- Kategorie:
- 0-50.64
- 100 i więcej.23
- 50-100.59
- Beskid Mały.2
- Beskid Śląski.19
- Beskid Żywiecki.0
- Miejska dżungla.11
- Off Road.61
- samotnie.37
- z Asią.14
Deszczowa piosenka z Dianą
Niedziela, 29 lipca 2012 | dodano: 29.07.2012Kategoria 0-50, Miejska dżungla
Trzeci dzień pod rząd na rowerze.
Trasa:
W powietrzu wisiał większy deszcz, ale Diana się uparła - dobra jedziemy ;)
Wyruszyliśmy w kroplach deszczu z nadzieją, że pokropi i przestanie, ewentualnie przejdzie bokiem.
Jak się później okazało, nie przestało padać, albo my jeździliśmy tymi bokami, którymi akurat chciała ulewa sobie przejść.
W miarę suchymi oponami dotarliśmy do parku zdrojowego jadąc ulicami Równoleglą, Północną, Kondziołowcem i w pobliżu starego dworca PKP w Zdroju.
W parku deszcz się rozbestwił na dobre. Z nadzieją, że przestanie padać pokręciliśmy się tu i tam chroniąc pod drzewami przed deszczem...
mostek w parku:

ale oczywiście znów Diana się uparła, że nie ma co czekać. Wyjechaliśmy z parku choć wciąż padało i wcale nie miało zamiaru przestać czy chociaż odrobinkę zmniejszyć ilość kropel lecących na nas.
Kolejny raz spróbowaliśmy przeczekać, ale znowu Diana... no więc jedziemy :P
...i dosłownie lunęło, aż bąble tworzyły się na kałużach. Tu nastąpiło nasze zwątpienie co do dalszego jeżdżenia. Szybka decyzja - wracamy do domu ;)
Przemoczeni i wciąż oblewani wodą, która wystrzeliwała spod kół naszych rowerów jak fontanna wracaliśmy na osiedle.
Ale kto by się przejmował...
"I'm singin' in the rain
Just singin' in the rain" :)
Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Trasa:
W powietrzu wisiał większy deszcz, ale Diana się uparła - dobra jedziemy ;)
Wyruszyliśmy w kroplach deszczu z nadzieją, że pokropi i przestanie, ewentualnie przejdzie bokiem.
Jak się później okazało, nie przestało padać, albo my jeździliśmy tymi bokami, którymi akurat chciała ulewa sobie przejść.
W miarę suchymi oponami dotarliśmy do parku zdrojowego jadąc ulicami Równoleglą, Północną, Kondziołowcem i w pobliżu starego dworca PKP w Zdroju.
W parku deszcz się rozbestwił na dobre. Z nadzieją, że przestanie padać pokręciliśmy się tu i tam chroniąc pod drzewami przed deszczem...
mostek w parku:

ale oczywiście znów Diana się uparła, że nie ma co czekać. Wyjechaliśmy z parku choć wciąż padało i wcale nie miało zamiaru przestać czy chociaż odrobinkę zmniejszyć ilość kropel lecących na nas.
Kolejny raz spróbowaliśmy przeczekać, ale znowu Diana... no więc jedziemy :P
...i dosłownie lunęło, aż bąble tworzyły się na kałużach. Tu nastąpiło nasze zwątpienie co do dalszego jeżdżenia. Szybka decyzja - wracamy do domu ;)
Przemoczeni i wciąż oblewani wodą, która wystrzeliwała spod kół naszych rowerów jak fontanna wracaliśmy na osiedle.
Ale kto by się przejmował...
"I'm singin' in the rain
Just singin' in the rain" :)

Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
14.81 km (0.50 km teren), czas: 01:00 h, avg:14.81 km/h,
prędkość maks: 38.70 km/hTemperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj