (kcal)
Mój autorski plan wyglądał mniej więcej tak. Dojechać do Wisły pod hotel Gołębiewski, a następnie górami przejechać do Brennej i wrócić z powrotem do Jastrzębia. Mój plan poprawił Rafał i dorzucił do niego Trzy Kopce Wiślańskie, Salmopol, Grabową i Stary Groń.
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Ustroń - Wisła - Dobka - Trzy Kopce (810 m n.p.m.) - Smerekowiec (835 m n.p.m.) - Przełęcz Salmopolska (934 m n.p.m.) - Grabowa (907 m n.p.m.) - Stary Groń (792 m n.p.m.) - Horzelica (797 m n.p.m.) - Brenna - Górki Wielkie - Skoczów - Ochaby - Drogomyśl - Jastrzębie-Zdrój
Zbiórka o 8 rano, skład bardzo okrojony, bo jadę tylko ja i Rafał. Reszta na weekendowych wyjazdach, na remontach, na imprezach, po imprezach albo nie wiadomo co, bo nie odpisali.
Pierwsze 50 kilometrów, to jazda praktycznie po płaskim. Właściwa akcja miała rozpocząć się dopiero spod "Gołębia".

Podjazd za Gołębiewskim © ralph03
Początek wjazdu dość łagodny po bruku, następnie odbijamy w prawo i już dalej stromo asfaltem przez las. Wiedziałem, że będzie stromo ale nie że aż tak stromo... Podjazd pokonany, choć wzięty na 2x, żeby odsapnąć chwilkę ;) Trzymamy się szlaku i jak się okazuje, to nie był do końca najlepszy pomysł, bo szlak zawracał do Wisły.

Nawet owce były w szoku ;) © ralph03
Żeby nie wracać niepotrzebnie, decydujemy się dojechać do Dobki troszeczkę na przełaj. Dzięki takiej zagrywce kilka razy przejeżdżamy przez ogrodzone łąki oraz zahaczamy o prywatne gospodarstwa/posesje znajdujące się w środku niczego - w zimę muszą mieć bardzo ciężko, żeby dostać się do "cywilizacji". Tu natrafiamy na pierwsze widoki, a ma być tego jeszcze więcej.

Widok z okolic Cyrhla © ralph03
W Dobce łapie nas pierwszy deszcz. Momentami to nawet ulewa. Na szczęście w pobliżu jest przystanek PKS i na szczęście są to przelotne opady deszczu.

Przystanek Dobka, pierwszy deszcz © ralph03
Do Dopki było w dół więc teraz dla odmiany znowu wspinaczka, bo znowu pod górkę... na szczęście podjazd asfaltem. Docieramy do niebieskiego szlaku, trafiamy na pozostałości po Bike Maratonie i kończy się asfalt.

Bike Maraton Wisła © ralph03
Trasą Bike Maratonu docieramy do schroniska na Trzech Kopcach Wiślańskich. Punkt widokowy więc i focenie. Szybkie fotki i śmigamy dalej, bo dzisiaj z pogodą jak z kobietą - strasznie humorzasta i nie wiadomo o co jej chodzi (raz słońce, raz deszcz i przeważnie pochmurno). Bez zbędnego odpoczynku kierujemy się żółtym szlakiem w kierunku Przełęczy Salmopol.

Trzy Kopce Wiślańskie © ralph03

Trzy Kopce Wiślańskie - widok na Wisłę © ralph03
Znowu łapie nas deszcz. Soszyste krople spadają z nieba. Tym razem schronienie dają nam drzewa, bo przystanków brak w okolicy :)
Po deszczu na niebie znowu pojawia się słońce i możemy dalej podążać za strzałkami Bike Maratonu Wisły. Tuż przed Salmopolem strzałki odbijają w lewo, my jednak trzymamy się zółttego szlaku. Końcówkę musimy brać na wypych. Kamienie, korzenie, stromizna -Welcome to the

Zielonym w kierunku Przeł. Salmopol © ralph03

Ostatnie pchnięcia i asfalt © ralph03
Końcówkę pod Salmopol pokonujemy asfaltem, aby ponowni wjechać na szlak. Teraz kolor czerwonym do Grabowej, a później czarnym na Stary Groń.

Rewitalizacja schroniska Chata Grabowa © ralph03
Na czarnym szlaku sporo widoków.

Na czarnym szlaku, widok na Halę Jaworową © ralph03
Hala Jaworowa... niecały rok temu z Damianem z trudem wpychaliśmy pod nią rowery, podczas gdy Beny z Rafałem opalali się na samej górze ;) Dla przypomnienia wkleję filmik pod wpisem.
Kolejny punkt kulminacyjny na naszej trasie to Stary Groń.

Stary Groń © ralph03
Później już jazda w dół. Drobny fragment trzeba było zejść z roweru, bo podłoże zbyt ruchome i zbyt kamieniste na nasze rowery. A rozbijać się na samej końcówce szlaku... no nie warto.
Mimo szybkiego zjazdu nie omieszkałem zatrzymać się na zrobienie widokowych fotek :)

Horzelnica - punkt widokowy © ralph03

Końcówka czarnego szlaku, w dole Brenna © ralph03
Ostatni już deszcz złapał nas w samym Jastrzębiu. Przymusowy postój pod drzewem w Bziu czekając aż deszczowe chmury przesuną się troszeczkę. Jak kończyłem trasę, to pojawiło się ponownie słońce.
Niedzielna trasa mimo sporej ilości stromych i męczących podjazdów sprawiła mi sporo przyjemności. Po pierwsze sporo świetnych widoków, bo jazda odkrytymi grzbietami. A skoro podjazdy, to i zjazdy na których mięśnie mogły odpocząć... przynajmniej mięśnie nóg, bo ręce czasem aż bolały od trzymania kierownicy i dohamowywania :)
Z tego wypadu nie będzie filmowej produkcji, bo nie brałem sprzętu ze sobą. Na pocieszenie filmik z ubiegłego roku, a nowsze produkcje filmowe wkrótce, bo się podobno jakiś rajd na Stożek szykuje czy cuś ;)
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
112.63 km (35.00 km teren), czas: 07:17 h, avg:15.46 km/h,
prędkość maks: 41.60 km/hTemperatura:20.0 HR max:175 ( 91%) HR avg:140 ( 73%) Kalorie: 5817 (kcal)
Zapora w Goczałkowicach, Pszczyna i trochę lasów
Po ponad tygodniu przerwy wracam.
Tym razem na rower wyciągam Asię. Będą to Jej pierwsze kilometry w tym roku i chyba za dużo jak na pierwszy raz :P
Dzień wcześniej dostaliśmy zaproszenie na pojawienie się rowerami na Zaporze w Goczałkowicach. Ale nim się umówimy ze znajomymi, to trzeba sprawdzić kondycję i tak powstał pomysł na pierwszą część trasy.
Z Suszca na Kryry, Mizerów i za Studzionką wskakujemy na szlak R4.

Widok z Łąki na Beskidy © ralph03
Z eR czwórki odbijamy w prawo i kierujemy się na zaporę. Na miejscu garstka ludzi. Rolkarze, "kijkarze", spacerowicze i rowerzyści ale to i tak pustki jak na to miejsce. Za to pełno owadów. Co jakiś czas zderzaliśmy się z chmurą latających stworzeń - kto miał okularki ten rządził, kto nie miał ten radził sobie w inny sposób ;)

Nagły atak owadów latających © ralph03
Na końcu zapory, przy samym lesie powstaje jakiś obiekt drewniany.

Takie coś powstaje na końcu zapory © ralph03
Pierwszy postój robimy na niewygodnych ławkach na zaporze. Pewnie dlatego niewygodne, żeby ludzie spędzali czas aktywnie, a nie siedzieli bezczynnie na tyłkach. W ogóle to teren zapory strasznie zapuszczony. Jeszcze trochę i trawa będzie wysoka na półtora metra.

Wiślana Trasa Rowerowa na zaporze w Goczałkowicach © ralph03
Kolejną przerwę robimy już na rynku w Pszczynie. Tradycyjnie przepyszne lody. Polecam te o smaku ciasteczka i gumy balonowej - smak dzieciństwa ;)

Lody na pszczyńskim rynku :) © ralph03
Na rynku zastanawiamy się w jaki sposób wracać.
- tak jak przyjechaliśmy czyli R4 - pomysł słaby, bo źle będzie wyglądać na mapce z endomondo :P
- drogą wojewódzką nr 935 - pomysł kiepski, nie jestem fanem jazdy rowerem głównymi drogami. Nie ma kolarzówki, nie walczę o średnią prędkość i takich dróg unikam jak tylko mogę.
- bocznymi drogami na prawo od drogi 935 - pomysł najciekawszy. Poznawanie nowym miejsc, nowych tras, czasem człowiek się zgubi. To co lubię ;)
Szybko przemykamy przez park i trafiamy na szlak.

Kierunek obwodnica Pszczyny © ralph03
Trzymając się szlaku i raz po raz zerkając na mapę żeby kierować się w stronę Suszca, a nie Kobiór docieramy do lasów w Czarkowie.

Czarków - betonowe płyty dla czołgów? © ralph03
Tu znów przegląd mapy, żeby idealnie trafić w leśne skrzyżowania i w miarę wygodnie dotrzeć do Suszca.
Asia dzielnie walczy z bólem tyłka i nóg, ciut za dużo kilometrów jak na pierwszy raz. Nawet nie pociesza Ją fakt, że wybieram płaską trasę. Obiecałem, że nie będzie pod górkę. A jak delikatnie jest pod górkę, to oczywiście nie jest - to złudzenie optyczne, skomplikowanych system luster i fatamorgana jednocześnie :P
Szybkie liczenie skrzyżowań leśnych i idealnie trafiamy na Plessówkę. Problem jest tylko jeden. Ostatni 600 metrowy fragment leśny od kilku lat jest zaorany, pewnie przez ciężkie maszyny po ścince drzew. Dodatkowo zarośnięty i miejscami podmokły...

Ciemna strona szlaku Plessówka - Suszec © ralph03
Przedzieramy się przez rowy, pokrzywy, chaszcze, paryje, grzęzawiska, zarośla, aż wreszcie docieramy pod bramę posesji państwa Szenderów.

Wjazd na posesję państwa Szenderów © ralph03
Zamykamy za sobą bramę i już po asfalcie docieramy do domu.
Było nieźle jak na pierwszy raz. Kondycję dziewczyna ma, a ja mam przerąbane za ilość kilometrów ;)

Zapora - Goczałkowice-Zdrój © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
58.65 km (14.00 km teren), czas: 04:06 h, avg:14.30 km/h,
prędkość maks: 37.40 km/hTemperatura:26.0 HR max:140 ( 73%) HR avg:102 ( 53%) Kalorie: 1165 (kcal)
Pasmo Stożka i Czantorii.
Poniedziałek, 9 czerwca 2014 | dodano: 10.06.2014Kategoria 100 i więcej, Beskid Śląski, Off Road
7:00 Grupa Wypadowa w składzie Beny, Krzysiek, Marcin i dwa Rafały wyruszają zdobywać beskidzkie szczyty. Znów zabrakło pełnego składu. Dwóch Damianów nie miało możliwości dołączyć się do wypadu.
Plan minimum był przejechać szczytami od Czantorii do Kubalonki, plan maksimum i jednocześnie totalnie hardkorowy aż do Brennej czyli zaliczyć Beskidek, Stecówkę, schronisko na Przysłopie pod Baranią Góra, dalej Salmopol, Grabowa, Stary Groń, Horzelica i później od Brennej niż po płaskim do domu.
Plan hardkorowy na całe szczęście pozostał planem, do Kubalonki też nie dojechaliśmy bo z rozpędu minęliśmy szlak... ale dla pędzenia w dół z prędkościami powyżej 50 km/h było warto :P
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Pielgrzymowice - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Ustroń - Mała Czantoria 866 m n.p.m, - Wielka Czantoria 995 m n.p.m., Soszów Mały 764 m n.p.m., Soszów Wielki 886 m n.p.m., Stożek Mały 843 m n.p.m., Stożek Wielki 978 m n.p.m., Kyrkawica 973 m n.p.m., Kiczory 990 m n.p.m., Wisła - Ustroń - Skoczów - Ochaby, Drogomyśl - Strumień - Pawłowice - Jastrzębie-Zdrój
Poranek bardzo znośny, powietrze rześkie ale słońce coraz wyżej gdy dojechaliśmy do Ustronia mój licznik w rowerze zbliżał się do magicznych 30 stopni Celcjusza. Licznik pokazuje również 40 kilometrów i zaczynamy wspinaczkę pod Czantorię. Najpierw asfalt, a później już tylko trasy offroadowe. Kamienie, korzenie i jeszcze więcej kamieni.
Momentami Grupa Wypadowa staje się Grupą Wypychową :)

Grupa Wypychowa © ralph03
Pierwszym szczytem na naszej trasie była Mała Czantoria.

Mała Czantoria © ralph03
Rzut okiem na widok z Poniwca i jedziemy na Wielką Czantorię.

Kolej Linowa Poniwiec © ralph03
Zza drzew już widać płatną wieże widokową.

Widok na Wielką Czantorię z Poniwca © ralph03
Mimo ponad 30 stopniowych upałów udało się. Zdobywamy Czantorię. Szybkie foto i jedziemy dalej, bo przed nami jeszcze długa i wyboista droga, pełna kamieni.

Czantoria zdobyta © ralph03
Kolejnym miejscem na naszej trasie. Schronisko w Soszowie.

Soszów Schronisko © ralph03
Na szczyt jeszcze kawałek, stromy kawałek. Pierwszy etap w siodle, z czego jestem dumny. Drugi etap wypych i nie wstydzę się tego ;)

Soszów Wielki © ralph03
Widok zrekompensował trudy.

Widok z Soszowa Wielkiego © ralph03
Najlepsze było dopiero przed Nami. Najpierw zachwycił nas widok z Cieślara. Na horyzoncie widać było samiuśkie Tatry.

Widok na Tatry z Cieślara © ralph03
a później mega, super, hiper, przekozak zjazd. Było piekielnie szybko, w pewnym momencie aż się wystraszyłem, bo zarzuciło mi rowerem i na chwilkę opuściłem trasę. Strach wynikał z tego, że okoliczni mieszkańcy bardzo upodobali sobie drut kolczasty do ochrony swoich polan i polanek, a ja wpadłem z rowerem na skraj polany. Na szczęście akurat w tym miejscu brakowało słupka i drut leżał w trawie. Moja noga nie ucierpiała, a do dziurawienia opon miałem jeszcze kilka centymetrów zapasu. Góreczkę polecam :)
Wszystko co piękne szybko się kończy, a zaczyna się kolejny wypych. Stromizna, kamienie, korzenie i jest kolejne schronisko i kolejny szczyt...

Stożek Wielki © ralph03
i kolejny napój gazowany prosto z lodówki :) Przez cały wypad wypiłem 2 litry izotonika, 1.33 l Coca Coli, 0,5 l Fanty i 0,5 l Mirindy, dzięki temu uzupełniałem cukry i chłodziłem ciało.
Podążając dalej czerwonym szlakiem, trafiamy na trzy dziewczyny jadące na koniach. Ciekawy widok szczególnie w górach. Pierwsza myśl "jak one tu dojechały. Ten odcinek szlaku jest dość wąski i skalisty i korzeni. Kilka razy musiałem wyszarpywać stopę z bloków, żeby nie wyglebić. Między Kyrkawicą, a Kiczorą docieramy do skałek, na które się wspinam i robię pamiątkową fotkę.

Widok ze skałek, okolice Kiczory © ralph03
Za Przełęczą Łączesko niechcący zbaczamy ze szlaku i zamiast kierować się na Kubalonkę, to pojechaliśmy w kierunku Wisły Głębce. Zaczął się asfalt i po raz kolejny przegapione szlak. Tym razem opuszczamy szlak niebieski. Po długim, szybkim i asfaltowym zjeździe wyjeżdżamy w Wiśle Łabajowie.

Kompleks skoczni narciarskich Wisła - Łabajów © ralph03
Niektórym te pogubione szlaki były w niesmak, bo Kubalonka miała być takim minimum. Ale po przeanalizowaniu na spokojnie wszystkiego nawet dobrze wyszło, że jednak nie pchaliśmy (słowo klucz) się w kierunku Kubalonki. Wypych byłby na pewno :)
W Wiśle jemy obiad, w Drogomyślu moczymy nogi. Marcin oczywiście jak zwykle pływa :)

Drogomyśl - ulga dla nóg © ralph03
Wracamy przez Strumień, bo Beny chce nam pokazać zaporę.

Zapora w Strumieniu © ralph03
Po 13 godzinach wracamy do domów szczęśliwi i opaleni, choć opalenizna typowo rowerowa :)

Słońce chyliło się ku zachodowi © ralph03
Filmik z wypadu wkrótce.

"Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą!"
Temperatura:32.0 HR max:135 ( 70%) HR avg:179 ( 93%) Kalorie: 5835 (kcal)
Plan minimum był przejechać szczytami od Czantorii do Kubalonki, plan maksimum i jednocześnie totalnie hardkorowy aż do Brennej czyli zaliczyć Beskidek, Stecówkę, schronisko na Przysłopie pod Baranią Góra, dalej Salmopol, Grabowa, Stary Groń, Horzelica i później od Brennej niż po płaskim do domu.
Plan hardkorowy na całe szczęście pozostał planem, do Kubalonki też nie dojechaliśmy bo z rozpędu minęliśmy szlak... ale dla pędzenia w dół z prędkościami powyżej 50 km/h było warto :P
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Pielgrzymowice - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Ustroń - Mała Czantoria 866 m n.p.m, - Wielka Czantoria 995 m n.p.m., Soszów Mały 764 m n.p.m., Soszów Wielki 886 m n.p.m., Stożek Mały 843 m n.p.m., Stożek Wielki 978 m n.p.m., Kyrkawica 973 m n.p.m., Kiczory 990 m n.p.m., Wisła - Ustroń - Skoczów - Ochaby, Drogomyśl - Strumień - Pawłowice - Jastrzębie-Zdrój
Poranek bardzo znośny, powietrze rześkie ale słońce coraz wyżej gdy dojechaliśmy do Ustronia mój licznik w rowerze zbliżał się do magicznych 30 stopni Celcjusza. Licznik pokazuje również 40 kilometrów i zaczynamy wspinaczkę pod Czantorię. Najpierw asfalt, a później już tylko trasy offroadowe. Kamienie, korzenie i jeszcze więcej kamieni.
Momentami Grupa Wypadowa staje się Grupą Wypychową :)

Grupa Wypychowa © ralph03
Pierwszym szczytem na naszej trasie była Mała Czantoria.

Mała Czantoria © ralph03
Rzut okiem na widok z Poniwca i jedziemy na Wielką Czantorię.

Kolej Linowa Poniwiec © ralph03
Zza drzew już widać płatną wieże widokową.

Widok na Wielką Czantorię z Poniwca © ralph03
Mimo ponad 30 stopniowych upałów udało się. Zdobywamy Czantorię. Szybkie foto i jedziemy dalej, bo przed nami jeszcze długa i wyboista droga, pełna kamieni.

Czantoria zdobyta © ralph03
Kolejnym miejscem na naszej trasie. Schronisko w Soszowie.

Soszów Schronisko © ralph03
Na szczyt jeszcze kawałek, stromy kawałek. Pierwszy etap w siodle, z czego jestem dumny. Drugi etap wypych i nie wstydzę się tego ;)

Soszów Wielki © ralph03
Widok zrekompensował trudy.

Widok z Soszowa Wielkiego © ralph03
Najlepsze było dopiero przed Nami. Najpierw zachwycił nas widok z Cieślara. Na horyzoncie widać było samiuśkie Tatry.

Widok na Tatry z Cieślara © ralph03
a później mega, super, hiper, przekozak zjazd. Było piekielnie szybko, w pewnym momencie aż się wystraszyłem, bo zarzuciło mi rowerem i na chwilkę opuściłem trasę. Strach wynikał z tego, że okoliczni mieszkańcy bardzo upodobali sobie drut kolczasty do ochrony swoich polan i polanek, a ja wpadłem z rowerem na skraj polany. Na szczęście akurat w tym miejscu brakowało słupka i drut leżał w trawie. Moja noga nie ucierpiała, a do dziurawienia opon miałem jeszcze kilka centymetrów zapasu. Góreczkę polecam :)
Wszystko co piękne szybko się kończy, a zaczyna się kolejny wypych. Stromizna, kamienie, korzenie i jest kolejne schronisko i kolejny szczyt...

Stożek Wielki © ralph03
i kolejny napój gazowany prosto z lodówki :) Przez cały wypad wypiłem 2 litry izotonika, 1.33 l Coca Coli, 0,5 l Fanty i 0,5 l Mirindy, dzięki temu uzupełniałem cukry i chłodziłem ciało.
Podążając dalej czerwonym szlakiem, trafiamy na trzy dziewczyny jadące na koniach. Ciekawy widok szczególnie w górach. Pierwsza myśl "jak one tu dojechały. Ten odcinek szlaku jest dość wąski i skalisty i korzeni. Kilka razy musiałem wyszarpywać stopę z bloków, żeby nie wyglebić. Między Kyrkawicą, a Kiczorą docieramy do skałek, na które się wspinam i robię pamiątkową fotkę.

Widok ze skałek, okolice Kiczory © ralph03
Za Przełęczą Łączesko niechcący zbaczamy ze szlaku i zamiast kierować się na Kubalonkę, to pojechaliśmy w kierunku Wisły Głębce. Zaczął się asfalt i po raz kolejny przegapione szlak. Tym razem opuszczamy szlak niebieski. Po długim, szybkim i asfaltowym zjeździe wyjeżdżamy w Wiśle Łabajowie.

Kompleks skoczni narciarskich Wisła - Łabajów © ralph03
Niektórym te pogubione szlaki były w niesmak, bo Kubalonka miała być takim minimum. Ale po przeanalizowaniu na spokojnie wszystkiego nawet dobrze wyszło, że jednak nie pchaliśmy (słowo klucz) się w kierunku Kubalonki. Wypych byłby na pewno :)
W Wiśle jemy obiad, w Drogomyślu moczymy nogi. Marcin oczywiście jak zwykle pływa :)

Drogomyśl - ulga dla nóg © ralph03
Wracamy przez Strumień, bo Beny chce nam pokazać zaporę.

Zapora w Strumieniu © ralph03
Po 13 godzinach wracamy do domów szczęśliwi i opaleni, choć opalenizna typowo rowerowa :)

Słońce chyliło się ku zachodowi © ralph03
Filmik z wypadu wkrótce.

"Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą!"
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
125.94 km (40.00 km teren), czas: 08:27 h, avg:14.90 km/h,
prędkość maks: 50.90 km/hTemperatura:32.0 HR max:135 ( 70%) HR avg:179 ( 93%) Kalorie: 5835 (kcal)