- Kategorie:
- 0-50.64
- 100 i więcej.23
- 50-100.59
- Beskid Mały.2
- Beskid Śląski.19
- Beskid Żywiecki.0
- Miejska dżungla.11
- Off Road.61
- samotnie.37
- z Asią.14
II Rajd Rowerowy - Równica
Niedziela, 16 czerwca 2013 | dodano: 16.06.2013Kategoria 50-100, Beskid Śląski, Off Road
Drugi tegoroczny rajd rowerowy z okazji 50-lecia Jastrzębia-Zdroju. Tym razem mieliśmy do zdobycia Równicę.
Trasa:
endomondo po raz kolejny zastrajkowało i gdzieś w lesie zamiast zygzakowatej trasy jest prosta linia...
Start spod sklepu Tomazi Bike:

To był wyjątkowy dzień weekendowy. Nienaturalnie ciepło, nienaturalnie bezdeszczowo - taki jakiś dziwny weekend, bo co to za weekend jak nie pada deszcz ;)
Trasa na Równicę asfaltowo-żwirowymi drogami. Podjazd pod Równicę tak jak i rok temu asfaltem. Pomimo tego, że podjeżdżaliśmy asfaltem, to wycisk dostałem. Może nie tak bardzo nogi, co dupa od siodełka... chyba w każdym moim wpisie na blogu, siodełko będzie głównym antybohaterem ;)
Podjazd pod Równicę z prawie równego startu. Troszkę z Toto przysnęliśmy i jak dotarliśmy na wiadukt, to już nikogo nie było.
Nim dotarłem na szczyt komercyjnej części Równicy, to udało mi się 20 osób wyprzedzić.
Sam zostałem wyprzedzony przez kilku kolarzy i Rafała, który nie jechał wspólnie z nami, tylko później wyruszył i gonił nas od Jastrzębia.
Równica zdobyta:

Na szczycie odpoczynek, pamiątkowe grupowe focenie i jak zwykle żegnamy się z całą resztą uczestników rajdu.
Po krótkiej naradzie odpuszczamy kierunek Salmopol i decydujemy, że po prostu zjedziemy z Równicy trasą inną niż asfalt, którym wjechaliśmy.
Zjazd z Równicy padł na żółtym szlak. Ostatni szlak na Równicy, którym jeszcze nie jeździłem. Szlak bardzo szybki jeśli chodzi o prędkość zjazdową, szeroki i kamienisty. Ale zdecydowanie mniejsza trudność aniżeli szlak w kierunku Brennej, a może coraz większe umiejętności mamy i mniejszy strach zjeżdżać z większymi prędkościami.
Tym razem w powietrzu nie wyczuwałem smrodu palących się klocków ;)
Krzysiek wystrzelił do przodu jak z procy, ja za nim. Gdzieś po tyłach jechał Rafał z Damianem.
Krzysiek musiał zrobić chwilowy postój, bo coś większego odbiło się od karbonowej ramy. Jak skorzystałem z okazji i pomyślałem, że zaczekam na kolegów i przy okazji nagram ich zjazd w dół.
Krzysiek pojechał dalej w dol szlakiem, a ja oczekiwałem na przybycie Rafała i Damiana. Przybyli i chwilę później nastąpiła awaria techniczna. Damian uszkodził tylne koło.
29 cali podskoczyło na większym kamieniu i widziałem jak koło nienaturalnie wykrzywia się... w dwóch miejscach nie mieściło się w widełkach roweru...
Gdzieś tam w czeluściach torebki podsiodłowej wyszukałem multitoola rowerowego z kluczami do szprych i Toto na własnym rowerze mógł uczyć się prostowania felgi :P
Toto walczy z tylnym kołem:

Szło mu całkiem sprawnie. Około godzinki zabawy i koło mieściło się w widełkach. Mogliśmy ruszać dalej do Krzyśka, który tak popędził na dół, że dość późno zainteresował się tym, że nikogo za plecami już nie ma ;)
Dalszy etap jazdy bez żadnych przygód, nie licząc tego, że zjeżdżając w dół ominęliśmy skręt żółtego szlaku (komu chce się wracać) i zamiast wyjechać przed Ustroniem, to wyjechaliśmy na w okolicach Górek Małych.
Krótką relację filmową z wypadu szukać na fb i yt jakoś w połowie tygodnia:
Grupa Wypadowa na fb
Grupa Wypadowa na yt
Temperatura:27.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Trasa:
endomondo po raz kolejny zastrajkowało i gdzieś w lesie zamiast zygzakowatej trasy jest prosta linia...
Start spod sklepu Tomazi Bike:

To był wyjątkowy dzień weekendowy. Nienaturalnie ciepło, nienaturalnie bezdeszczowo - taki jakiś dziwny weekend, bo co to za weekend jak nie pada deszcz ;)
Trasa na Równicę asfaltowo-żwirowymi drogami. Podjazd pod Równicę tak jak i rok temu asfaltem. Pomimo tego, że podjeżdżaliśmy asfaltem, to wycisk dostałem. Może nie tak bardzo nogi, co dupa od siodełka... chyba w każdym moim wpisie na blogu, siodełko będzie głównym antybohaterem ;)
Podjazd pod Równicę z prawie równego startu. Troszkę z Toto przysnęliśmy i jak dotarliśmy na wiadukt, to już nikogo nie było.
Nim dotarłem na szczyt komercyjnej części Równicy, to udało mi się 20 osób wyprzedzić.
Sam zostałem wyprzedzony przez kilku kolarzy i Rafała, który nie jechał wspólnie z nami, tylko później wyruszył i gonił nas od Jastrzębia.
Równica zdobyta:

Na szczycie odpoczynek, pamiątkowe grupowe focenie i jak zwykle żegnamy się z całą resztą uczestników rajdu.
Po krótkiej naradzie odpuszczamy kierunek Salmopol i decydujemy, że po prostu zjedziemy z Równicy trasą inną niż asfalt, którym wjechaliśmy.
Zjazd z Równicy padł na żółtym szlak. Ostatni szlak na Równicy, którym jeszcze nie jeździłem. Szlak bardzo szybki jeśli chodzi o prędkość zjazdową, szeroki i kamienisty. Ale zdecydowanie mniejsza trudność aniżeli szlak w kierunku Brennej, a może coraz większe umiejętności mamy i mniejszy strach zjeżdżać z większymi prędkościami.
Tym razem w powietrzu nie wyczuwałem smrodu palących się klocków ;)
Krzysiek wystrzelił do przodu jak z procy, ja za nim. Gdzieś po tyłach jechał Rafał z Damianem.
Krzysiek musiał zrobić chwilowy postój, bo coś większego odbiło się od karbonowej ramy. Jak skorzystałem z okazji i pomyślałem, że zaczekam na kolegów i przy okazji nagram ich zjazd w dół.
Krzysiek pojechał dalej w dol szlakiem, a ja oczekiwałem na przybycie Rafała i Damiana. Przybyli i chwilę później nastąpiła awaria techniczna. Damian uszkodził tylne koło.
29 cali podskoczyło na większym kamieniu i widziałem jak koło nienaturalnie wykrzywia się... w dwóch miejscach nie mieściło się w widełkach roweru...
Gdzieś tam w czeluściach torebki podsiodłowej wyszukałem multitoola rowerowego z kluczami do szprych i Toto na własnym rowerze mógł uczyć się prostowania felgi :P
Toto walczy z tylnym kołem:

Szło mu całkiem sprawnie. Około godzinki zabawy i koło mieściło się w widełkach. Mogliśmy ruszać dalej do Krzyśka, który tak popędził na dół, że dość późno zainteresował się tym, że nikogo za plecami już nie ma ;)
Dalszy etap jazdy bez żadnych przygód, nie licząc tego, że zjeżdżając w dół ominęliśmy skręt żółtego szlaku (komu chce się wracać) i zamiast wyjechać przed Ustroniem, to wyjechaliśmy na w okolicach Górek Małych.
Krótką relację filmową z wypadu szukać na fb i yt jakoś w połowie tygodnia:
Grupa Wypadowa na fb
Grupa Wypadowa na yt

Rower:
Dane wycieczki:
94.18 km (0.00 km teren), czas: 05:25 h, avg:17.39 km/h,
prędkość maks: 48.10 km/hTemperatura:27.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
w dwóch miejscach nie mieściło się w widełkach, zapomniałeś dodać, że raz to było z lewej strony, raz z prawej, ale ogarnęliśmy i do Jastrzębia mogłem wrócić w siodle, a nie z rowerem pod pachą :)
toto303 - 13:11 wtorek, 18 czerwca 2013 | linkuj
Komentuj