Ride on BikeKroniki rowerowe Ralpha

avatar ralph03
Jastrzębie-Zdrój

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
Rok 2015 będzie zaktualizowany, w sumie ma ponad 1000 km
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Znajomi

wszyscy znajomi(10)

Moje rowery

Cube LTD Pro 2011 9123 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ralph03.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2013

Dystans całkowity:155.96 km (w terenie 52.50 km; 33.66%)
Czas w ruchu:12:17
Średnia prędkość:12.70 km/h
Maksymalna prędkość:48.10 km/h
Suma podjazdów:2857 m
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:51.99 km i 4h 05m
Więcej statystyk

Szyndzielnia, Dębowiec, Stalownik - Bielsko-Biała

Poniedziałek, 30 września 2013 | dodano: 30.09.2013Kategoria Beskid Mały, z Asią, Off Road, Beskid Śląski, 0-50
Kolejna wspólna wycieczka z Asią pod hasłem "tajemnicze obiekty". Tym razem padło na Stalownik w Bielsku-Białej. Dojazd do Stalownika byłby nudny, więc jedziemy tam trochę okrężną drogą, czerwonym szlakiem od Szyndzielni.


Trasa:


Camping Pod Dębowcem - Szyndzielnia 1028 m.n.p.m. - Dębowiec 686 m.n.p.m. - Bielsko-Biała Leszczyny - Przełęcz Pod Łysą Góra 640 m.n.p.m. - Bielsko-Biała Milkuszowice - Camping Pod Dębowcem

Naszą rowerową wycieczkę rozpoczynamy z parkingu przy "Campingu pod Dębowcem". Opłata parkingowa 10 zł za cały dzień uiszczona, więc w drogę.
Po kilkunastu minutach podjazdu asfaltem pod Szyndzielnię, korzystamy z dobrodziejstwa jakim jest gondolka.



Jadąc gondolką na górę podziwiamy panoramę Bielska, bo ze szczytu Szyndzielni niewiele widać.

Specjalna platforma na rowery czy inny bagaż:


Nim rozpoczęliśmy zjazd czerwonym szlakiem w kierunku Dębowca, wdrapujemy się do schroniska, gdzie Asia dogrzewa się talerzem żurku - dobry, choć mało kwaśny.

Zjazd do Dębowca szeroką, szutrową drogą:


Pod Schroniskiem w Dębowcu spotykamy starsze małżeństwo. Starszy pan opowiada, że kiedyś jeździł rowerem po górach i to w czasach jak był zakaz wjazdu na Szyndzielnię - takie dziwne czasy były.

Widok z Dębowca:


Podążając czerwonym szlakiem, zazębiającym się na moment z niebieskim rowerowym, przebijamy się przez miasto, by w końcu dotrzeć pod Park Krajobrazowy Beskidu Małego. Przed Nami kolejny offroad ale dla odmiany pod górkę.



Wspinamy się w kierunku Łysej Góry, która wbrew nazwie jest cała porośnięta drzewami. Szlak czerwony przechodzi w pobliżu jej szczytu i miejscami jest bardzo stromo.

W trasie robimy dwie dłuższe przerwy.

Pierwsza na grzybki:


Druga na widoki (po lewej Skrzyczne):


oraz łapanie promyków słóńca czy odrobinę lenistwa:


Po wielu trudach docieramy do Przełęczy Pod Łysą Górą, tu będziemy odbijać z czerwonego szlaku na szlak czarny w kierunku Stalownika - chwilka podjazdu i później już tylko jazda w dół szlaku. Najpierw po kamieniach, a później w błocie.

20 kilometr i jest główny cel wycieczki: wysoki, sypiący się budynek byłego Specjalistycznego Szpitala Miejskiego "Stalownik".



Kolumny podtrzymujące wieżowiec wyglądają jakby się miały zaraz rozsypać.







Nie wszystko rozkradli :):



Wstępu do środka budynku broniły stalowe drzwi zamknięte na zamek plus kłódkę oraz dwa nieczynne szyby windy.
Podobno mrocznymi podziemiami można dostać się do budynku głównego, ale z rowerami nie ma możliwości na tego typu eksploracje. Trafiłem tylko na podziemne ubikacje z poniszczonymi kibelkami.

Można powiedzieć, że obiekt zaliczony, choć w środku nie byliśmy ;)

Droga powrotna już poza szlakami, choć znów niechcący trafiliśmy na szlak niebieski rowerowy. Jadąc w kierunku Dębowca przejeżdżamy obok szpitala wojewódzkiego, przez który to "Stalownik" stał się niepotrzebny i dziś jest zapomnianym obiektem...

Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 26.61 km (11.50 km teren), czas: 02:50 h, avg:9.39 km/h, prędkość maks: 39.70 km/h
Temperatura:7.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

V Jastrzębski Rajd Rowerowy na Błatnią 917 m.n.p.m.

Niedziela, 22 września 2013 | dodano: 23.09.2013Kategoria 50-100, Beskid Śląski, Off Road
22 września początek astronomicznej jesieni i niestety koniec drugiej edycji Jastrzębskich Rajdów Rowerowych. Był to również Europejski Dzień bez Samochodu, dlatego w mocnej grupie 52 rowerzystów pognaliśmy w kierunku Jaworza zdobyć Błatnią 917 m.n.p.m.

Trasa:


Nim rozpoczął się rajd nastąpiło uroczyste wręczenie pamiątkowych medali, rozlosowanie czeków towarowych na zakupy w TomaziBike i ogólnie zdjęcia, przyjęcia, uściski, wspólne zabawy przy muzyce ;)



Deszczowa pogoda wyjątkowo uspokoiła się na czas weekendu. Było zimno, dość pochmurno ale najważniejsze że bezdeszczowo.

O 8:30 wyruszamy spod sklepu i na 11 meldujemy się w Jaworzu na uzupełnienie płynów w bidonach, bananowej wyżerce czy konsumpcji innych smakołyków. Był to mój pierwszy kontakt z napojami, bo tak się skupiłem na nagrywaniu materiału do filmu, że zapomniałem zatankować bidon przed sklepem - cóż materiał najważniejszy, nawet jeśli trzeba jechać prawie 50 kilometrów o suchym pysku :)

Wspinaczka na szczyt Błatniej żółtym szlakiem przebiegała stylem mieszanym. Trochę jazdy na samym początku, a od połowy głównie wypych. Śliskie podłoże nie pomagało w jeździe, więc delektowałem się otaczającą przyrodą wpychając siebie i rower na górę.
Gdzieś tam w połowie drogi kompletnie zeszły ze mnie siły. Wciąż nie wiem czy to przez brak konkretnego ruchu przed rajdem, czy wcześniejsza jazda o suchym pysku czy może szara pogoda i brak słońca na niebie. Jedno jest pewne na Skrzyczne wyjątkowo gładko mi się wjeżdżało i cały dystans pokonałem z uśmiechem na ustach, a tutaj walka ze sobą i znów myśli o sprzedaniu górala i kupieniu kolarki ;)

Kilkanaście minut przed 13 dojeżdżam pod schronisko, gdzie witają mnie okrzykami koledzy z Grupy Wypadowej - była nawet fala meksykańska :P



Na szczycie Błatniej pamiątkowe grupowe foto, w schronisku żurek plus gorąca czelokada i możemy śmigać dalej.



Uczestnicy rajdu rozjechali się w różne strony, część wróciła żółtym szlakiem do Jaworza, część pojechała zielonym szlakiem do Brennej, a Grupa Wypadowa zaliczyła kolejny szlak rowerem. Najpierw czerwonym szlakiem, a później zielonym w kierunku Górek Wielkich.
Po drodze dużo szybkich zjazdów, niestety sporo kamieni, trochę błotnych kałuż, a w jednym miejscu trafiliśmy praktycznie na ścianę w dół.

Po kilku próbach jazdy, sprowadziliśmy rowery na dół zbocza...


by za chwilę znów pędzić w dół na rowerach.


Całość rajdu bez większych przygód w postaci uszkodzonego sprzętu. Rafał gdzieś za Skoczowem zgubił licznik rowerowy, ale humor mu wciąż dopisywał ;)

jak jest?:)


Filmik z rajdu postaram się posklejać jeszcze w tym tygodniu, oczywiście jeśli po pracy znajdę w sobie jeszcze trochę energii :)




I jeszcze taki suchar z wczorajszego rajdu, który zawstydziłby samego Karola Strasburgera:

Jak się witają rowerzyści?
- Shimano!
Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 96.39 km (22.00 km teren), czas: 06:20 h, avg:15.22 km/h, prędkość maks: 48.10 km/h
Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Jaworzno czyli koparki, stara cegielnia i Zalew Sosina

Poniedziałek, 9 września 2013 | dodano: 09.09.2013Kategoria 0-50, Off Road, z Asią
Po wczasach w Chorwacji czas ściągnąć rower ze ściany i rozgrzać troszkę nogi.

Pomysł na wycieczkę do Jaworzna zrodził się w naszych głowach kilka miesięcy temu. Wybraliśmy akurat to miasto, bo na jej terenie jest opuszczona, zniszczona i waląca się stara cegielnia z 1883 roku. Cegielnia była nr 2. Numer 1, to oczywiście zwiedzany Kozubnik :) Dodatkowo na terenie Jaworzna jest zbiornik wodny z zatopionymi koparkami, co też dodawało smaczku wycieczce.

Dojazd na miejsce oczywiście samochodem, z rowerami na dachu.
Samochód zostawiamy przy jakimś osiedlu nazwanym nie wiedzieć czemu osiedle Gigant.

Trasa:


Pogoda kapryśna, na niebie chmury i raz po raz straszą krople deszczu - oj będzie padać, a mieliśmy jechać w piątek... ;)

Etap pierwszy - Koparki:

Znajdujemy szlak i staramy się go trzymać, choć głównie korzystam z nawigowania przy użyciu ViewRanger. Zerkam na wrzucony ślad i porównuje z naszą pozycją na mapie. Mało wygodne ale i tak nieźle jak na soft zrobiony pod Symbiana.



Po 7 kilometrach jazdy głównie polnymi dróżkami docieramy do ulicy Płetwonurków. Naszym oczom ukazuje się szlaban, tablica informacyjna "chcemy kasę" oraz znak zakaz jazdy rowerami... Trudno i tak na pływanie za zimno

Kamieniołomy Koparki:


wrócimy tu jak będzie cieplej i wezmę ze sobą maskę i fajkę do nurkowania :)

Historia koparek

Rzut beretem od bazy nurkowej znajduję się główny cel wyprawy cegielnia.

Etap drugi - Cegielnia Szczakowa:

Trochę historii

Wstęp na teren wzbroniony, wejście grozi śmiercią blablablabla... na szczęście my na rowerach, więc wjedziemy a w razie czego mamy kaski na głowach.
Cegielnia to spory teren do eksploracji. Rozpadające się ściany budynków, sypiące się dachy. Jest klimatycznie, ale zdjęcia w Internecie jakoś bardziej ten klimat odwzorowywały. Kozubnikiem się zachwycaliśmy, tutaj po prostu zwiedzamy. Do wnętrza budynków niespecjalnie się zapuszczaliśmy - zwiedzanie z rowerami jest mało wygodne.









Opuszczamy ruiny i kierujemy się dalej na podstawie mapy i raz po raz spotykanych szlaków.

Żeby dorzucić kilka kilometrów więcej robimy tour de Zalew Sosina.


Trafiamy także na ścieżkę biegnącą wzdłuż Białej Pszemszy.




Końcowe kilometry pokonujemy w deszczu, ale jak człowiek jest mokry to już mu to nie przeszkadza.

Jaworzno jako tereny rowerowe bardzo polecamy. Dużo ciekawych ścieżek rowerowych prowadzących po bezdrożach przez łąki i lasy z dala od zgiełku miasta. Można wypocząć psychicznie i fizycznie przy okazji cieszyć oko otaczającą przyrodą czy jak ktoś lubi walącymi się budynkami.


Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 32.96 km (19.00 km teren), czas: 03:07 h, avg:10.58 km/h, prędkość maks: 25.50 km/h
Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)