Ride on BikeKroniki rowerowe Ralpha

avatar ralph03
Jastrzębie-Zdrój

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
Rok 2015 będzie zaktualizowany, w sumie ma ponad 1000 km
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Znajomi

wszyscy znajomi(10)

Moje rowery

Cube LTD Pro 2011 9123 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ralph03.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Kobiór, Pszczyna czyli szlak Plessówka

Poniedziałek, 29 lipca 2013 | dodano: 29.07.2013Kategoria 50-100
Na termometrach okolice 40*C. Z nieba leje się żar. Ludzie albo szukają cienia, albo jakiejś wody, gdzie mają możliwość schłodzenia się.
Grupa Wypadowa ma ciekawsze plany niż niedzielne wylegiwanie się - dojechać Plessówką do miejscowości Kobiór.

Trasa:


Jastrzebie - Pawłowice - Wisła Wielka - Łąka - Pszczyna - Jankowice - Studzienice - Kobiór - Suszec - Żory - Jastrzębie

Planowo miało nas jechać pięciu, ale dwóch Panów z przeróżnych przyczyn i niezależnych od nich musiało zrezygnować z wypadu.

Żeby ułatwić sobie nawigowanie, najpierw pojechaliśmy znanym już szlakiem R4 do Pszczyny, a później ewentualnie udać się dalej już szlakiem Plessówka.

Przejeżdżając obok jeziora Łąka trafiamy na korek w pobliżu plaży... Chyba wszyscy z okolicznych miast i miasteczek zjechali w to miejsce. Było tak tłoczno, że nawet rowerami nie byliśmy w stanie przeciskać się miedzy samochodami. Samochody na ulicy, samochody na trawie, samochody na chodniku, a nawet samochody prosto w zbożu. Podobny widok spotkaliśmy jeszcze w Suszczu, tak więc to nie był odosobniony przypadek. Sporo osób pojechało moczyć tyłki na przeróżnych akwenach wodnych.

Drogami, polami i lasami docieramy do Pszczyny, gdzie na rynku chłodzimy organizmy lodami oraz zimną colą.

Rynek Pszczyna:


W parku jeszcze raz zastanawiamy się czy aby na pewno w taki upał jechać na Kobiór. Według mapki dalej ma być lepiej, bo jazda lasami.

Rynek i park też jakby opustoszały. Wszystkich gdzieś wywiało. Pewnie nad wodę.

Bezpośrednio z parku wskakujemy na szlak niebieski by kilka kilometrów dalej zgubić go. No cóż - brakowało nawigatora Benego i kilka razy się o tym przekonaliśmy :P
W złym miejscu przecieliśmy "jednykę" i zamiast na droge 931 wyskoczyliśmy na 933. Przez ten drobny błąd troszkę skróciliśmy niebieski szlak, na który wróciliśmy w Jankowicach.
Jeszcze przed samymi Jankowicami krótki postój, bo okazało się, że moja dętka zaczyna popuszczać powietrze. Nie jakoś tragicznie, więc szybkie pompowanie i dalej w drogę.
Wskakujemy z powrotem na szlak niebieski. Teraz jakieś 8 kilometrów prostej drogi z czego większość [patrząc na mapę] przez las. Nic bardziej mylnego :) Las owszem był, ale po lewej i prawej stronie, a jazda i tak odbywała się w pełnym słońcu.
Nudne kilka kilometrów starym, wąskim i miejscami strasznie zniszczonym asfaltem.

Plessówka za Jankowicami:


Przed samym Kobiórem po raz kolejny przecinamy DK-1 i jesteśmy u celu podróży.
Wita nas opustoszała miejscowość. Przed długi, długi czas zero ludzi. Puściutko, nawet przejeżdżając obok baru nie trafiamy na jakąkolwiek żywą duszę. Nawet żadnego zombiaka, który mógł pożreć tych wszystkich mieszkańców. No cóż, wszyscy nad wodą ;) i to by się zgadzało. Dojeżdżając do okolicznych stawów trafiamy na pierwszą ludność - całą i żywą.

Najchłodniejsze miejsce w okolicy:


Tutaj też natrafimy na skrzyżowanie kilku szlaków. Niebieski, zielony oraz najkrótszy żółty. Zielony - lasami do Radostowic zostawiamy sobie na później.

Panowie panie, o to skrzyżowanie:


Niebieski czyli Plessówka w końcu prowadzi nas przez długo oczekiwane lasy.
Gdzieś w lesie chyba zabrakło jakiejś tabliczki albo po prostu umknęła naszej uwadze, bo po raz kolejny gubimy szlak, ale do Suszca zgodnie z planem i tak trafiamy :)
Tutaj jedziemy objazdowym czarnym szlakiem "wokół Suszca" i wskakujemy z powrotem na szlak niebieski. Na Suszczu kończymy nasz wypad szlakiem Plessówka. Dalej wiedzie on przez Kryry do Pawłowic, my jednak chowając się przed słońcem, jedziemy wzdłuż lasu kierując się na żorski rynek.

Po drodze Krzysiu, który wciąż nie posiada takiego dobrodziejstwa jak bukłak dokupuje sobie wodę. Zahaczamy też o staw Gwaruś, na którym oczywiście tłum ludzi, choć nie ma ich tak wiele jak na Łące.

Na rynku na słoneczku dłuższa przerwa i...

walka z gołębiami o dostęp do wody:


A było o co walczyć, bo miejscami w pełnym słońcu licznik wyświetlał bardzo ciekawe cyferki...

Do Jastrzębia docieramy przez Rogoźną i odwiedzaną wielokrotnie przeze mnie bażanciarnie.


W sumie na całej trasie wypiłem prawie 4 litry napojów. Bezpośrednio po jeździe jeszcze dorzuciłem kolejny litr do tej stawki.
4 razy pompowałem powietrze w tylnym kole, bo nie było sensu dętki zmieniać.
Zabiłem 4 końskie muchy...

a licznik w rowerze pokazał temperaturę:


Przypadek?
<object width="100%" height="450"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/F0fTX84WYlk"> <embed src="http://www.youtube.com/v/F0fTX84WYlk" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="100%" height="450"></embed></object><br>
;) Rower:Cube LTD Pro 2011 Dane wycieczki: 89.44 km (29.00 km teren), czas: 05:00 h, avg:17.89 km/h, prędkość maks: 37.00 km/h
Temperatura:35.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

K o m e n t a r z e
Szaleńcy ! ;-) podziwiam i zazdroszcze spalonych kalorii ! Agu - 20:23 poniedziałek, 29 lipca 2013 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa rzyzy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]