- Kategorie:
- 0-50.64
- 100 i więcej.23
- 50-100.59
- Beskid Mały.2
- Beskid Śląski.19
- Beskid Żywiecki.0
- Miejska dżungla.11
- Off Road.61
- samotnie.37
- z Asią.14
Beskid Ślaski: Równica
Niedziela, 21 października 2012 | dodano: 23.10.2012Kategoria 50-100, Beskid Śląski, Off Road
Ostatnie słoneczne dni października i planowana wcześniej wyprawa na Równicę pod którą rozgrzewałem kilka dni wcześniej nogi krótkimi wypadami po okolicy.
Wyprawa razem z Benym i Rafałem. Niestety Damian od kilku dni męczył się na L4 i nie mógł do nas dołączyć - ale wiem, że żałuje bardzo. A jest czego żałować... ;)
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Bąków - Drogomyśl - Skoczów - Ustroń - Beskidek (700 m.n.p.m.) - Równica (884 m.n.p.m.) - Ustroń - Skoczów - Drogomyśl - Bąków - Jastrzębie-Zdrój
W sumie 94 km.
Rozgrzewka była jak najbardziej wskazana, bo miałem spory przestój w jeżdżeniu rowerem. Dodatkowo niedzielny poranek był wyjątkowo mroźny (całe 6*C) i wyjątkowo mglisty. Idealne warunki na jazdę w krótkich spodenkach, szczególnie że długich wciąż nie posiadam :P
Dojazd do Ustronia dość oporny z mojej strony. Tempo narzucane przez Benego i Rafała jakoś mi nie odpowiadało. Nie wiem czy było dla mnie za zimno, zbyt pochmurno czy po prostu za wcześnie (jakąś wymówkę trzeba mieć ;)).
W Ustroniu zrzucamy z siebie bluzy. Robi się coraz cieplej i coraz piękniej. Parę ujęć artystycznych do filmiku i w drogę na szczyt.
oj nie ma letko:

jak widać z opisu dość ciekawie, aż ściągnąłem okularki bo wiedziałem, że jak zacznie ze mnie parować na tych podjazdach, to nic przez nie nie zobaczę.
Tu jeszcze wspomnę, że nim wjechaliśmy w góry to spotkał mnie drobny incydent. Lewa ręka na kierownicy, prawa wyłącza kamerkę, Rafał zajeżdża mi drogę, hamuje przednim hamulcem i... lot nad kierownicą zakończony pięknym telemarkiem. Dobrze, że buty wypięły się z SPDków, bo byłby lot na twarz. Szkoda tylko że przyhaczyłem o kierownice rozwalonym kilka dni wcześniej w pracy piszczelem... i znów mocno bolało i znów mocno spuchło... i tyle bólu poszło na marne, bo niestety materiału filmowego z tego przelotu nie było, zdążyłem kamerkę wyłączyć :)
10 minut na rozmasowanie piszczela i jestem gotowy do dalszej jazdy.
Wjeżdżamy w las... Nie znoszę zimna, nie znoszę deszczu i przenikliwie zimnego wiatru - a tak własnie mi się kojarzy jesień. To co zastałem w górach całkiem zniszczyło mój światopogląd.
ciepło, słonecznie, iście zajezłociście:

Złota jesień - Me gusta!
Na szlaku sporo turystów. Tych młodych i tych starszych, sporo również piesków z właścicielami. Każdy chciał skorzystać z pięknej słonecznej pogody.
My chyba na swoich rowerach byliśmy jakimś dziwnym zjawiskiem na tym terenie, bo raz po raz ktoś nas zaczepiał, albo głośno się zastanawiał jak my tu dajemy radę jeździć.
Doszło nawet do tego, że jakaś dziewczyna zdjęcia nam robiła. Pewnie wiedziała, że to Grupa Wypadowa. Człowiek jak się raz pojawi w mediach, to ta sława już za nim idzie :P
Na szczycie chwilka na delektowanie się widokiem na Brenną i okoliczne szczyty, a następnie zjazd na część komercyjną i gastronomiczną Równicy.
Tutaj tłumy. Pełno ludzi, samochodów, motocyklów i tylko garstka rowerzystów...
Widok z Równicy:

Po zregenerowaniu sił następuje punkt kulminacyjny. Zjazd trudnym technicznie szlakiem do Ustronia. Miejscami tak stromy, że ludzie ledwo schodzili. Część trasy przejechałem, część jednak poprowadziłem spokojnie rower. Mam dla kogo żyć, to nie będę się rzucał w przepaść.
Końcówka szlaku to dosłownie przelot rowerem. Na klamki hamulców naciskałem tylko dlatego, że turyści opornie uciekali z drogi. Tył roweru pięknie tańcował na liściach podczas manewru przyhamowywania. Prędkość przelotu miejscami dochodziła do 50 km/h. Coś pięknego. Dostałem takiego zastrzyku adrenaliny, że powrót do Jastrzębia przebiegał bez kryzysów i bez zmęczenia.
A tymczasem zapraszam na film:
tu jest wszystko od piękna po ekstremalną szybkość.

Tą wycieczką przekroczyłem granicę 2000 km :)
Temperatura:6.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wyprawa razem z Benym i Rafałem. Niestety Damian od kilku dni męczył się na L4 i nie mógł do nas dołączyć - ale wiem, że żałuje bardzo. A jest czego żałować... ;)
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Bąków - Drogomyśl - Skoczów - Ustroń - Beskidek (700 m.n.p.m.) - Równica (884 m.n.p.m.) - Ustroń - Skoczów - Drogomyśl - Bąków - Jastrzębie-Zdrój
W sumie 94 km.
Rozgrzewka była jak najbardziej wskazana, bo miałem spory przestój w jeżdżeniu rowerem. Dodatkowo niedzielny poranek był wyjątkowo mroźny (całe 6*C) i wyjątkowo mglisty. Idealne warunki na jazdę w krótkich spodenkach, szczególnie że długich wciąż nie posiadam :P
Dojazd do Ustronia dość oporny z mojej strony. Tempo narzucane przez Benego i Rafała jakoś mi nie odpowiadało. Nie wiem czy było dla mnie za zimno, zbyt pochmurno czy po prostu za wcześnie (jakąś wymówkę trzeba mieć ;)).
W Ustroniu zrzucamy z siebie bluzy. Robi się coraz cieplej i coraz piękniej. Parę ujęć artystycznych do filmiku i w drogę na szczyt.
oj nie ma letko:

jak widać z opisu dość ciekawie, aż ściągnąłem okularki bo wiedziałem, że jak zacznie ze mnie parować na tych podjazdach, to nic przez nie nie zobaczę.
Tu jeszcze wspomnę, że nim wjechaliśmy w góry to spotkał mnie drobny incydent. Lewa ręka na kierownicy, prawa wyłącza kamerkę, Rafał zajeżdża mi drogę, hamuje przednim hamulcem i... lot nad kierownicą zakończony pięknym telemarkiem. Dobrze, że buty wypięły się z SPDków, bo byłby lot na twarz. Szkoda tylko że przyhaczyłem o kierownice rozwalonym kilka dni wcześniej w pracy piszczelem... i znów mocno bolało i znów mocno spuchło... i tyle bólu poszło na marne, bo niestety materiału filmowego z tego przelotu nie było, zdążyłem kamerkę wyłączyć :)
10 minut na rozmasowanie piszczela i jestem gotowy do dalszej jazdy.
Wjeżdżamy w las... Nie znoszę zimna, nie znoszę deszczu i przenikliwie zimnego wiatru - a tak własnie mi się kojarzy jesień. To co zastałem w górach całkiem zniszczyło mój światopogląd.
ciepło, słonecznie, iście zajezłociście:
Złota jesień - Me gusta!
Na szlaku sporo turystów. Tych młodych i tych starszych, sporo również piesków z właścicielami. Każdy chciał skorzystać z pięknej słonecznej pogody.
My chyba na swoich rowerach byliśmy jakimś dziwnym zjawiskiem na tym terenie, bo raz po raz ktoś nas zaczepiał, albo głośno się zastanawiał jak my tu dajemy radę jeździć.
Doszło nawet do tego, że jakaś dziewczyna zdjęcia nam robiła. Pewnie wiedziała, że to Grupa Wypadowa. Człowiek jak się raz pojawi w mediach, to ta sława już za nim idzie :P
Na szczycie chwilka na delektowanie się widokiem na Brenną i okoliczne szczyty, a następnie zjazd na część komercyjną i gastronomiczną Równicy.
Tutaj tłumy. Pełno ludzi, samochodów, motocyklów i tylko garstka rowerzystów...
Widok z Równicy:

Po zregenerowaniu sił następuje punkt kulminacyjny. Zjazd trudnym technicznie szlakiem do Ustronia. Miejscami tak stromy, że ludzie ledwo schodzili. Część trasy przejechałem, część jednak poprowadziłem spokojnie rower. Mam dla kogo żyć, to nie będę się rzucał w przepaść.
Końcówka szlaku to dosłownie przelot rowerem. Na klamki hamulców naciskałem tylko dlatego, że turyści opornie uciekali z drogi. Tył roweru pięknie tańcował na liściach podczas manewru przyhamowywania. Prędkość przelotu miejscami dochodziła do 50 km/h. Coś pięknego. Dostałem takiego zastrzyku adrenaliny, że powrót do Jastrzębia przebiegał bez kryzysów i bez zmęczenia.
A tymczasem zapraszam na film:
tu jest wszystko od piękna po ekstremalną szybkość.

Tą wycieczką przekroczyłem granicę 2000 km :)
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
94.40 km (18.00 km teren), czas: 05:38 h, avg:16.76 km/h,
prędkość maks: 49.10 km/hTemperatura:6.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
kozak filmik ładnie zasuwałeś graty
łapa tabaka marcin itd :) - 20:42 piątek, 2 listopada 2012 | linkuj
Komentuj