- Kategorie:
- 0-50.64
- 100 i więcej.23
- 50-100.59
- Beskid Mały.2
- Beskid Śląski.19
- Beskid Żywiecki.0
- Miejska dżungla.11
- Off Road.61
- samotnie.37
- z Asią.14
Wpisy archiwalne w kategorii
samotnie
Dystans całkowity: | 1655.85 km (w terenie 304.20 km; 18.37%) |
Czas w ruchu: | 94:36 |
Średnia prędkość: | 17.50 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.40 km/h |
Suma podjazdów: | 7481 m |
Maks. tętno maksymalne: | 182 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 141 (73 %) |
Suma kalorii: | 32303 kcal |
Liczba aktywności: | 37 |
Średnio na aktywność: | 44.75 km i 2h 33m |
Więcej statystyk |
Hałda Borynia 2x
To miał być krótki wypad z Damianem, z którym ugadałem się w pracy, ale był tak nieprzytomny po nocce, że nie udało mi się Go dobudzić pomimo kilkukrotnego dzwonienia. Mógłbym się obrazić za to, że zmarnowałem kilka godzin czekając aż wstanie, a On wystawił mnie do wiatru, ale ja po prostu spuszczę mu wpierdziel ;)
Trasa:
Pierwszy etap mojej wycieczki, to najwyższa hałda w Jastrzębiu - Borynia. Pogoda tego dnia bardzo słoneczna, choć w cieniu czuć że to już jesień. Wdrapywanie się na hałdę na dwóch kółkach bardzo utrudnione. Pierwszy etap pokonany wypychem. Zbyt stromo... Druga półka hałdy prawie w pełni pokonana w siodle - zabrakło pary w nogach i oderwało mi przednie koło od podłoża. Natomiast ostatnia półka już bez problemów. Koledzy na motocyklach enduro, to na ostatniej półce dosłownie wskakują na hałdę :)
Widoczność o tej porze roku słaba. Beskidy praktycznie w ogóle nie były widoczne, za to krajobraz dookoła był typowo śląski i typowo górniczy. Kominy, skipy, hałdy, kominy. Trzeba będzie się tu wybrać na wiosnę, a może i zimą jak będzie więcej śniegu, to może i na desce uda się pozjeżdżać. Pomysł chodzi za mną od kilku lat :P
A teraz co można zobaczyć z hałdy przy ograniczonej widoczności:

Kopalnia Borynia, a w tle żorskie bloki © ralph03

Po prawej kopalnia Zofiówka, po lewej kopalnia Pniówek © ralph03

Widok na jedną z największych hałd w Europie - Szarlotę © ralph03

Kopalnia JasMos, a w tle czeska elektociepłownia Dziećmorowice (Detmarovice) © ralph03

Kopalnia Jankowice, a w tle Rybnik i elektrownia Rybnik © ralph03
Jeśli ktoś jest zainteresowany dalekimi obserwacjami, to zapraszam na stronę Dalekie obserwacje.
W tym dniu, aż dwa razy wspinałem się na hałdę. W okolicach Połomii dostałem po oczach błotem odrywającym się z przedniego koła, wtedy też zorientowałem się, że zostawiłem na szczycie hałdy okulary. Jak powszechnie wiadomo kto nie ma w głowie, ten ma w nogach... ;)
Dojechałem do Gogołowej i wspiąłem się na hałdę po raz drugi choć już z innej strony. Okulary leżały w trawie, tam gdzie je zostawiłem. Zjechałem z hałdy z innej strony, więc dumnie mogę napisać że hałda objechana jest z każdej strony przeze mnie :D
W drodze powrotnej zahaczyłem o pałacyk w Boryni oraz o zakład karny.
Temperatura:20.0 HR max:178 ( 93%) HR avg:132 ( 69%) Kalorie: 1424 (kcal)
Trasa:
Pierwszy etap mojej wycieczki, to najwyższa hałda w Jastrzębiu - Borynia. Pogoda tego dnia bardzo słoneczna, choć w cieniu czuć że to już jesień. Wdrapywanie się na hałdę na dwóch kółkach bardzo utrudnione. Pierwszy etap pokonany wypychem. Zbyt stromo... Druga półka hałdy prawie w pełni pokonana w siodle - zabrakło pary w nogach i oderwało mi przednie koło od podłoża. Natomiast ostatnia półka już bez problemów. Koledzy na motocyklach enduro, to na ostatniej półce dosłownie wskakują na hałdę :)
Widoczność o tej porze roku słaba. Beskidy praktycznie w ogóle nie były widoczne, za to krajobraz dookoła był typowo śląski i typowo górniczy. Kominy, skipy, hałdy, kominy. Trzeba będzie się tu wybrać na wiosnę, a może i zimą jak będzie więcej śniegu, to może i na desce uda się pozjeżdżać. Pomysł chodzi za mną od kilku lat :P
A teraz co można zobaczyć z hałdy przy ograniczonej widoczności:

Kopalnia Borynia, a w tle żorskie bloki © ralph03

Po prawej kopalnia Zofiówka, po lewej kopalnia Pniówek © ralph03

Widok na jedną z największych hałd w Europie - Szarlotę © ralph03

Kopalnia JasMos, a w tle czeska elektociepłownia Dziećmorowice (Detmarovice) © ralph03

Kopalnia Jankowice, a w tle Rybnik i elektrownia Rybnik © ralph03
Jeśli ktoś jest zainteresowany dalekimi obserwacjami, to zapraszam na stronę Dalekie obserwacje.
W tym dniu, aż dwa razy wspinałem się na hałdę. W okolicach Połomii dostałem po oczach błotem odrywającym się z przedniego koła, wtedy też zorientowałem się, że zostawiłem na szczycie hałdy okulary. Jak powszechnie wiadomo kto nie ma w głowie, ten ma w nogach... ;)
Dojechałem do Gogołowej i wspiąłem się na hałdę po raz drugi choć już z innej strony. Okulary leżały w trawie, tam gdzie je zostawiłem. Zjechałem z hałdy z innej strony, więc dumnie mogę napisać że hałda objechana jest z każdej strony przeze mnie :D
W drodze powrotnej zahaczyłem o pałacyk w Boryni oraz o zakład karny.
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
33.11 km (6.50 km teren), czas: 02:09 h, avg:15.40 km/h,
prędkość maks: 41.99 km/hTemperatura:20.0 HR max:178 ( 93%) HR avg:132 ( 69%) Kalorie: 1424 (kcal)
Droga Główna Południowa i hotel Diament
W planach mam podskoczenie pod Hotel Diament, bo zewsząd nachodzą mnie sygnały, że jest na co popatrzeć. Maszyna z długim ramieniem kroi były hotel na kawałki, które z impetem spadają na ziemię.
Pogoda słoneczna, można powiedzieć że nawet upalna. Jednak o tej porze, gdy tylko słońce zajdzie robi się naprawdę zimno. Ja miałem zamiar pojeździć ciut dłużej, dlatego ubrałem się cieplej zgodnie ze złotą zasadą "lepiej się spocić niż zmarznąć".
Trasa:
Pod hotel jadę okrężną drogą przejeżdżając cały drugi etap budowy Drogi Głównej Południowej. Droga praktycznie ukończona. Wszędzie asfalt ale gdzieniegdzie krzątali się jeszcze robotnicy w kamizelkach. Pierwotny termin, to miał być marzec 2014, poźniej sierpień 2014 ale tradycyjnie nic u nas nie jest oddawane w pierwotnym terminie i termin przesunięty został na październik - po tym co widziałem, to już będzie na pewno ostateczny termin. Ale nim otworzą, to droga jest wciąż zamknięta, na rower czy rolki/deskorolkę jak znalazł, bo całość da się przejechać po równiutkim asfalcie. Tylko trzeba uważać na kierowców samochodów, bo oni też zauważyli, że droga jest w całości przejezdna, choć ciągle zamknięta - 95% samochodów z rejestracjami SWD.
Jak kogoś interesują dalsze etapy budowy (np. mapki) Drogi Głównej Południowej czyli Mszana - Rydułtowy oraz Jastrzębie - Pawłowice, to odsyłam na forum SkyscraperCity: Link do tematu o DGP.

Droga Główna Południowa - II Etap © ralph03

Droga Główna Południowa - Mszana © ralph03
Po 15 kilometrach dotarłem pod były Hotel Diament i praktycznie nic nie zobaczyłem. Zero robotników, zero ruchów, zero akcji, a ogromna maszyna do ciachania ścian miała zdemontowane szczypce... coś się popsuło.

Rozbiórka Hotelu Diament © ralph03
Droga powrotna, to dłuższe odwiedziny kolegi Jarosława ;) Tak się zasiedziałem, że temperatura powietrza ostro zjechała w dół. Tak jak wcześniej czułem się troszeczkę jak w saunie, tak teraz cieszyłem się, że mam na sobie odpowiednie ciuchy. Termometr w liczniku wskazywał, że temperatura spadła do 12*C i to nie jest jej ostatnie zdanie.
Nie wracałem bezpośrednio do domu, bo jeszcze w okolicach Pawłowic się pokręciłem i w lecie na liczniku widziałem 11*C.
Ubierajcie się ciepło, bo jak was choróbsko zwali do łóżka, to nie będzie jeźdżenia.
Temperatura:16.0 HR max:172 ( 90%) HR avg:132 ( 69%) Kalorie: 1612 (kcal)
Pogoda słoneczna, można powiedzieć że nawet upalna. Jednak o tej porze, gdy tylko słońce zajdzie robi się naprawdę zimno. Ja miałem zamiar pojeździć ciut dłużej, dlatego ubrałem się cieplej zgodnie ze złotą zasadą "lepiej się spocić niż zmarznąć".
Trasa:
Pod hotel jadę okrężną drogą przejeżdżając cały drugi etap budowy Drogi Głównej Południowej. Droga praktycznie ukończona. Wszędzie asfalt ale gdzieniegdzie krzątali się jeszcze robotnicy w kamizelkach. Pierwotny termin, to miał być marzec 2014, poźniej sierpień 2014 ale tradycyjnie nic u nas nie jest oddawane w pierwotnym terminie i termin przesunięty został na październik - po tym co widziałem, to już będzie na pewno ostateczny termin. Ale nim otworzą, to droga jest wciąż zamknięta, na rower czy rolki/deskorolkę jak znalazł, bo całość da się przejechać po równiutkim asfalcie. Tylko trzeba uważać na kierowców samochodów, bo oni też zauważyli, że droga jest w całości przejezdna, choć ciągle zamknięta - 95% samochodów z rejestracjami SWD.
Jak kogoś interesują dalsze etapy budowy (np. mapki) Drogi Głównej Południowej czyli Mszana - Rydułtowy oraz Jastrzębie - Pawłowice, to odsyłam na forum SkyscraperCity: Link do tematu o DGP.

Droga Główna Południowa - II Etap © ralph03

Droga Główna Południowa - Mszana © ralph03
Po 15 kilometrach dotarłem pod były Hotel Diament i praktycznie nic nie zobaczyłem. Zero robotników, zero ruchów, zero akcji, a ogromna maszyna do ciachania ścian miała zdemontowane szczypce... coś się popsuło.

Rozbiórka Hotelu Diament © ralph03
Droga powrotna, to dłuższe odwiedziny kolegi Jarosława ;) Tak się zasiedziałem, że temperatura powietrza ostro zjechała w dół. Tak jak wcześniej czułem się troszeczkę jak w saunie, tak teraz cieszyłem się, że mam na sobie odpowiednie ciuchy. Termometr w liczniku wskazywał, że temperatura spadła do 12*C i to nie jest jej ostatnie zdanie.
Nie wracałem bezpośrednio do domu, bo jeszcze w okolicach Pawłowic się pokręciłem i w lecie na liczniku widziałem 11*C.
Ubierajcie się ciepło, bo jak was choróbsko zwali do łóżka, to nie będzie jeźdżenia.
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
42.03 km (3.50 km teren), czas: 02:13 h, avg:18.96 km/h,
prędkość maks: 43.70 km/hTemperatura:16.0 HR max:172 ( 90%) HR avg:132 ( 69%) Kalorie: 1612 (kcal)
Po samochód do elektromechanika
Szybki przelot po samochód.
Trasa:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Trasa:
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
7.20 km (0.50 km teren), czas: 00:20 h, avg:21.60 km/h,
prędkość maks: 45.40 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jastrzębie, Karvina, Zebrzydowice i okolice
Miał być test świeżo wymienionego suportu oraz test nowego licznika rowerowego, więc niespecjalnie się przygotowałem.

Wymiana suportu w rowerze © ralph03
Miała być jazda po Jastrzębiu z opcją, że może skocze za granice. Skoro trasa krótka, to bez bidonu, bez koszulki rowerowej, bez wkładki w spodenkach i jazda w moich starych spodenkach z Lidla, które akurat leżały w garażu na półce.
Trasa:
Spod garażu ruszam w kierunku ulicy Długiej i Szybowej rzucić okiem na budowę Drogi Południowej, a że praktycznie dzień w dzień z nieba coś leci, to wpakowałem się w błotniste grzęzawisko. W sumie pan z ochrony nie obiecywał, że jest w pełni przejezdnie, bo nie było go na drugim końcu nowo budowanego fragmentu ulicy szybowej. Jednak powiedział, że rowerem powinienem dać radę. Dałem radę... poprowadzić rower przez kilka metrów w głębokim błocie. Ja to mam szczęście do pakowania się w bagno ;)
Później już było lepiej. Szybki przejazd bokiem obok osiedla Przyjaźń i Bogoczowiec i trafiam do parku w Zdroju - Jest nowy plac zabaw dla dzieci, ale jakiś taki maleńki.
Pod fontanną trafiam na wystawę o m.in. o Darkowie w Czechach. Wydaje mi się, że tą samą wystawę widziałem rok czy dwa lata temu na rynku w Karvinie.
Nad Jastrzębiem zaczynały zbierać się coraz ciemniejsze chmury i zaczęło coraz mocniej wiać. Dodatkowo raz po raz wiatr zawiewał w moją stronę krople deszczu. Był dylemat czy uciekać do domu... czy wyjechać za granicę do cieplejszego kraju, bo po stronie czeskiej wciąż słońce i zero ciemnych chmur.

Widok na osiedle Marusarzówny z ulicy Rozwojowej © ralph03
Pomimo braku bidonu decyduje się na wyskoczenie do Czech, jakoś to będzie. Zresztą w między rynkiem, a parkiem jest kranik z wodą, to będzie co pić na miejscu.
Do Republiki Czeskiej wjeżdzam od ulicy Żwirki i Wigury. Czeska strona przywitała mnie ciepłym słońcem, od razu lepiej się jechało. Zdecydowałem, że skoro wiem gdzie jest pitna woda, to do Karviny dojadę troszeczkę na około.

Widok na Karvinę © ralph03
Odbijam w kierunku elektrownia Detmarovice, po drodze mijając kilka grupek rowerzystów. Jako ciekawostkę dodam, że jest to największa elektrownia w Czechach na węgiel kamienny.

Widok na elektrownię Detmarovice © ralph03
Kątem oka zauważam zbiornik wodny i tak mnie on zainteresował, że odbijam z asfaltowej drogi i trafiam na kilka zbiorników wodnych, miedzy którymi przez dłuższą chwilę krążę.

Zbiornik wodny Vetrov © ralph03
Pocięty przez dzikie maliny, poparzony przez pokrzywi i porysowany przez gałęzie stwierdzam, że nie był to w pełni dobry pomysł. Końcówka trasy w pobliżu stawu Melcina i Lipovy Rybnik, to przedzieranie się przez ścieżki wydeptane przez zwierzęta i przenoszenie roweru przez tory. Znów moja ciekawość pokierowała mnie w jakiś mało dostępny busz.
Dalej jazda na Stare Miasto i wzdłuż Olzy do Darkowa. Tu muszę pochwalić Czechów, że kolejna partia wałów otrzymała piękny, równiutki i jeszcze pachnący asfaltem asfalt. W Polsce władze miast i miasteczek upodobali sobie kostkę brukową.

Wały Olzy © ralph03

Darków - zabytkowy most na Olzie © ralph03
Spod mostu kieruje się brzegiem parku do wodopoju i na rynek. Przysysam się do kraniku i uzupełniam wodę. Na liczniku prawie 37 kilometrów, a nie chciałem wracać bezpośrednio do domu.

Karvina - Park Zamkowy © ralph03
Do Polski wracam w okolicach Kończyc Małych i szlakiem rowerowym kieruję się w stronę Zebrzydowic. W Zebrzydowicach wzdłuż ulicy pełno straganów i pełno ludzi. Dodatkowo w muszli koncertowej trwało jakieś strojenie instrumentów i mikrofonów. Troszeczkę tu posiedziałem i dopiłem chwilę wcześniej kupioną Colę.
Mój zmysł pakowania się w las znów zadziałał i część Grabińca pokonałem prowadząc rower :)
Dalej już przez przeszkód krążyłem sobie po Jastrzębiu zmniejszając dystans do domu.

Karvina - rynek © ralph03
Temperatura:25.0 HR max:178 ( 93%) HR avg:141 ( 73%) Kalorie: 2888 (kcal)

Wymiana suportu w rowerze © ralph03
Miała być jazda po Jastrzębiu z opcją, że może skocze za granice. Skoro trasa krótka, to bez bidonu, bez koszulki rowerowej, bez wkładki w spodenkach i jazda w moich starych spodenkach z Lidla, które akurat leżały w garażu na półce.
Trasa:
Spod garażu ruszam w kierunku ulicy Długiej i Szybowej rzucić okiem na budowę Drogi Południowej, a że praktycznie dzień w dzień z nieba coś leci, to wpakowałem się w błotniste grzęzawisko. W sumie pan z ochrony nie obiecywał, że jest w pełni przejezdnie, bo nie było go na drugim końcu nowo budowanego fragmentu ulicy szybowej. Jednak powiedział, że rowerem powinienem dać radę. Dałem radę... poprowadzić rower przez kilka metrów w głębokim błocie. Ja to mam szczęście do pakowania się w bagno ;)
Później już było lepiej. Szybki przejazd bokiem obok osiedla Przyjaźń i Bogoczowiec i trafiam do parku w Zdroju - Jest nowy plac zabaw dla dzieci, ale jakiś taki maleńki.
Pod fontanną trafiam na wystawę o m.in. o Darkowie w Czechach. Wydaje mi się, że tą samą wystawę widziałem rok czy dwa lata temu na rynku w Karvinie.
Nad Jastrzębiem zaczynały zbierać się coraz ciemniejsze chmury i zaczęło coraz mocniej wiać. Dodatkowo raz po raz wiatr zawiewał w moją stronę krople deszczu. Był dylemat czy uciekać do domu... czy wyjechać za granicę do cieplejszego kraju, bo po stronie czeskiej wciąż słońce i zero ciemnych chmur.

Widok na osiedle Marusarzówny z ulicy Rozwojowej © ralph03
Pomimo braku bidonu decyduje się na wyskoczenie do Czech, jakoś to będzie. Zresztą w między rynkiem, a parkiem jest kranik z wodą, to będzie co pić na miejscu.
Do Republiki Czeskiej wjeżdzam od ulicy Żwirki i Wigury. Czeska strona przywitała mnie ciepłym słońcem, od razu lepiej się jechało. Zdecydowałem, że skoro wiem gdzie jest pitna woda, to do Karviny dojadę troszeczkę na około.

Widok na Karvinę © ralph03
Odbijam w kierunku elektrownia Detmarovice, po drodze mijając kilka grupek rowerzystów. Jako ciekawostkę dodam, że jest to największa elektrownia w Czechach na węgiel kamienny.

Widok na elektrownię Detmarovice © ralph03
Kątem oka zauważam zbiornik wodny i tak mnie on zainteresował, że odbijam z asfaltowej drogi i trafiam na kilka zbiorników wodnych, miedzy którymi przez dłuższą chwilę krążę.

Zbiornik wodny Vetrov © ralph03
Pocięty przez dzikie maliny, poparzony przez pokrzywi i porysowany przez gałęzie stwierdzam, że nie był to w pełni dobry pomysł. Końcówka trasy w pobliżu stawu Melcina i Lipovy Rybnik, to przedzieranie się przez ścieżki wydeptane przez zwierzęta i przenoszenie roweru przez tory. Znów moja ciekawość pokierowała mnie w jakiś mało dostępny busz.
Dalej jazda na Stare Miasto i wzdłuż Olzy do Darkowa. Tu muszę pochwalić Czechów, że kolejna partia wałów otrzymała piękny, równiutki i jeszcze pachnący asfaltem asfalt. W Polsce władze miast i miasteczek upodobali sobie kostkę brukową.

Wały Olzy © ralph03

Darków - zabytkowy most na Olzie © ralph03
Spod mostu kieruje się brzegiem parku do wodopoju i na rynek. Przysysam się do kraniku i uzupełniam wodę. Na liczniku prawie 37 kilometrów, a nie chciałem wracać bezpośrednio do domu.

Karvina - Park Zamkowy © ralph03
Do Polski wracam w okolicach Kończyc Małych i szlakiem rowerowym kieruję się w stronę Zebrzydowic. W Zebrzydowicach wzdłuż ulicy pełno straganów i pełno ludzi. Dodatkowo w muszli koncertowej trwało jakieś strojenie instrumentów i mikrofonów. Troszeczkę tu posiedziałem i dopiłem chwilę wcześniej kupioną Colę.
Mój zmysł pakowania się w las znów zadziałał i część Grabińca pokonałem prowadząc rower :)
Dalej już przez przeszkód krążyłem sobie po Jastrzębiu zmniejszając dystans do domu.

Karvina - rynek © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
65.57 km (8.50 km teren), czas: 03:53 h, avg:16.88 km/h,
prędkość maks: 45.46 km/hTemperatura:25.0 HR max:178 ( 93%) HR avg:141 ( 73%) Kalorie: 2888 (kcal)
Cola w Wiśle
Środa, 21 maja 2014 | dodano: 22.05.2014Kategoria 100 i więcej, samotnie
Plan ambitny i od początku tygodnia siedzący w mojej głowie czyli wyskoczyć rowerkiem do Wisły na Colę :)
Tym razem jazda z plecakiem, żeby zabrać ciut więcej płynów i prowiantu, bo dzień iście upalny. Skoro miałem już plecak, to i Colę spakowałem. To nie był najlepszy pomysł, bo na miejscu Cola była ciepła :)
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Pielgrzymowice - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Ustroń - Wisła - Ustroń - Górki Małe - Górki Wielkie - Skoczów - Ochaby - Drogomyśl - Pielgrzymowice - Jastrzębie-Zdrój
Ja mam chyba jakiś dziwny organizm, albo endomondo ma dziwne wyliczenia jeśli chodzi o nawodnienie. Raz pokazuje 4 litry, kiedy ja wypijam 600 ml napoju. Teraz pokazało praktycznie 7 litrów, a ja wypiłem około 2 litrów, ale ja lubię upalne lato :)
Wyruszam koło 12 w pełnym słońcu, lubię ten stan. Jazda bez rękawiczek, żeby na dłoniach nie nabawić się opalenizny rowerzysty. Gripy mam grube piankowe, więc nie odciski nie są mi straszne. Tempo spokojne, bez dziczenia, bo długa droga przede mną.
W Drogomyślu już mi się nie chce :) czuje, że dzisiaj nie mam weny na śmiganie rowerem. Brakuje towarzysza, a i zapomniałem zabrać iRivera żeby sprawdzić jak się jeździ z muzyką w uszach.
Dojechałem do Ochab i zrobiłem dłuższą przerwę na przemyślenia. Po chwili zadumy stwierdziłem, że to nie jest tak, że wszystko siedzi w głowie. Moim zdaniem wszystko siedzi w dupie ;) bo głowa wytrzyma, nogi wytrzymają ale boląca dupa zawsze może powiedzieć dość :P

Nad Wisłą w Ochabach © ralph03
Spokojnym tempem docieram do Skoczowa. Zapora otwarta woda się leje i tyle :)

Zapora w Skoczowie © ralph03
Za Skoczowem natrafiam na rowerzystę na crossie z odpowiednim dla mnie tempem jazdy i tak wspólnie śmigaliśmy w kierunku Ustronia. Najpierw on jechał przodem, później ja zaproponowałem, że podgonię trochę i jak pojadę przodem... do Ustronia dojechałem sam, Pan został gdzieś z tyłu :)
W Ustroniu w parku zrobiłem drugi dłuższy postój, bo znów opuściła mnie wena, a do Wisły jakieś 11 kilometrów jeszcze.
Tu natrafiam na dwóch panów zajmujących się recyklingiem metali, którym spodobał się mój rower i oczami wyobraźni widzieli w nim narzędzie pracy. Padło stwierdzenie, że jeszcze podczepić przyczepkę i byłby fajny sprzęt :P

Park drewnianymi figurkami w Ustroniu © ralph03
Wracam na szlak i jadę dalej w kierunku Wisły. Po kilka kilometrach natrafiam na Pana od crossa. Już wraca z Wisły - chyba się zasiedziałem w parku.
Po drodze trafiam też na nowy punkt wypoczynkowy, ale nie korzystam bo planowana przerwę zrobię już w centrum.

Punkt odpoczynkowy - wlot do Wisly © ralph03
Wreszcie po niecałych 3 godzinach pedałowania docieram do centrum Wisły.
Niby miała być tylko Coca-Cola i powrót, ale któż by się oparł świeżym truskawkom?;)

Gofr plus Coca Cola © ralph03
Po takim posiłku mogłem wracać. A że droga powrotna jest z górki, a w moim żyłach płynie sporo cukru, to i tempo jazdy się zwiększyło.
Żeby urozmaicić sobie powrót i nie wracać z powrotem tą samą trasą niczym po nitce do kłębka, to przeskakiwałem raz po raz na drugą stronę Wisły.

Most wiszący w Ustroniu © ralph03
a za Ustroniem całkowicie odbiłem na prawo w kierunku Brennej i do domu wracałem przez Górki Małe i Górki Wielkie.

Widok na Beskidy - Górki Małe © ralph03
Do samej Brennej zabrakło mi może 3 czy 4 kilometrów, ale Brenna będzie na następny raz. Nie można wszystkiego objechać w jeden dzień.
Kolejne wypady rowerowe wkrótce, mam nadzieję że już z Grupą Wypadową :)

Gofr z bitą śmietaną i świeżymi truskawkami :P © ralph03
Temperatura:27.0 HR max:171 ( 89%) HR avg:135 ( 70%) Kalorie: 3821 (kcal)
Tym razem jazda z plecakiem, żeby zabrać ciut więcej płynów i prowiantu, bo dzień iście upalny. Skoro miałem już plecak, to i Colę spakowałem. To nie był najlepszy pomysł, bo na miejscu Cola była ciepła :)
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Pielgrzymowice - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Ustroń - Wisła - Ustroń - Górki Małe - Górki Wielkie - Skoczów - Ochaby - Drogomyśl - Pielgrzymowice - Jastrzębie-Zdrój
Ja mam chyba jakiś dziwny organizm, albo endomondo ma dziwne wyliczenia jeśli chodzi o nawodnienie. Raz pokazuje 4 litry, kiedy ja wypijam 600 ml napoju. Teraz pokazało praktycznie 7 litrów, a ja wypiłem około 2 litrów, ale ja lubię upalne lato :)
Wyruszam koło 12 w pełnym słońcu, lubię ten stan. Jazda bez rękawiczek, żeby na dłoniach nie nabawić się opalenizny rowerzysty. Gripy mam grube piankowe, więc nie odciski nie są mi straszne. Tempo spokojne, bez dziczenia, bo długa droga przede mną.
W Drogomyślu już mi się nie chce :) czuje, że dzisiaj nie mam weny na śmiganie rowerem. Brakuje towarzysza, a i zapomniałem zabrać iRivera żeby sprawdzić jak się jeździ z muzyką w uszach.
Dojechałem do Ochab i zrobiłem dłuższą przerwę na przemyślenia. Po chwili zadumy stwierdziłem, że to nie jest tak, że wszystko siedzi w głowie. Moim zdaniem wszystko siedzi w dupie ;) bo głowa wytrzyma, nogi wytrzymają ale boląca dupa zawsze może powiedzieć dość :P

Nad Wisłą w Ochabach © ralph03
Spokojnym tempem docieram do Skoczowa. Zapora otwarta woda się leje i tyle :)

Zapora w Skoczowie © ralph03
Za Skoczowem natrafiam na rowerzystę na crossie z odpowiednim dla mnie tempem jazdy i tak wspólnie śmigaliśmy w kierunku Ustronia. Najpierw on jechał przodem, później ja zaproponowałem, że podgonię trochę i jak pojadę przodem... do Ustronia dojechałem sam, Pan został gdzieś z tyłu :)
W Ustroniu w parku zrobiłem drugi dłuższy postój, bo znów opuściła mnie wena, a do Wisły jakieś 11 kilometrów jeszcze.
Tu natrafiam na dwóch panów zajmujących się recyklingiem metali, którym spodobał się mój rower i oczami wyobraźni widzieli w nim narzędzie pracy. Padło stwierdzenie, że jeszcze podczepić przyczepkę i byłby fajny sprzęt :P

Park drewnianymi figurkami w Ustroniu © ralph03
Wracam na szlak i jadę dalej w kierunku Wisły. Po kilka kilometrach natrafiam na Pana od crossa. Już wraca z Wisły - chyba się zasiedziałem w parku.
Po drodze trafiam też na nowy punkt wypoczynkowy, ale nie korzystam bo planowana przerwę zrobię już w centrum.

Punkt odpoczynkowy - wlot do Wisly © ralph03
Wreszcie po niecałych 3 godzinach pedałowania docieram do centrum Wisły.
Niby miała być tylko Coca-Cola i powrót, ale któż by się oparł świeżym truskawkom?;)

Gofr plus Coca Cola © ralph03
Po takim posiłku mogłem wracać. A że droga powrotna jest z górki, a w moim żyłach płynie sporo cukru, to i tempo jazdy się zwiększyło.
Żeby urozmaicić sobie powrót i nie wracać z powrotem tą samą trasą niczym po nitce do kłębka, to przeskakiwałem raz po raz na drugą stronę Wisły.

Most wiszący w Ustroniu © ralph03
a za Ustroniem całkowicie odbiłem na prawo w kierunku Brennej i do domu wracałem przez Górki Małe i Górki Wielkie.

Widok na Beskidy - Górki Małe © ralph03
Do samej Brennej zabrakło mi może 3 czy 4 kilometrów, ale Brenna będzie na następny raz. Nie można wszystkiego objechać w jeden dzień.
Kolejne wypady rowerowe wkrótce, mam nadzieję że już z Grupą Wypadową :)

Gofr z bitą śmietaną i świeżymi truskawkami :P © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
112.52 km (30.00 km teren), czas: 05:44 h, avg:19.63 km/h,
prędkość maks: 41.90 km/hTemperatura:27.0 HR max:171 ( 89%) HR avg:135 ( 70%) Kalorie: 3821 (kcal)
Jastrzębie - Rybnik - Żory
Cały tydzień kurs na godziny poranne, pogoda przepiękna, wręcz upalna - jak tu nie iść pośmigać rowerem po okolicy.
Z Jastrzębia jadę do Żor w okolice basenu w Roju, tam znajduję czarny szlak biegnący gdzieś w kierunku Rybnika. Jest szlak, to się go trzymam, szczególnie że biegnie w cichych i spokojnych okolicach. Głównie domki jednorodzinne i praktycznie zerowy ruch samochodów.

Czarny szlak do Rybnika © ralph03
W Rybniku, gdzieś w Boguszowicach straciłem z oczu szlak, pewnie gdzieś było odbicie w las, ale dość szybko jechałem i dodatkowo walczyłem na jakiejś głównej drodze z ciężarówkami.
Droga doprowadziła mnie do ronda przy Makro. Z tego ronda skierowałem się w kierunku Żor i na najbliższym rondzie zwiałem z głównej drogi do lasu.

Buszujący w trawie © ralph03
a w lesie czekała mnie inna walka. Po tym jak już nogi do samych kolan miałem leczone przez pokrzywy czekała mnie przeprawa przez kilka rzeczek, za którymi jak na złość trafiałem na mokradła. W butach mokro, nogi poparzone od pokrzyw i żeby było jeszcze piękniej, to dzikie maliny swoimi kolcami do kończyły dzieła... ale i tak lubię las :)

Kładka © ralph03
Po wielu leśnych trudach dreptania po lesie, bo nie zawsze dało się pewne fragmenty pokonać w siodle wychodzę z krzaków i trafiam na znajome rejony. W nagrodę zjadam mój prowiant i kieruję się w stronę rynku, a później do Jastrzębia.

Staw Garbocz © ralph03
Widok Beskidów już nie tak okazały jak parę świeżo po niedawnych deszczach, ale wciąż idzie popatrzeć.

Nasz okoliczny krajobraz © ralph03
i oczywiście kopalnie, nieodzowny element krajobrazu.

Nasz okoliczny krajobraz 2 © ralph03
Temperatura:27.0 HR max:182 ( 95%) HR avg:129 ( 67%) Kalorie: 2309 (kcal)
Z Jastrzębia jadę do Żor w okolice basenu w Roju, tam znajduję czarny szlak biegnący gdzieś w kierunku Rybnika. Jest szlak, to się go trzymam, szczególnie że biegnie w cichych i spokojnych okolicach. Głównie domki jednorodzinne i praktycznie zerowy ruch samochodów.

Czarny szlak do Rybnika © ralph03
W Rybniku, gdzieś w Boguszowicach straciłem z oczu szlak, pewnie gdzieś było odbicie w las, ale dość szybko jechałem i dodatkowo walczyłem na jakiejś głównej drodze z ciężarówkami.
Droga doprowadziła mnie do ronda przy Makro. Z tego ronda skierowałem się w kierunku Żor i na najbliższym rondzie zwiałem z głównej drogi do lasu.

Buszujący w trawie © ralph03
a w lesie czekała mnie inna walka. Po tym jak już nogi do samych kolan miałem leczone przez pokrzywy czekała mnie przeprawa przez kilka rzeczek, za którymi jak na złość trafiałem na mokradła. W butach mokro, nogi poparzone od pokrzyw i żeby było jeszcze piękniej, to dzikie maliny swoimi kolcami do kończyły dzieła... ale i tak lubię las :)

Kładka © ralph03
Po wielu leśnych trudach dreptania po lesie, bo nie zawsze dało się pewne fragmenty pokonać w siodle wychodzę z krzaków i trafiam na znajome rejony. W nagrodę zjadam mój prowiant i kieruję się w stronę rynku, a później do Jastrzębia.

Staw Garbocz © ralph03
Widok Beskidów już nie tak okazały jak parę świeżo po niedawnych deszczach, ale wciąż idzie popatrzeć.

Nasz okoliczny krajobraz © ralph03
i oczywiście kopalnie, nieodzowny element krajobrazu.

Nasz okoliczny krajobraz 2 © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
60.83 km (9.00 km teren), czas: 03:29 h, avg:17.46 km/h,
prędkość maks: 43.30 km/hTemperatura:27.0 HR max:182 ( 95%) HR avg:129 ( 67%) Kalorie: 2309 (kcal)
II Etap Drogi Głównej Południowej
Dla 20 czy 30 km nie opłaca się ściągać roweru ze ściany, ale pogoda zmusiła mnie do ewakuacji i nawet 20 km nie nakręciłem.
Trasa:
Zacząłem od przejechania przez cały fragment budowanej Drogi Głównej Południowej. Etap drugi liczy 5,210 km. Od strony ulicy Rybnickiej wygląda to bardzo zaawansowanie, ale im bliżej Mszanej tym jest gorzej.
Za wiele pisać nie będę, niech zdjęcia przemówią :)

Droga Główna Południowa - II etap – 5,210 km © ralph03

Droga Główna Południowa - wiadukt © ralph03

Droga Główna Południowa © ralph03

Droga Główna Południowa - przejazd kolejowy przy za KWK Jastrzębie © ralph03
Tu ciekawostka, za przejazdem kolejowym szyny ciągną się jeszcze jakieś niecałe 30 metrów. To chyba będzie jakaś bocznica kolejowa i miejmy nadzieję masowego ruchu pociągów tu nie będzie.
A poniżej miejsce gdzie DGP wygląda najgorzej. To już Mszana i dosłownie rzut beretem do ronda na ulicy Wodzisławskiej.

Droga Główna Południowa - Mszana © ralph03

Bliżej nieokreślony szlak © ralph03
To jakieś tereny po stronie Bożej Góry Lewej, szlak prowadzi wzdłuż torów kolejowych i urywa się przy nadpalonym budynku z krzyżem stojącym obok.

Tajemniczy budynek i krzyż © ralph03
Dosłownie chwilę pokręciłem się po parku. Fontanna już uruchomiona :)
Za budynkiem w którym znajduje się cukiernia Jagódka czyli TBS Daszek wbiłem w las z jarem i wyskoczyłem przy Zespole Szkół numer 5. Taki tam niedawno odkryty skrót ;)

Jar między parkiem zdrojowym a Zespołem Szkół nr 5 © ralph03
Następnie szybki rzut okiem na Kozią alejkę jest to dawne miejsce spacerów, spotkań a także konsumpcji koziego mleka. Alejka znajduje się tuż obok Urzędu Skarbowego. Alejka dawniej nazywana była również Alejką Pocałunków - Klik i klik

Kozia alejka, a raczej jej pozostałości © ralph03
Na niebie zrobiło się coraz ciemniej, wiatr zaczynał przewracać szyldy reklamowe, więc ja zamiast dokręcić jeszcze trochę kilometrów, ratowałem się ucieczką :)
Temperatura:20.0 HR max:177 ( 92%) HR avg:139 ( 72%) Kalorie: 817 (kcal)
Trasa:
Zacząłem od przejechania przez cały fragment budowanej Drogi Głównej Południowej. Etap drugi liczy 5,210 km. Od strony ulicy Rybnickiej wygląda to bardzo zaawansowanie, ale im bliżej Mszanej tym jest gorzej.
Za wiele pisać nie będę, niech zdjęcia przemówią :)

Droga Główna Południowa - II etap – 5,210 km © ralph03

Droga Główna Południowa - wiadukt © ralph03

Droga Główna Południowa © ralph03

Droga Główna Południowa - przejazd kolejowy przy za KWK Jastrzębie © ralph03
Tu ciekawostka, za przejazdem kolejowym szyny ciągną się jeszcze jakieś niecałe 30 metrów. To chyba będzie jakaś bocznica kolejowa i miejmy nadzieję masowego ruchu pociągów tu nie będzie.
A poniżej miejsce gdzie DGP wygląda najgorzej. To już Mszana i dosłownie rzut beretem do ronda na ulicy Wodzisławskiej.

Droga Główna Południowa - Mszana © ralph03

Bliżej nieokreślony szlak © ralph03
To jakieś tereny po stronie Bożej Góry Lewej, szlak prowadzi wzdłuż torów kolejowych i urywa się przy nadpalonym budynku z krzyżem stojącym obok.

Tajemniczy budynek i krzyż © ralph03
Dosłownie chwilę pokręciłem się po parku. Fontanna już uruchomiona :)
Za budynkiem w którym znajduje się cukiernia Jagódka czyli TBS Daszek wbiłem w las z jarem i wyskoczyłem przy Zespole Szkół numer 5. Taki tam niedawno odkryty skrót ;)

Jar między parkiem zdrojowym a Zespołem Szkół nr 5 © ralph03
Następnie szybki rzut okiem na Kozią alejkę jest to dawne miejsce spacerów, spotkań a także konsumpcji koziego mleka. Alejka znajduje się tuż obok Urzędu Skarbowego. Alejka dawniej nazywana była również Alejką Pocałunków - Klik i klik

Kozia alejka, a raczej jej pozostałości © ralph03
Na niebie zrobiło się coraz ciemniej, wiatr zaczynał przewracać szyldy reklamowe, więc ja zamiast dokręcić jeszcze trochę kilometrów, ratowałem się ucieczką :)
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
17.23 km (7.00 km teren), czas: 01:02 h, avg:16.67 km/h,
prędkość maks: 46.30 km/hTemperatura:20.0 HR max:177 ( 92%) HR avg:139 ( 72%) Kalorie: 817 (kcal)
Powrót do domu
Wracam do domu po tyskim wypadzie, a że podobno dla 30 kilometrów nie opłaca się ściągać roweru ze ściany, to nie jadę prosto do domu :)
Trasa:
Z Suszca jadę w kierunku Kryr i Mizerowa. Trzymam się szlaku niebieskiego Plessówki. W Mizerowie odbijam na Warszowice. Na 7 kilometrze odnajduje odbicie w lewo szlaku niebieskiego. Ze szlaku niebieskiego rowerowego skręcam na szlak niebieski w ulicę Potoczek. Asfalt się kończy i zaczynam jechać wzdłuż pól.

Szlak niebieski polami © ralph03
Później szlak prowadzi przez lasy lub po prostu wzdłuż drzew posadzonych po jednej i drugiej stronie szlaku.

Dalsza część niebieskiego © ralph03

Dalsza część niebieskiego © ralph03
Ale wszystko co piękne szybko się kończy i w pewnym momencie oznaczenia szlaku gdzieś wyparowują. Kierując się prosto w stronę Jastrzębia zostaję wyprowadzony w pole... szukając jakiegoś dogodnego powrotu do cywilizacja przedzieram się miedzami i wracam z powrotem na szlak niebieski rowerowy prowadzący do Pawłowic.

Park w Pawłowicach © ralph03
W pawłowickim parku posiedziałem dłuższą chwilkę na słońcu. Stamtąd pojechałem na Bzie odwiedzić Jarka, który na początku sezonu ratował mi życie jak przesadziłem z kilometrami świeżo po anginie :)
To była piękna słoneczna niedziela. Szkoda, że w sobotę gdy jechaliśmy do Tych/Tychów (obie formy są poprawne) nie była nam dana taka pogoda.

Leśna część niebieskiego © ralph03
Temperatura:17.0 HR max:171 ( 89%) HR avg:136 ( 71%) Kalorie: 1420 (kcal)
Trasa:
Z Suszca jadę w kierunku Kryr i Mizerowa. Trzymam się szlaku niebieskiego Plessówki. W Mizerowie odbijam na Warszowice. Na 7 kilometrze odnajduje odbicie w lewo szlaku niebieskiego. Ze szlaku niebieskiego rowerowego skręcam na szlak niebieski w ulicę Potoczek. Asfalt się kończy i zaczynam jechać wzdłuż pól.

Szlak niebieski polami © ralph03
Później szlak prowadzi przez lasy lub po prostu wzdłuż drzew posadzonych po jednej i drugiej stronie szlaku.

Dalsza część niebieskiego © ralph03

Dalsza część niebieskiego © ralph03
Ale wszystko co piękne szybko się kończy i w pewnym momencie oznaczenia szlaku gdzieś wyparowują. Kierując się prosto w stronę Jastrzębia zostaję wyprowadzony w pole... szukając jakiegoś dogodnego powrotu do cywilizacja przedzieram się miedzami i wracam z powrotem na szlak niebieski rowerowy prowadzący do Pawłowic.

Park w Pawłowicach © ralph03
W pawłowickim parku posiedziałem dłuższą chwilkę na słońcu. Stamtąd pojechałem na Bzie odwiedzić Jarka, który na początku sezonu ratował mi życie jak przesadziłem z kilometrami świeżo po anginie :)
To była piękna słoneczna niedziela. Szkoda, że w sobotę gdy jechaliśmy do Tych/Tychów (obie formy są poprawne) nie była nam dana taka pogoda.

Leśna część niebieskiego © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
35.11 km (10.50 km teren), czas: 02:04 h, avg:16.99 km/h,
prędkość maks: 35.30 km/hTemperatura:17.0 HR max:171 ( 89%) HR avg:136 ( 71%) Kalorie: 1420 (kcal)
Szlakami SWD - Olza
Wypad na spontanie. Docelowo miałem pojechać pozaliczać kilka gmin jak Radlin, Pszów czy Rydułtowy. Nie wyszło, ale zgodnie z powiedzeniem "co się odwlecze, to nie uciecze".
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Gołkowice - Godów - Podbucze - Turza Śląska - Gorzyczki - Uchylsko - Olza - Odra - Olza - Gorzyce - Turza Śląska - Mszana - Gogołowa - Jastrzębie-Zdrój
W okolicach Gołkowic, w lesie trafiam, czy raczej trafia na mnie Marcin B., który tak jak i ja brał udział w "Jastrzębskich Rajdach Rowerowych".
Spotykamy się na szlaku R4, ale tylko ja jestem tu z rowerem. Marcin oddawał się innemu hobby - poszukiwał skarbów z saperką i wykrywaczem metali.
W Godowie lekko się zamotałem, ale na rondzie po znakach poznałem, że trzeba zrezygnować z czarnego szlaku. W Podbuczu przejazd pod autostradą A1 i jestem w Turzy Śląskiej. Wcześniej przejeżdżałem w pobliżu kościoła. Sporo osób stało przed kościołem i wyraźnie było bardziej zainteresowana moją osobą, aniżeli mszą... niestety nie zostanę ich bożkiem ;)

Z Turzy Śląskiej kieruje się na znaną mi z wcześniejszej wycieczki Kolonię Fryderyka z torem driftingowym na terenach byłej kopalni.
Żółty szlak rowerowy na starych nasypach kolejowych:

Po 43 kilometrach docieram do Olzy. Robię kółko i na tereny ośrodka wypoczynkowego wjeżdżam od strony miejscowości Odra.

Co ciekawe, jestem tu pierwszy raz. Tyle słyszałem o tym miejscu, ale jakoś nigdy nie było po drodze i nigdy specjalnie nie ciągnęło mnie w te strony.
Spory teren, dużo wody, dużo zieleni i dużo wędkarzy.
Siedząc nad Olza wpatrzony w mapę, zastanawiałem się którędy wracać do Jastrzębia. Wymyśliłem aż trzy plany działania:
- wracać przez Czechy
- pojechać troszkę dalej i zaliczyć wymienione wcześniej trzy gminy
- pojechać najszybszą drogą do domu
Padło na plan ostatni i najszybszy. To już październik i coraz szybciej zachodzi słońce, a ja na wycieczkę wybrałem się dopiero o 13. Następnym razem, wyjadę szybciej.
Temperatura:13.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Gołkowice - Godów - Podbucze - Turza Śląska - Gorzyczki - Uchylsko - Olza - Odra - Olza - Gorzyce - Turza Śląska - Mszana - Gogołowa - Jastrzębie-Zdrój
W okolicach Gołkowic, w lesie trafiam, czy raczej trafia na mnie Marcin B., który tak jak i ja brał udział w "Jastrzębskich Rajdach Rowerowych".
Spotykamy się na szlaku R4, ale tylko ja jestem tu z rowerem. Marcin oddawał się innemu hobby - poszukiwał skarbów z saperką i wykrywaczem metali.
W Godowie lekko się zamotałem, ale na rondzie po znakach poznałem, że trzeba zrezygnować z czarnego szlaku. W Podbuczu przejazd pod autostradą A1 i jestem w Turzy Śląskiej. Wcześniej przejeżdżałem w pobliżu kościoła. Sporo osób stało przed kościołem i wyraźnie było bardziej zainteresowana moją osobą, aniżeli mszą... niestety nie zostanę ich bożkiem ;)

Z Turzy Śląskiej kieruje się na znaną mi z wcześniejszej wycieczki Kolonię Fryderyka z torem driftingowym na terenach byłej kopalni.
Żółty szlak rowerowy na starych nasypach kolejowych:

Po 43 kilometrach docieram do Olzy. Robię kółko i na tereny ośrodka wypoczynkowego wjeżdżam od strony miejscowości Odra.

Co ciekawe, jestem tu pierwszy raz. Tyle słyszałem o tym miejscu, ale jakoś nigdy nie było po drodze i nigdy specjalnie nie ciągnęło mnie w te strony.
Spory teren, dużo wody, dużo zieleni i dużo wędkarzy.
Siedząc nad Olza wpatrzony w mapę, zastanawiałem się którędy wracać do Jastrzębia. Wymyśliłem aż trzy plany działania:
- wracać przez Czechy
- pojechać troszkę dalej i zaliczyć wymienione wcześniej trzy gminy
- pojechać najszybszą drogą do domu
Padło na plan ostatni i najszybszy. To już październik i coraz szybciej zachodzi słońce, a ja na wycieczkę wybrałem się dopiero o 13. Następnym razem, wyjadę szybciej.

Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
67.57 km (10.00 km teren), czas: 03:29 h, avg:19.40 km/h,
prędkość maks: 45.60 km/hTemperatura:13.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Ochaby i Strumień
Samotny wypad rowerowy do Ochab nad Wisłę.
Miałem jechać z dwoma kolegami, ale jednemu support w rowerze zaczął hałasować, a drugiemu telefon nie hałasował, więc nie wiedział, że dzwonię ;)
Trasa:
Plan wypadu bardzo prosty. Dojechać do Ochab, pomoczyć nogi w Wiśle i wracać do domu, bo wieczorem jeszcze trzeba iść do pracy.
Pierwsze kilometry to rozgrzewka po Jastrzębiu i załatwieniu drobnej sprawy, a później już bezpośrednio w kierunku Wisły.
Przez 12 kilometrów rozgrzewałem zastane nogi, jednocześnie zastanawiając się czy chce mi się jechać samemu do Ochab. Po tym drobnym kryzysie jechało mi się jak z górki :)
Po ostatniej wycieczce w rowerze nastąpiło kilka zmian. Wywaliłem starą oponę Rapid Rob, przez którą na ostatnim wypadzie złapałem gumę. Na miejscu starej opony pojawiła się zwijana Geax Saguaro 2.2, którą przełożyłem do przodu. Na tył przełożyłem starą Rapid Rob, która wciąż ma bieżnik z racji tego, że jeździła z przodu. Niech się teraz na tyle zużywa.
Kolejną nowością jest siodełko. Po katuszach jakie sprawiało mi żelowe Selle Italia zdecydowałem się na ciut szersze i bardziej żelowe siodełko WTB SPEED V PRO GEL. Zmiana wyraźnie na plus dla mojego tyłka ;)
Po 30 kilometrach jazdy zrobiłem w Ochabach dwie pierwszy. Pierwsza w Mr Hamburgerze, gdzie zamówiłem jednocześnie Pepsi i Mirinde do schładzania organizmy od środka. Chwilę później moczyłem nogi w całkiem cieplej Wiśle.

Czasu przed pracą jeszcze troszkę miałem, więc zamiast wracać bezpośrednio do Jastrzębia, pomyślałem żeby wracać przez Strumień i mój ulubiony Trakt Cesarsko-Pruski.
Strumień Fontannta:

Chwila relaksu i inhalacji, a poźniej już traktem w kierunku Pawłowic.
Temperatura:33.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Miałem jechać z dwoma kolegami, ale jednemu support w rowerze zaczął hałasować, a drugiemu telefon nie hałasował, więc nie wiedział, że dzwonię ;)
Trasa:
Plan wypadu bardzo prosty. Dojechać do Ochab, pomoczyć nogi w Wiśle i wracać do domu, bo wieczorem jeszcze trzeba iść do pracy.
Pierwsze kilometry to rozgrzewka po Jastrzębiu i załatwieniu drobnej sprawy, a później już bezpośrednio w kierunku Wisły.
Przez 12 kilometrów rozgrzewałem zastane nogi, jednocześnie zastanawiając się czy chce mi się jechać samemu do Ochab. Po tym drobnym kryzysie jechało mi się jak z górki :)
Po ostatniej wycieczce w rowerze nastąpiło kilka zmian. Wywaliłem starą oponę Rapid Rob, przez którą na ostatnim wypadzie złapałem gumę. Na miejscu starej opony pojawiła się zwijana Geax Saguaro 2.2, którą przełożyłem do przodu. Na tył przełożyłem starą Rapid Rob, która wciąż ma bieżnik z racji tego, że jeździła z przodu. Niech się teraz na tyle zużywa.
Kolejną nowością jest siodełko. Po katuszach jakie sprawiało mi żelowe Selle Italia zdecydowałem się na ciut szersze i bardziej żelowe siodełko WTB SPEED V PRO GEL. Zmiana wyraźnie na plus dla mojego tyłka ;)
Po 30 kilometrach jazdy zrobiłem w Ochabach dwie pierwszy. Pierwsza w Mr Hamburgerze, gdzie zamówiłem jednocześnie Pepsi i Mirinde do schładzania organizmy od środka. Chwilę później moczyłem nogi w całkiem cieplej Wiśle.

Czasu przed pracą jeszcze troszkę miałem, więc zamiast wracać bezpośrednio do Jastrzębia, pomyślałem żeby wracać przez Strumień i mój ulubiony Trakt Cesarsko-Pruski.
Strumień Fontannta:

Chwila relaksu i inhalacji, a poźniej już traktem w kierunku Pawłowic.

Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
59.05 km (7.00 km teren), czas: 03:20 h, avg:17.71 km/h,
prędkość maks: 54.30 km/hTemperatura:33.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)