- Kategorie:
- 0-50.64
- 100 i więcej.23
- 50-100.59
- Beskid Mały.2
- Beskid Śląski.19
- Beskid Żywiecki.0
- Miejska dżungla.11
- Off Road.61
- samotnie.37
- z Asią.14
Wpisy archiwalne w kategorii
50-100
Dystans całkowity: | 4292.22 km (w terenie 744.50 km; 17.35%) |
Czas w ruchu: | 241:38 |
Średnia prędkość: | 17.76 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.57 km/h |
Suma podjazdów: | 25886 m |
Maks. tętno maksymalne: | 182 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 143 (74 %) |
Suma kalorii: | 87309 kcal |
Liczba aktywności: | 59 |
Średnio na aktywność: | 72.75 km i 4h 05m |
Więcej statystyk |
Pętla po okolicy

Takie cudaki na rynku w Żorach © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
53.16 km (9.00 km teren), czas: 02:36 h, avg:20.45 km/h,
prędkość maks: 41.25 km/hTemperatura: HR max:173 ( 90%) HR avg:143 ( 74%) Kalorie: 2152 (kcal)
Pierwszy Wrak Race w Jastrzębiu-Zdroju
Niedziela, 19 kwietnia 2015 | dodano: 27.04.2015Kategoria 50-100
Trasa:
Pierwszy i nie ostatni Wrak Race w naszym mieście. Kolejny w połowie maja, kto nie był, kto nie widział, kto był i widział i kto chce zobaczyć, to będzie miał okazję 17 maja.

Wrak Race Jastrzębie-Zdrój © ralph03
Odpoczynek - nogi wciąż bez formy :/

Staw Młyńszczok © ralph03
Podobno bez gwiazdy nie ma jazdy. Na przejściu granicznych w Gołkowice-Závada wciąż widać pozostałości dawnego ustroju.

Przejście graniczne Gołkowice © ralph03
Sprawdziliśmy jak idzie budowa inhalatorium w Parku Zdrojowym. Według informacji umieszczonych na stronie jastrzebie.pl budowa ma się zakończyć w pierwszej połowie 2015 roku. Historia miasta wielokrotnie pokazała, że u nas są wiecznie poślizgi, obsuwy czasowe i problemy. Czy tak będzie i tym razem? Nie chciałbym żeby z moich ust padło "a nie mówiłem?".

Budowa inhalatorium w Parku Zdrojowym © ralph03

Jakiś mostek gdzieś nad rzeczką © ralph03
Temperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2059 (kcal)
Pierwszy i nie ostatni Wrak Race w naszym mieście. Kolejny w połowie maja, kto nie był, kto nie widział, kto był i widział i kto chce zobaczyć, to będzie miał okazję 17 maja.

Wrak Race Jastrzębie-Zdrój © ralph03
Odpoczynek - nogi wciąż bez formy :/

Staw Młyńszczok © ralph03
Podobno bez gwiazdy nie ma jazdy. Na przejściu granicznych w Gołkowice-Závada wciąż widać pozostałości dawnego ustroju.

Przejście graniczne Gołkowice © ralph03
Sprawdziliśmy jak idzie budowa inhalatorium w Parku Zdrojowym. Według informacji umieszczonych na stronie jastrzebie.pl budowa ma się zakończyć w pierwszej połowie 2015 roku. Historia miasta wielokrotnie pokazała, że u nas są wiecznie poślizgi, obsuwy czasowe i problemy. Czy tak będzie i tym razem? Nie chciałbym żeby z moich ust padło "a nie mówiłem?".

Budowa inhalatorium w Parku Zdrojowym © ralph03

Jakiś mostek gdzieś nad rzeczką © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
53.22 km (0.00 km teren), czas: 02:48 h, avg:19.01 km/h,
prędkość maks: 41.30 km/hTemperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2059 (kcal)
Pierwsze kilometry w 2015 roku
Pierwsze spotkanie z rowerem w tym roku. Na dworze, pięknie, słonecznie, grzechem było nie skorzystać z takiej pogody.
Trasa:

Las między Warszowicami, a Suszcem © ralph03
Temperatura:20.0 HR max:178 ( 93%) HR avg:133 ( 69%) Kalorie: 2475 (kcal)
Trasa:

Las między Warszowicami, a Suszcem © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
56.14 km (0.00 km teren), czas: 03:22 h, avg:16.68 km/h,
prędkość maks: 39.80 km/hTemperatura:20.0 HR max:178 ( 93%) HR avg:133 ( 69%) Kalorie: 2475 (kcal)
SWD: 316Y + R4
Kolejna trasa zaplanowana przez Benego. Tym razem jadę samotnie, bo reszta w pracy lub będzie szła do pracy. Ja dopiero o północy zaczynam dzień roboczy (noc roboczą), taki troszeczkę przedłużony weekend :)
Trasa:
Przez Połomię jadę nad Balaton. Wodzisławskie kąpielisko tonie w liściach. Pani Jesień tu była i chyba zażyła orzeźwiającej kąpieli :)

Jesień nad Balatonem - Wodzisław Śląski © ralph03
Ślad poprowadzony przez Benego po balatońskich ścieżkach wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Świetnie się jechało.
Punktualnie o 12 w południe docieram na rynek. Tu już muszę ponarzekać na wytyczony ślad, bo przez rynek i okolicę musiałem jechać pod prąd... Na szczęście to jedyna taka niedogodność jaką zauważyłem.

Wodzisław Śląski - rynek © ralph03
Z Wodzisławia żółtym szlakiem kieruję się naokoło nad Olzę. Przez Turzę Śląską, Gorzyczki, Gorzyce, Syrynkę, Syrynę, Lubomię, Buków, Bluszczów, Rogów i Olzę. Trasa bardzo naokoło, ale po drodze dużo lasów, co bardzo mi się podobało, bo lubię śmigać po lasach :)
Między Gorzyczkami a Uchylskiem trafiam na ekipę elektryków. Z całej ekipy tylko jeden człowiek się mną zainteresował i ostrzegł w porę, że przez drogę puszczają kable i żebym uważał, bo mogę coś pozrywać. Te trzy stalowe liny, które zobaczyłem prędzej zrzuciłoby mnie z roweru niż ja bym im jakąkolwiek krzywdę zrobił.

Przerzucanie kabli © ralph03
W Czyżowicach żółty szlak rowerowy przebiega w pobliżu bardzo ładnych domków umieszczonych w pobliżu stawków. Człowiek pomyślałby, fajne miejsce na wybudowanie chałupy, z drugiej strony jakby mocniej się zastanowić, toż to wylęgarnia komarów :P

Zaciszne miejsca nad stawami © ralph03
Mniej więcej do Syryni żółta trasa nr 316, którą podążałem była świetnie oznaczona. Co więcej byłem zachwycony ilością znaków, czasem zdawało mi się, że są one za często ustawiane. Później jednak było znacznie gorzej i gdybym nie jechał z odpalonym śladem na telefonie, to mógłbym się nieźle pogubić w lesie lub tracić niepotrzebny czas na zastanawianie się czy rzucanie monetą gdzie teraz.

Wyjazd z lasu - Lubomia © ralph03
Od Lubomii znów oznakowanie powraca, choć nie jest aż tak doskonałe jak miałem je na wcześniejszych kilometrach. W sumie dla mnie , to nie miało większego znaczenia, bo cała trasę leciałem z włączonym OruxMaps i naniesionym śladem. Jednak jakby ktoś chciał bez wspomagaczy zrobić szlak 316Y, to nie raz może się zdziwić. Do Olzy dojeżdżam już prawie w 100% asfaltami, nie licząc kawałka wzgórza w "pięknej wsi w woj. śląskim" - tak reklamuje się Bluszczów :) Na szczycie wzgórza figurka Jana Nepomucena i piękny widok na bramę morawską.

Brama Morawska - Bluszczów © ralph03
W Olzie uzupełniam zapas płynów, bo litrowy napój właśnie zaczął się kończyć. Również w Olzie zmieniam szlak i do Jastrzębia jadę kierując się szlakiem R4.

Las jeeeee :) © ralph03
Temperatura:22.0 HR max:173 ( 90%) HR avg:139 ( 72%) Kalorie: 3668 (kcal)
Trasa:
Przez Połomię jadę nad Balaton. Wodzisławskie kąpielisko tonie w liściach. Pani Jesień tu była i chyba zażyła orzeźwiającej kąpieli :)

Jesień nad Balatonem - Wodzisław Śląski © ralph03
Ślad poprowadzony przez Benego po balatońskich ścieżkach wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Świetnie się jechało.
Punktualnie o 12 w południe docieram na rynek. Tu już muszę ponarzekać na wytyczony ślad, bo przez rynek i okolicę musiałem jechać pod prąd... Na szczęście to jedyna taka niedogodność jaką zauważyłem.

Wodzisław Śląski - rynek © ralph03
Z Wodzisławia żółtym szlakiem kieruję się naokoło nad Olzę. Przez Turzę Śląską, Gorzyczki, Gorzyce, Syrynkę, Syrynę, Lubomię, Buków, Bluszczów, Rogów i Olzę. Trasa bardzo naokoło, ale po drodze dużo lasów, co bardzo mi się podobało, bo lubię śmigać po lasach :)
Między Gorzyczkami a Uchylskiem trafiam na ekipę elektryków. Z całej ekipy tylko jeden człowiek się mną zainteresował i ostrzegł w porę, że przez drogę puszczają kable i żebym uważał, bo mogę coś pozrywać. Te trzy stalowe liny, które zobaczyłem prędzej zrzuciłoby mnie z roweru niż ja bym im jakąkolwiek krzywdę zrobił.

Przerzucanie kabli © ralph03
W Czyżowicach żółty szlak rowerowy przebiega w pobliżu bardzo ładnych domków umieszczonych w pobliżu stawków. Człowiek pomyślałby, fajne miejsce na wybudowanie chałupy, z drugiej strony jakby mocniej się zastanowić, toż to wylęgarnia komarów :P

Zaciszne miejsca nad stawami © ralph03
Mniej więcej do Syryni żółta trasa nr 316, którą podążałem była świetnie oznaczona. Co więcej byłem zachwycony ilością znaków, czasem zdawało mi się, że są one za często ustawiane. Później jednak było znacznie gorzej i gdybym nie jechał z odpalonym śladem na telefonie, to mógłbym się nieźle pogubić w lesie lub tracić niepotrzebny czas na zastanawianie się czy rzucanie monetą gdzie teraz.

Wyjazd z lasu - Lubomia © ralph03
Od Lubomii znów oznakowanie powraca, choć nie jest aż tak doskonałe jak miałem je na wcześniejszych kilometrach. W sumie dla mnie , to nie miało większego znaczenia, bo cała trasę leciałem z włączonym OruxMaps i naniesionym śladem. Jednak jakby ktoś chciał bez wspomagaczy zrobić szlak 316Y, to nie raz może się zdziwić. Do Olzy dojeżdżam już prawie w 100% asfaltami, nie licząc kawałka wzgórza w "pięknej wsi w woj. śląskim" - tak reklamuje się Bluszczów :) Na szczycie wzgórza figurka Jana Nepomucena i piękny widok na bramę morawską.

Brama Morawska - Bluszczów © ralph03
W Olzie uzupełniam zapas płynów, bo litrowy napój właśnie zaczął się kończyć. Również w Olzie zmieniam szlak i do Jastrzębia jadę kierując się szlakiem R4.

Las jeeeee :) © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
99.21 km (0.00 km teren), czas: 05:08 h, avg:19.33 km/h,
prędkość maks: 51.56 km/hTemperatura:22.0 HR max:173 ( 90%) HR avg:139 ( 72%) Kalorie: 3668 (kcal)
Suszec, Goczałkowickie, Kobiór i rekord Asi
Rowerowa sobota z Asią. Chciała zrobić minimum 70 km czyli pobić ostatni rekord wynoszący jak dobrze pamiętam 65 kilometrów. Asia jak zwykle chciała jechać na zaporę nad Zbiornik Goczałkowicki, bo bardzo lubi tę trase. Na tę okazję opracowałem kilka tras, które po zsumowaniu dawały jakieś 80 km.
Ten dzień miał być również spotkaniem ze znajomymi na zaporze w Goczałkowicach. Do spotkania nie doszło, ale i tak plan kilometrażowy został wykonany i to nawet z nawiązką, bo rekord Asi w tej chwili to ponad 80 km :D
Trasa:
Wyruszamy z Suszca. Trasa lekko kosmetycznie zmieniona do tej, którą zwykle jeździliśmy nad zaporę. Tydzień wcześniej jechałem do Oświęcimia, więc miałem już obcykane ciekawe fragmenty trasy, które mogliśmy w tę sobotę wykorzystać do jazdy nad zaporę.
Po drodze zahaczamy o tamę na jeziorze Łąka. Niestety brama wjazdowa zamknięta, co nas troszeczkę zdziwiło. Na szczęście wjazd na zaporę na Goczałkowickim nie blokowały żadne przeszkody i mogliśmy przejechać na drugą stronę.

Jazda wzdłuż zapory Zbiornika Goczałkowickiego © ralph03
Ludzi tego dnia wyjątkowo mało, co nas zdziwiło. Weekend i taka garstka ludzi. Zresztą nie tylko na zaporze mało ludzi, bo i na rynku czy w parku w Pszczynie nie odczuliśmy tłumów. Dodam tylko, że na drugi dzień w niedzielę wybraliśmy się do Pszczyny pociągiem i zastaliśmy ogrom spacerowiczów zarówno w parku jak i na rynku (na którym odbywała się giełda staroci). Jak widać w niedzielę ludzie mieli więcej czasu na spędzenie czasu na świeżym powietrzu :)
Na zaporze rozpoczęliśmy drugi etap naszej rowerowej wycieczki czyli pętla po okolicach zapory. Jazda przez lasy, w pobliżu stawów czy wałami również tymi w remoncie.

Wały Wisły © ralph03

Stadko łabędzi © ralph03
Po zrobieniu prawie 20 kilometrowej pętli udajemy się do Pszczyny tradycyjnie na lody w okolice stajni królewskich, gdzie odpoczywamy przed trzecim etapem wycieczki - Kobiór, lasy kobiórskie i długi powrót do domu.

Lasy kobiórskie © ralph03
Jazda przez las dość przyjemna, dopóki nie wjeżdżamy na Plessówkę. Jak ja nie cierpię tego szlaku... tyłek przetrzepany ;)

Podobuz Auschwitz-Birkenau - pamiątkowy pomnik w Kobiórze © ralph03
Do Suszca dojeżdżamy jak już słońce zaczyna chować się i zapadają ciemności. Asią dała radę, choć zakwasy trzymały jeszcze przez kilka dni :P

Zachód słońca w Suszczu © ralph03
Temperatura:20.0 HR max:154 ( 80%) HR avg:107 ( 56%) Kalorie: 2770 (kcal)
Ten dzień miał być również spotkaniem ze znajomymi na zaporze w Goczałkowicach. Do spotkania nie doszło, ale i tak plan kilometrażowy został wykonany i to nawet z nawiązką, bo rekord Asi w tej chwili to ponad 80 km :D
Trasa:
Wyruszamy z Suszca. Trasa lekko kosmetycznie zmieniona do tej, którą zwykle jeździliśmy nad zaporę. Tydzień wcześniej jechałem do Oświęcimia, więc miałem już obcykane ciekawe fragmenty trasy, które mogliśmy w tę sobotę wykorzystać do jazdy nad zaporę.
Po drodze zahaczamy o tamę na jeziorze Łąka. Niestety brama wjazdowa zamknięta, co nas troszeczkę zdziwiło. Na szczęście wjazd na zaporę na Goczałkowickim nie blokowały żadne przeszkody i mogliśmy przejechać na drugą stronę.

Jazda wzdłuż zapory Zbiornika Goczałkowickiego © ralph03
Ludzi tego dnia wyjątkowo mało, co nas zdziwiło. Weekend i taka garstka ludzi. Zresztą nie tylko na zaporze mało ludzi, bo i na rynku czy w parku w Pszczynie nie odczuliśmy tłumów. Dodam tylko, że na drugi dzień w niedzielę wybraliśmy się do Pszczyny pociągiem i zastaliśmy ogrom spacerowiczów zarówno w parku jak i na rynku (na którym odbywała się giełda staroci). Jak widać w niedzielę ludzie mieli więcej czasu na spędzenie czasu na świeżym powietrzu :)
Na zaporze rozpoczęliśmy drugi etap naszej rowerowej wycieczki czyli pętla po okolicach zapory. Jazda przez lasy, w pobliżu stawów czy wałami również tymi w remoncie.

Wały Wisły © ralph03

Stadko łabędzi © ralph03
Po zrobieniu prawie 20 kilometrowej pętli udajemy się do Pszczyny tradycyjnie na lody w okolice stajni królewskich, gdzie odpoczywamy przed trzecim etapem wycieczki - Kobiór, lasy kobiórskie i długi powrót do domu.

Lasy kobiórskie © ralph03
Jazda przez las dość przyjemna, dopóki nie wjeżdżamy na Plessówkę. Jak ja nie cierpię tego szlaku... tyłek przetrzepany ;)

Podobuz Auschwitz-Birkenau - pamiątkowy pomnik w Kobiórze © ralph03
Do Suszca dojeżdżamy jak już słońce zaczyna chować się i zapadają ciemności. Asią dała radę, choć zakwasy trzymały jeszcze przez kilka dni :P

Zachód słońca w Suszczu © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
80.69 km (0.00 km teren), czas: 05:33 h, avg:14.54 km/h,
prędkość maks: 32.76 km/hTemperatura:20.0 HR max:154 ( 80%) HR avg:107 ( 56%) Kalorie: 2770 (kcal)
Terlicko i Cieszyn
Piątek, 12 września 2014 | dodano: 12.09.2014Kategoria 50-100
To dzień, który muszę zaznaczyć sobie w kalendarzu i co roku obchodzić równie uroczyście jak święta narodowe. Po miesiącach oczekiwania, proszenia, zagadywania, zachęcania, kuszenia i błagania (no dobra, aż tak się nie poniżałem :)) udało mi się wyciągnąć Damiana na wspólny wypad rowerowy. Cóż człowiek zajęty, zapracowany, zmusza się żeby wyjeżdżać to tu, to tam... z oporami chodzi na różne imprezy typu kawalerskie czy wesela, ale jak przystało na dobrego kolegę poświęcił swój cenny czas w czasie urlopu i przez kilka godzin (a jakże i w ten dzień czas był ograniczony) mogliśmy zrobić jakąś trasę.
Padło na Republikę Czeską (ostatnio jakoś wole po Czechach jeździć niż po Polsce) i dawno temu zaplanowaną przez Benego trasę po czeskich jeziorach. Trasę troszeczkę zmodyfikowaliśmy i jeśli chodzi o zbiorniki wodne, to okrążyliśmy tylko Terlicko i zamiast udać się na Żermanice, to wróciliśmy do kraju przez Cieszyn. Zbiornik wodny Żermanice zostawię sobie na innym raz.
Trasa:
Żeby się nie pogubić za granicą zasysam do OruxMaps potrzebny skrawek mapy, tak aby móc nawigować bez potrzeby łączenia się z Internetem. Na to nakładam zrobioną przez Benego trasę i w drogę.
Granice państwa polskiego pokonujemy tradycyjnie przez turystyczne przejście na Żwirki i Wigury. Na asfaltową ścieżkę wzdłuż Olzy wskakujemy na wysokości znanej pewnie wielu rowerzystom fabryki Shimano.

Olza po czeskiej stronie © ralph03
Nie jedziemy wzdłuż Olzy do Darkova i zabytkowego mostu tylko przeskakujemy na najbliższym moście na drugą stronę i ścinamy trochę utworzoną przez Benego trasę. Przy okazji pokazuję Damianowi najnowsze odkrycie czyli wielkie pole golfowe.

Szlak 6097 w Czechach © ralph03
Dojeżdzamy do szlaku rowerowego numer 6097 i kierujemy się nim w kierunku Terlicka. Szlak pokrywa się w 99% z tym co widzę na telefonie i co wcześniej przygotował Beny. Ścieżki rowerowe w Czechach są bardzo dobrze oznakowane, także bez trudu nawigujemy do celu.

Terlicko za 3 kilometry © ralph03
Trasa bardzo pagórkowata, raz przyjemny zjazd innym razem już mniej przyjemne wspinanie. Damian ostatnio mało jeździł rowerem, więc odczuwa te wszystkie podjazdy ale jest z Grupy Wypadowej, więc nie poddaje się :)
Po 36 kilometrach jazdy docieramy do zapory zbiornika wodnego Terlicko, skąd rozpoczynamy Tour de Terlicko :)

Zapora wodna - Terlicko © ralph03
Barwa wody mało ciekawa ale rybki były widoczne. Nawet natrafiliśmy na starszego Czecha pływającego wzdłuż zapory, który radośnie do nas krzyczał, żebyśmy się przyłączyli bo woda ciepła. Może gdybyśmy mieli rowerki wodne...
My jednak mieliśmy rowerki górskie, więc po szybkim foceniu wróciliśmy na pagórkowatą trasę Tour de Terlicko.
Tu muszę napisać, że jestem dość mocno zawiedziony trasą wokół Terlicka. Przez praktycznie całą trasę nie ma widoku na jezioro. Do jeziora zbliżamy się tylko na zaporze i na drodze nr 11 po drugiej stronie zbiornika, a tak to przez całą trasę jezioro zasłaniają drzewa. Taka mało widokowa trasa.
Żeby choć trochę pooglądać sobie zbiornik z innej strony zjeżdżaliśmy z głównej drogi w jego kierunku. Najpierw przy posterunku policji, gdzie zrobiliśmy krótką przerwę, a następnie gdzieś przy jakiejś przystani skąd mieliśmy widok na wyciąg, niestety znajdujący się po drugiej stronie wody.

Przystań, a w oddali wyciąg do narciarstwa wodnego © ralph03
Kółko zrobione i wracamy z powrotem na szlak 6097. Część trasy wokół Terlicka pokrywa się ze szlakiem nr 56 - to taka informacja dla zainteresowanych.
Żeby nie wracać tak samo do domu, to odbijamy w kierunku miejscowości Chotebuz. Nie korzystamy jednak ze szlaku 6100, który mijaliśmy jadąc na Terlicko. Na mapie znajduje inny szlak, który prowadzi przez las - lubimy las :)

Miłośnicy wycieczek po lesie ręka do góry :) © ralph03
Po wyjeździe z lasu trafiamy na kolejny kolorowy szlak (niebieski), którym docieramy do rowerowego szlaku nr 10 i takim sposobem trafiamy do Czeskiego Cieszyna, a następnie do po prostu Cieszyna (tego polskiego ma się rozumieć).

Proszę przygotować paszporty do kontroli - Most Przyjaźni © ralph03
Na rynku w Cieszynie dłuższa przerwa i powrót do domu.

Rynek w Cieszynie © ralph03
Powrót dość ruchliwą drogą 938. Drogą której nie znoszę i po raz kolejny zostało to potwierdzone. Jakiś idiota w Fordzie Mondeo próbował nas zepchnąć z drogi, bo akurat zachciało mu się wyprzedzać. W sumie nie wiem czy jeszcze chamsko na nas trąbił czy to trąbił gościu, którego ten kretyn wyprzedzał. Wiem jedno było niebezpiecznie i gdybym był głupszy/odważniejszy (niepotrzebne skreślić), to wyjechałbym rowerem ciut bardziej na środek jezdni i sprawdził co zrobi. Jednak nie dałem się zepchnąć z drogi i po prostu jechałem normalnie krawędzią jezdni tak jak powinienem.
Zjechaliśmy z tej przeklętej drogi i jakiś czas poźniej Zebrzydowicach zrobiliśmy jeszcze jedną przerwę delektując się promieniami Słońca.

Punkt odpoczynkowy - Zebrzydowice © ralph03
Temperatura:22.0 HR max:182 ( 95%) HR avg:138 ( 72%) Kalorie: (kcal)
Padło na Republikę Czeską (ostatnio jakoś wole po Czechach jeździć niż po Polsce) i dawno temu zaplanowaną przez Benego trasę po czeskich jeziorach. Trasę troszeczkę zmodyfikowaliśmy i jeśli chodzi o zbiorniki wodne, to okrążyliśmy tylko Terlicko i zamiast udać się na Żermanice, to wróciliśmy do kraju przez Cieszyn. Zbiornik wodny Żermanice zostawię sobie na innym raz.
Trasa:
Żeby się nie pogubić za granicą zasysam do OruxMaps potrzebny skrawek mapy, tak aby móc nawigować bez potrzeby łączenia się z Internetem. Na to nakładam zrobioną przez Benego trasę i w drogę.
Granice państwa polskiego pokonujemy tradycyjnie przez turystyczne przejście na Żwirki i Wigury. Na asfaltową ścieżkę wzdłuż Olzy wskakujemy na wysokości znanej pewnie wielu rowerzystom fabryki Shimano.

Olza po czeskiej stronie © ralph03
Nie jedziemy wzdłuż Olzy do Darkova i zabytkowego mostu tylko przeskakujemy na najbliższym moście na drugą stronę i ścinamy trochę utworzoną przez Benego trasę. Przy okazji pokazuję Damianowi najnowsze odkrycie czyli wielkie pole golfowe.

Szlak 6097 w Czechach © ralph03
Dojeżdzamy do szlaku rowerowego numer 6097 i kierujemy się nim w kierunku Terlicka. Szlak pokrywa się w 99% z tym co widzę na telefonie i co wcześniej przygotował Beny. Ścieżki rowerowe w Czechach są bardzo dobrze oznakowane, także bez trudu nawigujemy do celu.

Terlicko za 3 kilometry © ralph03
Trasa bardzo pagórkowata, raz przyjemny zjazd innym razem już mniej przyjemne wspinanie. Damian ostatnio mało jeździł rowerem, więc odczuwa te wszystkie podjazdy ale jest z Grupy Wypadowej, więc nie poddaje się :)
Po 36 kilometrach jazdy docieramy do zapory zbiornika wodnego Terlicko, skąd rozpoczynamy Tour de Terlicko :)

Zapora wodna - Terlicko © ralph03
Barwa wody mało ciekawa ale rybki były widoczne. Nawet natrafiliśmy na starszego Czecha pływającego wzdłuż zapory, który radośnie do nas krzyczał, żebyśmy się przyłączyli bo woda ciepła. Może gdybyśmy mieli rowerki wodne...
My jednak mieliśmy rowerki górskie, więc po szybkim foceniu wróciliśmy na pagórkowatą trasę Tour de Terlicko.
Tu muszę napisać, że jestem dość mocno zawiedziony trasą wokół Terlicka. Przez praktycznie całą trasę nie ma widoku na jezioro. Do jeziora zbliżamy się tylko na zaporze i na drodze nr 11 po drugiej stronie zbiornika, a tak to przez całą trasę jezioro zasłaniają drzewa. Taka mało widokowa trasa.
Żeby choć trochę pooglądać sobie zbiornik z innej strony zjeżdżaliśmy z głównej drogi w jego kierunku. Najpierw przy posterunku policji, gdzie zrobiliśmy krótką przerwę, a następnie gdzieś przy jakiejś przystani skąd mieliśmy widok na wyciąg, niestety znajdujący się po drugiej stronie wody.

Przystań, a w oddali wyciąg do narciarstwa wodnego © ralph03
Kółko zrobione i wracamy z powrotem na szlak 6097. Część trasy wokół Terlicka pokrywa się ze szlakiem nr 56 - to taka informacja dla zainteresowanych.
Żeby nie wracać tak samo do domu, to odbijamy w kierunku miejscowości Chotebuz. Nie korzystamy jednak ze szlaku 6100, który mijaliśmy jadąc na Terlicko. Na mapie znajduje inny szlak, który prowadzi przez las - lubimy las :)

Miłośnicy wycieczek po lesie ręka do góry :) © ralph03
Po wyjeździe z lasu trafiamy na kolejny kolorowy szlak (niebieski), którym docieramy do rowerowego szlaku nr 10 i takim sposobem trafiamy do Czeskiego Cieszyna, a następnie do po prostu Cieszyna (tego polskiego ma się rozumieć).

Proszę przygotować paszporty do kontroli - Most Przyjaźni © ralph03
Na rynku w Cieszynie dłuższa przerwa i powrót do domu.

Rynek w Cieszynie © ralph03
Powrót dość ruchliwą drogą 938. Drogą której nie znoszę i po raz kolejny zostało to potwierdzone. Jakiś idiota w Fordzie Mondeo próbował nas zepchnąć z drogi, bo akurat zachciało mu się wyprzedzać. W sumie nie wiem czy jeszcze chamsko na nas trąbił czy to trąbił gościu, którego ten kretyn wyprzedzał. Wiem jedno było niebezpiecznie i gdybym był głupszy/odważniejszy (niepotrzebne skreślić), to wyjechałbym rowerem ciut bardziej na środek jezdni i sprawdził co zrobi. Jednak nie dałem się zepchnąć z drogi i po prostu jechałem normalnie krawędzią jezdni tak jak powinienem.
Zjechaliśmy z tej przeklętej drogi i jakiś czas poźniej Zebrzydowicach zrobiliśmy jeszcze jedną przerwę delektując się promieniami Słońca.

Punkt odpoczynkowy - Zebrzydowice © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
99.18 km (5.50 km teren), czas: 05:16 h, avg:18.83 km/h,
prędkość maks: 50.09 km/hTemperatura:22.0 HR max:182 ( 95%) HR avg:138 ( 72%) Kalorie: (kcal)
Jastrzębie - Żory i okolice
Poniedziałek, 8 września 2014 | dodano: 11.09.2014Kategoria 50-100
Szybki telefon i jestem z Rafałem ugadany na poniedziałkowe kręcenie. To był dość pechowy dzień dla Rafała ;)
Trasa:
Ruszyliśmy z Jastrzębia do Pawłowic i kawałek za Pawłowicami na 20 kilometrze naszej trasy trach... na szczęście nic poważnego, rozpiął się tylko łańcuch. Rafał wyciągnął rąkawiczki z torebki podsiodłowej, szybka akcja i spinki znów były połączone,a ręce i tak upaćkane od łańcucha ;)
Niby nic poważnego, bo i mi nie raz zdarzyło mi się rwać łańcuch lub rozpinać go w trakcie jazdy, jednak to konkretne wydarzenie zaważyło na przyszłych zdarzeniach na naszej trasie... ale nie uprzedzajmy faktów.

Spinanie łańcucha © ralph03
Wbijamy w las i wyjeżdżamy w Suszcu przy Gwarusiu skąd kierujemy się wzdłuż lasu w kierunku Żor. W Kleszczówce przeskakujemy na drugą stronę drogi 935 i zmieniamy las. Tam zahaczamy o strzelnicę i chwilę poźniej docieramy nad staw Śmieszek.

Strzelnica sportowa - Żory © ralph03

Pałac Baranowice, a raczej to co z niego zostało © ralph03
Powrót do Jastrzębia przez Warszowice, Krzyżowice i Pniówek już bez przygód czy strat materialnych.

Jesień tuż tuż © ralph03
Temperatura:23.0 HR max:179 ( 93%) HR avg:137 ( 71%) Kalorie: 2240 (kcal)
Trasa:
Ruszyliśmy z Jastrzębia do Pawłowic i kawałek za Pawłowicami na 20 kilometrze naszej trasy trach... na szczęście nic poważnego, rozpiął się tylko łańcuch. Rafał wyciągnął rąkawiczki z torebki podsiodłowej, szybka akcja i spinki znów były połączone,a ręce i tak upaćkane od łańcucha ;)
Niby nic poważnego, bo i mi nie raz zdarzyło mi się rwać łańcuch lub rozpinać go w trakcie jazdy, jednak to konkretne wydarzenie zaważyło na przyszłych zdarzeniach na naszej trasie... ale nie uprzedzajmy faktów.

Spinanie łańcucha © ralph03
Wbijamy w las i wyjeżdżamy w Suszcu przy Gwarusiu skąd kierujemy się wzdłuż lasu w kierunku Żor. W Kleszczówce przeskakujemy na drugą stronę drogi 935 i zmieniamy las. Tam zahaczamy o strzelnicę i chwilę poźniej docieramy nad staw Śmieszek.

Strzelnica sportowa - Żory © ralph03
Byłaś naprawdę fajną dziewczyną
I było nam razem naprawdę miło
Lecz tamten to chłopak był bombowy
Bo trafiał w dziesiątkę w strzelnicy sportowej
Gdy rękę trzymałem na twoim kolanie
To miałem o tobie wysokie mniemanie
Lecz kiedy z nim w bramie piłaś wino
Coś we mnie drgnęło, coś się zmieniło
Znów przeskakujemy na drugą stronę drogi 935 i kierujemy się wzdłuż torów bardzo fajną wąską ścieżką w kierunku Baranowic. To na tej ścieżce dotarło do Rafała co się stało. Po tym jak spiął łańcuch nie zapiął torebki podsiodłowej. Jakiś czas później usłyszał, że coś się odbiło na asfalcie, wyszedł z założenia że to pewnie błoto odczepiło się z roweru. Straty z tego dnia: łyżki do opon oraz rękawki. Cała reszta wyposażenia jak lampki rowerowe na szczęście nie ewakuowały się z torebki. Rękawków jednak szkoda.
I było nam razem naprawdę miło
Lecz tamten to chłopak był bombowy
Bo trafiał w dziesiątkę w strzelnicy sportowej
Gdy rękę trzymałem na twoim kolanie
To miałem o tobie wysokie mniemanie
Lecz kiedy z nim w bramie piłaś wino
Coś we mnie drgnęło, coś się zmieniło
Znów przeskakujemy na drugą stronę drogi 935 i kierujemy się wzdłuż torów bardzo fajną wąską ścieżką w kierunku Baranowic. To na tej ścieżce dotarło do Rafała co się stało. Po tym jak spiął łańcuch nie zapiął torebki podsiodłowej. Jakiś czas później usłyszał, że coś się odbiło na asfalcie, wyszedł z założenia że to pewnie błoto odczepiło się z roweru. Straty z tego dnia: łyżki do opon oraz rękawki. Cała reszta wyposażenia jak lampki rowerowe na szczęście nie ewakuowały się z torebki. Rękawków jednak szkoda.

Pałac Baranowice, a raczej to co z niego zostało © ralph03
Powrót do Jastrzębia przez Warszowice, Krzyżowice i Pniówek już bez przygód czy strat materialnych.

Jesień tuż tuż © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
61.45 km (8.00 km teren), czas: 03:15 h, avg:18.91 km/h,
prędkość maks: 58.72 km/hTemperatura:23.0 HR max:179 ( 93%) HR avg:137 ( 71%) Kalorie: 2240 (kcal)
Karvina one more time
Piątek, 5 września 2014 | dodano: 11.09.2014Kategoria 50-100
Diana po dwóch latach oczekiwania dotarła rowerem do Karviny. Zawsze coś przeszkadzało, coś nie pasowało, coś wypadło. Ostatni mój wypad do Karviny z Asią i Natalią też ominął Dianę ale tym razem się udało choć Damiana nie udało się znów wyciągnąć na rower, bo akurat był w pracy.
Trasa:
Trasa do granicy z Czechami do samej Karviny prawie taka sama jak w przypadku wypadu z Asią i Natalią. Jedyną zmianę jaką dokonałem, to przejazd między polami w kierunku elektrowni Detmarovice (po polsku Dziećmorowice), tak aby sprawdzić pewną drogę, bo jak jeździć to nie wiecznie tymi samymi trasami :)

Przydrożne kaktusy - Petrovice © ralph03
Za fabryką Shimano wbijamy na wyasfaltowaną ścieżkę wzdłuż Olzy i mkniemy w kierunku Darkova.
Ostatnim razem po drugiej stronie Olzy wypatrzyłem sporą ilość trawy (bez nawiązań do THC...) i spacerujących ludzi. Skoro znów trafiłem w te okolice, to chciałem sprawdzić co to za miejsce, o którym jeszcze nie wiem. Nawet google maps pokazuje tylko połacie wykoszonej łąki.
Przejeżdżamy na drugą stronę Olzy i odkrywamy tajemnicę... przeogromne, osiemnasto-dołkowe pole golfowe. Według informacji znalezionych w sieci jest to najdłuższe boisko golfowe w Europie. Pole dziewięcio-dołkowe dla mniej doświadczonych golfistów też się tu znajduje.

Pola golfowe - Karvina © ralph03
W parku robimy krótką przerwę i polowanie na parzystokopytne ;)

Mini zoo - Park w Karvinie © ralph03
Powrót do kraju przez Zebrzydowice, gdzie Diana na dość stromym podjeździe prowadziła rower - tak samo jak dziewczyny na poprzedniej mojej wycieczce do Karviny.
Było zdjęcie z tego wydarzenia, ale z przyczyn niezależnych ode mnie zniknęło z telefonu.

Graffiti w parku © ralph03
Temperatura:23.0 HR max:165 ( 86%) HR avg:117 ( 61%) Kalorie: 1966 (kcal)
Trasa:
Trasa do granicy z Czechami do samej Karviny prawie taka sama jak w przypadku wypadu z Asią i Natalią. Jedyną zmianę jaką dokonałem, to przejazd między polami w kierunku elektrowni Detmarovice (po polsku Dziećmorowice), tak aby sprawdzić pewną drogę, bo jak jeździć to nie wiecznie tymi samymi trasami :)

Przydrożne kaktusy - Petrovice © ralph03
Za fabryką Shimano wbijamy na wyasfaltowaną ścieżkę wzdłuż Olzy i mkniemy w kierunku Darkova.
Ostatnim razem po drugiej stronie Olzy wypatrzyłem sporą ilość trawy (bez nawiązań do THC...) i spacerujących ludzi. Skoro znów trafiłem w te okolice, to chciałem sprawdzić co to za miejsce, o którym jeszcze nie wiem. Nawet google maps pokazuje tylko połacie wykoszonej łąki.
Przejeżdżamy na drugą stronę Olzy i odkrywamy tajemnicę... przeogromne, osiemnasto-dołkowe pole golfowe. Według informacji znalezionych w sieci jest to najdłuższe boisko golfowe w Europie. Pole dziewięcio-dołkowe dla mniej doświadczonych golfistów też się tu znajduje.

Pola golfowe - Karvina © ralph03
W parku robimy krótką przerwę i polowanie na parzystokopytne ;)

Mini zoo - Park w Karvinie © ralph03
Powrót do kraju przez Zebrzydowice, gdzie Diana na dość stromym podjeździe prowadziła rower - tak samo jak dziewczyny na poprzedniej mojej wycieczce do Karviny.
Było zdjęcie z tego wydarzenia, ale z przyczyn niezależnych ode mnie zniknęło z telefonu.

Graffiti w parku © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
57.57 km (6.00 km teren), czas: 03:39 h, avg:15.77 km/h,
prędkość maks: 48.68 km/hTemperatura:23.0 HR max:165 ( 86%) HR avg:117 ( 61%) Kalorie: 1966 (kcal)
Nad Zalew Rybnicki na Pro Tuning Show
W ramach weekendowego relaksu wybraliśmy się z Rafałem nad Zalew Rybnicki, gdzie tego dnia odbywał się zlot Pro Tunning Show. Zlot bardzo ważny, bo tego dnia nasz kolega Morgan miał pokazać hanysom, gdzie ich miejsce i zabić ich basem :P a tak już na serio, to Paweł chciał spróbować swoich sił w konkursie Car Audio i zobaczyć jak mu pójdzie, a że niechcący zdeklasował konkurentów i wygrał konkurs, to już inna historia ;) zresztą wszyscy wiedzieliśmy, że jedzie po pierwsze miejsce :D
Trasa:
Najpierw z Jastrzębia przez Świerklany do rybnickiej dzielnicy Boguszowice, a następnie czarnym szlakiem w kierunku lotniska.

Czarny szlak z Boguszowic © ralph03
Na lotnisku trafiamy rozciąganie dziwnych linek przez całą płytę lotniska. Jak się później okazało linki służą do wypuszczania szybowców w powietrze. Człowiek uczy się przez całe życie :) nie wiedziałem, że w taki sposób też szybowce startują, choć przyznam że do dziś nie wiem w jaki sposób Skrzycznem startują szybowce - być może w podobny sposób jaki widziałem w Gotartowicach.

Lotnisko Gotartowice © ralph03

Puszczanie szybowców - Lotnisko Gotartowice © ralph03
Nim trafiamy nad Zalew Rybnicki przejeżdżamy przez rynek. Dojazd do niego dość utrudniony i nie ze względu na duży ruch pieszych. Okolice rynku, to jeden wielki plac budowy. Rozkopany, z kładkami, barierkami, zwężeniami i innymi przeszkodami ale widać, że praca wre i coś się dzieje w temacie. W Jastrzębiu rynek wciąż budują. Choć jest on budowany w umysłach co niektórych mieszkańców - tej garstki, która wciąż ma nadzieję :)

Rozkopane obrzeża rynku w Rybniku © ralph03
Po 36 kilometrach trafiamy nad Zalew Rybnicki.

Elektrownia Rybnik © ralph03
Jadąc wzdłuż brzegu po 4 kilometrach docieramy na imprezę. Wjazd 5 złotych od głowy i jesteśmy na ośrodku pod Żaglami.
Na miejscu sporo ciekawych samochodów, dopieszczonych pod każdym względem. Oj było na co popatrzeć i nad czym się zachwycać.

Kant - Pro Tunning Show Rybnik © ralph03
Poczekaliśmy na konkurs Car Audio po czym zmyliśmy się w dalszą trasę.
Po drodze duuuużo uwielbianych przeze mnie lasów, w ogóle cały wypad obfitował w leśne fragmenty co bardzo mnie cieszyło. Mniej cieszy to, że robi się coraz zimniej. Nawet widziane było stadko bocianów lecących zapewne gdzieś w cieplejsze miejsce niż Polska...

Caddy - Pro Tunning Show Rybnik © ralph03
Temperatura:23.0 HR max:176 ( 92%) HR avg:132 ( 69%) Kalorie: 3583 (kcal)
Trasa:
Najpierw z Jastrzębia przez Świerklany do rybnickiej dzielnicy Boguszowice, a następnie czarnym szlakiem w kierunku lotniska.

Czarny szlak z Boguszowic © ralph03
Na lotnisku trafiamy rozciąganie dziwnych linek przez całą płytę lotniska. Jak się później okazało linki służą do wypuszczania szybowców w powietrze. Człowiek uczy się przez całe życie :) nie wiedziałem, że w taki sposób też szybowce startują, choć przyznam że do dziś nie wiem w jaki sposób Skrzycznem startują szybowce - być może w podobny sposób jaki widziałem w Gotartowicach.

Lotnisko Gotartowice © ralph03

Puszczanie szybowców - Lotnisko Gotartowice © ralph03
Nim trafiamy nad Zalew Rybnicki przejeżdżamy przez rynek. Dojazd do niego dość utrudniony i nie ze względu na duży ruch pieszych. Okolice rynku, to jeden wielki plac budowy. Rozkopany, z kładkami, barierkami, zwężeniami i innymi przeszkodami ale widać, że praca wre i coś się dzieje w temacie. W Jastrzębiu rynek wciąż budują. Choć jest on budowany w umysłach co niektórych mieszkańców - tej garstki, która wciąż ma nadzieję :)

Rozkopane obrzeża rynku w Rybniku © ralph03
Po 36 kilometrach trafiamy nad Zalew Rybnicki.

Elektrownia Rybnik © ralph03
Jadąc wzdłuż brzegu po 4 kilometrach docieramy na imprezę. Wjazd 5 złotych od głowy i jesteśmy na ośrodku pod Żaglami.
Na miejscu sporo ciekawych samochodów, dopieszczonych pod każdym względem. Oj było na co popatrzeć i nad czym się zachwycać.

Kant - Pro Tunning Show Rybnik © ralph03
Poczekaliśmy na konkurs Car Audio po czym zmyliśmy się w dalszą trasę.
Po drodze duuuużo uwielbianych przeze mnie lasów, w ogóle cały wypad obfitował w leśne fragmenty co bardzo mnie cieszyło. Mniej cieszy to, że robi się coraz zimniej. Nawet widziane było stadko bocianów lecących zapewne gdzieś w cieplejsze miejsce niż Polska...

Caddy - Pro Tunning Show Rybnik © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
91.57 km (29.00 km teren), czas: 05:08 h, avg:17.84 km/h,
prędkość maks: 50.95 km/hTemperatura:23.0 HR max:176 ( 92%) HR avg:132 ( 69%) Kalorie: 3583 (kcal)
Karvina
Wycieczka o której rozmowy ciągnęły się przeszło rok albo i dłużej. Wycieczka przez którą doszło do nieporozumień i w końcu wycieczka, w której nie wszyscy mogli wziąć udział...
Miało pojechać pięć osób, a pojechały tylko trzy. Diana i Damian niestety nie mogli. Trzeba będzie we wrześniu powtórzyć wypad do Karviny i wziąć ze sobą jeszcze kogoś dodatkowo ;)
Trasa:
Z zaplanowanej piątki została Asia, Natalia i ja. Zaplanowana trasa możliwe jak najbardziej płaska, a najlepiej pochyła w dół. Oczywiście mieszkamy, gdzie mieszkamy i ciężko uniknąć jakichkolwiek podjazdów. Dlatego po drodze do przejścia granicznego przy ulicy Żwirki i Wigury kilka góreczek wyrosło. Na szczęście dziewczyny dzielnie i z uśmiechem na twarzy... dziękowały mi za te chwilę cierpienia ;)

Las Pastuszyniec © ralph03
Za przejściem granicznym już było stromo w dół i Asią z Natalią mogły delektować się wiatrem we włosach. W Petrovicach znowu mi się dostał ochrzan, bo znowu jest pod górę, a miało nie być. Ile ja się tego dnia nasłuchałem tego typu rzeczy... no sorry ale taki mamy klimat :P Skoro jest z górki, to znaczy że kiedyś będzie pod górkę.

Ścieżka rowerowa nad Olzą © ralph03
Po dwudziestu kilku kilometrach robimy pierwszy postój w pobliżu fabryki Shimano by za chwilę wjechać na piękną, gładką i równą jak stół bilardowy ścieżkę rowerową wzdłuż Olzy - Polsko patrz i ucz się!
Jadąc wzdłuż Olzy docieramy pod zabytkowy most w Darkovie. Tu kolejna krótka przerwa.

Zabytkowy most - Darkov © ralph03
Spod mostu kierujemy się do parku, po którym przez dłuższą chwilę krążymy. Dłuższy postój, bo aż pół godzinny robimy na rynku w Karvinie. Humory dopisują, jest energią, są muffinki :)

Rynek Karvina © ralph03
Do Polski wracamy w Kaczycach i czerwonym szlakiem kierujemy się do Zebrzydowic. Nad stawem Młyńszczok kolejna niedługa przerwa, bo nad głowami zaczynają się od dłuższego czasu zbierać ciemne chmury.

Staw Młyńszczok - Zebrzydowice © ralph03
W Zebrzydowicach na dziewczyny czekał najgorszy tego dnia podjazd. Ale poradziły sobie wzorowo, co widać zresztą na poniższym zdjęciu :D

Nie wjedziesz? To wprowadź :) © ralph03
Końcówka trasy to padający deszcz i kobiece bóle... kolan ;)
Natalia dała radę, choć wielu myślało że wymięknie, że zostanie przeze mnie zajechana na śmierć i że zrazi się do roweru, a przynajmniej do jazdy ze mną :)

Temperatura:20.0 HR max:166 ( 86%) HR avg:124 ( 64%) Kalorie: 1977 (kcal)
Miało pojechać pięć osób, a pojechały tylko trzy. Diana i Damian niestety nie mogli. Trzeba będzie we wrześniu powtórzyć wypad do Karviny i wziąć ze sobą jeszcze kogoś dodatkowo ;)
Trasa:
Z zaplanowanej piątki została Asia, Natalia i ja. Zaplanowana trasa możliwe jak najbardziej płaska, a najlepiej pochyła w dół. Oczywiście mieszkamy, gdzie mieszkamy i ciężko uniknąć jakichkolwiek podjazdów. Dlatego po drodze do przejścia granicznego przy ulicy Żwirki i Wigury kilka góreczek wyrosło. Na szczęście dziewczyny dzielnie i z uśmiechem na twarzy... dziękowały mi za te chwilę cierpienia ;)

Las Pastuszyniec © ralph03
Za przejściem granicznym już było stromo w dół i Asią z Natalią mogły delektować się wiatrem we włosach. W Petrovicach znowu mi się dostał ochrzan, bo znowu jest pod górę, a miało nie być. Ile ja się tego dnia nasłuchałem tego typu rzeczy... no sorry ale taki mamy klimat :P Skoro jest z górki, to znaczy że kiedyś będzie pod górkę.

Ścieżka rowerowa nad Olzą © ralph03
Po dwudziestu kilku kilometrach robimy pierwszy postój w pobliżu fabryki Shimano by za chwilę wjechać na piękną, gładką i równą jak stół bilardowy ścieżkę rowerową wzdłuż Olzy - Polsko patrz i ucz się!
Jadąc wzdłuż Olzy docieramy pod zabytkowy most w Darkovie. Tu kolejna krótka przerwa.

Zabytkowy most - Darkov © ralph03
Spod mostu kierujemy się do parku, po którym przez dłuższą chwilę krążymy. Dłuższy postój, bo aż pół godzinny robimy na rynku w Karvinie. Humory dopisują, jest energią, są muffinki :)

Rynek Karvina © ralph03
Do Polski wracamy w Kaczycach i czerwonym szlakiem kierujemy się do Zebrzydowic. Nad stawem Młyńszczok kolejna niedługa przerwa, bo nad głowami zaczynają się od dłuższego czasu zbierać ciemne chmury.

Staw Młyńszczok - Zebrzydowice © ralph03
W Zebrzydowicach na dziewczyny czekał najgorszy tego dnia podjazd. Ale poradziły sobie wzorowo, co widać zresztą na poniższym zdjęciu :D

Nie wjedziesz? To wprowadź :) © ralph03
Końcówka trasy to padający deszcz i kobiece bóle... kolan ;)
Natalia dała radę, choć wielu myślało że wymięknie, że zostanie przeze mnie zajechana na śmierć i że zrazi się do roweru, a przynajmniej do jazdy ze mną :)

Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
56.26 km (2.50 km teren), czas: 03:19 h, avg:16.96 km/h,
prędkość maks: 42.30 km/hTemperatura:20.0 HR max:166 ( 86%) HR avg:124 ( 64%) Kalorie: 1977 (kcal)