Ride on BikeKroniki rowerowe Ralpha

avatar ralph03
Jastrzębie-Zdrój

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
Rok 2015 będzie zaktualizowany, w sumie ma ponad 1000 km
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Znajomi

wszyscy znajomi(10)

Moje rowery

Cube LTD Pro 2011 9123 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ralph03.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

100 i więcej

Dystans całkowity:2791.26 km (w terenie 549.00 km; 19.67%)
Czas w ruchu:168:30
Średnia prędkość:16.57 km/h
Maksymalna prędkość:65.35 km/h
Suma podjazdów:25763 m
Maks. tętno maksymalne:191 (100 %)
Maks. tętno średnie:179 (93 %)
Suma kalorii:87819 kcal
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:121.36 km i 7h 19m
Więcej statystyk

II Górski Rajd Rowerowy na przełęcz Karkoszczonka

Niedziela, 26 sierpnia 2012 | dodano: 29.08.2012Kategoria 100 i więcej, Off Road, Beskid Śląski
Po urlopowym jeżdżeniu prawie po płaskich terenach na Pomorzu i Kaszubach czas na coś górskiego - górski rajd rowerowy na przełęcz Karkoszczanka :)
Był to mój drugi rajd rowerowy i drugi rajd rowerowy organizowany przez zarząd osiedla Pionierów oraz sklep rowerowy TomaziBike.
Tak jak i ostatnim razem, w większej ekipie dotarcie do celu i indywidualny powrót do domu.
Prawie wszyscy wracali tą samą drogą do Jastrzębia, ale my chcieliśmy więcej...

Trasa:


Jastrzębie-Zdrój - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Górki Wlk. - Brenna - Przełęcz Karkoszczonka (729 m n.p.m.)- Błatnia (917 m n.p.m.) - Brenna - Górki Wlk. - Skoczów -Ochaby - Dębowiec - Hażlach - Pruchna - Jastrzębie-Zdrój

W sumie około 114 km.

Od samego rana lało, więc warunki dość ekstremalne dla tych którzy na codzień jeżdżą tylko przy bezdeszczowej pogodzie.
Ja niestety nie posiadałem żadnej kurtki lekkiej i typowo przeciwdeszczowej, ale przypomniałem sobie, że mam gdzieś workową pelerynkę, którą nabyłem na Morskim Oku w Zakopanem.

Każdy szanujący się superbohater miał pelerynke ;):


Rajd wystartował o godzinie 10:30 i zwartą ekipą (30 rowerzystów w tym jedna rowerzystka) mknęliśmy w deszczu w kierunku Brennej asekurowani przez policyjny radiowóz.

Deszcz, błoto, piasek - wszystko braliśmy na klatę i nie tylko klatę:


W Brennej przestało padać, więc można było zrzucić z siebie pelerynki, kurtki przeciwdeszczowa czy inne nieoddychające okrycie wierzchnie.
Po około 50 km byliśmy pod Przełęczą Karkoszczonka, która znajduje się na wysokości 729 m n.p.m.
Ile się dało, tyle się wjechało, a reszta to po prostu wypych pod stromą górkę.
W sumie początek i końcówka pokonana na rowerze, a to co w środku to już pchanie roweru. Później stromy zjazd do Chaty Wuja Toma i...

żurek:


pamiątkowe medale:


oraz omawianie dalszego etapu...


...bo my się jeszcze nie najeździliśmy. Mimo, że to był już koniec rajdu, to dla nas był to zaledwie pierwszy etap :P

Kolejny etap i kolejny cel to Błatnia 917 m n.p.m.
Było stromo, bardzo kamieniście i sporo fragmentów gdzie preferowanym sposobem pokonywania trasy było pchanie roweru.

Lały się hektolitry potu...
...i czasem ktoś z nas miał ochotę na chwilowe leżakowanie:




Mimo trudnego terenu cała nasza piątka szczęśliwie dotarła do celu czyli na szczyt Błatniej. A na szczycie piękne widoki, silny wiatr i od dłuższego czasu 14*C...

Błatnia zdobyta:


Widoki:



Przez chwilę delektowaliśmy się widokami. Były sesje zdjęciowe, a nawet terapeutyczne i jak już każdy był odpowiednio psychicznie nastawiony, to nie pozostało nic innego jak zjechać z tej góry do Brennej, bo było coraz zimniej i coraz później.

Zjazd miejscami bardzo trudny technicznie. Pełno kamieni, korzeni i innych nierówności.
W SPDkach zrobiłem już setki kilometrów, ale nie w takim terenie. Debiut miałem na poprzednim rajdzie i na zjeździe z Równicy w kierunku Brennej.
Wtedy nie czułem się pewnie i często omijałem pewne fragmenty sprowadzając rower.
Tym razem jednak prawie przez całą drogę w dół jechałem wpięty i czasem nawet nabierałem większych prędkości nie bojąc się, że coś może pójść nie po mojej myśli.

Debiutujący w SPDkach Fabian miał trochę trudności i trochę tych gleb zaliczył, ale myślę że następnym razem jeśli się znów skusi z nami zabrać, to będzie dużo lepiej.
Leżakujący Marcin też bardzo pozytywnie mnie zaskoczył szalejąc na zjazdach i uprawiając czasem istny Tokyo Drift :)
Są postępy, są chęci i coraz mniej strachu czujemy przed kamienistymi szlakami w dół.

Zatrzymać nas może tylko złapanie gumy:


ale tylko na krótką chwilę. Szybka zmiana dętki i dalej w drogę.

Podążając w kierunku zachodzącego słońca:


docieramy do Jastrzębia, gdzie...

...nasze ubłocone rowery zostają porządnie umyte:


a musiały naprawdę źle wyglądać skoro w Brennej starsze panie z przerażeniem patrzyły na nas i na nasze rowery pytając skąd my wracamy, że cali jesteśmy w błocie ;)

Więcej zdjęć:
Album na Picasie

Filmik:
Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 113.78 km (23.00 km teren), czas: 06:34 h, avg:17.33 km/h, prędkość maks: 42.80 km/h
Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Tour de Jezioro Żarnowieckie

Środa, 22 sierpnia 2012 | dodano: 22.08.2012Kategoria 100 i więcej, Off Road, samotnie
Ostatnia już trasa na Pomorzu. Na sam koniec kolejna konkretna trasa, tym razem 100 kilometrowa.

Trasa:

Z Władysławowa do Żarnowca, a później pełne koło wokół Jeziora Żarnowieckiego i z powrotem do Władysławowa, ale już inną trasą.

W sumie wyszło tego nieco ponad 100 km, bo jeszcze pojechałem do centrum Władka na obiad i odszukać kolegów, którzy też byli na obiedzie - zupce chmielowej ;)

Dziś poszedłem troszeczkę na łatwiznę i odpaliłem nawigacje Nokia Maps tak aby prowadziła mnie do Żarnowca trasą pieszą. Dzięki temu ominąłem główne drogi i jechałem zadupiami ile tylko się dało.
Do drogi 213 z Władysławowa dojechałem praktycznie drogami żwirowymi między polami. Wyszło tego naście kilometrów - lubie to! :)
Na 10 kilometrze złapały mnie chmury deszczowe, a że byłem między polami i nie było gdzie się schować, to w deszczu mknąłem dalej przed siebie.

Polami:


Po 26 kilometrach dotarłem do Żarnowca:


Tak szczerze, to w samym Żarnowcu nic specjalnego nie ma. No chyba, że ktoś lubi zachwycać się klasztorami. Wtedy może pozachwycać się nad gotyckim klasztorem sióstr Benedyktynek sprzed ponad 700 lat. Klasztor znajduje się przy samej drodze 213.

Kolejne kilka kilometrów i jestem przy jeziorze. Na niebie wciąż chmury.
Krótka przerwa na picie i jedzenie oraz na spoglądnięcie na mapę, bo od Żarnowca już bez wspomagania się nawigacją... ale czy aby na pewno był to dobry pomysł?;)





Po raz kolejny wyszło moje zamiłowanie do pakowania się w najgorsze krzaki i pokrzywy. Niestety minąłem właściwy zjazd w kierunku jeziora i chciałem tam dotrzeć po swojemu. Takim sposobem przedzierałem się przez krzaczory, rowy melioracyjne i Bóg jeden wie co tam jeszcze było. Nie obyło się też bez zaciętej walki z komarami i końskimi muchami grrrrrr...

Mój hardcorowy skrót - od horyzontu przedzieranie się w krzakach:


Przerwa na doprowadzenie roweru, do dalszej jazdy:


Na szczęście to jedyne dziwactwo na mojej dzisiejszej trasie. Dalej było lepiej i nawet słońce wyszło.

Przed miejscowością Nadole jeszcze jedna przerwa na posiłek i szybkie zwiedzanie Nadola.

Przerwa na lidlowskie "Knopersy" ;):


Na przystani statku wycieczkowego "Nadolanin":


Z atrakcji Nadola można wymienić rejs wyżej wymienionym statkiej po jeziorze, skansen czyli Zagrodę Gburską i Rybacką (znajduje się tuż obok przystani) oraz wieżę widokową "Kaszubskie Oko" i park atrakcji.
Na wieżę widokową nie wybierałem się, ale podobno widać z niej prócz jeziora nawet Bałtyk.
Wieża znajduje się przy górnym zbiorniku elektrowni szczytowo-pompowej Żarnowiec. Sama elektrownia robi ogromne wrażenie. Zresztą jest to największa w Polsce elektrownia szczytowo-pompowa. Nie znajduję się ona w Żarnowcu jak nazwa elektrowni wskazuje, a w miejscowości Czymanowo.
Największe wrażenie zrobiły na mnie cztery wielgachne stalowe rurociągi, którymi płynie woda do pompo-turbin. Długość jednego rurociągu to 1100 metrów.
Przed elektrownią są umieszczone tablice informacyjne na temat elektrowni. Jest co poczytać i co pooglądać. Polecam.

Może kiedyś zrobią z tego aquapark :P:


Pełne okrążenie Jeziora Żarnowieckiego dało wynik 27 kilometrów. Zapewne da się krócej, bo ja dłuższą chwilę walczyłem z krzakami :)

Po zrobieniu pełnego okrążenia wróciłem jeszcze raz w okolicę elektrowni, ale tym razem w poszukiwaniu pozostałości po zlikwidowanej budowie elektrowni jądrowej i... ni chu chu... nic nie znalazłem nie licząc budynków, które miały służyć za szatnie, ale te były przy samej drodze.
Chyba za słabo zapuszczałem się w nieprzyjazne tereny ;)

Ogólnie wszelakie okoliczne tereny po drugiej stronie jeziora, a na przeciwko elektrowni wodnej zagospodarowane są przez różne firmy.



Powrót do Władysławowa też z pomocą Nokia Maps i trasy pieszej.
Ogólnie nie lubie tej nawigacji, bo działa ze strasznym opóźnieniem. Każe mi skręcić kiedy ja już przejechałem dawno skrzyżowanie, o którym mnie informuje... takie zachowanie nawigacji wprowadza sporo zamieszania, szczególnie że nie zaglądam na telefon, tylko słucham komunikatów płynących do mnie z kieszeni spodenek ;P

jednak mimo tych niedogodności dość fajnie prowadziła mnie lasami:


Poźniej trafiłem na świetną asfaltową ścieżkę rowerową, która ciągnęła się miedzy polami. Tu podziękowałem Nokia Maps, która ciągle kazała mi odbić gdzieś w bok ze ścieżki... Ja jechałem dalej przed siebie ścieżką, bo w oddali widziałem znane mi już z wycieczki do Pucka elektrownie wiatrowe.

Staram się dogonić własny cień:


Elektrownie wiatrowe tuż obok ścieżki:


I to już koniec moich pomorskich i kaszubskich wycieczek.

Bilans moich urlopowych kilometrów: 352
Ogólny tegoroczny bilans ma dzień dzisiejszy: 1534
Zbliżam się do wykonania tegorocznego planu czyli 2 tysięcy kilometrów ;)

Kolejne wycieczki i opowiadania o nich już na śląskiej ziemi ;P

Nie zapomniałem o ciekawostkach. Tym razem ciekawostki w formie zdjęć i bez komentarza.



Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 100.49 km (31.00 km teren), czas: 05:37 h, avg:17.89 km/h, prędkość maks: 50.90 km/h
Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Rajd Rowerowy MTB/CROSS na Równicę

Sobota, 23 czerwca 2012 | dodano: 24.06.2012Kategoria Off Road, 100 i więcej, Beskid Śląski
Mój pierwszy rajd rowerowy i pierwszy wyjazd w tak liczniej grupie.
60 rowerzystów i jeden cel - Równica w Ustroniu.

Nasza mała grupka w składzie ja, Krystian, Damian, Marcin i Rafał miała jeszcze jeden cel. Zjechać zielonym szlakiem z Równicy do Brennej.






Trasa:
Jastrzębie - Bzie - Golasowice - Bąków - Drogomyśl - Skoczów - Ustroń - Równica (884 m.n.p.m.) - Brenna - Górki Wlk. - Skoczów - Drogomyśl - Bąków - Golasowice - Bzie - Jastrzębie
W sumie 100.87 km (według licznika rowerowego)



Kierunek Brenna

Na rajd wyruszyliśmy całą grupą okolo 9 rano spod sklepu Tomazi Bike. Na szczycie Równicy zameldowaliśmy się około 12. Wspinaczka rowerem pod Równicę zajęła mi 37 minut. Były chwile zwątpienia i załamania, ale całą trasę pokonałem bez schodzenia z roweru.

Na Równicy losowanie nagród, nawadnianie organizmów, zjadanie resztek batoników, żelów i innych dopalaczy - co kto miał pod ręką. Następnie żegnamy się z uczestnikami i organizatorami rajdu, którzy wracają ta samą trasą lub samochodami. My jeszcze nie wracamy, jedziemy dalej do Brennej na obiad szlakiem pieszym...
Szlak dość ciekawy i trudny, pełno wąwozów, kamieni, głazów, leżących konarów czy wystających korzeni, miejscami mocno stromo. Jak dla mnie kwintesencja Off Roadu. Hamulce tarczowe aż wyły i na pewno nie było to wycie z zachwytu :)
Miejscami byłem zmuszony prowadzić rower lub jechać bardzo asekuracyjnie. Jeszcze nie opanowałem na tyle sztuki wypinania się z SPDków, żeby pozwolić sobie na jakieś wielkie szaleństwa.



Wypad świetny, dużo walki nie tylko z pokonywanymi kilometrami, wzniesieniami czy kamieniami, była też walka z samym sobą i z własnymi słabościami. Stówka zrobiona, nogi wytrzymały i jeszcze zostało w nich trochę energii, ból tyłka nie doskwierał tak jak po ostatnim wypadzie do Pszczyny.
Są postępy ;)

Ustroń w pobliżu Równicy


Rowery odpoczywają, my moczymy nogi w Wiśle ;)
Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 100.87 km (41.00 km teren), czas: 06:02 h, avg:16.72 km/h, prędkość maks: 42.00 km/h
Temperatura:27.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)