Ride on BikeKroniki rowerowe Ralpha

avatar ralph03
Jastrzębie-Zdrój

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
Rok 2015 będzie zaktualizowany, w sumie ma ponad 1000 km
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Znajomi

wszyscy znajomi(10)

Moje rowery

Cube LTD Pro 2011 9123 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ralph03.bikestats.pl

Archiwum

Linki

II Górski Rajd Rowerowy na przełęcz Karkoszczonka

Niedziela, 26 sierpnia 2012 | dodano: 29.08.2012Kategoria 100 i więcej, Off Road, Beskid Śląski
Po urlopowym jeżdżeniu prawie po płaskich terenach na Pomorzu i Kaszubach czas na coś górskiego - górski rajd rowerowy na przełęcz Karkoszczanka :)
Był to mój drugi rajd rowerowy i drugi rajd rowerowy organizowany przez zarząd osiedla Pionierów oraz sklep rowerowy TomaziBike.
Tak jak i ostatnim razem, w większej ekipie dotarcie do celu i indywidualny powrót do domu.
Prawie wszyscy wracali tą samą drogą do Jastrzębia, ale my chcieliśmy więcej...

Trasa:


Jastrzębie-Zdrój - Drogomyśl - Ochaby - Skoczów - Górki Wlk. - Brenna - Przełęcz Karkoszczonka (729 m n.p.m.)- Błatnia (917 m n.p.m.) - Brenna - Górki Wlk. - Skoczów -Ochaby - Dębowiec - Hażlach - Pruchna - Jastrzębie-Zdrój

W sumie około 114 km.

Od samego rana lało, więc warunki dość ekstremalne dla tych którzy na codzień jeżdżą tylko przy bezdeszczowej pogodzie.
Ja niestety nie posiadałem żadnej kurtki lekkiej i typowo przeciwdeszczowej, ale przypomniałem sobie, że mam gdzieś workową pelerynkę, którą nabyłem na Morskim Oku w Zakopanem.

Każdy szanujący się superbohater miał pelerynke ;):


Rajd wystartował o godzinie 10:30 i zwartą ekipą (30 rowerzystów w tym jedna rowerzystka) mknęliśmy w deszczu w kierunku Brennej asekurowani przez policyjny radiowóz.

Deszcz, błoto, piasek - wszystko braliśmy na klatę i nie tylko klatę:


W Brennej przestało padać, więc można było zrzucić z siebie pelerynki, kurtki przeciwdeszczowa czy inne nieoddychające okrycie wierzchnie.
Po około 50 km byliśmy pod Przełęczą Karkoszczonka, która znajduje się na wysokości 729 m n.p.m.
Ile się dało, tyle się wjechało, a reszta to po prostu wypych pod stromą górkę.
W sumie początek i końcówka pokonana na rowerze, a to co w środku to już pchanie roweru. Później stromy zjazd do Chaty Wuja Toma i...

żurek:


pamiątkowe medale:


oraz omawianie dalszego etapu...


...bo my się jeszcze nie najeździliśmy. Mimo, że to był już koniec rajdu, to dla nas był to zaledwie pierwszy etap :P

Kolejny etap i kolejny cel to Błatnia 917 m n.p.m.
Było stromo, bardzo kamieniście i sporo fragmentów gdzie preferowanym sposobem pokonywania trasy było pchanie roweru.

Lały się hektolitry potu...
...i czasem ktoś z nas miał ochotę na chwilowe leżakowanie:




Mimo trudnego terenu cała nasza piątka szczęśliwie dotarła do celu czyli na szczyt Błatniej. A na szczycie piękne widoki, silny wiatr i od dłuższego czasu 14*C...

Błatnia zdobyta:


Widoki:



Przez chwilę delektowaliśmy się widokami. Były sesje zdjęciowe, a nawet terapeutyczne i jak już każdy był odpowiednio psychicznie nastawiony, to nie pozostało nic innego jak zjechać z tej góry do Brennej, bo było coraz zimniej i coraz później.

Zjazd miejscami bardzo trudny technicznie. Pełno kamieni, korzeni i innych nierówności.
W SPDkach zrobiłem już setki kilometrów, ale nie w takim terenie. Debiut miałem na poprzednim rajdzie i na zjeździe z Równicy w kierunku Brennej.
Wtedy nie czułem się pewnie i często omijałem pewne fragmenty sprowadzając rower.
Tym razem jednak prawie przez całą drogę w dół jechałem wpięty i czasem nawet nabierałem większych prędkości nie bojąc się, że coś może pójść nie po mojej myśli.

Debiutujący w SPDkach Fabian miał trochę trudności i trochę tych gleb zaliczył, ale myślę że następnym razem jeśli się znów skusi z nami zabrać, to będzie dużo lepiej.
Leżakujący Marcin też bardzo pozytywnie mnie zaskoczył szalejąc na zjazdach i uprawiając czasem istny Tokyo Drift :)
Są postępy, są chęci i coraz mniej strachu czujemy przed kamienistymi szlakami w dół.

Zatrzymać nas może tylko złapanie gumy:


ale tylko na krótką chwilę. Szybka zmiana dętki i dalej w drogę.

Podążając w kierunku zachodzącego słońca:


docieramy do Jastrzębia, gdzie...

...nasze ubłocone rowery zostają porządnie umyte:


a musiały naprawdę źle wyglądać skoro w Brennej starsze panie z przerażeniem patrzyły na nas i na nasze rowery pytając skąd my wracamy, że cali jesteśmy w błocie ;)

Więcej zdjęć:
Album na Picasie

Filmik:
Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 113.78 km (23.00 km teren), czas: 06:34 h, avg:17.33 km/h, prędkość maks: 42.80 km/h
Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

K o m e n t a r z e
hahaha ej to nie fer ja wcale tak nie leżałem to jakiś fotomontaż ;p Wypad był zajebisty kolano boli jak diabli sine jak śliwka ale warto było nie żałuje :) marcin - 17:16 czwartek, 30 sierpnia 2012 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa sobie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]