- Kategorie:
- 0-50.64
- 100 i więcej.23
- 50-100.59
- Beskid Mały.2
- Beskid Śląski.19
- Beskid Żywiecki.0
- Miejska dżungla.11
- Off Road.61
- samotnie.37
- z Asią.14
Wpisy archiwalne w kategorii
Beskid Mały
Dystans całkowity: | 50.77 km (w terenie 13.50 km; 26.59%) |
Czas w ruchu: | 04:55 |
Średnia prędkość: | 10.33 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.70 km/h |
Suma podjazdów: | 1839 m |
Liczba aktywności: | 2 |
Średnio na aktywność: | 25.39 km i 2h 27m |
Więcej statystyk |
Szyndzielnia, Dębowiec, Stalownik - Bielsko-Biała
Poniedziałek, 30 września 2013 | dodano: 30.09.2013Kategoria Beskid Mały, z Asią, Off Road, Beskid Śląski, 0-50
Kolejna wspólna wycieczka z Asią pod hasłem "tajemnicze obiekty". Tym razem padło na Stalownik w Bielsku-Białej. Dojazd do Stalownika byłby nudny, więc jedziemy tam trochę okrężną drogą, czerwonym szlakiem od Szyndzielni.
Trasa:
Camping Pod Dębowcem - Szyndzielnia 1028 m.n.p.m. - Dębowiec 686 m.n.p.m. - Bielsko-Biała Leszczyny - Przełęcz Pod Łysą Góra 640 m.n.p.m. - Bielsko-Biała Milkuszowice - Camping Pod Dębowcem
Naszą rowerową wycieczkę rozpoczynamy z parkingu przy "Campingu pod Dębowcem". Opłata parkingowa 10 zł za cały dzień uiszczona, więc w drogę.
Po kilkunastu minutach podjazdu asfaltem pod Szyndzielnię, korzystamy z dobrodziejstwa jakim jest gondolka.

Jadąc gondolką na górę podziwiamy panoramę Bielska, bo ze szczytu Szyndzielni niewiele widać.
Specjalna platforma na rowery czy inny bagaż:

Nim rozpoczęliśmy zjazd czerwonym szlakiem w kierunku Dębowca, wdrapujemy się do schroniska, gdzie Asia dogrzewa się talerzem żurku - dobry, choć mało kwaśny.
Zjazd do Dębowca szeroką, szutrową drogą:

Pod Schroniskiem w Dębowcu spotykamy starsze małżeństwo. Starszy pan opowiada, że kiedyś jeździł rowerem po górach i to w czasach jak był zakaz wjazdu na Szyndzielnię - takie dziwne czasy były.
Widok z Dębowca:

Podążając czerwonym szlakiem, zazębiającym się na moment z niebieskim rowerowym, przebijamy się przez miasto, by w końcu dotrzeć pod Park Krajobrazowy Beskidu Małego. Przed Nami kolejny offroad ale dla odmiany pod górkę.

Wspinamy się w kierunku Łysej Góry, która wbrew nazwie jest cała porośnięta drzewami. Szlak czerwony przechodzi w pobliżu jej szczytu i miejscami jest bardzo stromo.
W trasie robimy dwie dłuższe przerwy.
Pierwsza na grzybki:

Druga na widoki (po lewej Skrzyczne):

oraz łapanie promyków słóńca czy odrobinę lenistwa:

Po wielu trudach docieramy do Przełęczy Pod Łysą Górą, tu będziemy odbijać z czerwonego szlaku na szlak czarny w kierunku Stalownika - chwilka podjazdu i później już tylko jazda w dół szlaku. Najpierw po kamieniach, a później w błocie.
20 kilometr i jest główny cel wycieczki: wysoki, sypiący się budynek byłego Specjalistycznego Szpitala Miejskiego "Stalownik".

Kolumny podtrzymujące wieżowiec wyglądają jakby się miały zaraz rozsypać.



Nie wszystko rozkradli :):

Wstępu do środka budynku broniły stalowe drzwi zamknięte na zamek plus kłódkę oraz dwa nieczynne szyby windy.
Podobno mrocznymi podziemiami można dostać się do budynku głównego, ale z rowerami nie ma możliwości na tego typu eksploracje. Trafiłem tylko na podziemne ubikacje z poniszczonymi kibelkami.
Można powiedzieć, że obiekt zaliczony, choć w środku nie byliśmy ;)
Droga powrotna już poza szlakami, choć znów niechcący trafiliśmy na szlak niebieski rowerowy. Jadąc w kierunku Dębowca przejeżdżamy obok szpitala wojewódzkiego, przez który to "Stalownik" stał się niepotrzebny i dziś jest zapomnianym obiektem...
Temperatura:7.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Trasa:
Camping Pod Dębowcem - Szyndzielnia 1028 m.n.p.m. - Dębowiec 686 m.n.p.m. - Bielsko-Biała Leszczyny - Przełęcz Pod Łysą Góra 640 m.n.p.m. - Bielsko-Biała Milkuszowice - Camping Pod Dębowcem
Naszą rowerową wycieczkę rozpoczynamy z parkingu przy "Campingu pod Dębowcem". Opłata parkingowa 10 zł za cały dzień uiszczona, więc w drogę.
Po kilkunastu minutach podjazdu asfaltem pod Szyndzielnię, korzystamy z dobrodziejstwa jakim jest gondolka.

Jadąc gondolką na górę podziwiamy panoramę Bielska, bo ze szczytu Szyndzielni niewiele widać.
Specjalna platforma na rowery czy inny bagaż:

Nim rozpoczęliśmy zjazd czerwonym szlakiem w kierunku Dębowca, wdrapujemy się do schroniska, gdzie Asia dogrzewa się talerzem żurku - dobry, choć mało kwaśny.
Zjazd do Dębowca szeroką, szutrową drogą:
Pod Schroniskiem w Dębowcu spotykamy starsze małżeństwo. Starszy pan opowiada, że kiedyś jeździł rowerem po górach i to w czasach jak był zakaz wjazdu na Szyndzielnię - takie dziwne czasy były.
Widok z Dębowca:

Podążając czerwonym szlakiem, zazębiającym się na moment z niebieskim rowerowym, przebijamy się przez miasto, by w końcu dotrzeć pod Park Krajobrazowy Beskidu Małego. Przed Nami kolejny offroad ale dla odmiany pod górkę.

Wspinamy się w kierunku Łysej Góry, która wbrew nazwie jest cała porośnięta drzewami. Szlak czerwony przechodzi w pobliżu jej szczytu i miejscami jest bardzo stromo.
W trasie robimy dwie dłuższe przerwy.
Pierwsza na grzybki:

Druga na widoki (po lewej Skrzyczne):

oraz łapanie promyków słóńca czy odrobinę lenistwa:

Po wielu trudach docieramy do Przełęczy Pod Łysą Górą, tu będziemy odbijać z czerwonego szlaku na szlak czarny w kierunku Stalownika - chwilka podjazdu i później już tylko jazda w dół szlaku. Najpierw po kamieniach, a później w błocie.
20 kilometr i jest główny cel wycieczki: wysoki, sypiący się budynek byłego Specjalistycznego Szpitala Miejskiego "Stalownik".
Kolumny podtrzymujące wieżowiec wyglądają jakby się miały zaraz rozsypać.
Nie wszystko rozkradli :):
Wstępu do środka budynku broniły stalowe drzwi zamknięte na zamek plus kłódkę oraz dwa nieczynne szyby windy.
Podobno mrocznymi podziemiami można dostać się do budynku głównego, ale z rowerami nie ma możliwości na tego typu eksploracje. Trafiłem tylko na podziemne ubikacje z poniszczonymi kibelkami.
Można powiedzieć, że obiekt zaliczony, choć w środku nie byliśmy ;)
Droga powrotna już poza szlakami, choć znów niechcący trafiliśmy na szlak niebieski rowerowy. Jadąc w kierunku Dębowca przejeżdżamy obok szpitala wojewódzkiego, przez który to "Stalownik" stał się niepotrzebny i dziś jest zapomnianym obiektem...
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
26.61 km (11.50 km teren), czas: 02:50 h, avg:9.39 km/h,
prędkość maks: 39.70 km/hTemperatura:7.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kompleks hotelowy Kozubnik plus Góra Żar
Poniedziałek, 17 czerwca 2013 | dodano: 17.06.2013Kategoria Beskid Mały, z Asią, 0-50, Off Road
Przedłużony weekend i wypad z Asią do Międzybrodzia Żywieckiego i okolic.
W planach Opuszczony Kompleks Hotelowy Kozubnik czyli kurort widmo.
Poza planem Góra Żar :)
Trasa:
Porąbka Zapora:

Z rowerami na dachu docieramy do Żarnówki Małej, parkujemy przy zaporze, zrzucamy z dachu rowery i kierujemy się do tajemniczego kompleksu :)
Do kompleksu mamy jakieś 3,5 km drogi. Gdy po drodze pytamy jakiegoś starszego pana o drogę, dowiadujemy się czego mamy się spodziewać "Czeczenia a la Afganistan" - właśnie takiego krajobrazu poszukujemy :P
Docieramy do celu i widzimy to, o czym wyczytaliśmy w Internecie... zaczął się remont i wyburzanie opuszczonych budynków. Dwa budynki już są w trakcie remontu - malowane i ocieplane.
Na całe szczęście najważniejszy i najwyższy obiekt nadal jest nieruszony przez budowniczych i wciąż straszy swym wyglądem.

Zostawiliśmy rowery w ciemnej piwnicy, w dawnych ubikacjach (bo skoro ich nie widać, to znaczy że nie ukradną) i ruszyliśmy po schodach na sam szczyt. Winda niestety nie działała. Dwa szyby były, ale ktoś całe wyposażenie wraz z windami zdemontował ;)

Na ścianach zewnętrznych i wewnętrznych pełno graffiti. Obiekt bardzo lubiany przez artystów z puchami ;)


W miarę możliwości zwiedziliśmy też inne budynki.

Widok niesamowity. Zniszczone budynki plus przyroda. Obraz postapokaliptyczny.
Zwiedzając do miejsce ciągle krążą w głowie myśli, jak coś takiego mogło zostać zniszczone, rozkradzione i zostawione na pastwę matki natury.
Z Kozubnika nasza wycieczka kieruje się na Górę Żar. Wracamy z powrotem nad zaporę i główną drogą jedziemy na most,

a poźniej wspinamy się asfaltem w kierunku kolejki linowej. Upalny dzień daje się we znaki Asi, ale zuch dziewczyna daje radę ;)

Kupujemy dwa bilety wjazdowe na górę plus bilety dla rowerów i na pełnym luzie zdobywamy Górę Żar :P

Gdzieś tam w oddali zapora:


Żeby nie było, że jesteśmy leniwi, na dół nie wracamy kolejką i nie wracamy asfaltem. W dół zjeżdzamy kamienistym szlakiem w kierunku zapory, tak aby znów nie jechać główną drogą.
Asia dzielnie walczyła ze stromiznami, z kamieniami na szlaku i hamulcami schodząc z roweru ;) Szlak był bardzo przyzwoity, więc i tak większość drogi w dół pokonała na rowerze.
Tradycyjnie gdzieś przeoczyłem odbicie szlaku. Mało interesowało mnie co jest na drzewach, ważne było to co na stromej drodze :)
Takim sposobem wyjechaliśmy na drogę asfaltową w okolicach kompleksu hotelowego.
Wycieczka bardzo udana. Polecam wszystkim i polecam się spieszyć, bo jak wszystko wyremontują, to miejsce całkowicie zatraci swój klimat.

Będzie jeszcze relacja filmowa jakoś w tym tygodniu. Ale w pierwszej kolejności chcę ogarnąć film z rajdu rowerowego na Równicę.
Więcej zdjęć marnej jakości:
Picasa
Temperatura:29.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W planach Opuszczony Kompleks Hotelowy Kozubnik czyli kurort widmo.
Poza planem Góra Żar :)
Trasa:
Porąbka Zapora:

Z rowerami na dachu docieramy do Żarnówki Małej, parkujemy przy zaporze, zrzucamy z dachu rowery i kierujemy się do tajemniczego kompleksu :)
Do kompleksu mamy jakieś 3,5 km drogi. Gdy po drodze pytamy jakiegoś starszego pana o drogę, dowiadujemy się czego mamy się spodziewać "Czeczenia a la Afganistan" - właśnie takiego krajobrazu poszukujemy :P
Docieramy do celu i widzimy to, o czym wyczytaliśmy w Internecie... zaczął się remont i wyburzanie opuszczonych budynków. Dwa budynki już są w trakcie remontu - malowane i ocieplane.
Na całe szczęście najważniejszy i najwyższy obiekt nadal jest nieruszony przez budowniczych i wciąż straszy swym wyglądem.

Zostawiliśmy rowery w ciemnej piwnicy, w dawnych ubikacjach (bo skoro ich nie widać, to znaczy że nie ukradną) i ruszyliśmy po schodach na sam szczyt. Winda niestety nie działała. Dwa szyby były, ale ktoś całe wyposażenie wraz z windami zdemontował ;)

Na ścianach zewnętrznych i wewnętrznych pełno graffiti. Obiekt bardzo lubiany przez artystów z puchami ;)


W miarę możliwości zwiedziliśmy też inne budynki.

Widok niesamowity. Zniszczone budynki plus przyroda. Obraz postapokaliptyczny.
Zwiedzając do miejsce ciągle krążą w głowie myśli, jak coś takiego mogło zostać zniszczone, rozkradzione i zostawione na pastwę matki natury.
Z Kozubnika nasza wycieczka kieruje się na Górę Żar. Wracamy z powrotem nad zaporę i główną drogą jedziemy na most,

a poźniej wspinamy się asfaltem w kierunku kolejki linowej. Upalny dzień daje się we znaki Asi, ale zuch dziewczyna daje radę ;)

Kupujemy dwa bilety wjazdowe na górę plus bilety dla rowerów i na pełnym luzie zdobywamy Górę Żar :P

Gdzieś tam w oddali zapora:


Żeby nie było, że jesteśmy leniwi, na dół nie wracamy kolejką i nie wracamy asfaltem. W dół zjeżdzamy kamienistym szlakiem w kierunku zapory, tak aby znów nie jechać główną drogą.
Asia dzielnie walczyła ze stromiznami, z kamieniami na szlaku i hamulcami schodząc z roweru ;) Szlak był bardzo przyzwoity, więc i tak większość drogi w dół pokonała na rowerze.
Tradycyjnie gdzieś przeoczyłem odbicie szlaku. Mało interesowało mnie co jest na drzewach, ważne było to co na stromej drodze :)
Takim sposobem wyjechaliśmy na drogę asfaltową w okolicach kompleksu hotelowego.
Wycieczka bardzo udana. Polecam wszystkim i polecam się spieszyć, bo jak wszystko wyremontują, to miejsce całkowicie zatraci swój klimat.

Będzie jeszcze relacja filmowa jakoś w tym tygodniu. Ale w pierwszej kolejności chcę ogarnąć film z rajdu rowerowego na Równicę.
Więcej zdjęć marnej jakości:
Picasa
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
24.16 km (2.00 km teren), czas: 02:05 h, avg:11.60 km/h,
prędkość maks: 60.70 km/hTemperatura:29.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)