Ride on BikeKroniki rowerowe Ralpha

avatar ralph03
Jastrzębie-Zdrój

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
Rok 2015 będzie zaktualizowany, w sumie ma ponad 1000 km
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Znajomi

wszyscy znajomi(10)

Moje rowery

Cube LTD Pro 2011 9123 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ralph03.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2014

Dystans całkowity:318.39 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:18:27
Średnia prędkość:17.26 km/h
Maksymalna prędkość:51.56 km/h
Suma podjazdów:1316 m
Maks. tętno maksymalne:173 (90 %)
Maks. tętno średnie:139 (72 %)
Suma kalorii:12056 kcal
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:106.13 km i 6h 09m
Więcej statystyk

SWD: 316Y + R4

Poniedziałek, 13 października 2014 | dodano: 22.10.2014Kategoria 50-100, Off Road, samotnie
Kolejna trasa zaplanowana przez Benego. Tym razem jadę samotnie, bo reszta w pracy lub będzie szła do pracy. Ja dopiero o północy zaczynam dzień roboczy (noc roboczą), taki troszeczkę przedłużony weekend :)

Trasa:


Przez Połomię jadę nad Balaton. Wodzisławskie kąpielisko tonie w liściach. Pani Jesień tu była i chyba zażyła orzeźwiającej kąpieli :)

Jesień nad Balatonem - Wodzisław Śląski
Jesień nad Balatonem - Wodzisław Śląski © ralph03

Ślad poprowadzony przez Benego po balatońskich ścieżkach wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Świetnie się jechało.
Punktualnie o 12 w południe docieram na rynek. Tu już muszę ponarzekać na wytyczony ślad, bo przez rynek i okolicę musiałem jechać pod prąd... Na szczęście to jedyna taka niedogodność jaką zauważyłem.

Wodzisław Śląski - rynek
Wodzisław Śląski - rynek © ralph03

Z Wodzisławia żółtym szlakiem kieruję się naokoło nad Olzę. Przez Turzę Śląską, Gorzyczki, Gorzyce, Syrynkę, Syrynę, Lubomię, Buków, Bluszczów, Rogów i Olzę. Trasa bardzo naokoło, ale po drodze dużo lasów, co bardzo mi się podobało, bo lubię śmigać po lasach :)

Między Gorzyczkami a Uchylskiem trafiam na ekipę elektryków. Z całej ekipy tylko jeden człowiek się mną zainteresował i ostrzegł w porę, że przez drogę puszczają kable i żebym uważał, bo mogę coś pozrywać. Te trzy stalowe liny, które zobaczyłem prędzej zrzuciłoby mnie z roweru niż ja bym im jakąkolwiek krzywdę zrobił.

Przerzucanie kabli
Przerzucanie kabli © ralph03

W Czyżowicach żółty szlak rowerowy przebiega w pobliżu bardzo ładnych domków umieszczonych w pobliżu stawków. Człowiek pomyślałby, fajne miejsce na wybudowanie chałupy, z drugiej strony jakby mocniej się zastanowić, toż to wylęgarnia komarów :P

Zaciszne miejsca nad stawami
Zaciszne miejsca nad stawami © ralph03

Mniej więcej do Syryni żółta trasa nr 316, którą podążałem była świetnie oznaczona. Co więcej byłem zachwycony ilością znaków, czasem zdawało mi się, że są one za często ustawiane. Później jednak było znacznie gorzej i gdybym nie jechał z odpalonym śladem na telefonie, to mógłbym się nieźle pogubić w lesie lub tracić niepotrzebny czas na zastanawianie się czy rzucanie monetą gdzie teraz.

Wyjazd z lasu - Lubomia
Wyjazd z lasu - Lubomia © ralph03

Od Lubomii znów oznakowanie powraca, choć nie jest aż tak doskonałe jak miałem je na wcześniejszych kilometrach. W sumie dla mnie , to nie miało większego znaczenia, bo cała trasę leciałem z włączonym OruxMaps i naniesionym śladem. Jednak jakby ktoś chciał bez wspomagaczy zrobić szlak 316Y, to nie raz może się zdziwić. Do Olzy dojeżdżam już prawie w 100% asfaltami, nie licząc kawałka wzgórza w "pięknej wsi w woj. śląskim" - tak reklamuje się Bluszczów :) Na szczycie wzgórza figurka Jana Nepomucena i piękny widok na bramę morawską.

Brama Morawska - Bluszczów
Brama Morawska - Bluszczów © ralph03


W Olzie uzupełniam zapas płynów, bo litrowy napój właśnie zaczął się kończyć. Również w Olzie zmieniam szlak i do Jastrzębia jadę kierując się szlakiem R4. 

Las jeeeee :)
Las jeeeee :) © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 99.21 km (0.00 km teren), czas: 05:08 h, avg:19.33 km/h, prędkość maks: 51.56 km/h
Temperatura:22.0 HR max:173 ( 90%) HR avg:139 ( 72%) Kalorie: 3668 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Suszec, Goczałkowickie, Kobiór i rekord Asi

Sobota, 11 października 2014 | dodano: 20.10.2014Kategoria 50-100, z Asią
Rowerowa sobota z Asią. Chciała zrobić minimum 70 km czyli pobić ostatni rekord wynoszący jak dobrze pamiętam 65 kilometrów. Asia jak zwykle chciała jechać na zaporę nad Zbiornik Goczałkowicki, bo bardzo lubi tę trase. Na tę okazję opracowałem kilka tras, które po zsumowaniu dawały jakieś 80 km.
Ten dzień miał być również spotkaniem ze znajomymi na zaporze w Goczałkowicach. Do spotkania nie doszło, ale i tak plan kilometrażowy został wykonany i to nawet z nawiązką, bo rekord Asi w tej chwili to ponad 80 km :D

Trasa:

Wyruszamy z Suszca. Trasa lekko kosmetycznie zmieniona do tej, którą zwykle jeździliśmy nad zaporę. Tydzień wcześniej jechałem do Oświęcimia, więc miałem już obcykane ciekawe fragmenty trasy, które mogliśmy w tę sobotę wykorzystać do jazdy nad zaporę.

Po drodze zahaczamy o tamę na jeziorze Łąka. Niestety brama wjazdowa zamknięta, co nas troszeczkę zdziwiło. Na szczęście wjazd na zaporę na Goczałkowickim nie blokowały żadne przeszkody i mogliśmy przejechać na drugą stronę.

Jazda wzdłuż zapory Zbiornika Goczałkowickiego
Jazda wzdłuż zapory Zbiornika Goczałkowickiego © ralph03

Ludzi tego dnia wyjątkowo mało, co nas zdziwiło. Weekend i taka garstka ludzi. Zresztą nie tylko na zaporze mało ludzi, bo i na rynku czy w parku w Pszczynie nie odczuliśmy tłumów. Dodam tylko, że na drugi dzień w niedzielę wybraliśmy się do Pszczyny pociągiem i zastaliśmy ogrom spacerowiczów zarówno w parku jak i na rynku (na którym odbywała się giełda staroci). Jak widać w niedzielę ludzie mieli więcej czasu na spędzenie czasu na świeżym powietrzu :)

Na zaporze rozpoczęliśmy drugi etap naszej rowerowej wycieczki czyli pętla po okolicach zapory. Jazda przez lasy, w pobliżu stawów czy wałami również tymi w remoncie.

Wały Wisły
Wały Wisły © ralph03

Stadko łabędzi
Stadko łabędzi © ralph03

Po zrobieniu prawie 20 kilometrowej pętli udajemy się do Pszczyny tradycyjnie na lody w okolice stajni królewskich, gdzie odpoczywamy przed trzecim etapem wycieczki - Kobiór, lasy kobiórskie i długi powrót do domu.

Lasy kobiórskie
Lasy kobiórskie © ralph03

Jazda przez las dość przyjemna, dopóki nie wjeżdżamy na Plessówkę. Jak ja nie cierpię tego szlaku... tyłek przetrzepany ;)


Podobuz Auschwitz-Birkenau - pamiątkowy pomnik w Kobiórze
Podobuz Auschwitz-Birkenau - pamiątkowy pomnik w Kobiórze © ralph03


Do Suszca dojeżdżamy jak już słońce zaczyna chować się i zapadają ciemności. Asią dała radę, choć zakwasy trzymały jeszcze przez kilka dni :P

Zachód słońca w Suszczu
Zachód słońca w Suszczu © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 80.69 km (0.00 km teren), czas: 05:33 h, avg:14.54 km/h, prędkość maks: 32.76 km/h
Temperatura:20.0 HR max:154 ( 80%) HR avg:107 ( 56%) Kalorie: 2770 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Szlakiem Pszczynki do Oświęcimia i szlakiem Wisły na zaporę

Niedziela, 5 października 2014 | dodano: 06.10.2014Kategoria 100 i więcej, Off Road
Udało się zebrać ekipę: Damian, Krzysiek, Marcin i Rafał. Dawno nie było tak licznego składu, choć wciąż nie była to pełna ekipa Grupy Wypadowej.

Trasa:

Jastrzębie-Zdrój - Krzyżowice - Warszowice - Mizerów - Brzeźce - Łąka - Pszczyna - Ćwiklica - Międzyrzecze - Harmęże - Brzezinka - Oświęcim - Brzezinka - Harmęże - Brzeszcze - Jawiszowice - Goczałkowice-Zdrój - Łąka - Wisła Wielka -  Strumień - Zbytków - Pielgrzymowice - Jastrzębie-Zdrój

Pierwotny plan zakładał doczepić się do Seblega i ekipy by uderzyć na Kobiór. Ale Kobiór już zdobywaliśmy i objechane mieliśmy tamtejsze okolice. Tydzień wcześniej byli w Oświęcimiu co by Nam teraz pasowało. Rafał już w świadomości miał wypad do Oświęcimia, a ja kilka dni wcześniej zainteresowałem się biegiem rzeki Pszczynki i nawet zrobiłem ślad, którym można spokojnie przejechać od Gogołowej aż do Oświęcimia, gdzie Pszczynka wpada do Wisły na granicy gminy Bojszowy z gminą Oświęcim.
A skoro można połączyć Pszczynkę i Oświęcim, to nic tylko wskakiwać na rowery i w drogę.

Szlakiem Pszczynki
Szlakiem Pszczynki © ralph03

Poranek mglisty, wilgotny i zimny. Maksymalnie 8-9*C ale humory dopisywały. Marcin nim dojechał pod mój garaż, to już zdążył zaliczyć glebę ;) nie ostatnią tego dnia, ale nie był samotny w glebowaniu. Teren przez który przejeżdżaliśmy tego dnia, był bardzo błotnisty i nieraz zdradliwy. Na szczęście żadnych ofiar w ludziach czy sprzęcie nie było, co najwyżej więcej błota na naszych ubłoconych ciuchach i rowerach.


Dookoła mgła jak w horrorach klasy Z
Dookoła mgła jak w horrorach klasy Z © ralph03

Trasa "Szlakiem Pszczynki" została przeze mnie poprowadzona drogami, szlakami, wałami które były widoczne/oznaczone na mapach. Nie chciałem podejmować zbędnego ryzyka i na siłę prowadzić Nas o tej porze roku wałami Pszczynki. Eksploracje terenu można uprawiać, ale nie teraz gdy dzień jest coraz krótszy i jest coraz zimniej. Na błądzenie i odkrywanie pozwolimy sobie w cieplejszą porę roku i co za tym idzie w dłuższy dzień.
Mimo starannego doboru trasy i sklejania szlaku z tras tylko oznaczonych, nie obyło się bez przygód. W miejscu w którym powinien być most, mostu nie było. Zostały jego resztki, które pewnie z czasem też zostaną rozkradzione.

Hardcorowa przeprawa mostowa
Hardcorowa przeprawa mostowa © ralph03

Podjęliśmy z Damianem wyzwanie i przeprawiliśmy się na druga stronę Pszczynki tymi resztkami mostu. Ja przez przeżyłem chwile grozy, jak po kilku kroczkach rower ześlizgnął mi się w dół w stronę rzeki... łapałem jednocześnie rower i równowagę. Później już było tylko lepiej. Reszta chłopaków wykorzystała konstrukcję stojąco tuż obok, a którą poprowadzone były rury na drugi brzeg. Oni też mieli niezłą frajdę z tej przeprawy... jeszcze raz sorki za to, skąd miałem wiedzieć, że tu nie będzie mostu skoro na mapie był :P Podobną sytuację mieliśmy na wypadzie po kobiórskich lasach. Wtedy Beny opracowywał trasę i też na mapie był mostu, którego nie było :)

Przeprawa pseudo mostowa przez Pszczynkę
Przeprawa pseudo mostowa przez Pszczynkę © ralph03

Po prawie 52 kilometrach docieramy na spotkanie Pszczynki z Wisłą. Pierwszy etap wypadu w 100% zrealizowany, choć zachwytu nad tym miejscem nie było. Nawet rybacy mówili, że ryby coś nie biorą, a chwilę wcześniej spotkani myśliwy też z żadnymi łupami nie szli ;) i obiecali, że do rowerzystów nie będą strzelać :P

Punkt spotkania się Pszczynki z Wisłą
Punkt spotkania się Pszczynki z Wisłą © ralph03

Następnym etapem był dojazd pod obozy zagłady. Dojazd już w cywilizowanych warunkach czyli w pełni asfaltami. Najpierw obóz w Brzezince, później muzeum Auschwitz w Oświęcimiu.
W jednym i drugim miejscu sporo turystów, również zza granicy. Na zwiedzanie nie było czasu, zresztą wjazd z rowerem zabroniony. Ale zauważyliśmy dziwne, przynajmniej dla nas zjawisko modowe -  wyżelowani panowie w spodniach rurkach i tenisówka z "Najka". My na rowerach oblepionych z każdej strony błotem. Sami również uwaleni błotem... i tak się zastanawiam czy my wyglądaliśmy dziwnie czy może dziwni byli rurkowi żelboje.

KL Auschwitz - Birkenau (Oświęcim - Brzezinka)
KL Auschwitz - Birkenau (Oświęcim - Brzezinka) © ralph03

Po odwiedzeniu miejsc pamięci obozów koncentracyjnych i zagłady wróciliśmy na szlak. W końcu wyszło słońce i temperatura troszeczkę skoczyła do góry. Chwytamy te promyki słońca i lecimy dalej z tematem, bo trzeba zdążyć przed zachodem słońca, a do domu daleko.
Na powrót również miałem przygotowany i wrzucony na telefon szlak. Tym razem ślad składający się praktycznie w 100% ze szlaków rowerowych. Taka mieszanina szlaków R4, żółtego, czarnego czy wiślanego. Plan zakładał wracać wałami Wisły do zapory w Goczałkowicach. Nie lubię wracać tą samą trasą, którą przyjechałem. Urozmaicenie musi być, a ja lubię zwiedzać i odkrywać nowe miejsca.


Mało kto wie, że Oświęcim i okolice, to nie tylko obozy koncentracyjne, to również Dolina Karpia. Stawy zajmują tu setki hektarów. Co chwilę jakiś staw mijaliśmy, albo całe skupisko stawów. Pełno stawów i wijąca się niczym wąż Wisła. Na szczęście wały aż tak bardzo się nie wiły, choć czasem byliśmy zaskoczeni jak bardzo Wiślana Trasa Rowerowa robi zakręty o 180*.


Jazdę wałami Wisły umilają takie widoki
Jazdę wałami Wisły umilają takie widoki © ralph03

Wały przedstawiały różny stopień trudności. Przeważnie jazda po trawie skoszonej i nieskoszonej. W tej nieskoszonej czaiły się głębokie wyrwy po kołach samochodów, wypełnione wodą i błotem. Bywało groźnie i raz na jakiś czas jakiś jeździec spadał z siodełka roweru - niekoniecznie na nogi :)

Po nieco ponad 100 kilometrach docieramy do Goczałkowic. Witają nas licznie zebrane łabędzie. Świetny widok :)
Stado łabędzi w okolicach zapory goczałkowickiej
Stado łabędzi w okolicach zapory goczałkowickiej © ralph03

W Goczałkowicach postanawiamy, że dosyć na dzisiaj błota, lasów i ogólnie terenu. Powrót do domu będzie już ku uciesze Marcina tylko asfaltem. Bocznymi uliczkami do Łąki, stamtąd do Strumienia, gdzie część z nas skorzystała z myjni, a następnie przez Zbytków i Pielgrzymowice do Jastrzębia. 
Słońce już zaszło, temperatura powietrza zbliżyła się do tej porannej, wyczerpani i zmęczeni jesteśmy w swoich domach.

Grupa Wypadowa pod Auschwitz - Birkenau
Grupa Wypadowa pod Auschwitz - Birkenau © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 138.49 km (0.00 km teren), czas: 07:46 h, avg:17.83 km/h, prędkość maks: 42.87 km/h
Temperatura:11.0 HR max:172 ( 90%) HR avg:131 ( 68%) Kalorie: 5618 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)