- Kategorie:
- 0-50.64
- 100 i więcej.23
- 50-100.59
- Beskid Mały.2
- Beskid Śląski.19
- Beskid Żywiecki.0
- Miejska dżungla.11
- Off Road.61
- samotnie.37
- z Asią.14
Brenna... prawie ;)
Środa, 8 maja 2013 | dodano: 08.05.2013Kategoria 50-100
Po nocce w pracy wracam do domu. Na dworze pogoda iście wakacyjna. Błękitne niebo, gorąco, żar leje się z nieba. Już wiem, że dziś będzie rower :)
3 godziny snu i jestem gotów do zrobienia kilku kilometrów.
"Memory fajw Krzysiu" i jesteśmy umówieni na wspólny wypad rowerami.
Pogoda już mniej upalna i widać gołym okiem, że coś wisi w powietrzu, ale trzeba być dobrej myśli czyli olać serwisy pogodowe.
Trasa:
Jastrzębie - Bąków - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Prawie Brenna - Skoczów - Ochaby - Drogomyśl - Bąków - Jastrzębie
W planach był wypad do Ochab i z powrotem, później Skoczów i z powrotem, a dojechaliśmy prawie do Brennej :).
Ale po kolei.
Docieramy do wiślanki w Drogomyślu, tu nas łapie pierwszy deszcz. Na całe szczęście jest przystanek.
Niczym "przystankersi" okupujemy wiatę przystanku i czekamy aż przestanie padać.
Oczywiście wszystko logistycznie dograne było, bo nim zaczęło padać deszcz, to my już zajęliśmy strategiczne miejsca pod wiatą :)
Odmiana blokersa - Krzysiek przystankers:

Przeszło pół godziny wpatrywania się w przejeżdżające pojazdy i możemy ponownie ruszać. Na szczęście to był przelotny deszcz. Burze i pioruny gdzieś przeszły bokiem. Choć nad głowami jakieś gromy Zeusa słyszeliśmy.
Mokrymi ścieżkami rowerowymi dojeżdżamy do Ochab.
wyszło słoneczko:

Styl przyczajonego żurawia:

Mycie opon w Wiśle:

Wciąż mokrymi ścieżkami rowerowymi pełnymi kałuż jedziemy w kierunku Brennej. Ochaby i Skoczów to było trochę za mało kilometrów :)
W Górkach Wielkich odwiedzamy sklep. Power wafel na ząb i znowu przemy do przodu.
Praktycznie przed samą Brenną ponownie atakują nas chmury deszczowe. Niestety brak w okolicach przystanków, więc decydujemy się zawrócić i uciekać przed deszczem.
Deszczowe chmury po raz kolejny obrały sobie bezbronnych i nieprzygotowanych na takie warunki rowerzystów :)
Idzie chmura, spadamy stąd:

Przez kilka kilometrów jedziemy w kroplach deszczu, ale dobre tempo jazdy pozwola nam na ucieczkę i jedyne krople, które spadają na nas, to te wyrzucane przez koła naszych rowerów.
Przed Bąkowem jeszcze jedna przerwa na batoniki:

i kilka kilometrów dalej wjeżdżamy do Jastrzębia.
Następnym razem uda się dojechać do Brennej w końcu "nie ma złej pogody, jest tylko źle ubrany rowerzysta" :)
Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
3 godziny snu i jestem gotów do zrobienia kilku kilometrów.
"Memory fajw Krzysiu" i jesteśmy umówieni na wspólny wypad rowerami.
Pogoda już mniej upalna i widać gołym okiem, że coś wisi w powietrzu, ale trzeba być dobrej myśli czyli olać serwisy pogodowe.
Trasa:
Jastrzębie - Bąków - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Prawie Brenna - Skoczów - Ochaby - Drogomyśl - Bąków - Jastrzębie
W planach był wypad do Ochab i z powrotem, później Skoczów i z powrotem, a dojechaliśmy prawie do Brennej :).
Ale po kolei.
Docieramy do wiślanki w Drogomyślu, tu nas łapie pierwszy deszcz. Na całe szczęście jest przystanek.
Niczym "przystankersi" okupujemy wiatę przystanku i czekamy aż przestanie padać.
Oczywiście wszystko logistycznie dograne było, bo nim zaczęło padać deszcz, to my już zajęliśmy strategiczne miejsca pod wiatą :)
Odmiana blokersa - Krzysiek przystankers:

Przeszło pół godziny wpatrywania się w przejeżdżające pojazdy i możemy ponownie ruszać. Na szczęście to był przelotny deszcz. Burze i pioruny gdzieś przeszły bokiem. Choć nad głowami jakieś gromy Zeusa słyszeliśmy.
Mokrymi ścieżkami rowerowymi dojeżdżamy do Ochab.
wyszło słoneczko:

Styl przyczajonego żurawia:

Mycie opon w Wiśle:

Wciąż mokrymi ścieżkami rowerowymi pełnymi kałuż jedziemy w kierunku Brennej. Ochaby i Skoczów to było trochę za mało kilometrów :)
W Górkach Wielkich odwiedzamy sklep. Power wafel na ząb i znowu przemy do przodu.
Praktycznie przed samą Brenną ponownie atakują nas chmury deszczowe. Niestety brak w okolicach przystanków, więc decydujemy się zawrócić i uciekać przed deszczem.
Deszczowe chmury po raz kolejny obrały sobie bezbronnych i nieprzygotowanych na takie warunki rowerzystów :)
Idzie chmura, spadamy stąd:

Przez kilka kilometrów jedziemy w kroplach deszczu, ale dobre tempo jazdy pozwola nam na ucieczkę i jedyne krople, które spadają na nas, to te wyrzucane przez koła naszych rowerów.
Przed Bąkowem jeszcze jedna przerwa na batoniki:

i kilka kilometrów dalej wjeżdżamy do Jastrzębia.
Następnym razem uda się dojechać do Brennej w końcu "nie ma złej pogody, jest tylko źle ubrany rowerzysta" :)

Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
76.42 km (15.00 km teren), czas: 03:52 h, avg:19.76 km/h,
prędkość maks: 43.70 km/hTemperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie Boryńskiego tylko Zofiówkowego i nie elektryka(nie przyznaje sie do tej grupy, za duzo HOMO:P) tylko kierowce transportowca marki becker warkop:):P
dziabolek - 07:46 piątek, 10 maja 2013 | linkuj
no w końcu naszego Boryńskiego elektryka poruszyłeś do ruchu :)
kpiechowicz - 06:15 piątek, 10 maja 2013 | linkuj
no kolego średnia na prawdę na poziomie ccc ;p Krzysiek jak zwykle się obija ten jego trek nic a nic nie ułatwia mu jazdy ;p
marcinsjz - 08:09 czwartek, 9 maja 2013 | linkuj
to ja tu myślałem, że Ty będziesz sobie smacznie spał po nocce, a tu widzę wypad rowerowy, również skorzystałem z ładnej pogody i zrobiłem podobny dystans, tylko nie pchałem się w deszcz, a zwinnie zostawiałem go z boku :)
toto303 - 00:27 czwartek, 9 maja 2013 | linkuj
Komentuj
toto303 - 00:27 czwartek, 9 maja 2013 | linkuj