- Kategorie:
- 0-50.64
- 100 i więcej.23
- 50-100.59
- Beskid Mały.2
- Beskid Śląski.19
- Beskid Żywiecki.0
- Miejska dżungla.11
- Off Road.61
- samotnie.37
- z Asią.14
Wpisy archiwalne w kategorii
0-50
Dystans całkowity: | 1888.27 km (w terenie 377.80 km; 20.01%) |
Czas w ruchu: | 120:24 |
Średnia prędkość: | 15.68 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.70 km/h |
Suma podjazdów: | 12363 m |
Maks. tętno maksymalne: | 182 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 145 (75 %) |
Suma kalorii: | 32137 kcal |
Liczba aktywności: | 64 |
Średnio na aktywność: | 29.50 km i 1h 52m |
Więcej statystyk |
Suszec - Strumień
Trasa:
Suszec - Kryry - Mizerów - Studzionka - Wisła Mała - Strumień - Studzionka - Mizerów - Kryry - Suszec
Wycieczka rowerowa z Asią i Anią do Strumienia. Trasa szlakiem niebieskim Plesówka, a później odbicie na szlak R4 w kierunku Strumienia.

Na miejscu tradycyjnie lody, inhalacje przy fontannie solankowej i powrót do domu.

W drodze powrotnej taki o to drogowy obrazek:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Suszec - Kryry - Mizerów - Studzionka - Wisła Mała - Strumień - Studzionka - Mizerów - Kryry - Suszec
Wycieczka rowerowa z Asią i Anią do Strumienia. Trasa szlakiem niebieskim Plesówka, a później odbicie na szlak R4 w kierunku Strumienia.

Na miejscu tradycyjnie lody, inhalacje przy fontannie solankowej i powrót do domu.

W drodze powrotnej taki o to drogowy obrazek:

Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
37.86 km (1.00 km teren), czas: 02:49 h, avg:13.44 km/h,
prędkość maks: 28.50 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kompleks hotelowy Kozubnik plus Góra Żar
Poniedziałek, 17 czerwca 2013 | dodano: 17.06.2013Kategoria Beskid Mały, z Asią, 0-50, Off Road
Przedłużony weekend i wypad z Asią do Międzybrodzia Żywieckiego i okolic.
W planach Opuszczony Kompleks Hotelowy Kozubnik czyli kurort widmo.
Poza planem Góra Żar :)
Trasa:
Porąbka Zapora:

Z rowerami na dachu docieramy do Żarnówki Małej, parkujemy przy zaporze, zrzucamy z dachu rowery i kierujemy się do tajemniczego kompleksu :)
Do kompleksu mamy jakieś 3,5 km drogi. Gdy po drodze pytamy jakiegoś starszego pana o drogę, dowiadujemy się czego mamy się spodziewać "Czeczenia a la Afganistan" - właśnie takiego krajobrazu poszukujemy :P
Docieramy do celu i widzimy to, o czym wyczytaliśmy w Internecie... zaczął się remont i wyburzanie opuszczonych budynków. Dwa budynki już są w trakcie remontu - malowane i ocieplane.
Na całe szczęście najważniejszy i najwyższy obiekt nadal jest nieruszony przez budowniczych i wciąż straszy swym wyglądem.

Zostawiliśmy rowery w ciemnej piwnicy, w dawnych ubikacjach (bo skoro ich nie widać, to znaczy że nie ukradną) i ruszyliśmy po schodach na sam szczyt. Winda niestety nie działała. Dwa szyby były, ale ktoś całe wyposażenie wraz z windami zdemontował ;)

Na ścianach zewnętrznych i wewnętrznych pełno graffiti. Obiekt bardzo lubiany przez artystów z puchami ;)


W miarę możliwości zwiedziliśmy też inne budynki.

Widok niesamowity. Zniszczone budynki plus przyroda. Obraz postapokaliptyczny.
Zwiedzając do miejsce ciągle krążą w głowie myśli, jak coś takiego mogło zostać zniszczone, rozkradzione i zostawione na pastwę matki natury.
Z Kozubnika nasza wycieczka kieruje się na Górę Żar. Wracamy z powrotem nad zaporę i główną drogą jedziemy na most,

a poźniej wspinamy się asfaltem w kierunku kolejki linowej. Upalny dzień daje się we znaki Asi, ale zuch dziewczyna daje radę ;)

Kupujemy dwa bilety wjazdowe na górę plus bilety dla rowerów i na pełnym luzie zdobywamy Górę Żar :P

Gdzieś tam w oddali zapora:


Żeby nie było, że jesteśmy leniwi, na dół nie wracamy kolejką i nie wracamy asfaltem. W dół zjeżdzamy kamienistym szlakiem w kierunku zapory, tak aby znów nie jechać główną drogą.
Asia dzielnie walczyła ze stromiznami, z kamieniami na szlaku i hamulcami schodząc z roweru ;) Szlak był bardzo przyzwoity, więc i tak większość drogi w dół pokonała na rowerze.
Tradycyjnie gdzieś przeoczyłem odbicie szlaku. Mało interesowało mnie co jest na drzewach, ważne było to co na stromej drodze :)
Takim sposobem wyjechaliśmy na drogę asfaltową w okolicach kompleksu hotelowego.
Wycieczka bardzo udana. Polecam wszystkim i polecam się spieszyć, bo jak wszystko wyremontują, to miejsce całkowicie zatraci swój klimat.

Będzie jeszcze relacja filmowa jakoś w tym tygodniu. Ale w pierwszej kolejności chcę ogarnąć film z rajdu rowerowego na Równicę.
Więcej zdjęć marnej jakości:
Picasa
Temperatura:29.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W planach Opuszczony Kompleks Hotelowy Kozubnik czyli kurort widmo.
Poza planem Góra Żar :)
Trasa:
Porąbka Zapora:

Z rowerami na dachu docieramy do Żarnówki Małej, parkujemy przy zaporze, zrzucamy z dachu rowery i kierujemy się do tajemniczego kompleksu :)
Do kompleksu mamy jakieś 3,5 km drogi. Gdy po drodze pytamy jakiegoś starszego pana o drogę, dowiadujemy się czego mamy się spodziewać "Czeczenia a la Afganistan" - właśnie takiego krajobrazu poszukujemy :P
Docieramy do celu i widzimy to, o czym wyczytaliśmy w Internecie... zaczął się remont i wyburzanie opuszczonych budynków. Dwa budynki już są w trakcie remontu - malowane i ocieplane.
Na całe szczęście najważniejszy i najwyższy obiekt nadal jest nieruszony przez budowniczych i wciąż straszy swym wyglądem.

Zostawiliśmy rowery w ciemnej piwnicy, w dawnych ubikacjach (bo skoro ich nie widać, to znaczy że nie ukradną) i ruszyliśmy po schodach na sam szczyt. Winda niestety nie działała. Dwa szyby były, ale ktoś całe wyposażenie wraz z windami zdemontował ;)

Na ścianach zewnętrznych i wewnętrznych pełno graffiti. Obiekt bardzo lubiany przez artystów z puchami ;)


W miarę możliwości zwiedziliśmy też inne budynki.

Widok niesamowity. Zniszczone budynki plus przyroda. Obraz postapokaliptyczny.
Zwiedzając do miejsce ciągle krążą w głowie myśli, jak coś takiego mogło zostać zniszczone, rozkradzione i zostawione na pastwę matki natury.
Z Kozubnika nasza wycieczka kieruje się na Górę Żar. Wracamy z powrotem nad zaporę i główną drogą jedziemy na most,

a poźniej wspinamy się asfaltem w kierunku kolejki linowej. Upalny dzień daje się we znaki Asi, ale zuch dziewczyna daje radę ;)

Kupujemy dwa bilety wjazdowe na górę plus bilety dla rowerów i na pełnym luzie zdobywamy Górę Żar :P

Gdzieś tam w oddali zapora:


Żeby nie było, że jesteśmy leniwi, na dół nie wracamy kolejką i nie wracamy asfaltem. W dół zjeżdzamy kamienistym szlakiem w kierunku zapory, tak aby znów nie jechać główną drogą.
Asia dzielnie walczyła ze stromiznami, z kamieniami na szlaku i hamulcami schodząc z roweru ;) Szlak był bardzo przyzwoity, więc i tak większość drogi w dół pokonała na rowerze.
Tradycyjnie gdzieś przeoczyłem odbicie szlaku. Mało interesowało mnie co jest na drzewach, ważne było to co na stromej drodze :)
Takim sposobem wyjechaliśmy na drogę asfaltową w okolicach kompleksu hotelowego.
Wycieczka bardzo udana. Polecam wszystkim i polecam się spieszyć, bo jak wszystko wyremontują, to miejsce całkowicie zatraci swój klimat.

Będzie jeszcze relacja filmowa jakoś w tym tygodniu. Ale w pierwszej kolejności chcę ogarnąć film z rajdu rowerowego na Równicę.
Więcej zdjęć marnej jakości:
Picasa
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
24.16 km (2.00 km teren), czas: 02:05 h, avg:11.60 km/h,
prędkość maks: 60.70 km/hTemperatura:29.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Ghost rider - wieczorne testowanie nowego siodełka
Środa, 22 maja 2013 | dodano: 22.05.2013Kategoria 0-50
Rano idąc do pracy minąłem się w drzwiach z kurierem. Jest nowe siodełko :)
Udało się szybciej ewakuować z pracy i po 6 godzinach iść do domu.
Szybka obiadokolacja, siodełko pod pachę i spacerek do garażu. Chwila na montaż i jestem gotów do testów.
Z nieba lecą pierwsze krople deszczu, ale pewnie przejdzie bokiem. Nie przeszło, ale gdy w Jastrzębiu lało jak byłem w Żorach, a tam tylko kropiło.
Trasa:
Jastrzębie - Żory - Jastrzębie
Skromne 33 kilometry
Selle Italia C2 Gel Flow

Siodełko węższe, niby z żelem ale mój tyłek odczuwa ten stołek jako twardszy od poprzedniego. Na początku niewygodnie było, później całkiem nieźle, a na sam koniec przejażdżki znów mało komfortowo. Co dziwne bardzo dobrze tłumi nierówności, to chyba zasługa tego żelu.
Niestety słabo dokręciłem śruby, bo normalne klucze imbusowe miałem w bagażniku - w zamkniętym samochodzie. Dziadostwem rowerowym znaczy multi toolem ciężko się manewrowało pod siodełkiem, więc nie było opcji dobrze dociągnąć śrub.
Na rajdzie albo tyłek się przyzwyczai, albo będę cierpiał katusze. Jeśli tyłek nie przyzwyczai się do nowego taboretu [daje mu czas 200 kilometrów], to z pewnością trafi na allegro... a ja będę szukał dalej.
Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Udało się szybciej ewakuować z pracy i po 6 godzinach iść do domu.
Szybka obiadokolacja, siodełko pod pachę i spacerek do garażu. Chwila na montaż i jestem gotów do testów.
Z nieba lecą pierwsze krople deszczu, ale pewnie przejdzie bokiem. Nie przeszło, ale gdy w Jastrzębiu lało jak byłem w Żorach, a tam tylko kropiło.
Trasa:
Jastrzębie - Żory - Jastrzębie
Skromne 33 kilometry
Selle Italia C2 Gel Flow

Siodełko węższe, niby z żelem ale mój tyłek odczuwa ten stołek jako twardszy od poprzedniego. Na początku niewygodnie było, później całkiem nieźle, a na sam koniec przejażdżki znów mało komfortowo. Co dziwne bardzo dobrze tłumi nierówności, to chyba zasługa tego żelu.
Niestety słabo dokręciłem śruby, bo normalne klucze imbusowe miałem w bagażniku - w zamkniętym samochodzie. Dziadostwem rowerowym znaczy multi toolem ciężko się manewrowało pod siodełkiem, więc nie było opcji dobrze dociągnąć śrub.
Na rajdzie albo tyłek się przyzwyczai, albo będę cierpiał katusze. Jeśli tyłek nie przyzwyczai się do nowego taboretu [daje mu czas 200 kilometrów], to z pewnością trafi na allegro... a ja będę szukał dalej.

Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
33.17 km (2.00 km teren), czas: 01:51 h, avg:17.93 km/h,
prędkość maks: 45.10 km/hTemperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Park Śląski w Chorzowie - majówkowa niedziela
Wycieczka poprzedzona kilkudniowym śledzeniem pogody na kilku serwisach pogodowych, w tym niezawodnym serwisie meteo... To co wyczyniają serwisy pogodowe od jakiegoś czasu, może lepiej nie będę komentował. Ja nie wiem albo klimat się zmienia tak szybko, że synoptycy nie nadążają albo pojawiła się jakaś nowa ekipa ludzi, którzy raczej powinni się zająć hodowlą jedwabników lub ślimaków winniczków ;)
Olewając wszystkie prognozy pogody, które wieściły deszcze, burze i ogólnie istny armagedon, wybieramy niedzielę na dzień naszego wypadu, a pogodę sprawdzamy organoleptycznie - zmysłem wzrokowym patrząc za okno :)
Wybór niedzieli, to był strzał w dziesiątkę. Prawdziwa majówkowa pogoda. Zero deszczu, nawet zero objaw deszczu. Słońce, słońce i jeszcze raz słońce. Czy ja już pisałem słońce?;)
Pakuję rower na dach i jadę po Asię oraz po Jej rower. Z rowerami na dachu kierujemy się do chorzowskiego parku.
Na miejsce docieramy o 12, zrzucamy rowery z dachu i zaczynamy zwiedzanie delektując się słoneczną pogodą.
Trasa:
Na początek objazd parku dookoła, a później zwiedzanie przeróżnych zakątków parku.
Polowanie na wiewióra:

Żyrafa:

W czerwcu Park Śląski obchodzi 63 urodziny z tej okazji planowane są różne imprezy. Będzie reaktywowana Edyta Bartosiewicz oraz reaktywowana kolejka linowa Elka. 21 czerwca zaśpiewa Edyta, a 22 czerwca ruszy kolejka. Ogólnie impreza urodzinowa ma być trzydniowa.
Nowe słupy już stoją, część elementów wciąż czeka na montaż.

Stan starych słupów oczywiście też musieliśmy sprawdzić:

oraz peron planetarium:

Rozpadająca się Przystań, a w tle wiecznie w budowie Stadion Śląski:

tego typu perełek Park Śląski posiada mnóstwo. Wiele obiektów pamięta czasy PRLu i od lat niszczeją zostawione same sobie. Ale czasem jakiś remont ktoś przeprowadzi.
Odnowiona brama zoo:

Ale nie samymi terenami rekreacyjnymi rowerzysta żyje. Czasem trzeba poszukać mrocznych i tajemniczych obiektów. A My takie znaleźliśmy ;)
Mroczny i tajemniczy obiekt:

Mroczna i tajemnicza zawartość obiektu:


Sprzedam doniczki i donice ceramiczne, przy zakupie większych ilości dorzucam wózek gratis :) :

Na zakończenie udanego dnia to co tygryski lubią najbardziej... nie, nie brykanie ;)
Goooofry:

Jeszcze rzut okiem na kukurydze:

...żegnamy Śląski Park w Chorzowie.
i pamiętajcie:
Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Olewając wszystkie prognozy pogody, które wieściły deszcze, burze i ogólnie istny armagedon, wybieramy niedzielę na dzień naszego wypadu, a pogodę sprawdzamy organoleptycznie - zmysłem wzrokowym patrząc za okno :)
Wybór niedzieli, to był strzał w dziesiątkę. Prawdziwa majówkowa pogoda. Zero deszczu, nawet zero objaw deszczu. Słońce, słońce i jeszcze raz słońce. Czy ja już pisałem słońce?;)
Pakuję rower na dach i jadę po Asię oraz po Jej rower. Z rowerami na dachu kierujemy się do chorzowskiego parku.
Na miejsce docieramy o 12, zrzucamy rowery z dachu i zaczynamy zwiedzanie delektując się słoneczną pogodą.
Trasa:
Na początek objazd parku dookoła, a później zwiedzanie przeróżnych zakątków parku.
Polowanie na wiewióra:

Żyrafa:

W czerwcu Park Śląski obchodzi 63 urodziny z tej okazji planowane są różne imprezy. Będzie reaktywowana Edyta Bartosiewicz oraz reaktywowana kolejka linowa Elka. 21 czerwca zaśpiewa Edyta, a 22 czerwca ruszy kolejka. Ogólnie impreza urodzinowa ma być trzydniowa.
Nowe słupy już stoją, część elementów wciąż czeka na montaż.

Stan starych słupów oczywiście też musieliśmy sprawdzić:

oraz peron planetarium:

Rozpadająca się Przystań, a w tle wiecznie w budowie Stadion Śląski:

tego typu perełek Park Śląski posiada mnóstwo. Wiele obiektów pamięta czasy PRLu i od lat niszczeją zostawione same sobie. Ale czasem jakiś remont ktoś przeprowadzi.
Odnowiona brama zoo:

Ale nie samymi terenami rekreacyjnymi rowerzysta żyje. Czasem trzeba poszukać mrocznych i tajemniczych obiektów. A My takie znaleźliśmy ;)
Mroczny i tajemniczy obiekt:

Mroczna i tajemnicza zawartość obiektu:


Sprzedam doniczki i donice ceramiczne, przy zakupie większych ilości dorzucam wózek gratis :) :

Na zakończenie udanego dnia to co tygryski lubią najbardziej... nie, nie brykanie ;)
Goooofry:

Jeszcze rzut okiem na kukurydze:

...żegnamy Śląski Park w Chorzowie.
i pamiętajcie:

Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
33.95 km (4.00 km teren), czas: 02:59 h, avg:11.38 km/h,
prędkość maks: 46.50 km/hTemperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jastrzębie i obrzeża
Drugi dzień na rowerze w tym roku. Dzisiaj krócej, bo jednak tyłek i nogi jeszcze nie przyzwyczaiły się do powrotu na rower. Głównie kręcenie się po bliższych okolicach Jastrzębia.
Trasa:
Zofiówka - Gogołowa - Połomia - Mszana - Przyjaźń - Park w Zdroju - Centrum - Zofiówka
i 23 kilometry wpadły.
Zacząłem od skierowania się w kierunku Mszanej od strony Gogołowej. W Mszanej wjechałem w trasę polecaną przez Siedlara czyli wzdłuż hałd kopalnianych.

Dużo błota... miejscami za dużo, ale dość ciekawie. Szczególnie ciekawa jest konstrukcja mostowa, którą mijamy po drodze.

Po oczyszczeniu roweru z większego błota powrót na asfalt i przez Przyjaźń w kierunku zdrojowego parku.
W parku usiadłem na ławce grzejąc się na słońcu. Te cudowne chwile zakłócali robotnicy układający kostkę i starszy koleś, który gadał przez telefon na głośnomówiącym... krzycząc do telefonu. Takim sposobem osoby siedzące w pobliżu fontanny mogły się dowiedzieć, kto do kogo się przystawiał na imprezie działkowej, kto pić nie umie i nie panuje nad sobą... niektórym nie trzeba zakładać podsłuchów ;)

Zdjęcie w stawie ;)
Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Trasa:
Zofiówka - Gogołowa - Połomia - Mszana - Przyjaźń - Park w Zdroju - Centrum - Zofiówka
i 23 kilometry wpadły.
Zacząłem od skierowania się w kierunku Mszanej od strony Gogołowej. W Mszanej wjechałem w trasę polecaną przez Siedlara czyli wzdłuż hałd kopalnianych.

Dużo błota... miejscami za dużo, ale dość ciekawie. Szczególnie ciekawa jest konstrukcja mostowa, którą mijamy po drodze.

Po oczyszczeniu roweru z większego błota powrót na asfalt i przez Przyjaźń w kierunku zdrojowego parku.
W parku usiadłem na ławce grzejąc się na słońcu. Te cudowne chwile zakłócali robotnicy układający kostkę i starszy koleś, który gadał przez telefon na głośnomówiącym... krzycząc do telefonu. Takim sposobem osoby siedzące w pobliżu fontanny mogły się dowiedzieć, kto do kogo się przystawiał na imprezie działkowej, kto pić nie umie i nie panuje nad sobą... niektórym nie trzeba zakładać podsłuchów ;)

Zdjęcie w stawie ;)

Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
23.46 km (4.00 km teren), czas: 01:43 h, avg:13.67 km/h,
prędkość maks: 38.00 km/hTemperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Sezon rowerowy rozpoczęty
Sezon rowerowy oficjalnie uważam za rozpoczęty :)
To miała być krótka trasa, tak do 20 kilometrów. Głównie chciałem sprawdzić swoją pozimową kondycję czy raczej kondycję po ponad miesięcznym L4, bo w zimę był snowboard, więc trochę człowiek się ruszał.
Pogoda sprzyjała, więc planowane 20 kilometrów troszkę się rozrosło.
Trasa:
Jastrzębie - Golasowice - Zbytków - Strumień - Pawłowice - Jastrzębie
W sumie prawie 40 km.
Na dzień dobry Bzie i wizyta u Jarka.

Później kierunek Golasowice i szlakami rowerowymi w kierunku Strumienia.

W Strumieniu na rynku chwilka odpoczynku. Słynnych lodów nie miałem możliwości skosztować, bo nie chciałem zostawiać roweru bez opieki. To był taki nieplanowany wypad w te strony i nie planowałem, że zrobię tyle kilometrów. Żadnego zabezpieczenia roweru, nawet bidon był pusty ;)
Kolejna część trasy była najciekawsza. Trakt cesarsko-pruski:

Odnowione oznaczenia, tabliczki i coś nowego na trasie, czego rok temu tutaj nie było...
Strefa odpoczynku:

Korzystając z okazji zapraszam do oglądnięcia mojej małej produkcji promującej jastrzębskie rajdy rowerowe:
<object width="100%" height="450"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/TSvYe3CgqbM"> <embed src="http://www.youtube.com/v/TSvYe3CgqbM" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="100%" height="450"></embed></object><br>
zasubskrybowania kanału Grupy Wypadowej:
Grupa Wypadowa na yt
oraz polubienia tejże grupy na facebooku:
Grupa Wypadowa na fb
tyle jak na razie :)
Temperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
To miała być krótka trasa, tak do 20 kilometrów. Głównie chciałem sprawdzić swoją pozimową kondycję czy raczej kondycję po ponad miesięcznym L4, bo w zimę był snowboard, więc trochę człowiek się ruszał.
Pogoda sprzyjała, więc planowane 20 kilometrów troszkę się rozrosło.
Trasa:
Jastrzębie - Golasowice - Zbytków - Strumień - Pawłowice - Jastrzębie
W sumie prawie 40 km.
Na dzień dobry Bzie i wizyta u Jarka.

Później kierunek Golasowice i szlakami rowerowymi w kierunku Strumienia.

W Strumieniu na rynku chwilka odpoczynku. Słynnych lodów nie miałem możliwości skosztować, bo nie chciałem zostawiać roweru bez opieki. To był taki nieplanowany wypad w te strony i nie planowałem, że zrobię tyle kilometrów. Żadnego zabezpieczenia roweru, nawet bidon był pusty ;)
Kolejna część trasy była najciekawsza. Trakt cesarsko-pruski:

Odnowione oznaczenia, tabliczki i coś nowego na trasie, czego rok temu tutaj nie było...
Strefa odpoczynku:

Korzystając z okazji zapraszam do oglądnięcia mojej małej produkcji promującej jastrzębskie rajdy rowerowe:
<object width="100%" height="450"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/TSvYe3CgqbM"> <embed src="http://www.youtube.com/v/TSvYe3CgqbM" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="100%" height="450"></embed></object><br>
zasubskrybowania kanału Grupy Wypadowej:
Grupa Wypadowa na yt
oraz polubienia tejże grupy na facebooku:
Grupa Wypadowa na fb
tyle jak na razie :)
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
39.82 km (10.50 km teren), czas: 02:32 h, avg:15.72 km/h,
prędkość maks: 41.60 km/hTemperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Poszukiwania jesieni
Piątek, 19 października 2012 | dodano: 19.10.2012Kategoria 0-50
Kolejny dzień rozgrzewania mięśni. Po wczorajszym wpisie napisał do mnie Toto (Damian), że moje wpisy na blogu motywują do działania :)
Kupił rower [Scott 29 cali], chce jeździć i żebym przy następnej okazji pamiętał o nim. Pamiętałem :P
Dzisiaj znów chciałem zrobić kilka kilometrów, więc była okazja na wspólną wycieczkę po Jastrzębiu.
Temat przewodni poszukiwanie oznak jesieni :)
Trasa:
Zofiówka- Pochwacie- Przyjaźń - Park zdrojowy - Zdrój - Moszczenica - Ruptawa - Bzie - Las Kyndra - Zofiówka
w sumie zrobiliśmy 26 kilometrowe kółko.
Sprawdziliśmy czy do parku zdrojowego oraz do lasu Kyndra zawitała jesień.
Jest pięknie, ale to jeszcze nie to. Wciąż niezbyt okazały dywan z liści... trzeba czekać ale oczywiście nadal korzystać ze słońca, a nie czekać w fotelu.
Przerwa w parku:


Kyndra:

Damian na 29r

W sobotę zapewne też gdzieś będę chciał się w okolicy pokręcić, więc jak ktoś chętny to pisać, będziemy in touch ;)
Temperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kupił rower [Scott 29 cali], chce jeździć i żebym przy następnej okazji pamiętał o nim. Pamiętałem :P
Dzisiaj znów chciałem zrobić kilka kilometrów, więc była okazja na wspólną wycieczkę po Jastrzębiu.
Temat przewodni poszukiwanie oznak jesieni :)
Trasa:
Zofiówka- Pochwacie- Przyjaźń - Park zdrojowy - Zdrój - Moszczenica - Ruptawa - Bzie - Las Kyndra - Zofiówka
w sumie zrobiliśmy 26 kilometrowe kółko.
Sprawdziliśmy czy do parku zdrojowego oraz do lasu Kyndra zawitała jesień.
Jest pięknie, ale to jeszcze nie to. Wciąż niezbyt okazały dywan z liści... trzeba czekać ale oczywiście nadal korzystać ze słońca, a nie czekać w fotelu.
Przerwa w parku:


Kyndra:

Damian na 29r

W sobotę zapewne też gdzieś będę chciał się w okolicy pokręcić, więc jak ktoś chętny to pisać, będziemy in touch ;)
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
26.10 km (3.50 km teren), czas: 01:31 h, avg:17.21 km/h,
prędkość maks: 44.40 km/hTemperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Śladami pawłowickiego PKP
Dawno nie było żadnego wpisu i dawno nigdzie nie jeździłem. Taki mały przestój od jeżdżenia. Rower grzecznie czekał na słoneczną pogodę wisząc sobie na ścianie.

W najbliższą niedzielę planowana jest wyprawa na Równicę, podobno to będzie wycieczka na zakończenie sezonu rowerowego, ale czy to aby na pewno będzie koniec sezonu dla mnie? ;)
Dzisiaj dość krótka trasa, patrząc przez pryzmat poprzednich wypraw rowerowych. Taka rozgrzewka dla duszy i ciała. Przy okazji sprawdzenie czy nogi się nie zastały.
Trasa:
okolo 22 km.
Było już śladami jastrzębskiego PKP, a dzisiaj obrałem inny kierunek i śladami dawnych torów kolejowych udałem się w kierunku Pawłowic.
W porównaniu do tego co spotkałem po jastrzębskiej stronie, to tu jest naprawdę rewelacyjnie. Głównie jechałem na rowerze i tylko miejscami byłem zmuszony prowadzić rower.


Dawna trasa biegnie wzdłuż użytkowanych torów kolejowych przez PKP Cargo. Mniej więcej w odległości kilkunastu metrów od PKP Cargo.
Znajdziemy tu wydeptane fragmenty ścieżek, które idealnie nadają się na spacery oraz na przejażdżki rowerowe, oczywiście o ile Wasi rodzice chcieli Wam dać na imię Hardcorek, ale niestety Rada Języka Polskiego i Urząd Stanu Cywilnego się nie zgodzili ;) bo kto normalny pcha się w takie miejsca...

Na trasie natrafimy na wysypane kamyczki, przewrócone drzewa, wyrastające małe drzewka, krzaczki, oczywiście podkłady kolejowe i tu dobra wiadomość dla miłośników miedzi, metali kolorowych oraz wszelakiego złomu - Panowie są i szyny kolejowe! Dodam że szyny już zdemontowane. Nic tylko zjawić się z brzeszczotem i jechać z koksem ;)
Trasę kolejową zakończyłem przy dawnym budynku dworca PKP w Pawłowicach.

Później już przelot bokami przez Pawłowice, kawałkiem osiedla i czarnym szlakiem miedzy innymi przez las w kierunku Jastrzębia.
Bardzo przyjemnie zagospodarowany czas przed pracą.
Nastały słoneczne dni, coraz więcej liści pod nogami czy kołami, więc trzeba korzystać. Jest pięknie, a siedząc w domu przed kompem czy telewizorem nie poczujecie tego na pewno.
Granica 2000 km wciąż przede mną, ale już bliżej niż dalej :)
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)

W najbliższą niedzielę planowana jest wyprawa na Równicę, podobno to będzie wycieczka na zakończenie sezonu rowerowego, ale czy to aby na pewno będzie koniec sezonu dla mnie? ;)
Dzisiaj dość krótka trasa, patrząc przez pryzmat poprzednich wypraw rowerowych. Taka rozgrzewka dla duszy i ciała. Przy okazji sprawdzenie czy nogi się nie zastały.
Trasa:
okolo 22 km.
Było już śladami jastrzębskiego PKP, a dzisiaj obrałem inny kierunek i śladami dawnych torów kolejowych udałem się w kierunku Pawłowic.
W porównaniu do tego co spotkałem po jastrzębskiej stronie, to tu jest naprawdę rewelacyjnie. Głównie jechałem na rowerze i tylko miejscami byłem zmuszony prowadzić rower.


Dawna trasa biegnie wzdłuż użytkowanych torów kolejowych przez PKP Cargo. Mniej więcej w odległości kilkunastu metrów od PKP Cargo.
Znajdziemy tu wydeptane fragmenty ścieżek, które idealnie nadają się na spacery oraz na przejażdżki rowerowe, oczywiście o ile Wasi rodzice chcieli Wam dać na imię Hardcorek, ale niestety Rada Języka Polskiego i Urząd Stanu Cywilnego się nie zgodzili ;) bo kto normalny pcha się w takie miejsca...

Na trasie natrafimy na wysypane kamyczki, przewrócone drzewa, wyrastające małe drzewka, krzaczki, oczywiście podkłady kolejowe i tu dobra wiadomość dla miłośników miedzi, metali kolorowych oraz wszelakiego złomu - Panowie są i szyny kolejowe! Dodam że szyny już zdemontowane. Nic tylko zjawić się z brzeszczotem i jechać z koksem ;)
Trasę kolejową zakończyłem przy dawnym budynku dworca PKP w Pawłowicach.

Później już przelot bokami przez Pawłowice, kawałkiem osiedla i czarnym szlakiem miedzy innymi przez las w kierunku Jastrzębia.
Bardzo przyjemnie zagospodarowany czas przed pracą.
Nastały słoneczne dni, coraz więcej liści pod nogami czy kołami, więc trzeba korzystać. Jest pięknie, a siedząc w domu przed kompem czy telewizorem nie poczujecie tego na pewno.
Granica 2000 km wciąż przede mną, ale już bliżej niż dalej :)

Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
21.68 km (6.50 km teren), czas: 01:04 h, avg:20.32 km/h,
prędkość maks: 38.60 km/hTemperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nocna jazda
Wczoraj dzień wolny od roweru. Byliśmy na D-Day Hel czyli na rekonstrukcji historycznych wydarzeń. W tym roku była inscenizacja "Lądowanie na plaży Omaha". Pełno mundurowych, czołgów, Jeepów i ładunków wybuchowych. Było głośno i widowiskowo.
D-Day Hel:

Dzisiejszy dzień, to 7-godzinne plażowanie połączone z moczeniem tyłka w morzu.
Po takim prażeniu na słońcu trzeba odpowiednio schłodzić organizm. Koledzy poszli chłodzić się zimnym piwkiem, a ja zimnym powietrzem pędząc późnym wieczorem rowerem.
Trasa:
Władysławowo - Chłapowo - Rozewie - Chłapowo - Władysławowo - Chałupy - Władysławowo
w sumie 30 km z groszami.
Z Władka dotarłem pod latarnie Rozewie, spojrzałem na licznik a tam wciąż mało kilometrów. W torebce podsiodłowej 2 zapasowe ogniwa do Bocialarki, więc można było gdzieś jeszcze się udać.
Latarnia Rozewie:

Kierunek Mierzeja Helska. Ścieżka rowerowa z kostki, ale płaski teren to i rower bez trudu nabierał prędkości. Na ścieżce piesi, rowerzyści i longboarderzy czyli deskorolkarze na długich deskach. Już było ciemno, wiec doświetlali sobie drogę komórkami. A że ja jechałem w tym samym kierunku co oni, to zaproponowałem im, że będę się trzymał tuż za nimi i doświetlał drogę swoją latareczką. Mieli dobre tempo odpychanie się, wiec kilka kilometrów tak wspólnie przebyliśmy.
Chłopaki odbili przed Chałupami do swojego ośrodka, a ja pojechałem dalej przed siebie.
W Chałupach zawróciłem, bo ciut za późno na jazdę na Hel, szczególnie że moje zapasowe ogniwa do latarki pochodzą ze starych akumulatorów laptopowych, więc nie ma co ryzykować, szczególnie że bocialarka chodziła na pełnej mocy.
Chałupy Welcome To:
Z ciekawostek.
Wlot do Władysławowa czyli główne rondo zakorkowane z każdej strony i tu plus dla rowerów. Kierowcy stali lub poruszali się ślimaczym tempem w kilku kilometrowym korku, a ja ścieżką rowerową gnałem przed siebie :)
Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
D-Day Hel:

Dzisiejszy dzień, to 7-godzinne plażowanie połączone z moczeniem tyłka w morzu.
Po takim prażeniu na słońcu trzeba odpowiednio schłodzić organizm. Koledzy poszli chłodzić się zimnym piwkiem, a ja zimnym powietrzem pędząc późnym wieczorem rowerem.
Trasa:
Władysławowo - Chłapowo - Rozewie - Chłapowo - Władysławowo - Chałupy - Władysławowo
w sumie 30 km z groszami.
Z Władka dotarłem pod latarnie Rozewie, spojrzałem na licznik a tam wciąż mało kilometrów. W torebce podsiodłowej 2 zapasowe ogniwa do Bocialarki, więc można było gdzieś jeszcze się udać.
Latarnia Rozewie:

Kierunek Mierzeja Helska. Ścieżka rowerowa z kostki, ale płaski teren to i rower bez trudu nabierał prędkości. Na ścieżce piesi, rowerzyści i longboarderzy czyli deskorolkarze na długich deskach. Już było ciemno, wiec doświetlali sobie drogę komórkami. A że ja jechałem w tym samym kierunku co oni, to zaproponowałem im, że będę się trzymał tuż za nimi i doświetlał drogę swoją latareczką. Mieli dobre tempo odpychanie się, wiec kilka kilometrów tak wspólnie przebyliśmy.
Chłopaki odbili przed Chałupami do swojego ośrodka, a ja pojechałem dalej przed siebie.
W Chałupach zawróciłem, bo ciut za późno na jazdę na Hel, szczególnie że moje zapasowe ogniwa do latarki pochodzą ze starych akumulatorów laptopowych, więc nie ma co ryzykować, szczególnie że bocialarka chodziła na pełnej mocy.
Chałupy Welcome To:

Z ciekawostek.
Wlot do Władysławowa czyli główne rondo zakorkowane z każdej strony i tu plus dla rowerów. Kierowcy stali lub poruszali się ślimaczym tempem w kilku kilometrowym korku, a ja ścieżką rowerową gnałem przed siebie :)
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
30.92 km (8.00 km teren), czas: 01:34 h, avg:19.74 km/h,
prędkość maks: 40.50 km/hTemperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Władysławowo - Rzucewo
Kolejny dzień na rowerze. Pogoda nie sprzyja plażowaniu, ale to typowe nad polskim morzem, taki już mamy klimat.
Zero słońca i zero perspektyw na słońce. Na całe szczęście dzisiaj nie wieje tak jak wczoraj, wiec warunki odpowiednie na rowerowanie.
Trasa:
Władysławowo - Swarzewo - Gnieżdżewo - Puck - Rzucewo - Puck - Swarzewo - Władysławowo
W sumie około 41 km.
Do Pucka dojechałem z pominięciem ścieżek rowerowych, główną drogą 216. Spory ruch, ale praktycznie większość samochodów jechała w przeciwnym kierunku. Na wlocie do Władysławowa korek.
Ominąłem cały Puck bokiem i wjechałem na ścieżkę rowerową w kierunku Rzucewa. Na początku ścieżka z kostki brukowej, a później już tylko bezdroża z naciskiem na piach.
Jazda prawie na samym skraju lądu i od czasu do czasu zbliżałem się rowerem na skarpy z której rozpościerał się widok na morze.
Za plecami Zatoka Pucka:

Przedarłem się przez las i trafiłem do miejsca chyba bardzo lubianego przez kitesurferów, bo trochę ich pływało.
Kiteserfing:

Byłem już praktycznie w Rzucewie w dawnej wiosce łowców fok.
Rzucewo:

Żadnej wypasionej foczki nie znalazłem ;) więc nie pozostało mi nic innego jak wracać do Pucka, które minąłem bokiem.
Przez Puck już jechałem ścieżką rowerową, która prowadzi miedzy innymi do Władysławowa, a później na Hel. Na Hel wkrótce zawitam rowerem ;)
W Pucku kręcąc się po porcie natrafiłem na Pana Marcina (ksywa Kefir) z OczamiPtaka.pl, który kręcił materiał filmowy hexacopterem.
UFO wylądowało:

mnie jednak interesował jednak quadcopter i Pan Marcin mnie zaskoczył wciągając z samochodu (też ma Vectrę C GTS) quadcoptera z zamontowanym GoPro Hero2 :P
Obiekt marzeń ;):

Jeszcze rzut okiem na molo i w drogę:

a po drodze mała wystawa samochodów zabytkowych.
Czarna Wołga. Legenda PRLu. W latach 70 dzieci się straszyło tym samochodem ;):

Ostatni już rzut okiem na Zatokę Pucką i ścieżką rowerową powrót do Władysławowa.
Temperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zero słońca i zero perspektyw na słońce. Na całe szczęście dzisiaj nie wieje tak jak wczoraj, wiec warunki odpowiednie na rowerowanie.
Trasa:
Władysławowo - Swarzewo - Gnieżdżewo - Puck - Rzucewo - Puck - Swarzewo - Władysławowo
W sumie około 41 km.
Do Pucka dojechałem z pominięciem ścieżek rowerowych, główną drogą 216. Spory ruch, ale praktycznie większość samochodów jechała w przeciwnym kierunku. Na wlocie do Władysławowa korek.
Ominąłem cały Puck bokiem i wjechałem na ścieżkę rowerową w kierunku Rzucewa. Na początku ścieżka z kostki brukowej, a później już tylko bezdroża z naciskiem na piach.
Jazda prawie na samym skraju lądu i od czasu do czasu zbliżałem się rowerem na skarpy z której rozpościerał się widok na morze.
Za plecami Zatoka Pucka:
Przedarłem się przez las i trafiłem do miejsca chyba bardzo lubianego przez kitesurferów, bo trochę ich pływało.
Kiteserfing:

Byłem już praktycznie w Rzucewie w dawnej wiosce łowców fok.
Rzucewo:

Żadnej wypasionej foczki nie znalazłem ;) więc nie pozostało mi nic innego jak wracać do Pucka, które minąłem bokiem.
Przez Puck już jechałem ścieżką rowerową, która prowadzi miedzy innymi do Władysławowa, a później na Hel. Na Hel wkrótce zawitam rowerem ;)
W Pucku kręcąc się po porcie natrafiłem na Pana Marcina (ksywa Kefir) z OczamiPtaka.pl, który kręcił materiał filmowy hexacopterem.
UFO wylądowało:

mnie jednak interesował jednak quadcopter i Pan Marcin mnie zaskoczył wciągając z samochodu (też ma Vectrę C GTS) quadcoptera z zamontowanym GoPro Hero2 :P
Obiekt marzeń ;):

Jeszcze rzut okiem na molo i w drogę:

a po drodze mała wystawa samochodów zabytkowych.
Czarna Wołga. Legenda PRLu. W latach 70 dzieci się straszyło tym samochodem ;):

Ostatni już rzut okiem na Zatokę Pucką i ścieżką rowerową powrót do Władysławowa.

Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
40.74 km (10.00 km teren), czas: 02:15 h, avg:18.11 km/h,
prędkość maks: 46.20 km/hTemperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)