- Kategorie:
- 0-50.64
- 100 i więcej.23
- 50-100.59
- Beskid Mały.2
- Beskid Śląski.19
- Beskid Żywiecki.0
- Miejska dżungla.11
- Off Road.61
- samotnie.37
- z Asią.14
Dni Skoczowa - tak niechcący
Sobota, 11 czerwca 2016 | dodano: 13.06.2016Kategoria samotnie
Zgodnie z niepisaną zasadą "gdy Ci smutno, gdy Ci źle, idź na rower, wyżyj się". Sobota godzina 18 samotny, wieczorny wypad rowerem do Ustronia, a co.
Przed godziną 18 szybkie zebranie niezbędnych rzeczy. Dwie mocne latarki (jedna na kierownicę, druga jako czołówka), kilka zapasowych ogniw 18650, dwa akumulatorki AA, trochę prowiantu z "biedry" i w drogę.
Trasa:
Nim skierowałem się w stronę Ustronia, to jeszcze zahaczyłem o ulicę Północną w Jatrzębiu, gdzie w weekend trwała impreza strażacka. Zawody sikawek wodnych, jakieś koncerty i biesiada piwna. Późna godzina, więc koni ni ma. Sporo ludzi, ale wszyscy na biesiadzie. Na scenie zespół z bawarskimi klimatami czyli to taki jastrzębski Oktoberfest ;)

Wlot do Ochab © ralph03
Piwa nie lubię, zresztą ja tu tylko na chwilę i plan zakłada dotrzeć do Ustronia, a później pomyśleć co dalej.
Do Drogomyśla docieram tradycyjną "trasą rajdową" czyli znaną trasą wszystkim uczestnikom Jastrzębskich Rajdów Rowerowych.
W Drogomyślu nie przeskakuję na drugą stronę DK-81 i nie jadę wzdłuż rzeki Wisły, trzymam się strony pól uprawnych, identycznie jak ostatnim razem jeździłem z Damianem (Toto). Żeby urozmaicić sobie trasę z Ochab do Skoczowa jadę przez Wiślicę. Wieś znajduje się na stromej górce, ale przecież poszedłem na rower, żeby się wyżyć ;) Wiślica to bardzo malowniczo położona wież. Mieszkańcy z jednej strony "skarpy" mają widok na Beskidy, a z drugiej na Pogórze Cieszyńskie. Kto mieszka idealnie na grzbiecie ma widok na jedną i drugą stronę.

Widok z Wiślicy na Beskidy © ralph03
Stromy zjazd i jestem w Skoczowie. Jednak żeby nie było zbyt lekko, wspinam się ponownie, tym razem kierunek wzgórze Kaplicówka z charakterystycznym podświetlonym krzyżem papieskim. Do Kaplicówki dojeżdżam od strony wyciągu narciarskiego. Na szczycie wzgórza robię dłuższy postój, tak aby coś zjeść i przygotować sprzęt do zapadnięcia zmroku.

Widok ze wzgórza Kaplicówki w Skoczowie © ralph03
Siedząc na wzgórzu słyszę znajome dźwięki - Czerwone Gitary na rynku w Skoczowie? Wchodzę na stronę Skoczowa i widzę, że trafiłem idealnie na Dni Skoczowa. Według harmonogramu obecnie na scenie jest zespół grający przeboje Czerwonych Gitar, a za niecałą godzinę, znany ze swojego przeboju "Ona tańczy dla mnie", zespół disco polo WEEKEND. I tyle było z wypadu do Ustronia ;)
Zresztą na wzgórzu okazało się, że w moja tylna lampka odmówiła posłuszeństwa. W sumie spodziewałem się tego i miałem zapasowe akumulatorki do lampki, ale... zawsze musi być jakieś ale. Ale niestety wziąłem akumulatorki AA, a tylna lampka napędzana jest dwoma akumulatorkami AAA - i kupa.
Z nieoświetlonym tyłkiem jednak nie miałem zamiaru wracać. Zdemontowałem czerwony klosz z tylnej lampki, dostawiłem go do jednej z lampek "szperaczy", wszystko zawinąłem w taśmę izolacyjną i ponownie owinąłem taśmą tym razem wokół sztycy podsiodłowej. Prowizoryczna czerwona lampka stworzona. Da się? :)

Improwizowana tylna lampka © ralph03
Gdy zbliżała się godzina 21 czyli godzina występu zespołu Weekend, zebrałem swoje cztery litery z ławki na wzgórzu i zjechałem na skoczowski rynek. A tam ludzi tłum. Weekend już zaczął grać. Rozpoczęli od swojego znanego chyba wszystkim przeboju. Publiczność śpiewała razem z nimi, oni tańczyli dla nich - no istne szaleństwo i niech mi ktoś nie mówi, że Polacy nie lubią disco polo. Oczywiście, że lubią tylko się wstydzą albo za mało wypili. Tłum z rynku na pewno był już po którymś piwie, szczególnie młodzież. Niby bluza z napisem PROSTO, a jednak jakoś tak krzywo... ;)

Weekend z boku, bo z rowerem ciężko było się dopchać © ralph03
Po kilku utworach stwierdziłem, że jednak czas wracać. Zaczęło się robić dość ciemno, a ja nie byłem pewien na ile czasu starczy mi prądu w ogniwach, szczególnie że ogniwa chyba z rok leżały z dala od ładowarki.
Włączam lampki na pół gwizdka i w trybie oszczędnym mknę w kierunku domu. Tego wieczoru wszelkiej maści owady latające dosłownie leciały na mnie... albo ja na nie. Jakby nie było, przyjąłem tego latającego białka na klatę w cholerę.
W drodze powrotnej nic ciekawego się nie wydarzyło, nie licząc wygrzewającego się w nocy, na środku asfaltu kota, którego prawie rozjechałem... ja się rozwalonego na środku drogi kota nie spodziewałem, tak samo jak kot nie spodziewał się rozpędzonego rowerzysty. Kot mógł sobie odhaczyć kolejne życie :)

Krzyż papieski na wzgórzu Kaplicówka © ralph03
Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2633 (kcal)
Przed godziną 18 szybkie zebranie niezbędnych rzeczy. Dwie mocne latarki (jedna na kierownicę, druga jako czołówka), kilka zapasowych ogniw 18650, dwa akumulatorki AA, trochę prowiantu z "biedry" i w drogę.
Trasa:
Nim skierowałem się w stronę Ustronia, to jeszcze zahaczyłem o ulicę Północną w Jatrzębiu, gdzie w weekend trwała impreza strażacka. Zawody sikawek wodnych, jakieś koncerty i biesiada piwna. Późna godzina, więc koni ni ma. Sporo ludzi, ale wszyscy na biesiadzie. Na scenie zespół z bawarskimi klimatami czyli to taki jastrzębski Oktoberfest ;)

Wlot do Ochab © ralph03
Piwa nie lubię, zresztą ja tu tylko na chwilę i plan zakłada dotrzeć do Ustronia, a później pomyśleć co dalej.
Do Drogomyśla docieram tradycyjną "trasą rajdową" czyli znaną trasą wszystkim uczestnikom Jastrzębskich Rajdów Rowerowych.
W Drogomyślu nie przeskakuję na drugą stronę DK-81 i nie jadę wzdłuż rzeki Wisły, trzymam się strony pól uprawnych, identycznie jak ostatnim razem jeździłem z Damianem (Toto). Żeby urozmaicić sobie trasę z Ochab do Skoczowa jadę przez Wiślicę. Wieś znajduje się na stromej górce, ale przecież poszedłem na rower, żeby się wyżyć ;) Wiślica to bardzo malowniczo położona wież. Mieszkańcy z jednej strony "skarpy" mają widok na Beskidy, a z drugiej na Pogórze Cieszyńskie. Kto mieszka idealnie na grzbiecie ma widok na jedną i drugą stronę.

Widok z Wiślicy na Beskidy © ralph03
Stromy zjazd i jestem w Skoczowie. Jednak żeby nie było zbyt lekko, wspinam się ponownie, tym razem kierunek wzgórze Kaplicówka z charakterystycznym podświetlonym krzyżem papieskim. Do Kaplicówki dojeżdżam od strony wyciągu narciarskiego. Na szczycie wzgórza robię dłuższy postój, tak aby coś zjeść i przygotować sprzęt do zapadnięcia zmroku.

Widok ze wzgórza Kaplicówki w Skoczowie © ralph03
Siedząc na wzgórzu słyszę znajome dźwięki - Czerwone Gitary na rynku w Skoczowie? Wchodzę na stronę Skoczowa i widzę, że trafiłem idealnie na Dni Skoczowa. Według harmonogramu obecnie na scenie jest zespół grający przeboje Czerwonych Gitar, a za niecałą godzinę, znany ze swojego przeboju "Ona tańczy dla mnie", zespół disco polo WEEKEND. I tyle było z wypadu do Ustronia ;)
Zresztą na wzgórzu okazało się, że w moja tylna lampka odmówiła posłuszeństwa. W sumie spodziewałem się tego i miałem zapasowe akumulatorki do lampki, ale... zawsze musi być jakieś ale. Ale niestety wziąłem akumulatorki AA, a tylna lampka napędzana jest dwoma akumulatorkami AAA - i kupa.
Z nieoświetlonym tyłkiem jednak nie miałem zamiaru wracać. Zdemontowałem czerwony klosz z tylnej lampki, dostawiłem go do jednej z lampek "szperaczy", wszystko zawinąłem w taśmę izolacyjną i ponownie owinąłem taśmą tym razem wokół sztycy podsiodłowej. Prowizoryczna czerwona lampka stworzona. Da się? :)

Improwizowana tylna lampka © ralph03
Gdy zbliżała się godzina 21 czyli godzina występu zespołu Weekend, zebrałem swoje cztery litery z ławki na wzgórzu i zjechałem na skoczowski rynek. A tam ludzi tłum. Weekend już zaczął grać. Rozpoczęli od swojego znanego chyba wszystkim przeboju. Publiczność śpiewała razem z nimi, oni tańczyli dla nich - no istne szaleństwo i niech mi ktoś nie mówi, że Polacy nie lubią disco polo. Oczywiście, że lubią tylko się wstydzą albo za mało wypili. Tłum z rynku na pewno był już po którymś piwie, szczególnie młodzież. Niby bluza z napisem PROSTO, a jednak jakoś tak krzywo... ;)

Weekend z boku, bo z rowerem ciężko było się dopchać © ralph03
Po kilku utworach stwierdziłem, że jednak czas wracać. Zaczęło się robić dość ciemno, a ja nie byłem pewien na ile czasu starczy mi prądu w ogniwach, szczególnie że ogniwa chyba z rok leżały z dala od ładowarki.
Włączam lampki na pół gwizdka i w trybie oszczędnym mknę w kierunku domu. Tego wieczoru wszelkiej maści owady latające dosłownie leciały na mnie... albo ja na nie. Jakby nie było, przyjąłem tego latającego białka na klatę w cholerę.
W drodze powrotnej nic ciekawego się nie wydarzyło, nie licząc wygrzewającego się w nocy, na środku asfaltu kota, którego prawie rozjechałem... ja się rozwalonego na środku drogi kota nie spodziewałem, tak samo jak kot nie spodziewał się rozpędzonego rowerzysty. Kot mógł sobie odhaczyć kolejne życie :)

Krzyż papieski na wzgórzu Kaplicówka © ralph03
Rower:Cube LTD Pro 2011
Dane wycieczki:
65.58 km (0.00 km teren), czas: 03:19 h, avg:19.77 km/h,
prędkość maks: 49.11 km/hTemperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2633 (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj