- Kategorie:
- 0-50.64
- 100 i więcej.23
- 50-100.59
- Beskid Mały.2
- Beskid Śląski.19
- Beskid Żywiecki.0
- Miejska dżungla.11
- Off Road.61
- samotnie.37
- z Asią.14
Wpisy archiwalne w kategorii
Miejska dżungla
Dystans całkowity: | 274.10 km (w terenie 18.20 km; 6.64%) |
Czas w ruchu: | 17:26 |
Średnia prędkość: | 15.72 km/h |
Maksymalna prędkość: | 46.80 km/h |
Suma podjazdów: | 1365 m |
Suma kalorii: | 578 kcal |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 24.92 km i 1h 35m |
Więcej statystyk |
Wieczorna jazda
Środa, 16 lipca 2014 | dodano: 20.07.2014Kategoria 0-50, Miejska dżungla
Odstawienie samochodu do Jarka na pranie tapicerki i późno wieczorny powrót do domu z delikatnym kręceniem się po centrum Jastrzębia.

Hala widowiskowo sportowa © ralph03

Galeria Jastrzębie © ralph03
Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 578 (kcal)

Hala widowiskowo sportowa © ralph03

Galeria Jastrzębie © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
12.36 km (0.50 km teren), czas: 00:47 h, avg:15.78 km/h,
prędkość maks: 37.60 km/hTemperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 578 (kcal)
Trójmiasto
Piątek, 17 sierpnia 2012 | dodano: 18.08.2012Kategoria 50-100, Miejska dżungla, samotnie
Po dniu przerwy od roweru (bo pogoda w końcu sprzyjała plażowaniu), czas zacząć kolejną wycieczkę.
Tym razem Trójmiasto.
Akurat byliśmy umówieni na grillowanie u kolegi Adama. Ja z gościny zbytnio nie skorzystałem, bo dość szybko zrzuciłem rower z dachu i pojechałem w kierunku Gdyni, skąd miałem zacząć zwiedzanie Trójmiasta jadąc ścieżką rowerową wzdłuż morza.
Nim dojechaliśmy do Adama, to najpierw zwiedzanie samochodem. Był stadion i było przez pomyłkę Westerplatte ;)
Stadion po raz pierwszy czyli rekonesans terenu:

Trasa:
endomondo znowu zawaliło sprawę i gdzieś zaginęła z mapki trasa 20 km z Gdańska do Gdyni.
Do Gdyni dojechałem korzystając ze ścieżki rowerowej prowadzącej wzdłuż drogi 468.
Bardzo przyjemna ścieżki w Trójmieście. U nas na Ślasku budowniczy lubują się w kostce, na której doświadczymy nieprzyjemnych i według badań niezdrowych dla organizmu drgań, a tu kładzie się równiutki czerwony asfalt. Rower dosłownie płynie po nim.
Dwa pojazdy na trudny teren;):

Godzinka kręcenia korbą i byłem w Gdyni. Chwaliłem budowniczych za materiał, z którego ścieżka jest wykonana, to teraz muszę opieprzyć za to, że nie potrafili zrobić ścieżki po jednej stronie ulicy.
Ścieżka raz wiedzie po lewej stronie ulicy, żeby za kilometr czy półtorej przeniosła się na prawą stronę. Po kolejnych kilometrach znów wraca na lewo, ale oczywiście nie na długo... Jedzie się troszeczkę wężykiem. Raz lewo, raz prawo, raz lewo, a nawet skrajnie lewo. Za każdym razem trzeba pokonywać światła i przejeżdżać przez główną drogę, a nie ciąć jak strzała w swoim kierunku :)
Molo w Gdyni. Taki krótszy bliźniak sopockiego molo:


Molo w Gdyni zaliczone i teraz ścieżką wzdłuż morza do Sopotu.
Tutaj też dziwny zamysł budowniczych doprowadził do tego, że przez jakiś czas jechałem i pchałem rower plażą... po przyjeździe będzie trzeba wymienić klocki hamulcowe. Bo piasek niczym tarka działa ściera klocki.
Dluższy bliźniak z Sopotu:

Na sopockie molo nie wchodziłem, bo chcieli pieniądzea zresztą co to za przyjemność pchać rower przez pół kilometra i to w jedną stronę pół kilometra, a trzeba przecież wrócić jakoś.
Posiłek regeneracyjny:

Ostatnimi czasy Sopot słynie z ograniczeń prędkości dla rowerzystów. Śmieszna sprawa, bo co to za ograniczenie prędkości do 10 km/h? Próbowałem jechać przepisowo jak znak nakazywał ciężko... zrozumiałbym jeszcze 15 km/h, to takie spacerowe tempo rowerzysty.
Słynne znaki:

Łamiąc miejscami przeszło trzykrotnie ograniczenie prędkości opuściłem Sopot - miasto przyjazne rowerzystom ;)
Gdańsk wita.
Był rekonesans samochodem, teraz to samo rowerem:

Stadion okrążyłem i podążyłem w kierunku gdańskiego Żurawia ponownie wskakując na ścieżkę rowerową.
Jako ciekawostkę napiszę, że będąc już na ścieżce zapytałem pewnego żula czy jadę w dobrą stronę na żurawia. Cóż gość chyba nawet nie wiedział w jakim mieście się znajduje, ale po machnięciu ręką zrozumiałem, że według niego powinienem kierować się z powrotem na Sopot... bywa i tak ;)
Po kilku kilometrach dotarłem na kolejne utrudnienia. Jarmark Dominikański i tłum ludzi. Gdzie się dało jechałem bokami za straganami, gdzie się nie dało prowadziłem grzecznie rower.
Fontanna Neptuna:

Pod Neptunem już mniej ludzi ale i plac szerszy. Tu powoli, ale już na rowerze zbliżałem się już do ostatniego celu podróży.

Pod samego Żurawia się nie pchałem, bo tam też tłum ludzi. Zresztą po drugiej stronie Starej Motławy lepsze widoki niż pod samym Żurawiem.
Żuraw:

i tu kończy się moja trójmiejska opowieść, choć ja jeszcze miałem około 10 kilometrów do kolegów, których zostawiłem przy grillu i wódce. Co zastałem na miejscu nie będę opisywał, bo takie rzeczy nie nadają się na bloga rowerowego tylko na jakiegoś bloga walk MMA :P
Polskie Saint Tropez;)?:
Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tym razem Trójmiasto.
Akurat byliśmy umówieni na grillowanie u kolegi Adama. Ja z gościny zbytnio nie skorzystałem, bo dość szybko zrzuciłem rower z dachu i pojechałem w kierunku Gdyni, skąd miałem zacząć zwiedzanie Trójmiasta jadąc ścieżką rowerową wzdłuż morza.
Nim dojechaliśmy do Adama, to najpierw zwiedzanie samochodem. Był stadion i było przez pomyłkę Westerplatte ;)
Stadion po raz pierwszy czyli rekonesans terenu:

Trasa:
endomondo znowu zawaliło sprawę i gdzieś zaginęła z mapki trasa 20 km z Gdańska do Gdyni.
Do Gdyni dojechałem korzystając ze ścieżki rowerowej prowadzącej wzdłuż drogi 468.
Bardzo przyjemna ścieżki w Trójmieście. U nas na Ślasku budowniczy lubują się w kostce, na której doświadczymy nieprzyjemnych i według badań niezdrowych dla organizmu drgań, a tu kładzie się równiutki czerwony asfalt. Rower dosłownie płynie po nim.
Dwa pojazdy na trudny teren;):

Godzinka kręcenia korbą i byłem w Gdyni. Chwaliłem budowniczych za materiał, z którego ścieżka jest wykonana, to teraz muszę opieprzyć za to, że nie potrafili zrobić ścieżki po jednej stronie ulicy.
Ścieżka raz wiedzie po lewej stronie ulicy, żeby za kilometr czy półtorej przeniosła się na prawą stronę. Po kolejnych kilometrach znów wraca na lewo, ale oczywiście nie na długo... Jedzie się troszeczkę wężykiem. Raz lewo, raz prawo, raz lewo, a nawet skrajnie lewo. Za każdym razem trzeba pokonywać światła i przejeżdżać przez główną drogę, a nie ciąć jak strzała w swoim kierunku :)
Molo w Gdyni. Taki krótszy bliźniak sopockiego molo:

Molo w Gdyni zaliczone i teraz ścieżką wzdłuż morza do Sopotu.
Tutaj też dziwny zamysł budowniczych doprowadził do tego, że przez jakiś czas jechałem i pchałem rower plażą... po przyjeździe będzie trzeba wymienić klocki hamulcowe. Bo piasek niczym tarka działa ściera klocki.
Dluższy bliźniak z Sopotu:

Na sopockie molo nie wchodziłem, bo chcieli pieniądzea zresztą co to za przyjemność pchać rower przez pół kilometra i to w jedną stronę pół kilometra, a trzeba przecież wrócić jakoś.
Posiłek regeneracyjny:

Ostatnimi czasy Sopot słynie z ograniczeń prędkości dla rowerzystów. Śmieszna sprawa, bo co to za ograniczenie prędkości do 10 km/h? Próbowałem jechać przepisowo jak znak nakazywał ciężko... zrozumiałbym jeszcze 15 km/h, to takie spacerowe tempo rowerzysty.
Słynne znaki:

Łamiąc miejscami przeszło trzykrotnie ograniczenie prędkości opuściłem Sopot - miasto przyjazne rowerzystom ;)
Gdańsk wita.
Był rekonesans samochodem, teraz to samo rowerem:
Stadion okrążyłem i podążyłem w kierunku gdańskiego Żurawia ponownie wskakując na ścieżkę rowerową.
Jako ciekawostkę napiszę, że będąc już na ścieżce zapytałem pewnego żula czy jadę w dobrą stronę na żurawia. Cóż gość chyba nawet nie wiedział w jakim mieście się znajduje, ale po machnięciu ręką zrozumiałem, że według niego powinienem kierować się z powrotem na Sopot... bywa i tak ;)
Po kilku kilometrach dotarłem na kolejne utrudnienia. Jarmark Dominikański i tłum ludzi. Gdzie się dało jechałem bokami za straganami, gdzie się nie dało prowadziłem grzecznie rower.
Fontanna Neptuna:

Pod Neptunem już mniej ludzi ale i plac szerszy. Tu powoli, ale już na rowerze zbliżałem się już do ostatniego celu podróży.

Pod samego Żurawia się nie pchałem, bo tam też tłum ludzi. Zresztą po drugiej stronie Starej Motławy lepsze widoki niż pod samym Żurawiem.
Żuraw:

i tu kończy się moja trójmiejska opowieść, choć ja jeszcze miałem około 10 kilometrów do kolegów, których zostawiłem przy grillu i wódce. Co zastałem na miejscu nie będę opisywał, bo takie rzeczy nie nadają się na bloga rowerowego tylko na jakiegoś bloga walk MMA :P
Polskie Saint Tropez;)?:

Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
59.74 km (1.50 km teren), czas: 04:01 h, avg:14.87 km/h,
prędkość maks: 35.80 km/hTemperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Deszczowa piosenka z Dianą
Niedziela, 29 lipca 2012 | dodano: 29.07.2012Kategoria 0-50, Miejska dżungla
Trzeci dzień pod rząd na rowerze.
Trasa:
W powietrzu wisiał większy deszcz, ale Diana się uparła - dobra jedziemy ;)
Wyruszyliśmy w kroplach deszczu z nadzieją, że pokropi i przestanie, ewentualnie przejdzie bokiem.
Jak się później okazało, nie przestało padać, albo my jeździliśmy tymi bokami, którymi akurat chciała ulewa sobie przejść.
W miarę suchymi oponami dotarliśmy do parku zdrojowego jadąc ulicami Równoleglą, Północną, Kondziołowcem i w pobliżu starego dworca PKP w Zdroju.
W parku deszcz się rozbestwił na dobre. Z nadzieją, że przestanie padać pokręciliśmy się tu i tam chroniąc pod drzewami przed deszczem...
mostek w parku:

ale oczywiście znów Diana się uparła, że nie ma co czekać. Wyjechaliśmy z parku choć wciąż padało i wcale nie miało zamiaru przestać czy chociaż odrobinkę zmniejszyć ilość kropel lecących na nas.
Kolejny raz spróbowaliśmy przeczekać, ale znowu Diana... no więc jedziemy :P
...i dosłownie lunęło, aż bąble tworzyły się na kałużach. Tu nastąpiło nasze zwątpienie co do dalszego jeżdżenia. Szybka decyzja - wracamy do domu ;)
Przemoczeni i wciąż oblewani wodą, która wystrzeliwała spod kół naszych rowerów jak fontanna wracaliśmy na osiedle.
Ale kto by się przejmował...
"I'm singin' in the rain
Just singin' in the rain" :)
Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Trasa:
W powietrzu wisiał większy deszcz, ale Diana się uparła - dobra jedziemy ;)
Wyruszyliśmy w kroplach deszczu z nadzieją, że pokropi i przestanie, ewentualnie przejdzie bokiem.
Jak się później okazało, nie przestało padać, albo my jeździliśmy tymi bokami, którymi akurat chciała ulewa sobie przejść.
W miarę suchymi oponami dotarliśmy do parku zdrojowego jadąc ulicami Równoleglą, Północną, Kondziołowcem i w pobliżu starego dworca PKP w Zdroju.
W parku deszcz się rozbestwił na dobre. Z nadzieją, że przestanie padać pokręciliśmy się tu i tam chroniąc pod drzewami przed deszczem...
mostek w parku:

ale oczywiście znów Diana się uparła, że nie ma co czekać. Wyjechaliśmy z parku choć wciąż padało i wcale nie miało zamiaru przestać czy chociaż odrobinkę zmniejszyć ilość kropel lecących na nas.
Kolejny raz spróbowaliśmy przeczekać, ale znowu Diana... no więc jedziemy :P
...i dosłownie lunęło, aż bąble tworzyły się na kałużach. Tu nastąpiło nasze zwątpienie co do dalszego jeżdżenia. Szybka decyzja - wracamy do domu ;)
Przemoczeni i wciąż oblewani wodą, która wystrzeliwała spod kół naszych rowerów jak fontanna wracaliśmy na osiedle.
Ale kto by się przejmował...
"I'm singin' in the rain
Just singin' in the rain" :)

Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
14.81 km (0.50 km teren), czas: 01:00 h, avg:14.81 km/h,
prędkość maks: 38.70 km/hTemperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Śladami jastrzębskiego PKP vol.2
Piątek, 27 lipca 2012 | dodano: 27.07.2012Kategoria 0-50, Miejska dżungla, Off Road, samotnie
Trasa:
nieco ponad 16 km.
Troszeczkę pokręciłem się po mieście. Dotarłem pod basen na ulicy Witczaka.
Ludzi niewiele ale woda według tablicy świetlnej dość ciepła:

Przebiłem się przez park w Zdroju i udałem się w kierunku ulicy Dworcowej, do wieży ciśnień.
Wieża ciśnień ulica Dworcowa:

A skoro już tu byłem, to postanowiłem ponownie podążyć śladami dawnego PKP. Tym razem kierunek Zdrój - Bzie (na mapce od 9 do 10 kilometra).
Stary dworzec kolejowy w Zdróju:

Tutaj też wszystko pozarastane, choć widać że ludność urządza sobie skróty wzdłuż torów i jest w miarę wydeptana ścieżka. Często jednak trzeba schodzić z roweru, bo ścieżka wije się wzdłuż szyn raz lewej, raz z prawej strony.
Tutaj prowadzą aż 4 tory i wciąż mają szyny. W Bziu chyba łatwiej szedł demontaż.
Więcej jazdy niż pchania, a to cieszy :):


Jazdę wzdłuż torów odpuściłem sobie na wysokości ulicy Kondziołowiec (okolo 10 kilometr) -zaliczyłem lot przez kierownicę. Zadziałała fizyka na zjeździe z nasypu kolejowego. Przednie koło roweru zatrzymało się na jakiejś gałęzi, a moje ciało nie chciało się zatrzymać i sruuu przez kierownicę. Na szczęście leciałem już wypięty z zatrzasków, wiec rower mnie nie zakrył ;)
Ja cały, rower również cały ale jednak uznałem to za znak, żeby dalej w te zarośla nie brnąć.
Coś pechowe te moje wędrowanie wzdłuż torów. Jak nie pokrzywy, komary i istna dżungla, to loty przez kierownica na ręce i bark...
W ostatnim wpisie wspominałem o rzucanych kłodach pod koła. Dziś trafiłem na takie miejsce ;)
Kłoda double combo:

Fotka strzelona w lesie pomiędzy ulicami: Warszawska, Północna, Sybiraków i Porozumień Jastrzębskich.
Tu miało koncentrować się życie mieszkańców. Miały być deptaki, aqua parki, centra handlowe i inne cuda. A co znajdziemy? Bezdomnych, którzy tu pomieszkują sądząc po sznurkach z suszącym się ubraniem i pełno rozbitych butelek oraz miejsc po ogniskach. Strefa centrum... Ohhh yeahhh!
Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
nieco ponad 16 km.
Troszeczkę pokręciłem się po mieście. Dotarłem pod basen na ulicy Witczaka.
Ludzi niewiele ale woda według tablicy świetlnej dość ciepła:

Przebiłem się przez park w Zdroju i udałem się w kierunku ulicy Dworcowej, do wieży ciśnień.
Wieża ciśnień ulica Dworcowa:

A skoro już tu byłem, to postanowiłem ponownie podążyć śladami dawnego PKP. Tym razem kierunek Zdrój - Bzie (na mapce od 9 do 10 kilometra).
Stary dworzec kolejowy w Zdróju:

Tutaj też wszystko pozarastane, choć widać że ludność urządza sobie skróty wzdłuż torów i jest w miarę wydeptana ścieżka. Często jednak trzeba schodzić z roweru, bo ścieżka wije się wzdłuż szyn raz lewej, raz z prawej strony.
Tutaj prowadzą aż 4 tory i wciąż mają szyny. W Bziu chyba łatwiej szedł demontaż.
Więcej jazdy niż pchania, a to cieszy :):


Jazdę wzdłuż torów odpuściłem sobie na wysokości ulicy Kondziołowiec (okolo 10 kilometr) -zaliczyłem lot przez kierownicę. Zadziałała fizyka na zjeździe z nasypu kolejowego. Przednie koło roweru zatrzymało się na jakiejś gałęzi, a moje ciało nie chciało się zatrzymać i sruuu przez kierownicę. Na szczęście leciałem już wypięty z zatrzasków, wiec rower mnie nie zakrył ;)
Ja cały, rower również cały ale jednak uznałem to za znak, żeby dalej w te zarośla nie brnąć.
Coś pechowe te moje wędrowanie wzdłuż torów. Jak nie pokrzywy, komary i istna dżungla, to loty przez kierownica na ręce i bark...
W ostatnim wpisie wspominałem o rzucanych kłodach pod koła. Dziś trafiłem na takie miejsce ;)
Kłoda double combo:

Fotka strzelona w lesie pomiędzy ulicami: Warszawska, Północna, Sybiraków i Porozumień Jastrzębskich.
Tu miało koncentrować się życie mieszkańców. Miały być deptaki, aqua parki, centra handlowe i inne cuda. A co znajdziemy? Bezdomnych, którzy tu pomieszkują sądząc po sznurkach z suszącym się ubraniem i pełno rozbitych butelek oraz miejsc po ogniskach. Strefa centrum... Ohhh yeahhh!
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
16.36 km (2.70 km teren), czas: 01:04 h, avg:15.34 km/h,
prędkość maks: 45.10 km/hTemperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Wisłe
Sobota, 30 czerwca 2012 | dodano: 30.06.2012Kategoria 50-100, Miejska dżungla, samotnie
Na termometrach mocno powyżej 30*C, w słońcu licznik w rowerze pokazywał nawet 40*C. Co tu robić? Oczywiście iść na rower :D
Pokręciłem się chwilkę po Jastrzębiu, zwiedziłem centrum, zajrzałem na dawną dumę i chlubę Jastrzębia czyli Ośrodek Wypoczynku Niedzielnego [OWN].
Garstka ludzi na trawce się opala, emeryci rozsiedli się ławeczkach, a tak poza tym to jedna wielka ruina.
Basen OWN:

Rozpadający się basen, bez wody ale za to z trawą, zapuszczony staw i restauracja o której dziś już chyba nikt nie pamięta.
O remoncie tego miejsca słyszy się za każdym razem gdy zbliżają się wybory samorządowe...
Trzymając się jednak z dala od polityki postanowiłem schłodzić się nad jakąś wodą, ot choćby stopy pomoczyć troszeczkę.
Wybór padł na Wisłę oraz tereny Drogomyśl/Ochaby, bo jest blisko i dojazd przyjemny.
Staw na OWNie:

Woda w Wiśle cieplutka i brudna... ale było tak ciepło, że nikomu to nie przeszkadzało i ludzie odpowiednio zagospodarowali każdy skrawek trawy, plaży czy betonowych wzmocnień brzegu Wisły.
Pomoczyłem nogi, popatrzyłem na kręcące się cycki i wracałem z powrotem lekko zmienioną trasą.
Drogomyśl:

Jutro rowery w samochód i jedziemy z Damianem do Zabrza zwiedzić tamtejsze tereny leśne. Przy okazji będzie opalanie i kąpanie się w jeziorku. Trzeba wyrównać opaleniznę, bo obecnie widać że jeżdżę w rękawiczkach i dokąd sięgają mi rękawki w koszulce :)
Dzisiaj była rozgrzewka i przygotowanie się do kręcenia w upalny dzień.
P.S.
Zobaczymy czy oglądacie tylko obrazki czy również czytacie co tu piszę ;)
Temperatura:38.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pokręciłem się chwilkę po Jastrzębiu, zwiedziłem centrum, zajrzałem na dawną dumę i chlubę Jastrzębia czyli Ośrodek Wypoczynku Niedzielnego [OWN].
Garstka ludzi na trawce się opala, emeryci rozsiedli się ławeczkach, a tak poza tym to jedna wielka ruina.
Basen OWN:

Rozpadający się basen, bez wody ale za to z trawą, zapuszczony staw i restauracja o której dziś już chyba nikt nie pamięta.
O remoncie tego miejsca słyszy się za każdym razem gdy zbliżają się wybory samorządowe...
Trzymając się jednak z dala od polityki postanowiłem schłodzić się nad jakąś wodą, ot choćby stopy pomoczyć troszeczkę.
Wybór padł na Wisłę oraz tereny Drogomyśl/Ochaby, bo jest blisko i dojazd przyjemny.
Staw na OWNie:

Woda w Wiśle cieplutka i brudna... ale było tak ciepło, że nikomu to nie przeszkadzało i ludzie odpowiednio zagospodarowali każdy skrawek trawy, plaży czy betonowych wzmocnień brzegu Wisły.
Pomoczyłem nogi, popatrzyłem na kręcące się cycki i wracałem z powrotem lekko zmienioną trasą.
Drogomyśl:

Jutro rowery w samochód i jedziemy z Damianem do Zabrza zwiedzić tamtejsze tereny leśne. Przy okazji będzie opalanie i kąpanie się w jeziorku. Trzeba wyrównać opaleniznę, bo obecnie widać że jeżdżę w rękawiczkach i dokąd sięgają mi rękawki w koszulce :)
Dzisiaj była rozgrzewka i przygotowanie się do kręcenia w upalny dzień.
P.S.
Zobaczymy czy oglądacie tylko obrazki czy również czytacie co tu piszę ;)
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
54.45 km (2.50 km teren), czas: 02:49 h, avg:19.33 km/h,
prędkość maks: 41.60 km/hTemperatura:38.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do Żor po samochód...
Czwartek, 24 maja 2012 | dodano: 24.05.2012Kategoria 0-50, Miejska dżungla
Do Żor po odbiór samochodu. Z powrotem Cube grzecznie jechał w bagażniku.
Silny wiatr bardzo utrudniał jazdę plus kierowcy, którzy starali się mnie trącić lusterkiem...
Niestety nie miałem czasu na bardziej krajoznawczą i mniej uczęszczaną przez kierowców trasę.
Do Żor dojechałem głównymi ulicami, a później już wskoczyłem na ścieżki rowerowe oraz osiedlowe chodniki i dróżki.
Jak zwykle polecam widok hybrydowy
To miasto stawia na sport i rekreację:

Siłownia na świeżym powietrzu:

Powrót do Jastrzębia:
Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Silny wiatr bardzo utrudniał jazdę plus kierowcy, którzy starali się mnie trącić lusterkiem...
Niestety nie miałem czasu na bardziej krajoznawczą i mniej uczęszczaną przez kierowców trasę.
Do Żor dojechałem głównymi ulicami, a później już wskoczyłem na ścieżki rowerowe oraz osiedlowe chodniki i dróżki.
Jak zwykle polecam widok hybrydowy
To miasto stawia na sport i rekreację:

Siłownia na świeżym powietrzu:

Powrót do Jastrzębia:

Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
14.57 km (0.00 km teren), czas: 00:50 h, avg:17.48 km/h,
prędkość maks: 36.60 km/hTemperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Krótki wypad w teren
Środa, 23 maja 2012 | dodano: 23.05.2012Kategoria 0-50, Miejska dżungla
Samotna wycieczka.
Trasa:
Zofiówka, Pochwacie, Przyjaźń, Bogoczowiec, Boża Góra Prawa, Boża Góra Lewa, Zdrój, al. Piłsudskiego, ul. Warszawska, ul. Północna, ???, Okopowa, Pochwacie, Zofiówka
ok. 20 km
Boża Góra Lewa

Boża Góra Lewa

staw pomiędzy przystankiem Zdrój, a Halą sportową

chyba się zgubiłem ;)

do lasu k..wa, do lasu :P
Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Trasa:
Zofiówka, Pochwacie, Przyjaźń, Bogoczowiec, Boża Góra Prawa, Boża Góra Lewa, Zdrój, al. Piłsudskiego, ul. Warszawska, ul. Północna, ???, Okopowa, Pochwacie, Zofiówka
ok. 20 km
Boża Góra Lewa

Boża Góra Lewa

staw pomiędzy przystankiem Zdrój, a Halą sportową

chyba się zgubiłem ;)

do lasu k..wa, do lasu :P

Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
19.18 km (0.70 km teren), czas: 01:14 h, avg:15.55 km/h,
prędkość maks: 46.80 km/hTemperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dalsze nabieranie formy
Wtorek, 22 maja 2012 | dodano: 22.05.2012Kategoria 0-50, Miejska dżungla, Off Road
Tygodnie planowania... tygodnie przesuwania planów... aż w końcu nadszedł ten dzień. Rowerowanie z Damianem.
Trasa:
Zofiówka, Bzie, Pielgrzymowice, Golasowice, Pawłowice, Pniówek, okolice wysypiska śmieci, Droga Południowa, Zofiówka
W sumie ok. 33 km.
Pit Stop i tankowanie wody

Podobno mało mnie jest na fotkach ;)
Temperatura:28.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Trasa:
Zofiówka, Bzie, Pielgrzymowice, Golasowice, Pawłowice, Pniówek, okolice wysypiska śmieci, Droga Południowa, Zofiówka
W sumie ok. 33 km.
Pit Stop i tankowanie wody

Podobno mało mnie jest na fotkach ;)

Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
32.93 km (7.00 km teren), czas: 01:56 h, avg:17.03 km/h,
prędkość maks: 43.50 km/hTemperatura:28.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Lajkujący fanklub vol. 2 ;)
Czwartek, 17 maja 2012 | dodano: 17.05.2012Kategoria 0-50, Miejska dżungla
Popołudniowa wycieczka z Agą i Dianą.
Trasa - byle do przodu ;)
Było zimno, mocno wiało ale komu to przeszkadza... :P
Zwiedziliśmy budowę Drogi Południowej. Już jest położona warstwa ścierna, po której jeździ się całkiem przyjemnie ;)
Oczywiście nie samym asfaltem człowiek żyje, była również przeprawa przez polne drogi i dużo kurzu.
W sumie wyszło nieco ponad 17 kilometrów lajtowego pedałowania.
Droga Południowa


Diana gangsta, a w tle wytwórnia kurzu

Kurz dotarł do celu ;)

trzy... czte... ryyy

Piękno pola

Wyprawa do parku w Karvinie coraz bliżej.
Temperatura:9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Trasa - byle do przodu ;)
Było zimno, mocno wiało ale komu to przeszkadza... :P
Zwiedziliśmy budowę Drogi Południowej. Już jest położona warstwa ścierna, po której jeździ się całkiem przyjemnie ;)
Oczywiście nie samym asfaltem człowiek żyje, była również przeprawa przez polne drogi i dużo kurzu.
W sumie wyszło nieco ponad 17 kilometrów lajtowego pedałowania.
Droga Południowa


Diana gangsta, a w tle wytwórnia kurzu

Kurz dotarł do celu ;)

trzy... czte... ryyy

Piękno pola

Wyprawa do parku w Karvinie coraz bliżej.
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
17.32 km (2.50 km teren), czas: 01:24 h, avg:12.37 km/h,
prędkość maks: 39.60 km/hTemperatura:9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wycieczka z lajkującym fanklubem ;)
Czwartek, 26 kwietnia 2012 | dodano: 26.04.2012Kategoria 0-50, Miejska dżungla

Pierwsza w tym roku wycieczka Agi i Diany czyli przyzwyczajanie tyłeczków do siodełka.
Nie obyło się bez szybkiego serwisu rowerowego:
- usuwanie rdzy, grzyba i pleśni z łańcucha w rowerze Diany ;)
- ściąganie opony i poprawianie dętki na stacji benzynowej oczywiście w rowerze Diany...
- wsadzanie i dmuchanie oponek :P
Trasa:
os. Zofiówka - Pochwacie - os. Przyjaźń - Park Zdrojowy - Zdrój - Moszczenica - okolice Ruptawy - Jar Poludniowy - Pawilony - UM - os. Zofiówka
W sumie nieco ponad 16 km rekreacyjnej jazdy.

W niedalekich planach wycieczka rowerowa do Karviny.

Aga już nie może się doczekać tego dnia :P

Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
16.46 km (0.30 km teren), czas: 01:04 h, avg:15.43 km/h,
prędkość maks: 37.80 km/hTemperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)