- Kategorie:
- 0-50.64
- 100 i więcej.23
- 50-100.59
- Beskid Mały.2
- Beskid Śląski.19
- Beskid Żywiecki.0
- Miejska dżungla.11
- Off Road.61
- samotnie.37
- z Asią.14
Park Leśny u Kaczyny oraz tajemnicze obiekty
Piątek, 10 maja 2013 | dodano: 10.05.2013Kategoria 50-100
Nocka w pracy za mną. Wskakuje w samochód i śmigam do krwiodawstwa upuścić około pół litra krwi. Poszło równie sprawnie co w pracy, więc właśnie rozpoczynam weekend.
Pogoda przepiękna, spać mi się nie chce, więc co robię? Chwytam za telefon i zbieram rowerzystów :)
Toto do pracy, Jaro do pracy, Darku do Londynu (tak wiem, że nie ma takiego miasta, jest Lądek Zdrój), Krzysiek wciąż na urlopie więc z radością się zgłasza, choć w małym szoku, że nie śpię :)
Pierwotny plan pojechać do Żor i zwiedzić las na lewo od Wiślanki. Ale okazało się, że w Wodzisławiu czeka na nas pewien rowerzysta. Jedziemy do Wodzicha na spotkanie z Jackiem, z którym będziemy wspólnie zwiedzać tamtejsze okolice.
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Gogołowa - Połomia - Wodzisław Śląski - Turza Śląska - Gorzyczki - Gorzyce - Bełsznica - Rogów Park Leśny - Czyżowice - Wodzisław Śląski - Połomia - Gogołowa - Jastrzębie-Zdrój
Takim sposobem wpadło 67 km :)
Dojazd do Wodzisławia przebiegł bez najmniejszych kłopotów. Pomimo tego, że Krzysiek ma problemy z nawigowaniem do celu trafiamy pod dom Jacka ;)
Na miejscu okazuje się, że Jacek jeszcze nie zdążył poznać okolicy, ale proponuje pojechać do Olzy. Jedziemy oczywiście.
W drodze trafiamy na żółty szlak i nim staramy się dotrzeć na miejsce.
Szlak dość dobrze oznaczony, poprowadzony bocznymi drogami, starymi nasypami kolejowymi, czasem lasami czy polami. Naprawdę sympatycznie się jedzie poza głównymi trasami, ale wszystko co piękne szybko się kończy... gdzieś zgubiliśmy tabliczkę i do Olzy nie trafiliśmy.
Jednak nim zgubiliśmy szlak, trafiliśmy na tajemniczy obiekt na swojej drodze.
30 kilometr trasy, a tu takie coś:

Zrujnowane budynki, a obok tor driftowy.
Postanawiamy zapuścić się głębiej i zwiedzić teren od wewnątrz:



Według informacji znalezionych w Internecie. Najpierw była tu kopalnia. Na niektórych budynkach widnieją jeszcze napisy rodem z PRL o bezpiepieczeństwie pracy. Później siedzibę miało tutaj konsorcjum ALPINE z betoniarnią i zakładem przygotowania asfaltu na potrzeby budowy autostrady A1.
Obecnie jest to tor dla drifterów.
Kawałek dalej trafiamy na punkt wypoczynkowy dla strudzonychrowerzystów pielgrzymów.

Długo tu nie siedzimy, komary nieustannie atakują. Nawet Maryja z kapliczki nie ma na nich mocy :)
Kilka kilometrów dalej gdzieś coś poknociłem i straciliśmy się ze szlaku. Szybki rzut okiem na mapę i okazuje się, że Olzę minęliśmy bokiem. Słaby ze mnie nawigator nie to co Beny ;)
Jacek miał jeszcze plany na wieczór, więc nie odbijamy na Odrę i Olzę tylko kierujemy się dalej przed siebie do Rogowa. A w Rogowie...
W Rogowie trafiamy na Park Leśny u Kaczyny. Strona Parku
Są tu ścieżki spacerowe, stadnina koni, plac zabaw oraz mini Zoo
między innymi z takimi sympatycznymi zwierzątkami:

Park wygląda na wciąż rozbudowywany, więc atrakcji będzie w nim wiele. Nikt nas nie gonił [nie licząc mało gościnnego psa], wiec obstawiam że wjazd za darmo - przynajmniej rowerami :)
Park polecamy, bardzo fajne odkrycie.
Prawie jak drużyna pierścienia, a to tylko drużyna z GKT Zofiówka :P:

51 kilometr i żegnamy się z Jackiem. Teraz kierunek Jastrzębie-Zdrój przez Balaton - nie mogłem sobie tego odmówić.
Kąpielisko Batalon:

Na resztkach sił docieram do domu. Nocka w pracy, oddanie krwi plus trochę kilometrów potrafią człowieka wykończyć. Jak dobrze, że już weekend :)
Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pogoda przepiękna, spać mi się nie chce, więc co robię? Chwytam za telefon i zbieram rowerzystów :)
Toto do pracy, Jaro do pracy, Darku do Londynu (tak wiem, że nie ma takiego miasta, jest Lądek Zdrój), Krzysiek wciąż na urlopie więc z radością się zgłasza, choć w małym szoku, że nie śpię :)
Pierwotny plan pojechać do Żor i zwiedzić las na lewo od Wiślanki. Ale okazało się, że w Wodzisławiu czeka na nas pewien rowerzysta. Jedziemy do Wodzicha na spotkanie z Jackiem, z którym będziemy wspólnie zwiedzać tamtejsze okolice.
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Gogołowa - Połomia - Wodzisław Śląski - Turza Śląska - Gorzyczki - Gorzyce - Bełsznica - Rogów Park Leśny - Czyżowice - Wodzisław Śląski - Połomia - Gogołowa - Jastrzębie-Zdrój
Takim sposobem wpadło 67 km :)
Dojazd do Wodzisławia przebiegł bez najmniejszych kłopotów. Pomimo tego, że Krzysiek ma problemy z nawigowaniem do celu trafiamy pod dom Jacka ;)
Na miejscu okazuje się, że Jacek jeszcze nie zdążył poznać okolicy, ale proponuje pojechać do Olzy. Jedziemy oczywiście.
W drodze trafiamy na żółty szlak i nim staramy się dotrzeć na miejsce.
Szlak dość dobrze oznaczony, poprowadzony bocznymi drogami, starymi nasypami kolejowymi, czasem lasami czy polami. Naprawdę sympatycznie się jedzie poza głównymi trasami, ale wszystko co piękne szybko się kończy... gdzieś zgubiliśmy tabliczkę i do Olzy nie trafiliśmy.
Jednak nim zgubiliśmy szlak, trafiliśmy na tajemniczy obiekt na swojej drodze.
30 kilometr trasy, a tu takie coś:

Zrujnowane budynki, a obok tor driftowy.
Postanawiamy zapuścić się głębiej i zwiedzić teren od wewnątrz:



Według informacji znalezionych w Internecie. Najpierw była tu kopalnia. Na niektórych budynkach widnieją jeszcze napisy rodem z PRL o bezpiepieczeństwie pracy. Później siedzibę miało tutaj konsorcjum ALPINE z betoniarnią i zakładem przygotowania asfaltu na potrzeby budowy autostrady A1.
Obecnie jest to tor dla drifterów.
Kawałek dalej trafiamy na punkt wypoczynkowy dla strudzonych

Długo tu nie siedzimy, komary nieustannie atakują. Nawet Maryja z kapliczki nie ma na nich mocy :)
Kilka kilometrów dalej gdzieś coś poknociłem i straciliśmy się ze szlaku. Szybki rzut okiem na mapę i okazuje się, że Olzę minęliśmy bokiem. Słaby ze mnie nawigator nie to co Beny ;)
Jacek miał jeszcze plany na wieczór, więc nie odbijamy na Odrę i Olzę tylko kierujemy się dalej przed siebie do Rogowa. A w Rogowie...
W Rogowie trafiamy na Park Leśny u Kaczyny. Strona Parku
Są tu ścieżki spacerowe, stadnina koni, plac zabaw oraz mini Zoo
między innymi z takimi sympatycznymi zwierzątkami:

Park wygląda na wciąż rozbudowywany, więc atrakcji będzie w nim wiele. Nikt nas nie gonił [nie licząc mało gościnnego psa], wiec obstawiam że wjazd za darmo - przynajmniej rowerami :)
Park polecamy, bardzo fajne odkrycie.
Prawie jak drużyna pierścienia, a to tylko drużyna z GKT Zofiówka :P:

51 kilometr i żegnamy się z Jackiem. Teraz kierunek Jastrzębie-Zdrój przez Balaton - nie mogłem sobie tego odmówić.
Kąpielisko Batalon:

Na resztkach sił docieram do domu. Nocka w pracy, oddanie krwi plus trochę kilometrów potrafią człowieka wykończyć. Jak dobrze, że już weekend :)

Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
67.12 km (8.00 km teren), czas: 03:24 h, avg:19.74 km/h,
prędkość maks: 46.50 km/hTemperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
"nawet Maryja z kapliczki nie ma mocy" :) uśmiałam się :-) Niezłe odkrycie, nie wiedziałam, że w Rogowie takie cudo :)
Madziula - 11:32 czwartek, 16 maja 2013 | linkuj
żałuję, że musiałem iść do roboty :) ale ktoś robić musi :)
toto303 - 21:46 piątek, 10 maja 2013 | linkuj
toto303 - 21:46 piątek, 10 maja 2013 | linkuj
A ja głupi myślałem że tylko ja po nocnej zmianie śmigam rowerkiem . Oczywiście myliłem się a lepsze jest to że jeszcze oddałeś krew po prostu czapka z głowy szapoba oddaje pokłony itd a jeszcze ta astronomiczna średnia wy macie chyba napęd łorpowy ;p szkoda że nie dzwoniłeś może tez bym oddał krew :p
marcinsjz - 21:17 piątek, 10 maja 2013 | linkuj
Komentuj