- Kategorie:
- 0-50.64
- 100 i więcej.23
- 50-100.59
- Beskid Mały.2
- Beskid Śląski.19
- Beskid Żywiecki.0
- Miejska dżungla.11
- Off Road.61
- samotnie.37
- z Asią.14
Szlakiem Pszczynki do Oświęcimia i szlakiem Wisły na zaporę
Niedziela, 5 października 2014 | dodano: 06.10.2014Kategoria 100 i więcej, Off Road
Udało się zebrać ekipę: Damian, Krzysiek, Marcin i Rafał. Dawno nie było tak licznego składu, choć wciąż nie była to pełna ekipa Grupy Wypadowej.
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Krzyżowice - Warszowice - Mizerów - Brzeźce - Łąka - Pszczyna - Ćwiklica - Międzyrzecze - Harmęże - Brzezinka - Oświęcim - Brzezinka - Harmęże - Brzeszcze - Jawiszowice - Goczałkowice-Zdrój - Łąka - Wisła Wielka - Strumień - Zbytków - Pielgrzymowice - Jastrzębie-Zdrój
Pierwotny plan zakładał doczepić się do Seblega i ekipy by uderzyć na Kobiór. Ale Kobiór już zdobywaliśmy i objechane mieliśmy tamtejsze okolice. Tydzień wcześniej byli w Oświęcimiu co by Nam teraz pasowało. Rafał już w świadomości miał wypad do Oświęcimia, a ja kilka dni wcześniej zainteresowałem się biegiem rzeki Pszczynki i nawet zrobiłem ślad, którym można spokojnie przejechać od Gogołowej aż do Oświęcimia, gdzie Pszczynka wpada do Wisły na granicy gminy Bojszowy z gminą Oświęcim.
A skoro można połączyć Pszczynkę i Oświęcim, to nic tylko wskakiwać na rowery i w drogę.

Szlakiem Pszczynki © ralph03
Poranek mglisty, wilgotny i zimny. Maksymalnie 8-9*C ale humory dopisywały. Marcin nim dojechał pod mój garaż, to już zdążył zaliczyć glebę ;) nie ostatnią tego dnia, ale nie był samotny w glebowaniu. Teren przez który przejeżdżaliśmy tego dnia, był bardzo błotnisty i nieraz zdradliwy. Na szczęście żadnych ofiar w ludziach czy sprzęcie nie było, co najwyżej więcej błota na naszych ubłoconych ciuchach i rowerach.

Dookoła mgła jak w horrorach klasy Z © ralph03
Trasa "Szlakiem Pszczynki" została przeze mnie poprowadzona drogami, szlakami, wałami które były widoczne/oznaczone na mapach. Nie chciałem podejmować zbędnego ryzyka i na siłę prowadzić Nas o tej porze roku wałami Pszczynki. Eksploracje terenu można uprawiać, ale nie teraz gdy dzień jest coraz krótszy i jest coraz zimniej. Na błądzenie i odkrywanie pozwolimy sobie w cieplejszą porę roku i co za tym idzie w dłuższy dzień.
Mimo starannego doboru trasy i sklejania szlaku z tras tylko oznaczonych, nie obyło się bez przygód. W miejscu w którym powinien być most, mostu nie było. Zostały jego resztki, które pewnie z czasem też zostaną rozkradzione.

Hardcorowa przeprawa mostowa © ralph03
Podjęliśmy z Damianem wyzwanie i przeprawiliśmy się na druga stronę Pszczynki tymi resztkami mostu. Ja przez przeżyłem chwile grozy, jak po kilku kroczkach rower ześlizgnął mi się w dół w stronę rzeki... łapałem jednocześnie rower i równowagę. Później już było tylko lepiej. Reszta chłopaków wykorzystała konstrukcję stojąco tuż obok, a którą poprowadzone były rury na drugi brzeg. Oni też mieli niezłą frajdę z tej przeprawy... jeszcze raz sorki za to, skąd miałem wiedzieć, że tu nie będzie mostu skoro na mapie był :P Podobną sytuację mieliśmy na wypadzie po kobiórskich lasach. Wtedy Beny opracowywał trasę i też na mapie był mostu, którego nie było :)

Przeprawa pseudo mostowa przez Pszczynkę © ralph03
Po prawie 52 kilometrach docieramy na spotkanie Pszczynki z Wisłą. Pierwszy etap wypadu w 100% zrealizowany, choć zachwytu nad tym miejscem nie było. Nawet rybacy mówili, że ryby coś nie biorą, a chwilę wcześniej spotkani myśliwy też z żadnymi łupami nie szli ;) i obiecali, że do rowerzystów nie będą strzelać :P

Punkt spotkania się Pszczynki z Wisłą © ralph03
Następnym etapem był dojazd pod obozy zagłady. Dojazd już w cywilizowanych warunkach czyli w pełni asfaltami. Najpierw obóz w Brzezince, później muzeum Auschwitz w Oświęcimiu.
W jednym i drugim miejscu sporo turystów, również zza granicy. Na zwiedzanie nie było czasu, zresztą wjazd z rowerem zabroniony. Ale zauważyliśmy dziwne, przynajmniej dla nas zjawisko modowe - wyżelowani panowie w spodniach rurkach i tenisówka z "Najka". My na rowerach oblepionych z każdej strony błotem. Sami również uwaleni błotem... i tak się zastanawiam czy my wyglądaliśmy dziwnie czy może dziwni byli rurkowi żelboje.

KL Auschwitz - Birkenau (Oświęcim - Brzezinka) © ralph03
Po odwiedzeniu miejsc pamięci obozów koncentracyjnych i zagłady wróciliśmy na szlak. W końcu wyszło słońce i temperatura troszeczkę skoczyła do góry. Chwytamy te promyki słońca i lecimy dalej z tematem, bo trzeba zdążyć przed zachodem słońca, a do domu daleko.
Na powrót również miałem przygotowany i wrzucony na telefon szlak. Tym razem ślad składający się praktycznie w 100% ze szlaków rowerowych. Taka mieszanina szlaków R4, żółtego, czarnego czy wiślanego. Plan zakładał wracać wałami Wisły do zapory w Goczałkowicach. Nie lubię wracać tą samą trasą, którą przyjechałem. Urozmaicenie musi być, a ja lubię zwiedzać i odkrywać nowe miejsca.
Mało kto wie, że Oświęcim i okolice, to nie tylko obozy koncentracyjne, to również Dolina Karpia. Stawy zajmują tu setki hektarów. Co chwilę jakiś staw mijaliśmy, albo całe skupisko stawów. Pełno stawów i wijąca się niczym wąż Wisła. Na szczęście wały aż tak bardzo się nie wiły, choć czasem byliśmy zaskoczeni jak bardzo Wiślana Trasa Rowerowa robi zakręty o 180*.

Jazdę wałami Wisły umilają takie widoki © ralph03
Wały przedstawiały różny stopień trudności. Przeważnie jazda po trawie skoszonej i nieskoszonej. W tej nieskoszonej czaiły się głębokie wyrwy po kołach samochodów, wypełnione wodą i błotem. Bywało groźnie i raz na jakiś czas jakiś jeździec spadał z siodełka roweru - niekoniecznie na nogi :)
Po nieco ponad 100 kilometrach docieramy do Goczałkowic. Witają nas licznie zebrane łabędzie. Świetny widok :)

Stado łabędzi w okolicach zapory goczałkowickiej © ralph03
W Goczałkowicach postanawiamy, że dosyć na dzisiaj błota, lasów i ogólnie terenu. Powrót do domu będzie już ku uciesze Marcina tylko asfaltem. Bocznymi uliczkami do Łąki, stamtąd do Strumienia, gdzie część z nas skorzystała z myjni, a następnie przez Zbytków i Pielgrzymowice do Jastrzębia.
Słońce już zaszło, temperatura powietrza zbliżyła się do tej porannej, wyczerpani i zmęczeni jesteśmy w swoich domach.

Grupa Wypadowa pod Auschwitz - Birkenau © ralph03
Temperatura:11.0 HR max:172 ( 90%) HR avg:131 ( 68%) Kalorie: 5618 (kcal)
Trasa:
Jastrzębie-Zdrój - Krzyżowice - Warszowice - Mizerów - Brzeźce - Łąka - Pszczyna - Ćwiklica - Międzyrzecze - Harmęże - Brzezinka - Oświęcim - Brzezinka - Harmęże - Brzeszcze - Jawiszowice - Goczałkowice-Zdrój - Łąka - Wisła Wielka - Strumień - Zbytków - Pielgrzymowice - Jastrzębie-Zdrój
Pierwotny plan zakładał doczepić się do Seblega i ekipy by uderzyć na Kobiór. Ale Kobiór już zdobywaliśmy i objechane mieliśmy tamtejsze okolice. Tydzień wcześniej byli w Oświęcimiu co by Nam teraz pasowało. Rafał już w świadomości miał wypad do Oświęcimia, a ja kilka dni wcześniej zainteresowałem się biegiem rzeki Pszczynki i nawet zrobiłem ślad, którym można spokojnie przejechać od Gogołowej aż do Oświęcimia, gdzie Pszczynka wpada do Wisły na granicy gminy Bojszowy z gminą Oświęcim.
A skoro można połączyć Pszczynkę i Oświęcim, to nic tylko wskakiwać na rowery i w drogę.

Szlakiem Pszczynki © ralph03
Poranek mglisty, wilgotny i zimny. Maksymalnie 8-9*C ale humory dopisywały. Marcin nim dojechał pod mój garaż, to już zdążył zaliczyć glebę ;) nie ostatnią tego dnia, ale nie był samotny w glebowaniu. Teren przez który przejeżdżaliśmy tego dnia, był bardzo błotnisty i nieraz zdradliwy. Na szczęście żadnych ofiar w ludziach czy sprzęcie nie było, co najwyżej więcej błota na naszych ubłoconych ciuchach i rowerach.

Dookoła mgła jak w horrorach klasy Z © ralph03
Trasa "Szlakiem Pszczynki" została przeze mnie poprowadzona drogami, szlakami, wałami które były widoczne/oznaczone na mapach. Nie chciałem podejmować zbędnego ryzyka i na siłę prowadzić Nas o tej porze roku wałami Pszczynki. Eksploracje terenu można uprawiać, ale nie teraz gdy dzień jest coraz krótszy i jest coraz zimniej. Na błądzenie i odkrywanie pozwolimy sobie w cieplejszą porę roku i co za tym idzie w dłuższy dzień.
Mimo starannego doboru trasy i sklejania szlaku z tras tylko oznaczonych, nie obyło się bez przygód. W miejscu w którym powinien być most, mostu nie było. Zostały jego resztki, które pewnie z czasem też zostaną rozkradzione.

Hardcorowa przeprawa mostowa © ralph03
Podjęliśmy z Damianem wyzwanie i przeprawiliśmy się na druga stronę Pszczynki tymi resztkami mostu. Ja przez przeżyłem chwile grozy, jak po kilku kroczkach rower ześlizgnął mi się w dół w stronę rzeki... łapałem jednocześnie rower i równowagę. Później już było tylko lepiej. Reszta chłopaków wykorzystała konstrukcję stojąco tuż obok, a którą poprowadzone były rury na drugi brzeg. Oni też mieli niezłą frajdę z tej przeprawy... jeszcze raz sorki za to, skąd miałem wiedzieć, że tu nie będzie mostu skoro na mapie był :P Podobną sytuację mieliśmy na wypadzie po kobiórskich lasach. Wtedy Beny opracowywał trasę i też na mapie był mostu, którego nie było :)

Przeprawa pseudo mostowa przez Pszczynkę © ralph03
Po prawie 52 kilometrach docieramy na spotkanie Pszczynki z Wisłą. Pierwszy etap wypadu w 100% zrealizowany, choć zachwytu nad tym miejscem nie było. Nawet rybacy mówili, że ryby coś nie biorą, a chwilę wcześniej spotkani myśliwy też z żadnymi łupami nie szli ;) i obiecali, że do rowerzystów nie będą strzelać :P

Punkt spotkania się Pszczynki z Wisłą © ralph03
Następnym etapem był dojazd pod obozy zagłady. Dojazd już w cywilizowanych warunkach czyli w pełni asfaltami. Najpierw obóz w Brzezince, później muzeum Auschwitz w Oświęcimiu.
W jednym i drugim miejscu sporo turystów, również zza granicy. Na zwiedzanie nie było czasu, zresztą wjazd z rowerem zabroniony. Ale zauważyliśmy dziwne, przynajmniej dla nas zjawisko modowe - wyżelowani panowie w spodniach rurkach i tenisówka z "Najka". My na rowerach oblepionych z każdej strony błotem. Sami również uwaleni błotem... i tak się zastanawiam czy my wyglądaliśmy dziwnie czy może dziwni byli rurkowi żelboje.

KL Auschwitz - Birkenau (Oświęcim - Brzezinka) © ralph03
Po odwiedzeniu miejsc pamięci obozów koncentracyjnych i zagłady wróciliśmy na szlak. W końcu wyszło słońce i temperatura troszeczkę skoczyła do góry. Chwytamy te promyki słońca i lecimy dalej z tematem, bo trzeba zdążyć przed zachodem słońca, a do domu daleko.
Na powrót również miałem przygotowany i wrzucony na telefon szlak. Tym razem ślad składający się praktycznie w 100% ze szlaków rowerowych. Taka mieszanina szlaków R4, żółtego, czarnego czy wiślanego. Plan zakładał wracać wałami Wisły do zapory w Goczałkowicach. Nie lubię wracać tą samą trasą, którą przyjechałem. Urozmaicenie musi być, a ja lubię zwiedzać i odkrywać nowe miejsca.
Mało kto wie, że Oświęcim i okolice, to nie tylko obozy koncentracyjne, to również Dolina Karpia. Stawy zajmują tu setki hektarów. Co chwilę jakiś staw mijaliśmy, albo całe skupisko stawów. Pełno stawów i wijąca się niczym wąż Wisła. Na szczęście wały aż tak bardzo się nie wiły, choć czasem byliśmy zaskoczeni jak bardzo Wiślana Trasa Rowerowa robi zakręty o 180*.

Jazdę wałami Wisły umilają takie widoki © ralph03
Wały przedstawiały różny stopień trudności. Przeważnie jazda po trawie skoszonej i nieskoszonej. W tej nieskoszonej czaiły się głębokie wyrwy po kołach samochodów, wypełnione wodą i błotem. Bywało groźnie i raz na jakiś czas jakiś jeździec spadał z siodełka roweru - niekoniecznie na nogi :)
Po nieco ponad 100 kilometrach docieramy do Goczałkowic. Witają nas licznie zebrane łabędzie. Świetny widok :)

Stado łabędzi w okolicach zapory goczałkowickiej © ralph03
W Goczałkowicach postanawiamy, że dosyć na dzisiaj błota, lasów i ogólnie terenu. Powrót do domu będzie już ku uciesze Marcina tylko asfaltem. Bocznymi uliczkami do Łąki, stamtąd do Strumienia, gdzie część z nas skorzystała z myjni, a następnie przez Zbytków i Pielgrzymowice do Jastrzębia.
Słońce już zaszło, temperatura powietrza zbliżyła się do tej porannej, wyczerpani i zmęczeni jesteśmy w swoich domach.

Grupa Wypadowa pod Auschwitz - Birkenau © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
138.49 km (0.00 km teren), czas: 07:46 h, avg:17.83 km/h,
prędkość maks: 42.87 km/hTemperatura:11.0 HR max:172 ( 90%) HR avg:131 ( 68%) Kalorie: 5618 (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj