Ride on BikeKroniki rowerowe Ralpha

avatar ralph03
Jastrzębie-Zdrój

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
Rok 2015 będzie zaktualizowany, w sumie ma ponad 1000 km
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Znajomi

wszyscy znajomi(10)

Moje rowery

Cube LTD Pro 2011 9123 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ralph03.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Park Leśny u Kaczyny oraz tajemnicze obiekty

Piątek, 10 maja 2013 | dodano: 10.05.2013Kategoria 50-100
Nocka w pracy za mną. Wskakuje w samochód i śmigam do krwiodawstwa upuścić około pół litra krwi. Poszło równie sprawnie co w pracy, więc właśnie rozpoczynam weekend.

Pogoda przepiękna, spać mi się nie chce, więc co robię? Chwytam za telefon i zbieram rowerzystów :)
Toto do pracy, Jaro do pracy, Darku do Londynu (tak wiem, że nie ma takiego miasta, jest Lądek Zdrój), Krzysiek wciąż na urlopie więc z radością się zgłasza, choć w małym szoku, że nie śpię :)

Pierwotny plan pojechać do Żor i zwiedzić las na lewo od Wiślanki. Ale okazało się, że w Wodzisławiu czeka na nas pewien rowerzysta. Jedziemy do Wodzicha na spotkanie z Jackiem, z którym będziemy wspólnie zwiedzać tamtejsze okolice.


Trasa:


Jastrzębie-Zdrój - Gogołowa - Połomia - Wodzisław Śląski - Turza Śląska - Gorzyczki - Gorzyce - Bełsznica - Rogów Park Leśny - Czyżowice - Wodzisław Śląski - Połomia - Gogołowa - Jastrzębie-Zdrój

Takim sposobem wpadło 67 km :)

Dojazd do Wodzisławia przebiegł bez najmniejszych kłopotów. Pomimo tego, że Krzysiek ma problemy z nawigowaniem do celu trafiamy pod dom Jacka ;)
Na miejscu okazuje się, że Jacek jeszcze nie zdążył poznać okolicy, ale proponuje pojechać do Olzy. Jedziemy oczywiście.

W drodze trafiamy na żółty szlak i nim staramy się dotrzeć na miejsce.
Szlak dość dobrze oznaczony, poprowadzony bocznymi drogami, starymi nasypami kolejowymi, czasem lasami czy polami. Naprawdę sympatycznie się jedzie poza głównymi trasami, ale wszystko co piękne szybko się kończy... gdzieś zgubiliśmy tabliczkę i do Olzy nie trafiliśmy.

Jednak nim zgubiliśmy szlak, trafiliśmy na tajemniczy obiekt na swojej drodze.

30 kilometr trasy, a tu takie coś:


Zrujnowane budynki, a obok tor driftowy.

Postanawiamy zapuścić się głębiej i zwiedzić teren od wewnątrz:




Według informacji znalezionych w Internecie. Najpierw była tu kopalnia. Na niektórych budynkach widnieją jeszcze napisy rodem z PRL o bezpiepieczeństwie pracy. Później siedzibę miało tutaj konsorcjum ALPINE z betoniarnią i zakładem przygotowania asfaltu na potrzeby budowy autostrady A1.
Obecnie jest to tor dla drifterów.

Kawałek dalej trafiamy na punkt wypoczynkowy dla strudzonych rowerzystów pielgrzymów.


Długo tu nie siedzimy, komary nieustannie atakują. Nawet Maryja z kapliczki nie ma na nich mocy :)

Kilka kilometrów dalej gdzieś coś poknociłem i straciliśmy się ze szlaku. Szybki rzut okiem na mapę i okazuje się, że Olzę minęliśmy bokiem. Słaby ze mnie nawigator nie to co Beny ;)
Jacek miał jeszcze plany na wieczór, więc nie odbijamy na Odrę i Olzę tylko kierujemy się dalej przed siebie do Rogowa. A w Rogowie...

W Rogowie trafiamy na Park Leśny u Kaczyny. Strona Parku
Są tu ścieżki spacerowe, stadnina koni, plac zabaw oraz mini Zoo
między innymi z takimi sympatycznymi zwierzątkami:


Park wygląda na wciąż rozbudowywany, więc atrakcji będzie w nim wiele. Nikt nas nie gonił [nie licząc mało gościnnego psa], wiec obstawiam że wjazd za darmo - przynajmniej rowerami :)
Park polecamy, bardzo fajne odkrycie.

Prawie jak drużyna pierścienia, a to tylko drużyna z GKT Zofiówka :P:


51 kilometr i żegnamy się z Jackiem. Teraz kierunek Jastrzębie-Zdrój przez Balaton - nie mogłem sobie tego odmówić.

Kąpielisko Batalon:


Na resztkach sił docieram do domu. Nocka w pracy, oddanie krwi plus trochę kilometrów potrafią człowieka wykończyć. Jak dobrze, że już weekend :)

Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 67.12 km (8.00 km teren), czas: 03:24 h, avg:19.74 km/h, prędkość maks: 46.50 km/h
Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Brenna... prawie ;)

Środa, 8 maja 2013 | dodano: 08.05.2013Kategoria 50-100
Po nocce w pracy wracam do domu. Na dworze pogoda iście wakacyjna. Błękitne niebo, gorąco, żar leje się z nieba. Już wiem, że dziś będzie rower :)

3 godziny snu i jestem gotów do zrobienia kilku kilometrów.
"Memory fajw Krzysiu" i jesteśmy umówieni na wspólny wypad rowerami.
Pogoda już mniej upalna i widać gołym okiem, że coś wisi w powietrzu, ale trzeba być dobrej myśli czyli olać serwisy pogodowe.

Trasa:


Jastrzębie - Bąków - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Prawie Brenna - Skoczów - Ochaby - Drogomyśl - Bąków - Jastrzębie

W planach był wypad do Ochab i z powrotem, później Skoczów i z powrotem, a dojechaliśmy prawie do Brennej :).

Ale po kolei.
Docieramy do wiślanki w Drogomyślu, tu nas łapie pierwszy deszcz. Na całe szczęście jest przystanek.
Niczym "przystankersi" okupujemy wiatę przystanku i czekamy aż przestanie padać.
Oczywiście wszystko logistycznie dograne było, bo nim zaczęło padać deszcz, to my już zajęliśmy strategiczne miejsca pod wiatą :)

Odmiana blokersa - Krzysiek przystankers:


Przeszło pół godziny wpatrywania się w przejeżdżające pojazdy i możemy ponownie ruszać. Na szczęście to był przelotny deszcz. Burze i pioruny gdzieś przeszły bokiem. Choć nad głowami jakieś gromy Zeusa słyszeliśmy.
Mokrymi ścieżkami rowerowymi dojeżdżamy do Ochab.

wyszło słoneczko:



Styl przyczajonego żurawia:


Mycie opon w Wiśle:


Wciąż mokrymi ścieżkami rowerowymi pełnymi kałuż jedziemy w kierunku Brennej. Ochaby i Skoczów to było trochę za mało kilometrów :)
W Górkach Wielkich odwiedzamy sklep. Power wafel na ząb i znowu przemy do przodu.
Praktycznie przed samą Brenną ponownie atakują nas chmury deszczowe. Niestety brak w okolicach przystanków, więc decydujemy się zawrócić i uciekać przed deszczem.
Deszczowe chmury po raz kolejny obrały sobie bezbronnych i nieprzygotowanych na takie warunki rowerzystów :)

Idzie chmura, spadamy stąd:


Przez kilka kilometrów jedziemy w kroplach deszczu, ale dobre tempo jazdy pozwola nam na ucieczkę i jedyne krople, które spadają na nas, to te wyrzucane przez koła naszych rowerów.

Przed Bąkowem jeszcze jedna przerwa na batoniki:


i kilka kilometrów dalej wjeżdżamy do Jastrzębia.


Następnym razem uda się dojechać do Brennej w końcu "nie ma złej pogody, jest tylko źle ubrany rowerzysta" :)

Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 76.42 km (15.00 km teren), czas: 03:52 h, avg:19.76 km/h, prędkość maks: 43.70 km/h
Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(7)

Strumień, Suczec, Żory i tajemniczy obiekt...

Poniedziałek, 6 maja 2013 | dodano: 06.05.2013Kategoria 50-100, Off Road
Kolejny piękny dzień w raju :)

Słońce na niebie, ubieram się, wychodzę z domu i... zaczyna kropić, robi się ciemno, dodatkowo wiatr zaczyna mocniej wiać. Wracam do domu i czekam na rozwój sytuacji. Dostaję info od Asi, że u Niej słońce i zero obaw na jakikolwiek deszcz.
Podejście numer dwa. Wychodzę z domu, na niebie ciągle pochmurno i ciągle wieje, ale deszczu brak. Jakieś pół godziny jestem w plecy przez te pogodowe anomalia, znaczy przelotny deszcz. Nic nie szkodzi, nadrobię na trasie.
Ruszam.

Trasa:

Jastrzębie - Pawłowice - Trakt cesarsko-pruski - Strumień - Wisła Mala - Studzionka - Mizerów - Kryry - Suszec - Rudziczka - Żory - Rudziczka - Suszec - Żory - Jastrzębie
W sumie 73 km.

Kierunek Pawłowice, które mijam bokiem wzdłuż torów kolejowych. Tutaj pierwsze błoto spada na moje plecy ;)
Kolejne kilometry i przepiekny trakt cesarsko-pruski. Jak zwykle zachęcam, polecam i reklamuje.

Trakt Cesarsko-Pruski:


i jeszcze raz to zjawiskowe miejsce:


Po 15 kilometrach jestem w Strumieniu. Nie mam czasu na odpoczynek przy fontannie i wdychanie jodu. Mknę dalej na szerokich i szumiących oponach 2.25 ;)
Połykam Wisłę Małą, połykam Studzionkę i przed Mizerowem połyka mnie jakaś kolarka na kolarce... ale to nawet dobrze, bo dzięki niej łatwiej mi się jedzie. Trzymając się nieustannie na ogonie kolarzówki docieram do Suszca. Jeszcze tylko parę minut i jestem pod domem Asi i małej Ani, z którymi będę dzisiaj jeździł po tutejszych okolicach.
W planach mamy:
Staw Gwaruś, Staw Śmieszek i lądowisko dla helikopterów przy budynku ze złotym dachem.... to ten tajemniczy obiekt. Obiekt wypatrzony jakiś czas temu z ulicy.

Stawek Gwaruś:


EU07 ruszający ze stacji Suszec Kopalnia:


Staw Śmieszek i pingwiny z Madagaskaru:


to jest idealny przykład jak zachęcić ludzi do sprzątania po sobie wszelakich papierków czy innych śmieci.
Ania nakarmiła pingwinki. Dostały opakowania po Snickersach :)

W drodze powrotnej ze Śmieszka zahaczamy o tajemniczy obiekt.

Wieża ze złotym dachem:


na placu nowy Mercedes E-Class Coupe, za domem jakiś stary wojskowy samolot odrzutowy i najciekawszy obiekt - lądowisko dla helikopterów.

Po prawej wieża, po lewej lądowisko


Z drogi 935 widać dużo lepiej to lądowisko. Jadąc od Żor na Pszczynę tuż przed tabliczką informującą o wyjeździe z Żor patrzymy w lewo i widzimy złoty dach oraz lądowisko.

Zainteresowani tym tajemniczym obiektem, ale leniwi żeby się tam wybrać zapraszam na google street maps.
Namiary na widok z samolotem:
Samolot

Obok tego małego pałacyku znajduje się magazyn duńskiej firmy Dolle, która jest producentem schodów modułowych, strychowych, kręconych itd. Własnie między pałacykiem, a magazynem stoi samolot.

Wracamy do Suszcza, tu się żegnam z dziewczynami i wzdłuż lasu jadę w kierunku Żor. Przed samymi Żorami zaczyna kropić deszcz.
Na całe szczęście nie rozpadało się, całą drogę do Jastrzębia tylko kropiło.

Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 72.86 km (18.00 km teren), czas: 04:12 h, avg:17.35 km/h, prędkość maks: 45.80 km/h
Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Park Śląski w Chorzowie - majówkowa niedziela

Niedziela, 5 maja 2013 | dodano: 05.05.2013Kategoria z Asią, 0-50
Wycieczka poprzedzona kilkudniowym śledzeniem pogody na kilku serwisach pogodowych, w tym niezawodnym serwisie meteo... To co wyczyniają serwisy pogodowe od jakiegoś czasu, może lepiej nie będę komentował. Ja nie wiem albo klimat się zmienia tak szybko, że synoptycy nie nadążają albo pojawiła się jakaś nowa ekipa ludzi, którzy raczej powinni się zająć hodowlą jedwabników lub ślimaków winniczków ;)
Olewając wszystkie prognozy pogody, które wieściły deszcze, burze i ogólnie istny armagedon, wybieramy niedzielę na dzień naszego wypadu, a pogodę sprawdzamy organoleptycznie - zmysłem wzrokowym patrząc za okno :)
Wybór niedzieli, to był strzał w dziesiątkę. Prawdziwa majówkowa pogoda. Zero deszczu, nawet zero objaw deszczu. Słońce, słońce i jeszcze raz słońce. Czy ja już pisałem słońce?;)

Pakuję rower na dach i jadę po Asię oraz po Jej rower. Z rowerami na dachu kierujemy się do chorzowskiego parku.
Na miejsce docieramy o 12, zrzucamy rowery z dachu i zaczynamy zwiedzanie delektując się słoneczną pogodą.

Trasa:


Na początek objazd parku dookoła, a później zwiedzanie przeróżnych zakątków parku.

Polowanie na wiewióra:


Żyrafa:


W czerwcu Park Śląski obchodzi 63 urodziny z tej okazji planowane są różne imprezy. Będzie reaktywowana Edyta Bartosiewicz oraz reaktywowana kolejka linowa Elka. 21 czerwca zaśpiewa Edyta, a 22 czerwca ruszy kolejka. Ogólnie impreza urodzinowa ma być trzydniowa.

Nowe słupy już stoją, część elementów wciąż czeka na montaż.


Stan starych słupów oczywiście też musieliśmy sprawdzić:


oraz peron planetarium:


Rozpadająca się Przystań, a w tle wiecznie w budowie Stadion Śląski:


tego typu perełek Park Śląski posiada mnóstwo. Wiele obiektów pamięta czasy PRLu i od lat niszczeją zostawione same sobie. Ale czasem jakiś remont ktoś przeprowadzi.

Odnowiona brama zoo:


Ale nie samymi terenami rekreacyjnymi rowerzysta żyje. Czasem trzeba poszukać mrocznych i tajemniczych obiektów. A My takie znaleźliśmy ;)

Mroczny i tajemniczy obiekt:


Mroczna i tajemnicza zawartość obiektu:



Sprzedam doniczki i donice ceramiczne, przy zakupie większych ilości dorzucam wózek gratis :) :


Na zakończenie udanego dnia to co tygryski lubią najbardziej... nie, nie brykanie ;)
Goooofry:


Jeszcze rzut okiem na kukurydze:


...żegnamy Śląski Park w Chorzowie.

i pamiętajcie:
Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 33.95 km (4.00 km teren), czas: 02:59 h, avg:11.38 km/h, prędkość maks: 46.50 km/h
Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Republika Czeska razy dwa

Wtorek, 23 kwietnia 2013 | dodano: 23.04.2013Kategoria 50-100
Słonecznie, praktycznie bezwietrznie, rowerowo :)

To była szybka akcja. Damian napisał smsa z pytanie czy jutro rower, ja odpisałem, że jeszcze nie wiem, nad ranem jeszcze raz napisałem, że teraz wiem i już było jasne idziemy na rowery :)


Trasa:


Zofiówka - Centrum - Bzie - Pielgrzymowice - Zebrzydowice - Marklowice Górne - Petrovice (CZ) - Żwirki i Wigury - Petrovice (CZ) - Skrbeńsko - Gołkowice - Godów - Skrzyszów - Moszczenica - Zofiówka

52 kilometry

Na początek do Bierdonki do wodopoju. Następnie w okolice stadionu, bo miałem elektroniczną przesyłkę do dostarczenia. Po tych drobnych czynnościach już mogliśmy skierować się na Zebrzydowice.
Po drodze w Pielgrzymowicach trafiamy na punkt wypoczynkowy dla rowerzystów. Podobno gmina Pawłowice ma takich punktów aż 9.

Postój w Zebrzydowicach:

Nie wiem kto projektował te stojaki, ale dobrze napompowana opona 2.25 nie wchodzi w ten stojak zwany potocznie jako łamikółka.

Z Zebrzydowic wpadamy do czeskich sąsiadów i kierujemy się szlakiem w kierunku Godowa.

Nie tylko Skodami Czech jeździ:


Szlak doprowadza nas z powrotem do Polski, do jastrzębskiego przejścia granicznego na Żwirki i Wigury. Jadąc dalej szlakiem wracamy z powrotem do Czech i 4 kilometry dalej znów przekraczamy granicę i jesteśmy w Skrbeńsku.
Dobrze, że jest ta strefa Schengen można swobodnie się poruszać i nie martwić się brakiem paszportu klubu Polsatu.

Na granicy Goodowa i Skrzyszowa trafiamy na kolejny ciekawy pojazd.

Jakiś wojskowy transporter plus kuchnia polowa:


Ten wypad, to był bardzo dobrze zagospodarowany czas przed pracą :) Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 52.00 km (4.00 km teren), czas: 02:51 h, avg:18.25 km/h, prędkość maks: 44.60 km/h
Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Pszczyna

Niedziela, 21 kwietnia 2013 | dodano: 21.04.2013Kategoria 50-100
Największy wróg rowerzysty, to wiatr porywisty...

Na niebie zero chmur, na termometrach koło 20*C, a w słońcu mocno powyżej 25*C. Pogoda na idealna na rower... ale nie... musiało wiać jak cholera.

Trasa:


Zofiówka - Bzie - Golasowice - Zbytków - Strumień - Wisła Mała - Wisła Wielka - Łąka - Pszczyna - Łąka - Studzionka - Pawłowice - Bzie - Zofiówka

W sumie 71 km.

Na wypad do Pszczyny umówiony byłem z Rafałem i Benym. Niestety tego ostatniego zabrakło. Nasz pilot i nawigator został w domu :)
Z Rafałem spotkałem się w pobliżu lasu Kyndra i razem ruszyliśmy w kierunku Strumienia. Jazda szła dość nieźle o ile nie trafialiśmy na otwarte przestrzenie.
W Strumieniu chwila postoju:


i jedziemy dalej w kierunku Pszczyny wzdłuż Jeziora Goczałkowickiego.


Tutaj już otwarte przestrzenie. Wiatr od jeziora, wiatr od strony pól. Walka, walka i jeszcze raz walka... i tak przez prawie 10 kilometrów. Czułem się jak żagiel, tyle że wiatr wiał jak zwykle w przeciwnym kierunku do jazdy.

Ale po walce nadszedł triumf.

Pszczyna zdobyta:


Były żubry, łosie czy inna zwierzyna parzystokopytna.
Pokręciliśmy się jeszcze po parku:


i wracaliśmy do domu. Powrót już praktycznie bez wiatru i częściowo terenem. Szlakiem R4 wzdłuż Jeziora Łąka, Traktem Książęcym oraz Cesarsko-Pruskim. Trochę tych szlaków mamy w okolicach ;)

Na trasie w gminie Pawłowice widać poczynione ubiegłoroczne inwestycje rowerowe. Sporo nowych lub odnowionych znaków oraz sporo punktów odpoczynkowych dla rowerzystów. Dobrze wydane pieniądze i dobrze pozyskane fundusze z UE.

I tym pozytywnym akcentem kończę wpis i zapraszam do kolejnych rowerowych opowieści:
Grupa Wypadowa Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 71.00 km (14.00 km teren), czas: 04:20 h, avg:16.38 km/h, prędkość maks: 38.70 km/h
Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Jastrzębie i obrzeża

Poniedziałek, 15 kwietnia 2013 | dodano: 15.04.2013Kategoria 0-50, samotnie
Drugi dzień na rowerze w tym roku. Dzisiaj krócej, bo jednak tyłek i nogi jeszcze nie przyzwyczaiły się do powrotu na rower. Głównie kręcenie się po bliższych okolicach Jastrzębia.


Trasa:

Zofiówka - Gogołowa - Połomia - Mszana - Przyjaźń - Park w Zdroju - Centrum - Zofiówka

i 23 kilometry wpadły.


Zacząłem od skierowania się w kierunku Mszanej od strony Gogołowej. W Mszanej wjechałem w trasę polecaną przez Siedlara czyli wzdłuż hałd kopalnianych.



Dużo błota... miejscami za dużo, ale dość ciekawie. Szczególnie ciekawa jest konstrukcja mostowa, którą mijamy po drodze.



Po oczyszczeniu roweru z większego błota powrót na asfalt i przez Przyjaźń w kierunku zdrojowego parku.

W parku usiadłem na ławce grzejąc się na słońcu. Te cudowne chwile zakłócali robotnicy układający kostkę i starszy koleś, który gadał przez telefon na głośnomówiącym... krzycząc do telefonu. Takim sposobem osoby siedzące w pobliżu fontanny mogły się dowiedzieć, kto do kogo się przystawiał na imprezie działkowej, kto pić nie umie i nie panuje nad sobą... niektórym nie trzeba zakładać podsłuchów ;)



Zdjęcie w stawie ;)
Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 23.46 km (4.00 km teren), czas: 01:43 h, avg:13.67 km/h, prędkość maks: 38.00 km/h
Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Sezon rowerowy rozpoczęty

Niedziela, 14 kwietnia 2013 | dodano: 15.04.2013Kategoria 0-50, samotnie
Sezon rowerowy oficjalnie uważam za rozpoczęty :)

To miała być krótka trasa, tak do 20 kilometrów. Głównie chciałem sprawdzić swoją pozimową kondycję czy raczej kondycję po ponad miesięcznym L4, bo w zimę był snowboard, więc trochę człowiek się ruszał.

Pogoda sprzyjała, więc planowane 20 kilometrów troszkę się rozrosło.

Trasa:


Jastrzębie - Golasowice - Zbytków - Strumień - Pawłowice - Jastrzębie

W sumie prawie 40 km.

Na dzień dobry Bzie i wizyta u Jarka.



Później kierunek Golasowice i szlakami rowerowymi w kierunku Strumienia.


W Strumieniu na rynku chwilka odpoczynku. Słynnych lodów nie miałem możliwości skosztować, bo nie chciałem zostawiać roweru bez opieki. To był taki nieplanowany wypad w te strony i nie planowałem, że zrobię tyle kilometrów. Żadnego zabezpieczenia roweru, nawet bidon był pusty ;)
Kolejna część trasy była najciekawsza. Trakt cesarsko-pruski:


Odnowione oznaczenia, tabliczki i coś nowego na trasie, czego rok temu tutaj nie było...

Strefa odpoczynku:


Korzystając z okazji zapraszam do oglądnięcia mojej małej produkcji promującej jastrzębskie rajdy rowerowe:
<object width="100%" height="450"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/TSvYe3CgqbM"> <embed src="http://www.youtube.com/v/TSvYe3CgqbM" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="100%" height="450"></embed></object><br>
zasubskrybowania kanału Grupy Wypadowej:
Grupa Wypadowa na yt
oraz polubienia tejże grupy na facebooku:
Grupa Wypadowa na fb

tyle jak na razie :) Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 39.82 km (10.50 km teren), czas: 02:32 h, avg:15.72 km/h, prędkość maks: 41.60 km/h
Temperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Beskid Ślaski: Równica

Niedziela, 21 października 2012 | dodano: 23.10.2012Kategoria 50-100, Beskid Śląski, Off Road
Ostatnie słoneczne dni października i planowana wcześniej wyprawa na Równicę pod którą rozgrzewałem kilka dni wcześniej nogi krótkimi wypadami po okolicy.
Wyprawa razem z Benym i Rafałem. Niestety Damian od kilku dni męczył się na L4 i nie mógł do nas dołączyć - ale wiem, że żałuje bardzo. A jest czego żałować... ;)

Trasa:


Jastrzębie-Zdrój - Bąków - Drogomyśl - Skoczów - Ustroń - Beskidek (700 m.n.p.m.) - Równica (884 m.n.p.m.) - Ustroń - Skoczów - Drogomyśl - Bąków - Jastrzębie-Zdrój

W sumie 94 km.

Rozgrzewka była jak najbardziej wskazana, bo miałem spory przestój w jeżdżeniu rowerem. Dodatkowo niedzielny poranek był wyjątkowo mroźny (całe 6*C) i wyjątkowo mglisty. Idealne warunki na jazdę w krótkich spodenkach, szczególnie że długich wciąż nie posiadam :P

Dojazd do Ustronia dość oporny z mojej strony. Tempo narzucane przez Benego i Rafała jakoś mi nie odpowiadało. Nie wiem czy było dla mnie za zimno, zbyt pochmurno czy po prostu za wcześnie (jakąś wymówkę trzeba mieć ;)).

W Ustroniu zrzucamy z siebie bluzy. Robi się coraz cieplej i coraz piękniej. Parę ujęć artystycznych do filmiku i w drogę na szczyt.

oj nie ma letko:

jak widać z opisu dość ciekawie, aż ściągnąłem okularki bo wiedziałem, że jak zacznie ze mnie parować na tych podjazdach, to nic przez nie nie zobaczę.

Tu jeszcze wspomnę, że nim wjechaliśmy w góry to spotkał mnie drobny incydent. Lewa ręka na kierownicy, prawa wyłącza kamerkę, Rafał zajeżdża mi drogę, hamuje przednim hamulcem i... lot nad kierownicą zakończony pięknym telemarkiem. Dobrze, że buty wypięły się z SPDków, bo byłby lot na twarz. Szkoda tylko że przyhaczyłem o kierownice rozwalonym kilka dni wcześniej w pracy piszczelem... i znów mocno bolało i znów mocno spuchło... i tyle bólu poszło na marne, bo niestety materiału filmowego z tego przelotu nie było, zdążyłem kamerkę wyłączyć :)
10 minut na rozmasowanie piszczela i jestem gotowy do dalszej jazdy.

Wjeżdżamy w las... Nie znoszę zimna, nie znoszę deszczu i przenikliwie zimnego wiatru - a tak własnie mi się kojarzy jesień. To co zastałem w górach całkiem zniszczyło mój światopogląd.

ciepło, słonecznie, iście zajezłociście:


Złota jesień - Me gusta!

Na szlaku sporo turystów. Tych młodych i tych starszych, sporo również piesków z właścicielami. Każdy chciał skorzystać z pięknej słonecznej pogody.
My chyba na swoich rowerach byliśmy jakimś dziwnym zjawiskiem na tym terenie, bo raz po raz ktoś nas zaczepiał, albo głośno się zastanawiał jak my tu dajemy radę jeździć.
Doszło nawet do tego, że jakaś dziewczyna zdjęcia nam robiła. Pewnie wiedziała, że to Grupa Wypadowa. Człowiek jak się raz pojawi w mediach, to ta sława już za nim idzie :P

Na szczycie chwilka na delektowanie się widokiem na Brenną i okoliczne szczyty, a następnie zjazd na część komercyjną i gastronomiczną Równicy.
Tutaj tłumy. Pełno ludzi, samochodów, motocyklów i tylko garstka rowerzystów...

Widok z Równicy:


Po zregenerowaniu sił następuje punkt kulminacyjny. Zjazd trudnym technicznie szlakiem do Ustronia. Miejscami tak stromy, że ludzie ledwo schodzili. Część trasy przejechałem, część jednak poprowadziłem spokojnie rower. Mam dla kogo żyć, to nie będę się rzucał w przepaść.

Końcówka szlaku to dosłownie przelot rowerem. Na klamki hamulców naciskałem tylko dlatego, że turyści opornie uciekali z drogi. Tył roweru pięknie tańcował na liściach podczas manewru przyhamowywania. Prędkość przelotu miejscami dochodziła do 50 km/h. Coś pięknego. Dostałem takiego zastrzyku adrenaliny, że powrót do Jastrzębia przebiegał bez kryzysów i bez zmęczenia.

A tymczasem zapraszam na film:

tu jest wszystko od piękna po ekstremalną szybkość.



Tą wycieczką przekroczyłem granicę 2000 km :) Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 94.40 km (18.00 km teren), czas: 05:38 h, avg:16.76 km/h, prędkość maks: 49.10 km/h
Temperatura:6.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Poszukiwania jesieni

Piątek, 19 października 2012 | dodano: 19.10.2012Kategoria 0-50
Kolejny dzień rozgrzewania mięśni. Po wczorajszym wpisie napisał do mnie Toto (Damian), że moje wpisy na blogu motywują do działania :)
Kupił rower [Scott 29 cali], chce jeździć i żebym przy następnej okazji pamiętał o nim. Pamiętałem :P
Dzisiaj znów chciałem zrobić kilka kilometrów, więc była okazja na wspólną wycieczkę po Jastrzębiu.
Temat przewodni poszukiwanie oznak jesieni :)

Trasa:


Zofiówka- Pochwacie- Przyjaźń - Park zdrojowy - Zdrój - Moszczenica - Ruptawa - Bzie - Las Kyndra - Zofiówka

w sumie zrobiliśmy 26 kilometrowe kółko.

Sprawdziliśmy czy do parku zdrojowego oraz do lasu Kyndra zawitała jesień.
Jest pięknie, ale to jeszcze nie to. Wciąż niezbyt okazały dywan z liści... trzeba czekać ale oczywiście nadal korzystać ze słońca, a nie czekać w fotelu.

Przerwa w parku:




Kyndra:


Damian na 29r


W sobotę zapewne też gdzieś będę chciał się w okolicy pokręcić, więc jak ktoś chętny to pisać, będziemy in touch ;) Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 26.10 km (3.50 km teren), czas: 01:31 h, avg:17.21 km/h, prędkość maks: 44.40 km/h
Temperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)