Ride on BikeKroniki rowerowe Ralpha

avatar ralph03
Jastrzębie-Zdrój

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
Rok 2015 będzie zaktualizowany, w sumie ma ponad 1000 km
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Znajomi

wszyscy znajomi(10)

Moje rowery

Cube LTD Pro 2011 9123 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ralph03.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2013

Dystans całkowity:347.58 km (w terenie 71.50 km; 20.57%)
Czas w ruchu:19:14
Średnia prędkość:18.07 km/h
Maksymalna prędkość:51.40 km/h
Suma podjazdów:3098 m
Maks. tętno maksymalne:177 (92 %)
Maks. tętno średnie:140 (73 %)
Suma kalorii:3698 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:69.52 km i 3h 50m
Więcej statystyk

Tour de Zalew Goczałkowicki

Niedziela, 27 października 2013 | dodano: 28.10.2013Kategoria 50-100
Kolejny zrealizowany plan w tym sezonie czyli Tour De Goczałkowicki.

Zalew czekał na ten wypad kilka miesięcy i w końcu udało się go okrążyć.

Trasa:

na 5-6 kilometrów przed domem padła bateria w telefonie. Tak to jest jak się nie pilnuje poziomu baterii i nie podepnie na czas powerbanku.

Jastrzębie-Zdrój - Pawłowice - Strumień - Zabłocie - Chybie - Zarzecze - Zabrzeg - Zapora Goczałkowice-Zdrój - Pszczyna - Łąka - Wisła Wielka - Studzionka - Pawłowice - Jastrzębie-Zdrój

Plan okrążenia Zalewu Goczałkowickiego nie zakłada trzymania się jak najbliżej lini brzegowej.
Z doświadczenia innych kolegów wiemy, że jazda maksymalnie linią brzegową dość konkretnie odbije się na kondycji naszych tyłków, które przez kilka kilometrów będą podskakiwać na wybojach wałów. Dlatego okrążymy zbiornik sporym łukiem, miejscami zbliżając się do lini brzegowej.

Do Strumienia docieramy od strony Traktu Cesarsko-Pruskiego, a stamtąd kierujemy się w stronę Chybia.

Kijków nie mamy, ale szlaku się trzymamy :):


W Zarzeczu wskakujemy na wały. Nasze hardtaile podskakują na nierównościach jak piłeczki kauczukowe. W głowach co niektórych z nas znów pojawia się pomysł kupienia fulla ;)



Tuż przed zaporą w "Restauracji (tylko z nazwy) pod zaporą" robimy dłuższą przerwę.

Zaporę zwiedzamy w każdym kierunku. Wieje dość mocno, to pewnie ten zbliżający się orkan nad Polskę. Sporo rowerzystów, spacerowiczów czy rolkarzy. Fajne miejsce o długości prawie 3 kilometrów, a jak komuś mało, to jeszcze ma lasy od strony Zarzecza lub Park w Pszczynie w okolicy.

Robimy pamiątkowe foto:


i udajemy się do pszczyńskiego parku popatrzeć na jesień.

W parku wyraźnie widać, że niedzielna pogoda dopisała. Ludzi tłum. Niektórymi alejkami musimy się dosłownie przeciskać.
Silnie wiejący wiatr zwiewa tysiące liści w powietrze. Przypomina to trochę atak szarańczy.

Na szczęscie, to tylko liście:



Z parku przenosimy się na rynek gdzie konsumujemy pożywny i zdrowy obiad w Mr Hamburgerze ;)

Powrót szlakiem wzdłuż Pszczynki, a dalej szlakiem R4 do Pawłowic. Później kilka kombinacji, żeby za bardzo nie wracać do domu tą samą trasą.

Dzisiejszy wypad i przekroczona granica 2 tysięcy kilometrów na tegoroczny, kończący się sezon rowerowy.
Dodatkowo zaliczone dwie gminy do kolekcji.

Park w Pszczynie:
Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 87.28 km (25.50 km teren), czas: 04:47 h, avg:18.25 km/h, prędkość maks: 42.90 km/h
Temperatura:21.0 HR max:177 ( 92%) HR avg:140 ( 73%) Kalorie: 3698 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Jesiennie do Strumienia

Środa, 23 października 2013 | dodano: 23.10.2013Kategoria 0-50
Korzystając z pięknej słonecznej pogody dorzuciłem dzisiaj kolejne kilometry i zmierzam do tegorocznych 2000 km.
Z samego rana ugaduje się z Damianem na popołudniowy szybki wypad do Strumienia, tak aby zdążyć przed zachodem słońca.

Trasa:

Jastrzębie-Zdrój - Golasowice - Pawłowice - Strumień - Zbytków - Golasowice - Pawłowice - Jastrzębie-Zdrój

Dzisiejszy dzień był również okazją do przetestowania świeżo zakupionego pulsometru - SIGMA PC 25.10.

Będzie pilnował, żeby serducho nie wyskoczyło z klaty:


Damian jest równie przygotowany co ja, obydwoje nie wzięliśmy nic do picia :)
Ale ja za to mam Knoppersy, które zostały mi z niedzielnego wypadu. Przydały się, bo nie jadłem obiadu.

Okrężną drogą i jak najbardziej bokami czyli poza głównymi drogami kierujemy się w stronę Traktu Cesarsko-Pruskiego. Korzystamy ze szlaków: R4, Reitzensteinów oraz niebieskiego, to chyba Szlak Ewakuacji Więźniów Oświęcimskich.

Jazda po dywanie z liści:


Trakt o tej porze jest równie piękny co na wiosnę i znów polecam wybrać się tam na wycieczkę pieszą czy rowerową.
Trakt bywa również niebezpieczny. Nie widać korzeni, kamieni i słupów granicznych.

Z okolicznych stawów spuszczono wodę:


W Strumieniu chwilkę posiedzieliśmy przy fontannie wdychając leczniczy jod, a później szybciutko wracaliśmy w stronę zachodzącego słońca, tak aby zdążyć wrócić do domu nim się ściemni.



Do tegorocznych 2000 kilometrów brakuje już tylko 44 kilometrów.
Z ciekawostek napiszę, że dzisiaj mój rower przekroczył granicę 4 tysięcy nakręconych kilometrów.

Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 40.62 km (9.00 km teren), czas: 02:16 h, avg:17.92 km/h, prędkość maks: 38.30 km/h
Temperatura:22.0 HR max:166 ( 86%) HR avg:112 ( 58%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Racibórz oraz śladami jastrzębskiego PKP vol.3

Niedziela, 20 października 2013 | dodano: 21.10.2013Kategoria 50-100, Off Road
Wszędzie dookoła polska złota jesień. W sobotę wysyłam smsy do kolegów z Grupy Wypadowej, tak aby w niedzielę zebrać ich do kupy i wspólnie z Nimi dotrzeć do Raciborza. Ja już 2x próbowałem i za każdym razem coś przeszkadzało. Ale jak to mówią, do trzech razy sztuka.

Nie wszyscy mogli wziąć udział w wypadzie. W sumie zebrało się nas czterech: 2x Damian i 2x Rafał. Może w przyszłym roku uda się zebrać cały skład :)

Trasa:


Jastrzębie-Zdrój - Gołkowice - Godów - Łaziska - Gorzyczki - Uchylsko - Olza - Krzyżanowice - Tworków - Bieńkowice - Racibórz - Kornowac - Pszów - Wodzisław Śląski - Mszana - Jastrzębie-Zdrój


Pod Donaldem w Jastrzębiu krótko omawiamy trasę studiując mapę. Szlakami do Olzy, a później wałami i szlakami do Raciborza.
Plan prosty, trasa niezbyt skomplikowana, czasowo też nieźle bo startujemy po 9:30 - tym razem musi się udać.

Do Olzy docieramy szlakiem R4, gdzie wskakujemy na wały Odry i jedziemy w kierunku północnym.



W Krzyżanowicach zjeżdżamy z wałów i szukamy niebieskiego szlaku.

Grupa Wypadowa nie da się wyprowadzić w pole :)


Jadąc szlakiem niebieskim docieramy do Tworkowa pod zamek/pałac.
Rafał korzystając z okazji, brama była otwarta, wbija do środka, a my za nim.
Po ruinach zamku kręci się parę osób, miedzy innymi para młoda.

Robimy pamiątkowe foto przed zamkiem i wracamy z powrotem w kierunku bramy. Z daleka widzimy, że wyjścia pilnuje bodyguard w postaci sympatycznej pani. Będzie dym ;) Miła pani informuje nas, że po 2 złote od łebka i że mamy wielkie szczęście, bo na zamek można wejść dopiero od godziny 13, a my mogliśmy to zrobić dużo wcześniej. Tak o to zostaliśmy skasowani 8 zł. Mieliśmy ogromne szczęście, bo za rowery nas nie policzyła, choć jakiś tamtejszy hanys, godoł coby nas tyż policzyła za koła...

Tak o to ruiny zrujnowały nasz budżet wypadowy :P

Fotka która kosztowała całe 8 złotych:


Wciąż podziwiając polską złotą jesień mkniemy niebieskim szlakiem w kierunku Raciborza i w kierunku Rafako, gdzie kończy swój bieg niebieski szlak.




Siedziba RAFAKO S.A.:


Spod Rafako kierujemy się w stronę raciborskiego rynku.
Miasto niespecjalnie tętni życiem, rynek również jakoś wyludniony...





więcej ludzi spotykamy w Macu... ale to chyba nikogo nie powinno dziwić. My również obiad zjedliśmy w Macu.

Po skromnym posiłku kierujemy się z drogą 935,a następnie 933 w kierunku Pszowa i Wodzisławia Śląskiego.
W Wodzisławiu odbijamy z drogi 933 i bokami jedziemy do Mszanej, na mapce papierowej widnieje szlak czarny, w terenie jednak brak jakichkolwiek oznaczeń.

W Mszanej odbijamy w kierunku Gołkowic/Godowa i wskakujemy na nasyp kolejowy, którym jedziemy do dzielnicy Zdrój.

Przedstawione na zdjęciach osoby i sytuacje są fikcyjne:


Spora część nasypów kolejowych na spokojnie jest do przejechania. Dużo lepiej się jedzie niż od Zdroju w kierunku Pawłowic. Miejscami trzeba było prowadzić rower, ale 90% trasy do przejechania.




Dla porównania zapraszam na moje wcześniejsze wpisy o opuszczonych i zapuszczonych okolicznych szlakach kolejowych:

Śladami jastrzębskiego PKP
Śladami jastrzębskiego PKP vol.2

Śladami pawłowickiego PKP Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 95.37 km (23.50 km teren), czas: 05:32 h, avg:17.24 km/h, prędkość maks: 44.40 km/h
Temperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Hałda Szarlota

Niedziela, 13 października 2013 | dodano: 14.10.2013Kategoria 50-100
Niedzielne poranne mgły trochę opóźniły decyzję o pójściu na rower. Gdy się przejaśniło zacząłem zbieranie ekipy.
Jeden poza domem, drugi po nocce i przed nocką, trzeci po imprezie urodzinowej... itd.
Na całe szczęście znalazłem chętnego na wspólne rowerowanie. Marcin po konsultacjach z żoną, kobietą o wielkim sercu (pozdrawiam), dołączył do niedzielnego kręcenia kilometrów.

Trasa:

Jastrzębie-Zdrój - Połomia - Marklowice - Wodzisław Śląski - Pszów - Rydułtowy - Rybnik - Radlin - Marklowice - Połomia - Gogołowa - Jastrzębie-Zdrój

W planach znów miałem uderzyć w kierunku SWD i ciut dalej, bo aż do Raciborza.
W Pszowie troszeczkę te plany się pozmieniały, bo
- po pierwsze ujrzałem na horyzoncie jakąś wielką górę - Marcin podpowiedział mi, że to hałda Szarlota o której nawet film nakręcili.
- po drugie czas mieliśmy do 16:30, co nie pozwalało nam na zapuszczenie się ciut dalej. Bo na pewno w samym Raciborzu spędzilibyśmy troszkę czasu.

Fotograficzna relacja

Zwiedzamy tereny II etapu budowy Drogi Południowej:


Eksplorujemy lasy wokół wodzisławskiego Balatonu:


Po przeprawie przez wawóz docieramy nad Balaton:


W Rydułtowach robimy dłuższy postój na przegląd mapy, uzupełnienie kalorii i jedziemy w kierunku szczytu Szarloty.

Pierwszą część hałdy zdobywamy zmiennym stylem czyli wypych plus jazda. Żeby nie robić zbędnych kółek wspinamy się na przełaj skrótami.

Ten etap przebiega gładko:


Drugi etap, to spotkanie ze ścianą. Ta część Szarloty jest zalesiona. Długo zastanawialiśmy się jak oni usypali taki stromy stożek. Wypych roweru możliwy, aczkolwiek bardzo utrudniony.

Wrzucamy rowery na ramię i wspinamy się.


Po zmaganiach ze stromizną, sypką ziemią i ciężarem docieramy szczęśliwy na szczyt.




Szarlota, to jedna z najwyższych hałd w Europie – od podstawy mierzy ok. 134 metry, szczyt znajduje się ok. 407 m n.p.m. Zajmuje powierzchnię 37 hektarów i ma objętość 13,3 mln m³.

Widok z Szarloty tego dnia był przepiękny. Widać było kopalnie JSW, nawet kopalnie Krupiński w Suszczu. Góra świętej Anny też była do uchwycenia, choć już troszeczkę za mgłą. Dominowały głównie kominy i szyby - taki już krajobraz Śląska.






Po dłuższej sesji zdjęciowej i po napawaniu się widokami schodzimy na przeciwną stronę hałdy od tej, którą się wspinaliśmy. Tu znajduje się sporej wielkości napis Szarlota.

Przez chwilę zastanawiałem się w jaki sposób zrobić zdjęcie, które obejmie cały napis oraz nas. Jako że wychowałem się na serialu McGyver, wyciągnąłem z plecaka szwajcarski scyzoryk, taśmę izolacyjną. Na zboczu hałdy znalazłem długą suchą gałąź. Z tego połączenia wyszedł długi monopod, przy użyciu którego można było uchwycić calutki napis, rowery oraz nas.



Powrót do domu szybkim tempem, bo czas dobiegał końca.


Wycieczka bardzo udana, bardzo ciekawa i bardzo widokowa.
Pogoda była super i aż żal tych, którzy spędzili ten dzień w domu z przyczyn zależnych i mniej zależnych od nich.
Mój profil na zaliczgmine.pl doczekał się w końcu gmin Pszów, Rydułtowy i Radlin. Na gminę Racibórz jeszcze przyjdzie czas :)

Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 56.74 km (3.50 km teren), czas: 03:10 h, avg:17.92 km/h, prędkość maks: 51.40 km/h
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Szlakami SWD - Olza

Niedziela, 6 października 2013 | dodano: 07.10.2013Kategoria 50-100, samotnie
Wypad na spontanie. Docelowo miałem pojechać pozaliczać kilka gmin jak Radlin, Pszów czy Rydułtowy. Nie wyszło, ale zgodnie z powiedzeniem "co się odwlecze, to nie uciecze".

Trasa:


Jastrzębie-Zdrój - Gołkowice - Godów - Podbucze - Turza Śląska - Gorzyczki - Uchylsko - Olza - Odra - Olza - Gorzyce - Turza Śląska - Mszana - Gogołowa - Jastrzębie-Zdrój

W okolicach Gołkowic, w lesie trafiam, czy raczej trafia na mnie Marcin B., który tak jak i ja brał udział w "Jastrzębskich Rajdach Rowerowych".
Spotykamy się na szlaku R4, ale tylko ja jestem tu z rowerem. Marcin oddawał się innemu hobby - poszukiwał skarbów z saperką i wykrywaczem metali.

W Godowie lekko się zamotałem, ale na rondzie po znakach poznałem, że trzeba zrezygnować z czarnego szlaku. W Podbuczu przejazd pod autostradą A1 i jestem w Turzy Śląskiej. Wcześniej przejeżdżałem w pobliżu kościoła. Sporo osób stało przed kościołem i wyraźnie było bardziej zainteresowana moją osobą, aniżeli mszą... niestety nie zostanę ich bożkiem ;)




Z Turzy Śląskiej kieruje się na znaną mi z wcześniejszej wycieczki Kolonię Fryderyka z torem driftingowym na terenach byłej kopalni.

Żółty szlak rowerowy na starych nasypach kolejowych:


Po 43 kilometrach docieram do Olzy. Robię kółko i na tereny ośrodka wypoczynkowego wjeżdżam od strony miejscowości Odra.



Co ciekawe, jestem tu pierwszy raz. Tyle słyszałem o tym miejscu, ale jakoś nigdy nie było po drodze i nigdy specjalnie nie ciągnęło mnie w te strony.
Spory teren, dużo wody, dużo zieleni i dużo wędkarzy.

Siedząc nad Olza wpatrzony w mapę, zastanawiałem się którędy wracać do Jastrzębia. Wymyśliłem aż trzy plany działania:
- wracać przez Czechy
- pojechać troszkę dalej i zaliczyć wymienione wcześniej trzy gminy
- pojechać najszybszą drogą do domu

Padło na plan ostatni i najszybszy. To już październik i coraz szybciej zachodzi słońce, a ja na wycieczkę wybrałem się dopiero o 13. Następnym razem, wyjadę szybciej.

Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 67.57 km (10.00 km teren), czas: 03:29 h, avg:19.40 km/h, prędkość maks: 45.60 km/h
Temperatura:13.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)