- Kategorie:
- 0-50.64
- 100 i więcej.23
- 50-100.59
- Beskid Mały.2
- Beskid Śląski.19
- Beskid Żywiecki.0
- Miejska dżungla.11
- Off Road.61
- samotnie.37
- z Asią.14
Trzy Kopce Wiślańskie, Salmopol, Stary Groń
Niedziela, 22 czerwca 2014 | dodano: 23.06.2014Kategoria 100 i więcej, Beskid Śląski, Off Road
W poprzedni weekend była przerwa na Dni Jastrzębia Zdroju ale znów wraca weekend rowerowy, a konkretnie niedziela rowerowa.
Mój autorski plan wyglądał mniej więcej tak. Dojechać do Wisły pod hotel Gołębiewski, a następnie górami przejechać do Brennej i wrócić z powrotem do Jastrzębia. Mój plan poprawił Rafał i dorzucił do niego Trzy Kopce Wiślańskie, Salmopol, Grabową i Stary Groń.
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Ustroń - Wisła - Dobka - Trzy Kopce (810 m n.p.m.) - Smerekowiec (835 m n.p.m.) - Przełęcz Salmopolska (934 m n.p.m.) - Grabowa (907 m n.p.m.) - Stary Groń (792 m n.p.m.) - Horzelica (797 m n.p.m.) - Brenna - Górki Wielkie - Skoczów - Ochaby - Drogomyśl - Jastrzębie-Zdrój
Zbiórka o 8 rano, skład bardzo okrojony, bo jadę tylko ja i Rafał. Reszta na weekendowych wyjazdach, na remontach, na imprezach, po imprezach albo nie wiadomo co, bo nie odpisali.
Pierwsze 50 kilometrów, to jazda praktycznie po płaskim. Właściwa akcja miała rozpocząć się dopiero spod "Gołębia".

Podjazd za Gołębiewskim © ralph03
Początek wjazdu dość łagodny po bruku, następnie odbijamy w prawo i już dalej stromo asfaltem przez las. Wiedziałem, że będzie stromo ale nie że aż tak stromo... Podjazd pokonany, choć wzięty na 2x, żeby odsapnąć chwilkę ;) Trzymamy się szlaku i jak się okazuje, to nie był do końca najlepszy pomysł, bo szlak zawracał do Wisły.

Nawet owce były w szoku ;) © ralph03
Żeby nie wracać niepotrzebnie, decydujemy się dojechać do Dobki troszeczkę na przełaj. Dzięki takiej zagrywce kilka razy przejeżdżamy przez ogrodzone łąki oraz zahaczamy o prywatne gospodarstwa/posesje znajdujące się w środku niczego - w zimę muszą mieć bardzo ciężko, żeby dostać się do "cywilizacji". Tu natrafiamy na pierwsze widoki, a ma być tego jeszcze więcej.

Widok z okolic Cyrhla © ralph03
W Dobce łapie nas pierwszy deszcz. Momentami to nawet ulewa. Na szczęście w pobliżu jest przystanek PKS i na szczęście są to przelotne opady deszczu.

Przystanek Dobka, pierwszy deszcz © ralph03
Do Dopki było w dół więc teraz dla odmiany znowu wspinaczka, bo znowu pod górkę... na szczęście podjazd asfaltem. Docieramy do niebieskiego szlaku, trafiamy na pozostałości po Bike Maratonie i kończy się asfalt.

Bike Maraton Wisła © ralph03
Trasą Bike Maratonu docieramy do schroniska na Trzech Kopcach Wiślańskich. Punkt widokowy więc i focenie. Szybkie fotki i śmigamy dalej, bo dzisiaj z pogodą jak z kobietą - strasznie humorzasta i nie wiadomo o co jej chodzi (raz słońce, raz deszcz i przeważnie pochmurno). Bez zbędnego odpoczynku kierujemy się żółtym szlakiem w kierunku Przełęczy Salmopol.

Trzy Kopce Wiślańskie © ralph03

Trzy Kopce Wiślańskie - widok na Wisłę © ralph03
Znowu łapie nas deszcz. Soszyste krople spadają z nieba. Tym razem schronienie dają nam drzewa, bo przystanków brak w okolicy :)
Po deszczu na niebie znowu pojawia się słońce i możemy dalej podążać za strzałkami Bike Maratonu Wisły. Tuż przed Salmopolem strzałki odbijają w lewo, my jednak trzymamy się zółttego szlaku. Końcówkę musimy brać na wypych. Kamienie, korzenie, stromizna -Welcome to the Jungle Beskidy.

Zielonym w kierunku Przeł. Salmopol © ralph03

Ostatnie pchnięcia i asfalt © ralph03
Końcówkę pod Salmopol pokonujemy asfaltem, aby ponowni wjechać na szlak. Teraz kolor czerwonym do Grabowej, a później czarnym na Stary Groń.

Rewitalizacja schroniska Chata Grabowa © ralph03
Na czarnym szlaku sporo widoków.

Na czarnym szlaku, widok na Halę Jaworową © ralph03
Hala Jaworowa... niecały rok temu z Damianem z trudem wpychaliśmy pod nią rowery, podczas gdy Beny z Rafałem opalali się na samej górze ;) Dla przypomnienia wkleję filmik pod wpisem.
Kolejny punkt kulminacyjny na naszej trasie to Stary Groń.

Stary Groń © ralph03
Później już jazda w dół. Drobny fragment trzeba było zejść z roweru, bo podłoże zbyt ruchome i zbyt kamieniste na nasze rowery. A rozbijać się na samej końcówce szlaku... no nie warto.
Mimo szybkiego zjazdu nie omieszkałem zatrzymać się na zrobienie widokowych fotek :)

Horzelnica - punkt widokowy © ralph03

Końcówka czarnego szlaku, w dole Brenna © ralph03
Ostatni już deszcz złapał nas w samym Jastrzębiu. Przymusowy postój pod drzewem w Bziu czekając aż deszczowe chmury przesuną się troszeczkę. Jak kończyłem trasę, to pojawiło się ponownie słońce.
Niedzielna trasa mimo sporej ilości stromych i męczących podjazdów sprawiła mi sporo przyjemności. Po pierwsze sporo świetnych widoków, bo jazda odkrytymi grzbietami. A skoro podjazdy, to i zjazdy na których mięśnie mogły odpocząć... przynajmniej mięśnie nóg, bo ręce czasem aż bolały od trzymania kierownicy i dohamowywania :)
Z tego wypadu nie będzie filmowej produkcji, bo nie brałem sprzętu ze sobą. Na pocieszenie filmik z ubiegłego roku, a nowsze produkcje filmowe wkrótce, bo się podobno jakiś rajd na Stożek szykuje czy cuś ;)
Temperatura:20.0 HR max:175 ( 91%) HR avg:140 ( 73%) Kalorie: 5817 (kcal)
Mój autorski plan wyglądał mniej więcej tak. Dojechać do Wisły pod hotel Gołębiewski, a następnie górami przejechać do Brennej i wrócić z powrotem do Jastrzębia. Mój plan poprawił Rafał i dorzucił do niego Trzy Kopce Wiślańskie, Salmopol, Grabową i Stary Groń.
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Ustroń - Wisła - Dobka - Trzy Kopce (810 m n.p.m.) - Smerekowiec (835 m n.p.m.) - Przełęcz Salmopolska (934 m n.p.m.) - Grabowa (907 m n.p.m.) - Stary Groń (792 m n.p.m.) - Horzelica (797 m n.p.m.) - Brenna - Górki Wielkie - Skoczów - Ochaby - Drogomyśl - Jastrzębie-Zdrój
Zbiórka o 8 rano, skład bardzo okrojony, bo jadę tylko ja i Rafał. Reszta na weekendowych wyjazdach, na remontach, na imprezach, po imprezach albo nie wiadomo co, bo nie odpisali.
Pierwsze 50 kilometrów, to jazda praktycznie po płaskim. Właściwa akcja miała rozpocząć się dopiero spod "Gołębia".

Podjazd za Gołębiewskim © ralph03
Początek wjazdu dość łagodny po bruku, następnie odbijamy w prawo i już dalej stromo asfaltem przez las. Wiedziałem, że będzie stromo ale nie że aż tak stromo... Podjazd pokonany, choć wzięty na 2x, żeby odsapnąć chwilkę ;) Trzymamy się szlaku i jak się okazuje, to nie był do końca najlepszy pomysł, bo szlak zawracał do Wisły.

Nawet owce były w szoku ;) © ralph03
Żeby nie wracać niepotrzebnie, decydujemy się dojechać do Dobki troszeczkę na przełaj. Dzięki takiej zagrywce kilka razy przejeżdżamy przez ogrodzone łąki oraz zahaczamy o prywatne gospodarstwa/posesje znajdujące się w środku niczego - w zimę muszą mieć bardzo ciężko, żeby dostać się do "cywilizacji". Tu natrafiamy na pierwsze widoki, a ma być tego jeszcze więcej.

Widok z okolic Cyrhla © ralph03
W Dobce łapie nas pierwszy deszcz. Momentami to nawet ulewa. Na szczęście w pobliżu jest przystanek PKS i na szczęście są to przelotne opady deszczu.

Przystanek Dobka, pierwszy deszcz © ralph03
Do Dopki było w dół więc teraz dla odmiany znowu wspinaczka, bo znowu pod górkę... na szczęście podjazd asfaltem. Docieramy do niebieskiego szlaku, trafiamy na pozostałości po Bike Maratonie i kończy się asfalt.

Bike Maraton Wisła © ralph03
Trasą Bike Maratonu docieramy do schroniska na Trzech Kopcach Wiślańskich. Punkt widokowy więc i focenie. Szybkie fotki i śmigamy dalej, bo dzisiaj z pogodą jak z kobietą - strasznie humorzasta i nie wiadomo o co jej chodzi (raz słońce, raz deszcz i przeważnie pochmurno). Bez zbędnego odpoczynku kierujemy się żółtym szlakiem w kierunku Przełęczy Salmopol.

Trzy Kopce Wiślańskie © ralph03

Trzy Kopce Wiślańskie - widok na Wisłę © ralph03
Znowu łapie nas deszcz. Soszyste krople spadają z nieba. Tym razem schronienie dają nam drzewa, bo przystanków brak w okolicy :)
Po deszczu na niebie znowu pojawia się słońce i możemy dalej podążać za strzałkami Bike Maratonu Wisły. Tuż przed Salmopolem strzałki odbijają w lewo, my jednak trzymamy się zółttego szlaku. Końcówkę musimy brać na wypych. Kamienie, korzenie, stromizna -Welcome to the

Zielonym w kierunku Przeł. Salmopol © ralph03

Ostatnie pchnięcia i asfalt © ralph03
Końcówkę pod Salmopol pokonujemy asfaltem, aby ponowni wjechać na szlak. Teraz kolor czerwonym do Grabowej, a później czarnym na Stary Groń.

Rewitalizacja schroniska Chata Grabowa © ralph03
Na czarnym szlaku sporo widoków.

Na czarnym szlaku, widok na Halę Jaworową © ralph03
Hala Jaworowa... niecały rok temu z Damianem z trudem wpychaliśmy pod nią rowery, podczas gdy Beny z Rafałem opalali się na samej górze ;) Dla przypomnienia wkleję filmik pod wpisem.
Kolejny punkt kulminacyjny na naszej trasie to Stary Groń.

Stary Groń © ralph03
Później już jazda w dół. Drobny fragment trzeba było zejść z roweru, bo podłoże zbyt ruchome i zbyt kamieniste na nasze rowery. A rozbijać się na samej końcówce szlaku... no nie warto.
Mimo szybkiego zjazdu nie omieszkałem zatrzymać się na zrobienie widokowych fotek :)

Horzelnica - punkt widokowy © ralph03

Końcówka czarnego szlaku, w dole Brenna © ralph03
Ostatni już deszcz złapał nas w samym Jastrzębiu. Przymusowy postój pod drzewem w Bziu czekając aż deszczowe chmury przesuną się troszeczkę. Jak kończyłem trasę, to pojawiło się ponownie słońce.
Niedzielna trasa mimo sporej ilości stromych i męczących podjazdów sprawiła mi sporo przyjemności. Po pierwsze sporo świetnych widoków, bo jazda odkrytymi grzbietami. A skoro podjazdy, to i zjazdy na których mięśnie mogły odpocząć... przynajmniej mięśnie nóg, bo ręce czasem aż bolały od trzymania kierownicy i dohamowywania :)
Z tego wypadu nie będzie filmowej produkcji, bo nie brałem sprzętu ze sobą. Na pocieszenie filmik z ubiegłego roku, a nowsze produkcje filmowe wkrótce, bo się podobno jakiś rajd na Stożek szykuje czy cuś ;)
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
112.63 km (35.00 km teren), czas: 07:17 h, avg:15.46 km/h,
prędkość maks: 41.60 km/hTemperatura:20.0 HR max:175 ( 91%) HR avg:140 ( 73%) Kalorie: 5817 (kcal)
Zapora w Goczałkowicach, Pszczyna i trochę lasów
Po ponad tygodniu przerwy wracam.
Tym razem na rower wyciągam Asię. Będą to Jej pierwsze kilometry w tym roku i chyba za dużo jak na pierwszy raz :P
Dzień wcześniej dostaliśmy zaproszenie na pojawienie się rowerami na Zaporze w Goczałkowicach. Ale nim się umówimy ze znajomymi, to trzeba sprawdzić kondycję i tak powstał pomysł na pierwszą część trasy.
Z Suszca na Kryry, Mizerów i za Studzionką wskakujemy na szlak R4.

Widok z Łąki na Beskidy © ralph03
Z eR czwórki odbijamy w prawo i kierujemy się na zaporę. Na miejscu garstka ludzi. Rolkarze, "kijkarze", spacerowicze i rowerzyści ale to i tak pustki jak na to miejsce. Za to pełno owadów. Co jakiś czas zderzaliśmy się z chmurą latających stworzeń - kto miał okularki ten rządził, kto nie miał ten radził sobie w inny sposób ;)

Nagły atak owadów latających © ralph03
Na końcu zapory, przy samym lesie powstaje jakiś obiekt drewniany.

Takie coś powstaje na końcu zapory © ralph03
Pierwszy postój robimy na niewygodnych ławkach na zaporze. Pewnie dlatego niewygodne, żeby ludzie spędzali czas aktywnie, a nie siedzieli bezczynnie na tyłkach. W ogóle to teren zapory strasznie zapuszczony. Jeszcze trochę i trawa będzie wysoka na półtora metra.

Wiślana Trasa Rowerowa na zaporze w Goczałkowicach © ralph03
Kolejną przerwę robimy już na rynku w Pszczynie. Tradycyjnie przepyszne lody. Polecam te o smaku ciasteczka i gumy balonowej - smak dzieciństwa ;)

Lody na pszczyńskim rynku :) © ralph03
Na rynku zastanawiamy się w jaki sposób wracać.
- tak jak przyjechaliśmy czyli R4 - pomysł słaby, bo źle będzie wyglądać na mapce z endomondo :P
- drogą wojewódzką nr 935 - pomysł kiepski, nie jestem fanem jazdy rowerem głównymi drogami. Nie ma kolarzówki, nie walczę o średnią prędkość i takich dróg unikam jak tylko mogę.
- bocznymi drogami na prawo od drogi 935 - pomysł najciekawszy. Poznawanie nowym miejsc, nowych tras, czasem człowiek się zgubi. To co lubię ;)
Szybko przemykamy przez park i trafiamy na szlak.

Kierunek obwodnica Pszczyny © ralph03
Trzymając się szlaku i raz po raz zerkając na mapę żeby kierować się w stronę Suszca, a nie Kobiór docieramy do lasów w Czarkowie.

Czarków - betonowe płyty dla czołgów? © ralph03
Tu znów przegląd mapy, żeby idealnie trafić w leśne skrzyżowania i w miarę wygodnie dotrzeć do Suszca.
Asia dzielnie walczy z bólem tyłka i nóg, ciut za dużo kilometrów jak na pierwszy raz. Nawet nie pociesza Ją fakt, że wybieram płaską trasę. Obiecałem, że nie będzie pod górkę. A jak delikatnie jest pod górkę, to oczywiście nie jest - to złudzenie optyczne, skomplikowanych system luster i fatamorgana jednocześnie :P
Szybkie liczenie skrzyżowań leśnych i idealnie trafiamy na Plessówkę. Problem jest tylko jeden. Ostatni 600 metrowy fragment leśny od kilku lat jest zaorany, pewnie przez ciężkie maszyny po ścince drzew. Dodatkowo zarośnięty i miejscami podmokły...

Ciemna strona szlaku Plessówka - Suszec © ralph03
Przedzieramy się przez rowy, pokrzywy, chaszcze, paryje, grzęzawiska, zarośla, aż wreszcie docieramy pod bramę posesji państwa Szenderów.

Wjazd na posesję państwa Szenderów © ralph03
Zamykamy za sobą bramę i już po asfalcie docieramy do domu.
Było nieźle jak na pierwszy raz. Kondycję dziewczyna ma, a ja mam przerąbane za ilość kilometrów ;)

Zapora - Goczałkowice-Zdrój © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
58.65 km (14.00 km teren), czas: 04:06 h, avg:14.30 km/h,
prędkość maks: 37.40 km/hTemperatura:26.0 HR max:140 ( 73%) HR avg:102 ( 53%) Kalorie: 1165 (kcal)
Pasmo Stożka i Czantorii.
Poniedziałek, 9 czerwca 2014 | dodano: 10.06.2014Kategoria 100 i więcej, Beskid Śląski, Off Road
7:00 Grupa Wypadowa w składzie Beny, Krzysiek, Marcin i dwa Rafały wyruszają zdobywać beskidzkie szczyty. Znów zabrakło pełnego składu. Dwóch Damianów nie miało możliwości dołączyć się do wypadu.
Plan minimum był przejechać szczytami od Czantorii do Kubalonki, plan maksimum i jednocześnie totalnie hardkorowy aż do Brennej czyli zaliczyć Beskidek, Stecówkę, schronisko na Przysłopie pod Baranią Góra, dalej Salmopol, Grabowa, Stary Groń, Horzelica i później od Brennej niż po płaskim do domu.
Plan hardkorowy na całe szczęście pozostał planem, do Kubalonki też nie dojechaliśmy bo z rozpędu minęliśmy szlak... ale dla pędzenia w dół z prędkościami powyżej 50 km/h było warto :P
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Pielgrzymowice - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Ustroń - Mała Czantoria 866 m n.p.m, - Wielka Czantoria 995 m n.p.m., Soszów Mały 764 m n.p.m., Soszów Wielki 886 m n.p.m., Stożek Mały 843 m n.p.m., Stożek Wielki 978 m n.p.m., Kyrkawica 973 m n.p.m., Kiczory 990 m n.p.m., Wisła - Ustroń - Skoczów - Ochaby, Drogomyśl - Strumień - Pawłowice - Jastrzębie-Zdrój
Poranek bardzo znośny, powietrze rześkie ale słońce coraz wyżej gdy dojechaliśmy do Ustronia mój licznik w rowerze zbliżał się do magicznych 30 stopni Celcjusza. Licznik pokazuje również 40 kilometrów i zaczynamy wspinaczkę pod Czantorię. Najpierw asfalt, a później już tylko trasy offroadowe. Kamienie, korzenie i jeszcze więcej kamieni.
Momentami Grupa Wypadowa staje się Grupą Wypychową :)

Grupa Wypychowa © ralph03
Pierwszym szczytem na naszej trasie była Mała Czantoria.

Mała Czantoria © ralph03
Rzut okiem na widok z Poniwca i jedziemy na Wielką Czantorię.

Kolej Linowa Poniwiec © ralph03
Zza drzew już widać płatną wieże widokową.

Widok na Wielką Czantorię z Poniwca © ralph03
Mimo ponad 30 stopniowych upałów udało się. Zdobywamy Czantorię. Szybkie foto i jedziemy dalej, bo przed nami jeszcze długa i wyboista droga, pełna kamieni.

Czantoria zdobyta © ralph03
Kolejnym miejscem na naszej trasie. Schronisko w Soszowie.

Soszów Schronisko © ralph03
Na szczyt jeszcze kawałek, stromy kawałek. Pierwszy etap w siodle, z czego jestem dumny. Drugi etap wypych i nie wstydzę się tego ;)

Soszów Wielki © ralph03
Widok zrekompensował trudy.

Widok z Soszowa Wielkiego © ralph03
Najlepsze było dopiero przed Nami. Najpierw zachwycił nas widok z Cieślara. Na horyzoncie widać było samiuśkie Tatry.

Widok na Tatry z Cieślara © ralph03
a później mega, super, hiper, przekozak zjazd. Było piekielnie szybko, w pewnym momencie aż się wystraszyłem, bo zarzuciło mi rowerem i na chwilkę opuściłem trasę. Strach wynikał z tego, że okoliczni mieszkańcy bardzo upodobali sobie drut kolczasty do ochrony swoich polan i polanek, a ja wpadłem z rowerem na skraj polany. Na szczęście akurat w tym miejscu brakowało słupka i drut leżał w trawie. Moja noga nie ucierpiała, a do dziurawienia opon miałem jeszcze kilka centymetrów zapasu. Góreczkę polecam :)
Wszystko co piękne szybko się kończy, a zaczyna się kolejny wypych. Stromizna, kamienie, korzenie i jest kolejne schronisko i kolejny szczyt...

Stożek Wielki © ralph03
i kolejny napój gazowany prosto z lodówki :) Przez cały wypad wypiłem 2 litry izotonika, 1.33 l Coca Coli, 0,5 l Fanty i 0,5 l Mirindy, dzięki temu uzupełniałem cukry i chłodziłem ciało.
Podążając dalej czerwonym szlakiem, trafiamy na trzy dziewczyny jadące na koniach. Ciekawy widok szczególnie w górach. Pierwsza myśl "jak one tu dojechały. Ten odcinek szlaku jest dość wąski i skalisty i korzeni. Kilka razy musiałem wyszarpywać stopę z bloków, żeby nie wyglebić. Między Kyrkawicą, a Kiczorą docieramy do skałek, na które się wspinam i robię pamiątkową fotkę.

Widok ze skałek, okolice Kiczory © ralph03
Za Przełęczą Łączesko niechcący zbaczamy ze szlaku i zamiast kierować się na Kubalonkę, to pojechaliśmy w kierunku Wisły Głębce. Zaczął się asfalt i po raz kolejny przegapione szlak. Tym razem opuszczamy szlak niebieski. Po długim, szybkim i asfaltowym zjeździe wyjeżdżamy w Wiśle Łabajowie.

Kompleks skoczni narciarskich Wisła - Łabajów © ralph03
Niektórym te pogubione szlaki były w niesmak, bo Kubalonka miała być takim minimum. Ale po przeanalizowaniu na spokojnie wszystkiego nawet dobrze wyszło, że jednak nie pchaliśmy (słowo klucz) się w kierunku Kubalonki. Wypych byłby na pewno :)
W Wiśle jemy obiad, w Drogomyślu moczymy nogi. Marcin oczywiście jak zwykle pływa :)

Drogomyśl - ulga dla nóg © ralph03
Wracamy przez Strumień, bo Beny chce nam pokazać zaporę.

Zapora w Strumieniu © ralph03
Po 13 godzinach wracamy do domów szczęśliwi i opaleni, choć opalenizna typowo rowerowa :)

Słońce chyliło się ku zachodowi © ralph03
Filmik z wypadu wkrótce.

"Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą!"
Temperatura:32.0 HR max:135 ( 70%) HR avg:179 ( 93%) Kalorie: 5835 (kcal)
Plan minimum był przejechać szczytami od Czantorii do Kubalonki, plan maksimum i jednocześnie totalnie hardkorowy aż do Brennej czyli zaliczyć Beskidek, Stecówkę, schronisko na Przysłopie pod Baranią Góra, dalej Salmopol, Grabowa, Stary Groń, Horzelica i później od Brennej niż po płaskim do domu.
Plan hardkorowy na całe szczęście pozostał planem, do Kubalonki też nie dojechaliśmy bo z rozpędu minęliśmy szlak... ale dla pędzenia w dół z prędkościami powyżej 50 km/h było warto :P
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Pielgrzymowice - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Ustroń - Mała Czantoria 866 m n.p.m, - Wielka Czantoria 995 m n.p.m., Soszów Mały 764 m n.p.m., Soszów Wielki 886 m n.p.m., Stożek Mały 843 m n.p.m., Stożek Wielki 978 m n.p.m., Kyrkawica 973 m n.p.m., Kiczory 990 m n.p.m., Wisła - Ustroń - Skoczów - Ochaby, Drogomyśl - Strumień - Pawłowice - Jastrzębie-Zdrój
Poranek bardzo znośny, powietrze rześkie ale słońce coraz wyżej gdy dojechaliśmy do Ustronia mój licznik w rowerze zbliżał się do magicznych 30 stopni Celcjusza. Licznik pokazuje również 40 kilometrów i zaczynamy wspinaczkę pod Czantorię. Najpierw asfalt, a później już tylko trasy offroadowe. Kamienie, korzenie i jeszcze więcej kamieni.
Momentami Grupa Wypadowa staje się Grupą Wypychową :)

Grupa Wypychowa © ralph03
Pierwszym szczytem na naszej trasie była Mała Czantoria.

Mała Czantoria © ralph03
Rzut okiem na widok z Poniwca i jedziemy na Wielką Czantorię.

Kolej Linowa Poniwiec © ralph03
Zza drzew już widać płatną wieże widokową.

Widok na Wielką Czantorię z Poniwca © ralph03
Mimo ponad 30 stopniowych upałów udało się. Zdobywamy Czantorię. Szybkie foto i jedziemy dalej, bo przed nami jeszcze długa i wyboista droga, pełna kamieni.

Czantoria zdobyta © ralph03
Kolejnym miejscem na naszej trasie. Schronisko w Soszowie.

Soszów Schronisko © ralph03
Na szczyt jeszcze kawałek, stromy kawałek. Pierwszy etap w siodle, z czego jestem dumny. Drugi etap wypych i nie wstydzę się tego ;)

Soszów Wielki © ralph03
Widok zrekompensował trudy.

Widok z Soszowa Wielkiego © ralph03
Najlepsze było dopiero przed Nami. Najpierw zachwycił nas widok z Cieślara. Na horyzoncie widać było samiuśkie Tatry.

Widok na Tatry z Cieślara © ralph03
a później mega, super, hiper, przekozak zjazd. Było piekielnie szybko, w pewnym momencie aż się wystraszyłem, bo zarzuciło mi rowerem i na chwilkę opuściłem trasę. Strach wynikał z tego, że okoliczni mieszkańcy bardzo upodobali sobie drut kolczasty do ochrony swoich polan i polanek, a ja wpadłem z rowerem na skraj polany. Na szczęście akurat w tym miejscu brakowało słupka i drut leżał w trawie. Moja noga nie ucierpiała, a do dziurawienia opon miałem jeszcze kilka centymetrów zapasu. Góreczkę polecam :)
Wszystko co piękne szybko się kończy, a zaczyna się kolejny wypych. Stromizna, kamienie, korzenie i jest kolejne schronisko i kolejny szczyt...

Stożek Wielki © ralph03
i kolejny napój gazowany prosto z lodówki :) Przez cały wypad wypiłem 2 litry izotonika, 1.33 l Coca Coli, 0,5 l Fanty i 0,5 l Mirindy, dzięki temu uzupełniałem cukry i chłodziłem ciało.
Podążając dalej czerwonym szlakiem, trafiamy na trzy dziewczyny jadące na koniach. Ciekawy widok szczególnie w górach. Pierwsza myśl "jak one tu dojechały. Ten odcinek szlaku jest dość wąski i skalisty i korzeni. Kilka razy musiałem wyszarpywać stopę z bloków, żeby nie wyglebić. Między Kyrkawicą, a Kiczorą docieramy do skałek, na które się wspinam i robię pamiątkową fotkę.

Widok ze skałek, okolice Kiczory © ralph03
Za Przełęczą Łączesko niechcący zbaczamy ze szlaku i zamiast kierować się na Kubalonkę, to pojechaliśmy w kierunku Wisły Głębce. Zaczął się asfalt i po raz kolejny przegapione szlak. Tym razem opuszczamy szlak niebieski. Po długim, szybkim i asfaltowym zjeździe wyjeżdżamy w Wiśle Łabajowie.

Kompleks skoczni narciarskich Wisła - Łabajów © ralph03
Niektórym te pogubione szlaki były w niesmak, bo Kubalonka miała być takim minimum. Ale po przeanalizowaniu na spokojnie wszystkiego nawet dobrze wyszło, że jednak nie pchaliśmy (słowo klucz) się w kierunku Kubalonki. Wypych byłby na pewno :)
W Wiśle jemy obiad, w Drogomyślu moczymy nogi. Marcin oczywiście jak zwykle pływa :)

Drogomyśl - ulga dla nóg © ralph03
Wracamy przez Strumień, bo Beny chce nam pokazać zaporę.

Zapora w Strumieniu © ralph03
Po 13 godzinach wracamy do domów szczęśliwi i opaleni, choć opalenizna typowo rowerowa :)

Słońce chyliło się ku zachodowi © ralph03
Filmik z wypadu wkrótce.

"Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą!"
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
125.94 km (40.00 km teren), czas: 08:27 h, avg:14.90 km/h,
prędkość maks: 50.90 km/hTemperatura:32.0 HR max:135 ( 70%) HR avg:179 ( 93%) Kalorie: 5835 (kcal)
Stecówka, Przełęcz Kubalonka
Niedziela, 25 maja 2014 | dodano: 25.05.2014Kategoria 100 i więcej, Beskid Śląski
Po raz kolejny kierunek Wisła, tym razem z towarzyszami: Benym, Marcinem i Krzyśkiem. W planach jest wjazd na Stecówkę i Przełęcz Kubalonkę.
Żar leje się z nieba, a synoptycy zapowiadają gwałtowne burze. Według prognoz pogody nas nie dogoniat i powinniśmy być już w swoich domach jak zacznie się przepowiadany armagedon, gdzie ciepłe masy powietrza czyli te dobre, zderzą się z zimnymi i złymi :)
Jastrzębie-Zdrój - Pielgrzymowice - Drogomyśl - Skoczów - Ustroń - Wisła - Stecówka 760 m n.p.m. - Przełęcz Kubalonka 758 m n.p.m. - Wisła - Ustroń - Ochaby - Jarząbkowice - Drogomyśl - Jastrzębie-Zdrój
Ruszamy z Benym punktualnie o 8 rano, Marcin miał lekki poślizg ale plan był tak ustalony, że wiedział gdzie jest trzeci punkt zbiorczy, więc złapał nas nim dotarliśmy do trzeciego punktu, w którym spotkaliśmy się z Krzyśkiem.
Pierwszy postój zaplanowaliśmy w Skoczowie, ale trzeba było się wcześniej zatrzymać w Ochabach, bo ja musiałem źle założony łańcuch poprawić, a Marcin płyny porozlewać, żeby móc pić w trakcie jazdy :)
Po drobnych korektach mój napęd znów nie wydawał z siebie żadnych dźwięków. Cóż jak się zmienia łańcuch o 23, to zdarzają się czasem pomyłki.
W Skoczowie czekała na nas niespodzianka w postaci kolejnego zamkniętego mostu. To, że most dla zmotoryzowanych jest zamknięty wiedziałem, ale że most/kładka dla pieszych również zaskoczyło mnie. Musieliśmy zawrócić i przejechać głównym mostem na druga stronę Wisły. W czwartek mostek był przejezdny, a tu takie rzeczy.

Kolejny most zamknięty w Skoczowie © ralph03
Nasza czteroosobowa ekipa zrobiła planowaną przerwę w Ustroniu. Schładzanie organizmów napojami prosto z lodówki. Krzyśkowi było mało, więc jeszcze loda z zamrażarki zgarnął :)
W Wiśle kolejny postój regeneracyjny. Marcina dopadł mały głód :) Jako, że przed nami będzie dużo podjazdu, to tylko skromny posiłek - suchy chleb i woda :P
Pierwszy obiekt na naszej trasie, to wodospad czy tzw. Mała Zapora przy nieczynnym Schronisku PTTK. Podobno w remoncie, ale tylko podobno.

Wodospad przy nieczynnym PTTK na Czarnej Wisełce © ralph03
Kawałek dalej i wyżej już duża zapora i Jezioro Czerniańskie.

Zapora na Jeziorze Czerniańskim © ralph03
tu ściągam z głowy kask, bo tak mi głowa paruje, że okularki zachodzą mgłą :) Jadąc wzdłuż Czarnej Wisełki wspinamy się w kierunku Stecówki. Droga do samej Stecówki asfaltowa, to idzie całkiem sprawnie, dodatkowo czarny szlak wzdług Czarnej Wisełki jest bardzo malowniczy. Na 61 kilometrze odbijamy w prawo i po kilometrze czy dwóch jesteśmy przy prywatnym schronisku na Stecówce.

Odpoczynek przy schronisku na Stecówce © ralph03
Na polanie Stecówki był drewniany kościółek pod wezwaniem Matki Bożej Fatimskiej, niestety spłonął z 2 na 3 grudnia 2013 roku.
Po zregenerowaniu sił wsiadamy z powrotem na rowery i śmigamy szybkim tempem na Przełęcz Kubalonki. Na przełęczy odbijamy w ulice Kasztanową, a później już w dół, w dół, w dół i jeszcze raz w dół naprawdę.

Punkt widokowy Koziniec 776 m n.p.m © ralph03
chwilka postoju na focenie (tu po raz pierwszy niebo zagrzmiało) i znowu w dół, tym jeszcze stromiej i nie po asfalcie ale po płytach. Co niektórym aż klocki hamulcowe zaczęły śmierdzieć, a na tarczach można było jajecznicę usmażyć :P
W centrum Wisły robimy przerwę obiadową. Przeżywamy chwilowe oberwanie chmury siedząc pod parasolami - akurat mieliśmy poobiednia siestę :)
W Ochabach zatrzymujemy się na moczenie strudzonych podróżą nóg. Marcin to w sumie tylko głowy nie zamoczył :)

Moczenie nóg w Wiśle - Ochaby © ralph03
Od Drogomyśla burza nas prześladowała. Robiliśmy skuteczne uniki i nie dawała rady. Popełniliśmy jednak karygodny błąd, zatrzymaliśmy się w Bziu na puszeczkę zimnej Coli i te kilka minut siedzenia zaważyło na tym, że oberwanie chmury złapało nas już jak byliśmy na osiedlu. Zabrakło niecałych dwóch minut, żeby uniknąć armagedonu... Takim sposobem dowiedzieliśmy się, że Coca-Cola bywa szkodliwa :)
Z tego wypadu będzie filmik... wkrótce: Grupa Wypadowa na Youtube.

Stecówka 760 m n.p.m © ralph03
Temperatura:27.0 HR max:145 ( 75%) HR avg:178 ( 93%) Kalorie: 4839 (kcal)
Żar leje się z nieba, a synoptycy zapowiadają gwałtowne burze. Według prognoz pogody nas nie dogoniat i powinniśmy być już w swoich domach jak zacznie się przepowiadany armagedon, gdzie ciepłe masy powietrza czyli te dobre, zderzą się z zimnymi i złymi :)
Jastrzębie-Zdrój - Pielgrzymowice - Drogomyśl - Skoczów - Ustroń - Wisła - Stecówka 760 m n.p.m. - Przełęcz Kubalonka 758 m n.p.m. - Wisła - Ustroń - Ochaby - Jarząbkowice - Drogomyśl - Jastrzębie-Zdrój
Ruszamy z Benym punktualnie o 8 rano, Marcin miał lekki poślizg ale plan był tak ustalony, że wiedział gdzie jest trzeci punkt zbiorczy, więc złapał nas nim dotarliśmy do trzeciego punktu, w którym spotkaliśmy się z Krzyśkiem.
Pierwszy postój zaplanowaliśmy w Skoczowie, ale trzeba było się wcześniej zatrzymać w Ochabach, bo ja musiałem źle założony łańcuch poprawić, a Marcin płyny porozlewać, żeby móc pić w trakcie jazdy :)
Po drobnych korektach mój napęd znów nie wydawał z siebie żadnych dźwięków. Cóż jak się zmienia łańcuch o 23, to zdarzają się czasem pomyłki.
W Skoczowie czekała na nas niespodzianka w postaci kolejnego zamkniętego mostu. To, że most dla zmotoryzowanych jest zamknięty wiedziałem, ale że most/kładka dla pieszych również zaskoczyło mnie. Musieliśmy zawrócić i przejechać głównym mostem na druga stronę Wisły. W czwartek mostek był przejezdny, a tu takie rzeczy.

Kolejny most zamknięty w Skoczowie © ralph03
Nasza czteroosobowa ekipa zrobiła planowaną przerwę w Ustroniu. Schładzanie organizmów napojami prosto z lodówki. Krzyśkowi było mało, więc jeszcze loda z zamrażarki zgarnął :)
W Wiśle kolejny postój regeneracyjny. Marcina dopadł mały głód :) Jako, że przed nami będzie dużo podjazdu, to tylko skromny posiłek - suchy chleb i woda :P
Pierwszy obiekt na naszej trasie, to wodospad czy tzw. Mała Zapora przy nieczynnym Schronisku PTTK. Podobno w remoncie, ale tylko podobno.

Wodospad przy nieczynnym PTTK na Czarnej Wisełce © ralph03
Kawałek dalej i wyżej już duża zapora i Jezioro Czerniańskie.

Zapora na Jeziorze Czerniańskim © ralph03
tu ściągam z głowy kask, bo tak mi głowa paruje, że okularki zachodzą mgłą :) Jadąc wzdłuż Czarnej Wisełki wspinamy się w kierunku Stecówki. Droga do samej Stecówki asfaltowa, to idzie całkiem sprawnie, dodatkowo czarny szlak wzdług Czarnej Wisełki jest bardzo malowniczy. Na 61 kilometrze odbijamy w prawo i po kilometrze czy dwóch jesteśmy przy prywatnym schronisku na Stecówce.

Odpoczynek przy schronisku na Stecówce © ralph03
Na polanie Stecówki był drewniany kościółek pod wezwaniem Matki Bożej Fatimskiej, niestety spłonął z 2 na 3 grudnia 2013 roku.
Po zregenerowaniu sił wsiadamy z powrotem na rowery i śmigamy szybkim tempem na Przełęcz Kubalonki. Na przełęczy odbijamy w ulice Kasztanową, a później już w dół, w dół, w dół i jeszcze raz w dół naprawdę.

Punkt widokowy Koziniec 776 m n.p.m © ralph03
chwilka postoju na focenie (tu po raz pierwszy niebo zagrzmiało) i znowu w dół, tym jeszcze stromiej i nie po asfalcie ale po płytach. Co niektórym aż klocki hamulcowe zaczęły śmierdzieć, a na tarczach można było jajecznicę usmażyć :P
W centrum Wisły robimy przerwę obiadową. Przeżywamy chwilowe oberwanie chmury siedząc pod parasolami - akurat mieliśmy poobiednia siestę :)
W Ochabach zatrzymujemy się na moczenie strudzonych podróżą nóg. Marcin to w sumie tylko głowy nie zamoczył :)

Moczenie nóg w Wiśle - Ochaby © ralph03
Od Drogomyśla burza nas prześladowała. Robiliśmy skuteczne uniki i nie dawała rady. Popełniliśmy jednak karygodny błąd, zatrzymaliśmy się w Bziu na puszeczkę zimnej Coli i te kilka minut siedzenia zaważyło na tym, że oberwanie chmury złapało nas już jak byliśmy na osiedlu. Zabrakło niecałych dwóch minut, żeby uniknąć armagedonu... Takim sposobem dowiedzieliśmy się, że Coca-Cola bywa szkodliwa :)
Z tego wypadu będzie filmik... wkrótce: Grupa Wypadowa na Youtube.

Stecówka 760 m n.p.m © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
125.23 km (35.00 km teren), czas: 06:17 h, avg:19.93 km/h,
prędkość maks: 52.70 km/hTemperatura:27.0 HR max:145 ( 75%) HR avg:178 ( 93%) Kalorie: 4839 (kcal)
Cola w Wiśle
Środa, 21 maja 2014 | dodano: 22.05.2014Kategoria 100 i więcej, samotnie
Plan ambitny i od początku tygodnia siedzący w mojej głowie czyli wyskoczyć rowerkiem do Wisły na Colę :)
Tym razem jazda z plecakiem, żeby zabrać ciut więcej płynów i prowiantu, bo dzień iście upalny. Skoro miałem już plecak, to i Colę spakowałem. To nie był najlepszy pomysł, bo na miejscu Cola była ciepła :)
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Pielgrzymowice - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Ustroń - Wisła - Ustroń - Górki Małe - Górki Wielkie - Skoczów - Ochaby - Drogomyśl - Pielgrzymowice - Jastrzębie-Zdrój
Ja mam chyba jakiś dziwny organizm, albo endomondo ma dziwne wyliczenia jeśli chodzi o nawodnienie. Raz pokazuje 4 litry, kiedy ja wypijam 600 ml napoju. Teraz pokazało praktycznie 7 litrów, a ja wypiłem około 2 litrów, ale ja lubię upalne lato :)
Wyruszam koło 12 w pełnym słońcu, lubię ten stan. Jazda bez rękawiczek, żeby na dłoniach nie nabawić się opalenizny rowerzysty. Gripy mam grube piankowe, więc nie odciski nie są mi straszne. Tempo spokojne, bez dziczenia, bo długa droga przede mną.
W Drogomyślu już mi się nie chce :) czuje, że dzisiaj nie mam weny na śmiganie rowerem. Brakuje towarzysza, a i zapomniałem zabrać iRivera żeby sprawdzić jak się jeździ z muzyką w uszach.
Dojechałem do Ochab i zrobiłem dłuższą przerwę na przemyślenia. Po chwili zadumy stwierdziłem, że to nie jest tak, że wszystko siedzi w głowie. Moim zdaniem wszystko siedzi w dupie ;) bo głowa wytrzyma, nogi wytrzymają ale boląca dupa zawsze może powiedzieć dość :P

Nad Wisłą w Ochabach © ralph03
Spokojnym tempem docieram do Skoczowa. Zapora otwarta woda się leje i tyle :)

Zapora w Skoczowie © ralph03
Za Skoczowem natrafiam na rowerzystę na crossie z odpowiednim dla mnie tempem jazdy i tak wspólnie śmigaliśmy w kierunku Ustronia. Najpierw on jechał przodem, później ja zaproponowałem, że podgonię trochę i jak pojadę przodem... do Ustronia dojechałem sam, Pan został gdzieś z tyłu :)
W Ustroniu w parku zrobiłem drugi dłuższy postój, bo znów opuściła mnie wena, a do Wisły jakieś 11 kilometrów jeszcze.
Tu natrafiam na dwóch panów zajmujących się recyklingiem metali, którym spodobał się mój rower i oczami wyobraźni widzieli w nim narzędzie pracy. Padło stwierdzenie, że jeszcze podczepić przyczepkę i byłby fajny sprzęt :P

Park drewnianymi figurkami w Ustroniu © ralph03
Wracam na szlak i jadę dalej w kierunku Wisły. Po kilka kilometrach natrafiam na Pana od crossa. Już wraca z Wisły - chyba się zasiedziałem w parku.
Po drodze trafiam też na nowy punkt wypoczynkowy, ale nie korzystam bo planowana przerwę zrobię już w centrum.

Punkt odpoczynkowy - wlot do Wisly © ralph03
Wreszcie po niecałych 3 godzinach pedałowania docieram do centrum Wisły.
Niby miała być tylko Coca-Cola i powrót, ale któż by się oparł świeżym truskawkom?;)

Gofr plus Coca Cola © ralph03
Po takim posiłku mogłem wracać. A że droga powrotna jest z górki, a w moim żyłach płynie sporo cukru, to i tempo jazdy się zwiększyło.
Żeby urozmaicić sobie powrót i nie wracać z powrotem tą samą trasą niczym po nitce do kłębka, to przeskakiwałem raz po raz na drugą stronę Wisły.

Most wiszący w Ustroniu © ralph03
a za Ustroniem całkowicie odbiłem na prawo w kierunku Brennej i do domu wracałem przez Górki Małe i Górki Wielkie.

Widok na Beskidy - Górki Małe © ralph03
Do samej Brennej zabrakło mi może 3 czy 4 kilometrów, ale Brenna będzie na następny raz. Nie można wszystkiego objechać w jeden dzień.
Kolejne wypady rowerowe wkrótce, mam nadzieję że już z Grupą Wypadową :)

Gofr z bitą śmietaną i świeżymi truskawkami :P © ralph03
Temperatura:27.0 HR max:171 ( 89%) HR avg:135 ( 70%) Kalorie: 3821 (kcal)
Tym razem jazda z plecakiem, żeby zabrać ciut więcej płynów i prowiantu, bo dzień iście upalny. Skoro miałem już plecak, to i Colę spakowałem. To nie był najlepszy pomysł, bo na miejscu Cola była ciepła :)
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Pielgrzymowice - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Ustroń - Wisła - Ustroń - Górki Małe - Górki Wielkie - Skoczów - Ochaby - Drogomyśl - Pielgrzymowice - Jastrzębie-Zdrój
Ja mam chyba jakiś dziwny organizm, albo endomondo ma dziwne wyliczenia jeśli chodzi o nawodnienie. Raz pokazuje 4 litry, kiedy ja wypijam 600 ml napoju. Teraz pokazało praktycznie 7 litrów, a ja wypiłem około 2 litrów, ale ja lubię upalne lato :)
Wyruszam koło 12 w pełnym słońcu, lubię ten stan. Jazda bez rękawiczek, żeby na dłoniach nie nabawić się opalenizny rowerzysty. Gripy mam grube piankowe, więc nie odciski nie są mi straszne. Tempo spokojne, bez dziczenia, bo długa droga przede mną.
W Drogomyślu już mi się nie chce :) czuje, że dzisiaj nie mam weny na śmiganie rowerem. Brakuje towarzysza, a i zapomniałem zabrać iRivera żeby sprawdzić jak się jeździ z muzyką w uszach.
Dojechałem do Ochab i zrobiłem dłuższą przerwę na przemyślenia. Po chwili zadumy stwierdziłem, że to nie jest tak, że wszystko siedzi w głowie. Moim zdaniem wszystko siedzi w dupie ;) bo głowa wytrzyma, nogi wytrzymają ale boląca dupa zawsze może powiedzieć dość :P

Nad Wisłą w Ochabach © ralph03
Spokojnym tempem docieram do Skoczowa. Zapora otwarta woda się leje i tyle :)

Zapora w Skoczowie © ralph03
Za Skoczowem natrafiam na rowerzystę na crossie z odpowiednim dla mnie tempem jazdy i tak wspólnie śmigaliśmy w kierunku Ustronia. Najpierw on jechał przodem, później ja zaproponowałem, że podgonię trochę i jak pojadę przodem... do Ustronia dojechałem sam, Pan został gdzieś z tyłu :)
W Ustroniu w parku zrobiłem drugi dłuższy postój, bo znów opuściła mnie wena, a do Wisły jakieś 11 kilometrów jeszcze.
Tu natrafiam na dwóch panów zajmujących się recyklingiem metali, którym spodobał się mój rower i oczami wyobraźni widzieli w nim narzędzie pracy. Padło stwierdzenie, że jeszcze podczepić przyczepkę i byłby fajny sprzęt :P

Park drewnianymi figurkami w Ustroniu © ralph03
Wracam na szlak i jadę dalej w kierunku Wisły. Po kilka kilometrach natrafiam na Pana od crossa. Już wraca z Wisły - chyba się zasiedziałem w parku.
Po drodze trafiam też na nowy punkt wypoczynkowy, ale nie korzystam bo planowana przerwę zrobię już w centrum.

Punkt odpoczynkowy - wlot do Wisly © ralph03
Wreszcie po niecałych 3 godzinach pedałowania docieram do centrum Wisły.
Niby miała być tylko Coca-Cola i powrót, ale któż by się oparł świeżym truskawkom?;)

Gofr plus Coca Cola © ralph03
Po takim posiłku mogłem wracać. A że droga powrotna jest z górki, a w moim żyłach płynie sporo cukru, to i tempo jazdy się zwiększyło.
Żeby urozmaicić sobie powrót i nie wracać z powrotem tą samą trasą niczym po nitce do kłębka, to przeskakiwałem raz po raz na drugą stronę Wisły.

Most wiszący w Ustroniu © ralph03
a za Ustroniem całkowicie odbiłem na prawo w kierunku Brennej i do domu wracałem przez Górki Małe i Górki Wielkie.

Widok na Beskidy - Górki Małe © ralph03
Do samej Brennej zabrakło mi może 3 czy 4 kilometrów, ale Brenna będzie na następny raz. Nie można wszystkiego objechać w jeden dzień.
Kolejne wypady rowerowe wkrótce, mam nadzieję że już z Grupą Wypadową :)

Gofr z bitą śmietaną i świeżymi truskawkami :P © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
112.52 km (30.00 km teren), czas: 05:44 h, avg:19.63 km/h,
prędkość maks: 41.90 km/hTemperatura:27.0 HR max:171 ( 89%) HR avg:135 ( 70%) Kalorie: 3821 (kcal)
Jastrzębie - Rybnik - Żory
Cały tydzień kurs na godziny poranne, pogoda przepiękna, wręcz upalna - jak tu nie iść pośmigać rowerem po okolicy.
Z Jastrzębia jadę do Żor w okolice basenu w Roju, tam znajduję czarny szlak biegnący gdzieś w kierunku Rybnika. Jest szlak, to się go trzymam, szczególnie że biegnie w cichych i spokojnych okolicach. Głównie domki jednorodzinne i praktycznie zerowy ruch samochodów.

Czarny szlak do Rybnika © ralph03
W Rybniku, gdzieś w Boguszowicach straciłem z oczu szlak, pewnie gdzieś było odbicie w las, ale dość szybko jechałem i dodatkowo walczyłem na jakiejś głównej drodze z ciężarówkami.
Droga doprowadziła mnie do ronda przy Makro. Z tego ronda skierowałem się w kierunku Żor i na najbliższym rondzie zwiałem z głównej drogi do lasu.

Buszujący w trawie © ralph03
a w lesie czekała mnie inna walka. Po tym jak już nogi do samych kolan miałem leczone przez pokrzywy czekała mnie przeprawa przez kilka rzeczek, za którymi jak na złość trafiałem na mokradła. W butach mokro, nogi poparzone od pokrzyw i żeby było jeszcze piękniej, to dzikie maliny swoimi kolcami do kończyły dzieła... ale i tak lubię las :)

Kładka © ralph03
Po wielu leśnych trudach dreptania po lesie, bo nie zawsze dało się pewne fragmenty pokonać w siodle wychodzę z krzaków i trafiam na znajome rejony. W nagrodę zjadam mój prowiant i kieruję się w stronę rynku, a później do Jastrzębia.

Staw Garbocz © ralph03
Widok Beskidów już nie tak okazały jak parę świeżo po niedawnych deszczach, ale wciąż idzie popatrzeć.

Nasz okoliczny krajobraz © ralph03
i oczywiście kopalnie, nieodzowny element krajobrazu.

Nasz okoliczny krajobraz 2 © ralph03
Temperatura:27.0 HR max:182 ( 95%) HR avg:129 ( 67%) Kalorie: 2309 (kcal)
Z Jastrzębia jadę do Żor w okolice basenu w Roju, tam znajduję czarny szlak biegnący gdzieś w kierunku Rybnika. Jest szlak, to się go trzymam, szczególnie że biegnie w cichych i spokojnych okolicach. Głównie domki jednorodzinne i praktycznie zerowy ruch samochodów.

Czarny szlak do Rybnika © ralph03
W Rybniku, gdzieś w Boguszowicach straciłem z oczu szlak, pewnie gdzieś było odbicie w las, ale dość szybko jechałem i dodatkowo walczyłem na jakiejś głównej drodze z ciężarówkami.
Droga doprowadziła mnie do ronda przy Makro. Z tego ronda skierowałem się w kierunku Żor i na najbliższym rondzie zwiałem z głównej drogi do lasu.

Buszujący w trawie © ralph03
a w lesie czekała mnie inna walka. Po tym jak już nogi do samych kolan miałem leczone przez pokrzywy czekała mnie przeprawa przez kilka rzeczek, za którymi jak na złość trafiałem na mokradła. W butach mokro, nogi poparzone od pokrzyw i żeby było jeszcze piękniej, to dzikie maliny swoimi kolcami do kończyły dzieła... ale i tak lubię las :)

Kładka © ralph03
Po wielu leśnych trudach dreptania po lesie, bo nie zawsze dało się pewne fragmenty pokonać w siodle wychodzę z krzaków i trafiam na znajome rejony. W nagrodę zjadam mój prowiant i kieruję się w stronę rynku, a później do Jastrzębia.

Staw Garbocz © ralph03
Widok Beskidów już nie tak okazały jak parę świeżo po niedawnych deszczach, ale wciąż idzie popatrzeć.

Nasz okoliczny krajobraz © ralph03
i oczywiście kopalnie, nieodzowny element krajobrazu.

Nasz okoliczny krajobraz 2 © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
60.83 km (9.00 km teren), czas: 03:29 h, avg:17.46 km/h,
prędkość maks: 43.30 km/hTemperatura:27.0 HR max:182 ( 95%) HR avg:129 ( 67%) Kalorie: 2309 (kcal)
Gofry w Ustroniu
Piątek, 9 maja 2014 | dodano: 09.05.2014Kategoria 50-100
Drugie już w tym tygodniu podejście do Ustronia. Tym razem jedzie ze mną Damian - ma spinki do łańcucha ;)
Trasa:
Wyruszamy o 11:30, jazda jak ostatnio czyli najpóźniej do 14 dojechać do Ustronia i zmywać się, bo jeszcze muszę iść do pracy.

Widoki i gdzieś tam zmierzamy © ralph03
Dotarcie do Ustronia zajęło nam 2 godziny. Chwilkę pokręciliśmy się po okolicy.
Zauważyłem, że przy deptaku powstaje jakiś plac zabaw czy siłka pod chmurką? Dotychczas był tu stary plac zabaw dla dzieciaczków.

Siłownia pod chmurką? © ralph03
Rowerzysta bywa głodny, coś trzeba zjeść. Lody są w Strumieniu, moczenie nóg w Ochabach, to w Ustroniu musi być coś innego - GOFRY!

Dieta rowerzysty na słodko :) © ralph03
Asia popatrz na te truskaweczki ;) :*
Powrót z Ustronia tą samą trasą, bez zbędnego kombinowania, bo czas mi uciekał.

Szlakiem wzdłuż Wisły © ralph03
Tyle z kolejnej relacji rowerowej Ralpha. Czas do pracy.

Relacja Katowice-Cieszyn © ralph03
Temperatura:23.0 HR max:162 ( 84%) HR avg:130 ( 68%) Kalorie: 2433 (kcal)
Trasa:
Wyruszamy o 11:30, jazda jak ostatnio czyli najpóźniej do 14 dojechać do Ustronia i zmywać się, bo jeszcze muszę iść do pracy.

Widoki i gdzieś tam zmierzamy © ralph03
Dotarcie do Ustronia zajęło nam 2 godziny. Chwilkę pokręciliśmy się po okolicy.
Zauważyłem, że przy deptaku powstaje jakiś plac zabaw czy siłka pod chmurką? Dotychczas był tu stary plac zabaw dla dzieciaczków.

Siłownia pod chmurką? © ralph03
Rowerzysta bywa głodny, coś trzeba zjeść. Lody są w Strumieniu, moczenie nóg w Ochabach, to w Ustroniu musi być coś innego - GOFRY!

Dieta rowerzysty na słodko :) © ralph03
Asia popatrz na te truskaweczki ;) :*
Powrót z Ustronia tą samą trasą, bez zbędnego kombinowania, bo czas mi uciekał.

Szlakiem wzdłuż Wisły © ralph03
Tyle z kolejnej relacji rowerowej Ralpha. Czas do pracy.

Relacja Katowice-Cieszyn © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
78.17 km (10.00 km teren), czas: 03:56 h, avg:19.87 km/h,
prędkość maks: 40.50 km/hTemperatura:23.0 HR max:162 ( 84%) HR avg:130 ( 68%) Kalorie: 2433 (kcal)
Prawie Ustroń i zerwany łańcuch
Wtorek, 6 maja 2014 | dodano: 06.05.2014Kategoria 50-100
Przyznam się, że nie miałem pomysłu na trasę ale chciałem przed pracą machnąć parę kilometrów. Zdecydowałem się pojechać do Ustronia, ale z zaznaczeniem, że o 14 wracam nawet jak do Ustronia nie dotrę, a jak dotrę wcześniej, to do 14 pokręcę się po samym Ustroniu.
Prawie samo południe, bo dochodzi godzina 12. Dzień piękny i słoneczny, dlaczego długi weekend majowy nie był kilka dni później... :/
Trasa:
Nad Wisłę docieram po jakiejś godzinie i mam godzinę czasu żeby dotrzeć do Ustronia. Wzdluż Wisły rozstawieni głównie wędkarze, ale i opalające osoby w ilości sztuk dwie trafiłem :)

Płynie Wisła płynie © ralph03
Ryb pod dostatkiem :)

Cała ławica pstrągów © ralph03
Po drodze zahaczam o popularne ostatnio miejsce. Ja też sobie strzeliłem foteczkę, a co :P

Dawny hotel w pobliżu DK81 - okolice Ustronia © ralph03
Dosłownie chwilę po tym stała się rzecz straszna. Trach... i łańcuch poszedł się kochać. Tym razem nie rozczepiła się spinka, poszło ogniwo.

Ale urwał....! łańcuch © ralph03
Na szczęście mam skuwacz do łańcucha.

Imadełko lub jak kto woli skuwacz do łańcucha © ralph03
Operacja przebiegła bez komplikacji, pacjent przeżył i jeszcze wiele kilometrów nakręci :)
Jakby ktoś pytał czemu nie użyłem spinek. Bo jeszcze nie zamówiłem drugiego kompletu.
Tyle z relacji, czas do pracy.

Widok na Beskidy © ralph03
Temperatura:25.0 HR max:174 ( 91%) HR avg:139 ( 72%) Kalorie: 2619 (kcal)
Prawie samo południe, bo dochodzi godzina 12. Dzień piękny i słoneczny, dlaczego długi weekend majowy nie był kilka dni później... :/
Trasa:
Nad Wisłę docieram po jakiejś godzinie i mam godzinę czasu żeby dotrzeć do Ustronia. Wzdluż Wisły rozstawieni głównie wędkarze, ale i opalające osoby w ilości sztuk dwie trafiłem :)

Płynie Wisła płynie © ralph03
Ryb pod dostatkiem :)

Cała ławica pstrągów © ralph03
Po drodze zahaczam o popularne ostatnio miejsce. Ja też sobie strzeliłem foteczkę, a co :P

Dawny hotel w pobliżu DK81 - okolice Ustronia © ralph03
Dosłownie chwilę po tym stała się rzecz straszna. Trach... i łańcuch poszedł się kochać. Tym razem nie rozczepiła się spinka, poszło ogniwo.

Ale urwał....! łańcuch © ralph03
Na szczęście mam skuwacz do łańcucha.

Imadełko lub jak kto woli skuwacz do łańcucha © ralph03
Operacja przebiegła bez komplikacji, pacjent przeżył i jeszcze wiele kilometrów nakręci :)
Jakby ktoś pytał czemu nie użyłem spinek. Bo jeszcze nie zamówiłem drugiego kompletu.
Tyle z relacji, czas do pracy.

Widok na Beskidy © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
73.22 km (8.00 km teren), czas: 03:39 h, avg:20.06 km/h,
prędkość maks: 45.60 km/hTemperatura:25.0 HR max:174 ( 91%) HR avg:139 ( 72%) Kalorie: 2619 (kcal)
Cieszyn
Niedziela, 27 kwietnia 2014 | dodano: 28.04.2014Kategoria 50-100
Wstaję rano, patrzę za okno, patrzę na prognozy pogody. Jest dużo lepiej niż w sobotę rano, więc spokojnie można iść na rower. Zapowiadane są niewielkie i przelotne opady deszczu. Jest dylemat czy szpecić rower błotnikami, czy brać długie spodnie i ile warstw ubierać na siebie.
Werbuje Benego, który pomysł brania błotników odrzuca, a ja przy okazji odrzucam długie spodnie i biorę spodenki. Dwie podkoszulki o softshell na wierzch. Będąc w garażu pozbywam się podkoszulki termoaktywnej, bo coś czuje że tego jest za dużo. Nic nie robię, a jest mi za gorąco.
Plan prosty. Wymyśliłem, że jedziemy do Cieszyna na powrót mam kilka opcji, ale o powrót do domu już Beny zadbał i ustalił trasę.
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Zebrzydowice - Kaczyce - Cieszyn - Bażanowice - Zamarski - Kończyce Wielkie - Zebrzydowice - Jastrzębie-Zdrój
Najpierw Jedziemy do Zebrzydowic, a stamtąd czerwonym szlakiem do Cieszyna. Niebo się wypogadzało, a zarys gór zaczynał być coraz bardziej wyraźny.

Kierunek góry © ralph03
Trasa do Cieszyna przebiegła gładko. Na styku ulic Dojazdowej i Mostowej trafiam na budynek dawnej zajezdni tramwajowej. Kto by pomyślał, że Cieszyn miał tramwaje.

Tablica na budynku dawnej zajezdni tramwajowej w Cieszynie © ralph03
Jadąc wzdłuż Olzy słyszymy muzykę dobiegająca z Mostu Przyjaźni. Chyba trafiliśmy na jakaś imprezę?
W Cieszynie akurat odbywa się szósty cieszyński fortuna bieg. Taka forma integracji Czechów i Polaków.
Drogi poblokowane przez policje, strażaków i strażników miejskich, dodajmy do tego roboty wodno-kanalizacyjne z rozkopanym centrum i uśmiech u kierowców w momencie znika. Ale rowerem dojedziesz praktycznie wszędzie ;)

6. Cieszyński Fortuna Bieg 2014 © ralph03
Wjeżdzamy na Wzgórze Zamkowe,

Widok ze wzgórza zamkowego © ralph03
zahaczamy o rynek. W Smoku uzupełniamy napoje - dzisiaj jazda bez bukłaka.
W ubiegłym roku jak byłem w Cieszynie z Damianem, to ominęliśmy jeden z symboli Cieszyna - studnię Leszka, Cieszka i Bolka. Studnia położona w pobliżu rynku, w wąskiej, bocznej uliczce. Dziękujemy Google Maps za wskazanie drogi :)

Studnia Trzech Braci © ralph03
Wyjeżdżamy z Cieszyna wciąż trzymając się czerwonego szlaku.

To co na Kraków? © ralph03

Między polami i z górki © ralph03
Czerwony szlakiem nie jedziemy, bo na Ustroń ciut za późno. Odbijamy na szlak czarny i wracamy do Jastrzębia. Góry zostawiamy za plecami.

Bażanowice i okolice © ralph03
Temperatura:25.0 HR max:176 ( 92%) HR avg:141 ( 73%) Kalorie: 3572 (kcal)
Werbuje Benego, który pomysł brania błotników odrzuca, a ja przy okazji odrzucam długie spodnie i biorę spodenki. Dwie podkoszulki o softshell na wierzch. Będąc w garażu pozbywam się podkoszulki termoaktywnej, bo coś czuje że tego jest za dużo. Nic nie robię, a jest mi za gorąco.
Plan prosty. Wymyśliłem, że jedziemy do Cieszyna na powrót mam kilka opcji, ale o powrót do domu już Beny zadbał i ustalił trasę.
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Zebrzydowice - Kaczyce - Cieszyn - Bażanowice - Zamarski - Kończyce Wielkie - Zebrzydowice - Jastrzębie-Zdrój
Najpierw Jedziemy do Zebrzydowic, a stamtąd czerwonym szlakiem do Cieszyna. Niebo się wypogadzało, a zarys gór zaczynał być coraz bardziej wyraźny.

Kierunek góry © ralph03
Trasa do Cieszyna przebiegła gładko. Na styku ulic Dojazdowej i Mostowej trafiam na budynek dawnej zajezdni tramwajowej. Kto by pomyślał, że Cieszyn miał tramwaje.

Tablica na budynku dawnej zajezdni tramwajowej w Cieszynie © ralph03
Jadąc wzdłuż Olzy słyszymy muzykę dobiegająca z Mostu Przyjaźni. Chyba trafiliśmy na jakaś imprezę?
W Cieszynie akurat odbywa się szósty cieszyński fortuna bieg. Taka forma integracji Czechów i Polaków.
Drogi poblokowane przez policje, strażaków i strażników miejskich, dodajmy do tego roboty wodno-kanalizacyjne z rozkopanym centrum i uśmiech u kierowców w momencie znika. Ale rowerem dojedziesz praktycznie wszędzie ;)

6. Cieszyński Fortuna Bieg 2014 © ralph03
Wjeżdzamy na Wzgórze Zamkowe,

Widok ze wzgórza zamkowego © ralph03
zahaczamy o rynek. W Smoku uzupełniamy napoje - dzisiaj jazda bez bukłaka.
W ubiegłym roku jak byłem w Cieszynie z Damianem, to ominęliśmy jeden z symboli Cieszyna - studnię Leszka, Cieszka i Bolka. Studnia położona w pobliżu rynku, w wąskiej, bocznej uliczce. Dziękujemy Google Maps za wskazanie drogi :)

Studnia Trzech Braci © ralph03
Wyjeżdżamy z Cieszyna wciąż trzymając się czerwonego szlaku.

To co na Kraków? © ralph03

Między polami i z górki © ralph03
Czerwony szlakiem nie jedziemy, bo na Ustroń ciut za późno. Odbijamy na szlak czarny i wracamy do Jastrzębia. Góry zostawiamy za plecami.

Bażanowice i okolice © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
85.26 km (8.00 km teren), czas: 04:51 h, avg:17.58 km/h,
prędkość maks: 52.00 km/hTemperatura:25.0 HR max:176 ( 92%) HR avg:141 ( 73%) Kalorie: 3572 (kcal)
II Etap Drogi Głównej Południowej
Dla 20 czy 30 km nie opłaca się ściągać roweru ze ściany, ale pogoda zmusiła mnie do ewakuacji i nawet 20 km nie nakręciłem.
Trasa:
Zacząłem od przejechania przez cały fragment budowanej Drogi Głównej Południowej. Etap drugi liczy 5,210 km. Od strony ulicy Rybnickiej wygląda to bardzo zaawansowanie, ale im bliżej Mszanej tym jest gorzej.
Za wiele pisać nie będę, niech zdjęcia przemówią :)

Droga Główna Południowa - II etap – 5,210 km © ralph03

Droga Główna Południowa - wiadukt © ralph03

Droga Główna Południowa © ralph03

Droga Główna Południowa - przejazd kolejowy przy za KWK Jastrzębie © ralph03
Tu ciekawostka, za przejazdem kolejowym szyny ciągną się jeszcze jakieś niecałe 30 metrów. To chyba będzie jakaś bocznica kolejowa i miejmy nadzieję masowego ruchu pociągów tu nie będzie.
A poniżej miejsce gdzie DGP wygląda najgorzej. To już Mszana i dosłownie rzut beretem do ronda na ulicy Wodzisławskiej.

Droga Główna Południowa - Mszana © ralph03

Bliżej nieokreślony szlak © ralph03
To jakieś tereny po stronie Bożej Góry Lewej, szlak prowadzi wzdłuż torów kolejowych i urywa się przy nadpalonym budynku z krzyżem stojącym obok.

Tajemniczy budynek i krzyż © ralph03
Dosłownie chwilę pokręciłem się po parku. Fontanna już uruchomiona :)
Za budynkiem w którym znajduje się cukiernia Jagódka czyli TBS Daszek wbiłem w las z jarem i wyskoczyłem przy Zespole Szkół numer 5. Taki tam niedawno odkryty skrót ;)

Jar między parkiem zdrojowym a Zespołem Szkół nr 5 © ralph03
Następnie szybki rzut okiem na Kozią alejkę jest to dawne miejsce spacerów, spotkań a także konsumpcji koziego mleka. Alejka znajduje się tuż obok Urzędu Skarbowego. Alejka dawniej nazywana była również Alejką Pocałunków - Klik i klik

Kozia alejka, a raczej jej pozostałości © ralph03
Na niebie zrobiło się coraz ciemniej, wiatr zaczynał przewracać szyldy reklamowe, więc ja zamiast dokręcić jeszcze trochę kilometrów, ratowałem się ucieczką :)
Temperatura:20.0 HR max:177 ( 92%) HR avg:139 ( 72%) Kalorie: 817 (kcal)
Trasa:
Zacząłem od przejechania przez cały fragment budowanej Drogi Głównej Południowej. Etap drugi liczy 5,210 km. Od strony ulicy Rybnickiej wygląda to bardzo zaawansowanie, ale im bliżej Mszanej tym jest gorzej.
Za wiele pisać nie będę, niech zdjęcia przemówią :)

Droga Główna Południowa - II etap – 5,210 km © ralph03

Droga Główna Południowa - wiadukt © ralph03

Droga Główna Południowa © ralph03

Droga Główna Południowa - przejazd kolejowy przy za KWK Jastrzębie © ralph03
Tu ciekawostka, za przejazdem kolejowym szyny ciągną się jeszcze jakieś niecałe 30 metrów. To chyba będzie jakaś bocznica kolejowa i miejmy nadzieję masowego ruchu pociągów tu nie będzie.
A poniżej miejsce gdzie DGP wygląda najgorzej. To już Mszana i dosłownie rzut beretem do ronda na ulicy Wodzisławskiej.

Droga Główna Południowa - Mszana © ralph03

Bliżej nieokreślony szlak © ralph03
To jakieś tereny po stronie Bożej Góry Lewej, szlak prowadzi wzdłuż torów kolejowych i urywa się przy nadpalonym budynku z krzyżem stojącym obok.

Tajemniczy budynek i krzyż © ralph03
Dosłownie chwilę pokręciłem się po parku. Fontanna już uruchomiona :)
Za budynkiem w którym znajduje się cukiernia Jagódka czyli TBS Daszek wbiłem w las z jarem i wyskoczyłem przy Zespole Szkół numer 5. Taki tam niedawno odkryty skrót ;)

Jar między parkiem zdrojowym a Zespołem Szkół nr 5 © ralph03
Następnie szybki rzut okiem na Kozią alejkę jest to dawne miejsce spacerów, spotkań a także konsumpcji koziego mleka. Alejka znajduje się tuż obok Urzędu Skarbowego. Alejka dawniej nazywana była również Alejką Pocałunków - Klik i klik

Kozia alejka, a raczej jej pozostałości © ralph03
Na niebie zrobiło się coraz ciemniej, wiatr zaczynał przewracać szyldy reklamowe, więc ja zamiast dokręcić jeszcze trochę kilometrów, ratowałem się ucieczką :)
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
17.23 km (7.00 km teren), czas: 01:02 h, avg:16.67 km/h,
prędkość maks: 46.30 km/hTemperatura:20.0 HR max:177 ( 92%) HR avg:139 ( 72%) Kalorie: 817 (kcal)